Zapewne już wielu z Was wie, że fabuła rozpoczyna się w momencie, kiedy nastoletni Thomas ląduje w Strefie otoczonej przerażającym labiryntem, który każdej nocy zmienia swój układ. Nie wie kim jest, ani gdzie się znalazł, a jedyne co pamięta to swoje imię.
Podobnie jak Thomas, żaden z chłopców nie wie dlaczego się znalazł w tym miejscu i jakie życie wiódł przed Labiryntem. Wydostanie się na zewnątrz wcale nie jest takie łatwe, albowiem, jak już wspomniałam wcześniej mury Labiryntu zmieniają się co noc. Szczęśliwie jego wrota zamykają się co noc, ponieważ nikt, kto został w jego korytarzach po ich zamknięciu nie przeżył, ze względu na morderczych Bóldożerców.
Świat Strefy i Labiryntu wciągnął mnie już od pierwszych stron. Owszem wiedziałam już o czym jest książka i jak się skończy, bo widziałam już film. Jednak ekranizacja "Więźnia Labiryntu" jest zaledwie luźną interpretacją wydarzeń z książki, którą niewiele łączy z powieścią. Albowiem książka ma w sobie więcej magnetyzmu, który może sprawić, że czytelnik podczas jej lektury przestanie myśleć nawet o jedzeniu i spaniu. A to z tego względu, że w "Więźniu Labiryntu" znajdziemy mnóstwo zwrotów akcji, które nie pozwalają na nudę, a to wszystko jest okraszone prostym, ale jednak dość niezwykłym językiem. Na łamach powieści znajdziemy takie wyrażenia jak klump, zawrzyj twarzostan czy luzuj poślady, które urozmaicają język/styl* zastosowany przez autora. Przez Bóldożerców i inne klumpy tłumacz miał zapewne nie lada orzech do zgryzienia, co moim zdaniem świetnie mu wyszło. Wiem, że jednych ten język drażni, a inni go lubią. Ja zdecydowanie jestem za klumpami i innymi wyrażeniami. Poza tym w filmie wiele wydarzeń zostało zupełnie inaczej ujętych, przez co odbiorca znający książkę może czuć się oszukany. Rozumiem, że ekranizacja nie zawsze misi być identyczna z książką, bo czasem ciężko jest ująć w filmie całość - zwłaszcza jeżeli książka jest długa. Jednak jeżeli chodzi o ekranizację "Więźnia Labiryntu" moim zdaniem to jest jakaś porażka - chociaż dla kogoś kto nie zna książki to film jest całkiem ok.
Jednakże wracając do książki to osobiście byłam pod wrażeniem tego jak ci chłopcy sobie radzili w Strefie - nie tylko dlatego, że stworzyli społeczność (wraz z przywódcą, podziałem na role, planem dnia, prawami i ich egzekwowaniem, itd), ale także jak potrafią sobie radzić z zaistniałą sytuacją oraz również przez to, że nie tracą wiary w to, że wydostaną się z Labiryntu, który stał się ich więzieniem.
Jeżeli widzieliście film zanim przeczytaliście "Więźnia Labiryntu", to tym bardziej powinniście ją przeczytać, bo książkowa historia znacznie różni się od tej filmowej. W ekranizacji zabrakło tego języka, który dodawał niezwykłości tej historii, a bohaterom jakby zabrakło jaj. Poza tym jak już wspomniałam pewne wątki znacznie się różnią - chociażby to jak doszło do znalezienia wyjścia z labiryntu i jak zostało ono odkryte, śmierć Alby'ego oraz relacje Thomasa z Teresą. Dodatkowo już sam koniec jest inny i wiele tłumaczy. Zresztą książka zawiera jakby pełniejszą i bardziej jasną dla odbiorcy historię.
Kończąc czytać "Więźnia Labiryntu" już wiedziałam, że będę chciała sięgnąć pod dalsze części tejże trylogii, bo James Dashner po mistrzowsku buduje napięcie i pozostawia po sobie niedosyt, który sprawia, że chce się poznać dalsze wydarzenia zapoczątkowane w pierwszym tomie. I jak dobrze pójdzie "Próby ognia" dorwę już dziś.
Po przeczytaniu książki już wiem dlaczego Anita z kanału Book Reviews tak bardzo była niezadowolona z ekranizacji "Więźnia...". Film nie dorasta książce do stóp.
Informacje dodatkowe o Więzień Labiryntu:
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2011-11-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
978-83-61386-10-0
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Natalia_Katarzyn
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
- Jasna cholera, boję się.
- Jasna cholera, jesteś tylko człowiekiem. Powinieneś się bać.
Więcej