Okładka książki - We dwoje

We dwoje


Ocena: 4.38 (29 głosów)
opis

*** shevvolfxczyta.blogspot.com ***

"Miałem wrażenie, że ślizgamy się po lodzie w przeciwnych kierunkach,

a im bardziej kurczowo się jej trzymam, tym ona mocniej się wyrywa.

Zaczęła mieć tajemnice, czepiała się mnie i podczas gdy ja wychodziłem

z założenia, że powinniśmy się nawzajem wspierać w tym, co robimy,

miałem nieodparte wrażenie, że Vivian jest wręcz przeciwnego zdania.

Zamiast być dwojgiem ludzi, którzy rzucają wyzwanie światu,

czułem się tak, jakby to ona rzucała wyzwanie mnie."

No cóż jest to chyba pierwsza książka od dawna, kiedy nie jestem w stanie zapałać sympatią w stosunku do głównych bohaterów. Zarówno Vivian, jak również Russell, przez całą książkę niesamowicie działali mi na nerwy, każde z zupełnie innych powodów. Działo się to głównie przez wzgląd na to, że kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć jak to się stało, że w ogóle się pobrali i założyli rodzinę. Dla mnie jest to coś naprawdę niepojętego. Dlaczego? Vivian to typowa karierowiczka, osoba zimna i wyrachowana, która bez żadnych skrupułów, przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu, wykorzystała Russa od początku do końca. Nigdy nie kupię historyjki, że kobieta tak przebojowa, seksowna, mająca ułożoną karierę i plany na przyszłość byłaby w stanie zakochać się w kimś tak bezbarwnym, ciamajdowatym i zupełnie bez własnego zdania jak Russell Green. Od początku da się wyczuć, że wbrew temu, co głosi opis książki "Ukochaną osobę traci się powoli"? Oni stracili siebie już dawno, a może nigdy siebie nie mieli. Vivian nie kocha męża, nie jestem przekonana, czy rzeczywiście kiedykolwiek go kochała. Wydaje mi się, że na związek z nim zdecydowała się wyłącznie dlatego, że dojrzała do tego, żeby mieć dziecko, a nie chciała wychowywać go sama, więc wyszła za mąż za człowieka, którego nigdy nie szanowała i szczerze powiedziawszy nie jestem do końca przekonana, czy nawet lubiła. Książka oscyluje wokół czasu, kiedy ich córka, London, ma kilka lat i do Vivian dociera, że jest to czas, by z powrotem wrócić do "obiegu". Przez kilka pierwszych lat życia córki została z nią w domu, co było jej przemyślaną i świadomą decyzją, tak samo jak powrót do pracy. Mam wrażenie, że nic w życiu Vivian nie dzieje się przez przypadek, to ten typ człowieka, który wie czego chce i zrobi wszystko, żeby to osiągnąć, nawet jeśli ma dokonać tego po przysłowiowych trupach. Nie muszę chyba dodawać, że znienawidziłam ją od pierwszych stron i to negatywne uczucie towarzyszyło mi do samego końca książki?

Jeśli chodzi o Russella to przyznam szczerze, że w życiu nie zwróciłabym na takiego mężczyznę uwagi. Trzydziestodwulatek, który żyje w swoim własnym świecie, jakby zupełnie nie docierało do niego to, że jego małżeństwo to fiasko, a życie, które uważa, że wiedzie? To fikcja. Wieloletni pracownik firmy zajmującej się tworzeniem reklam, bezpłciowy i bezbarwny, nie będący w stanie postawić się własnemu szefowi, a w sytuacji, kiedy młodszy kolega postanawia zająć jego stanowisko? Wpada na genialny pomysł założenia własnej firmy, nie mając o jej prowadzeniu zielonego pojęcia. Jego decyzja zbiega się z decyzją Vivian o powrocie do pracy, która zaowocuje tym, co było nieuniknione już właściwie od dawna - czyli rozwodem, bo rozpad tego związku nastąpił o wiele wcześniej. Nie zrozumcie mnie źle, Russ nie jest złym człowiekiem, po prostu w moim odczuciu jest to chłopiec w ciele mężczyzny - zupełnie pogubiony w tym dorosłym życiu, bez siły przebicia, bez własnego zdania i "jaj", żeby coś w tym życiu osiągnąć. Wszystko do czego doszedł w roku, który zmienił i przewrócił jego życie do góry nogami? Dokonał wyłącznie dlatego, że stali za nim ludzie, którym na nim zależy i którzy tak na dobrą sprawę mniej lub bardziej pchali go do przodu. Mam tu na myśli rodzinę Russa, a szczególnie jego siostrę Marge, oraz jej partnerkę - Liz. Obie były dla niego niesamowitym wsparciem i bez nich, z pewnością nie podołałby temu, czego się podjął. Osobą, która niewątpliwie sprawiła, że Russell nie poddał się i koniec końców "spadł na cztery łapy" jest również jego dawna miłość - Emily. Która jak nie trudno się domyślić, jest również kobietą, która skradnie jego serce na nowo.

