Uwielbiam twórczość Wojciecha Chmielarza, do tej pory mnie nie zawiódł. No właśnie, do tej pory…
„Wyrwa” niestety mnie rozczarowała. To historia małżeństwa z kilkunastoletnim stażem, znudzonego sobą i życiem, przytłoczonego obowiązkami i kredytami (wspominanie o kredytach co 20 stron nie było koniecznie, nie wiem czemu miało służyć). Po tragicznej śmierci żony Maciej musi zaopiekować się dwiema córeczkami, musi także zmierzyć się z tajemnicami żony i zdecydować, czy będzie chciał dowiedzieć się prawdy. Dlaczego żona go okłamała? Co ukrywała? Czego Maciej dowie się na Mazurach? Po co pojechała tam jego żona?
Nie kupuję tej historii, nie rozumiem opowiadania o codziennych czynnościach przez połowę powieści – nic do fabuły nie wnosi informacja, kto zjadł jajecznicę, kto wypił ciepłą kawę, kto się wysikał, a kto nie… To po prostu było nudne. Sama historia trochę banalna, opowiedziana jakoś tak bez polotu, tak zwyczajnie. A zakończenie – miało wbijać w fotel, mnie niestety w nic nie wbiło, ucieszyłam się tylko, że to już koniec. Trochę szkoda, że pojawiają się tu motywy znane ze „Żmijowiska” – czuć pewną wtórność.
Mimo wszystko, nadal wielbię Autora i czekam na porządny kryminał, najlepiej z Mortką w roli głównej! A o „Wyrwie” zapominam 😉
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2020-05-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Monika Kruszyńska
Jedno z eleganckich zamkniętych osiedli w Warszawie, mały raj na ziemi, o jakim marzy co drugi Polak, budzi się ze snu. Ten dzień sprawi, że nic już nie...
Minęło dwadzieścia lat od chwili kiedy żołnierze Korporacji zdobyli Kuźnię Zachodu i dokonali rzezi jej mieszkańców, oraz dziesięć, od dnia w którym...