Cóż, nie jestem wielbicielką twórczości Sparksa, przyznam się Wam bez bicia, że jest to moje pierwsze po wielu latach spotkanie z tym autorem i jego twórczością, więc nie wiem czy taka jest maniera autora, czy po prostu ta książka jest taka, a nie inna. Pierwsze 250 stron było dla mnie prawdziwą męczarnią i nie chodzi tutaj o styl Sparksa, sposób pisania, czy język, mam tutaj na myśli fakt, że przez połowę książki zastanawiałam się, "po kiego grzyba" autor potrzebuje aż tylu stron, żeby dać do zrozumienia czytelnikowi, że małżeństwo Russella to porażka od A do Z? Naprawdę potrzeba aż tylu słów, żeby przekazać tę jedną, cisnącą się wręcz na usta myśl? Dodatkowo wszystko w książce jest tak boleśnie przewidywalne, że nie ma tutaj miejsca na zaskoczenie, na jakiś zwrot akcji, czy cokolwiek, co sprawi, że podczas czytania poczuję tę magię, to "coś", co sprawi, że nie będę mogła tej pozycji odłożyć, dopóki nie doczytam ostatniej strony. Nic, zupełnie nic mnie nie zaskoczyło. I to jest właśnie główny minus "We dwoje" i z tego powodu również odjęłam punkt w ocenie.

Duży plus za bohaterów drugoplanowych, zarówno córka Vivian i Russa - London, jak również Marge, Liz, czy Emily? Uratowały tę historię i całą książkę. Świetnie napisane, nie dające się wręcz nie lubić. Dlatego właśnie to, co koniec końców dotyka Marge, tak bardzo mnie zabolało i właśnie sprawiło, że kiedy wczoraj przeczytałam ostatnią stronę "We dwoje"? Jeszcze długo nie mogłam dojść do siebie. Pierwszy raz chyba przejęłam się bardziej historią bohatera, który z zasady miał być wyłącznie tłem za historii bardziej, niż głównym wątkiem. Druga część książki jest zdecydowanie lepsza, niż pierwsza. W końcu akcja nabiera "lekkiego" tempa, Russ zaczyna zmieniać się w mężczyznę, dla którego Emily kiedyś straciła zupełnie głowę. I nie da się ukryć, dzięki tej przemianie, miłości do córki, walce o nią, ale również o lepsze życie? Zyskał moją sympatię na tyle, że życzyłam mu jak najlepiej i ucieszyłam się, że mimo wszystko mu się udało. Jeśli lubicie książki obyczajowe, mówiące nie tylko o miłości, ale również o trudach życia codziennego, bycia w związku wraz z jego wzlotami i upadkami, jeśli lubicie usiąść z książką i przeżyć coś, co da wam do myślenia? To tak książka jest właśnie dla Was. Ja odkładam "We dwoje" na półkę z nostalgicznym uśmiechem dla Marge, a jeśli ktoś z Was zdecyduje się na przeczytanie tej pozycji? To życzę Wam miłej lektury! :)

Informacje dodatkowe o We dwoje:

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017-09-27
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 978-83-6578-164-2
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: Two by two
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Dodał/a opinię: she__vvolf

więcej
Zobacz opinie o książce We dwoje

Kup książkę We dwoje

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Kiedy człowiek zaczyna analizować, co poszło nie tak- albo raczej: gdzie sam popełnił błąd - przypomina to obieranie cebuli. Pod jedną warstwą zawsze kryje się druga, na światło dzienne wychodzi kolejne wspomnienie albo kolejny błąd z przeszłości, przez co, szukając prawdy, cofamy się coraz dalej w czasie. Ja dotarłem do momentu, w którym nie szukam już odpowiedzi: w tej chwili liczy się tylko to, by w przyszłości nie popełnić tych samych błędów


Więcej

Dostaliśmy od życia wystarczającą nauczkę, żeby wiedzieć, jak potrafi być nieprzewidywalne


Więcej
Więcej cytatów z tej książki
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Jesienna miłość
Nicholas Sparks0
Okładka ksiązki - Jesienna miłość

Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej w Beaufort w Kalifornie Północnej...

Powrót
Nicholas Sparks0
Okładka ksiązki - Powrót

W najnowszej książce króla romansów pt. "The Return" poznajemy historię lekarza-ortopedy, biorącego udział w wojnie w Afganistanie, gdzie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy