Jak tak patrzę na przeczytane książki to zauważam kilka rzeczy: królują kryminały i thrillery, a te skandynawskie mają u mnie pierwszeństwo. W ich przypadku często sięgam bez wiedzy o czym tak naprawdę są i czy będą w moim guście, czy nie. Skoro Szwecja i okolice to czytam i koniec. Tym razem padło na Danię i… politykę. No cóż, jak pomyślę, że nie minęło zbyt wiele czasu od ostatniego kryminału politycznego, który został przeze mnie zmęczony, a nie przeczytany to trochę zwątpiłam. Jens Henrik Jensen jednak przykuł moją uwagę i postanowiłam spróbować. Już nie raz wychodziłam poza swoje ramy czytelnicze, więc przełamanie się nie było aż tak trudne.
Niels Oxen jest weteranem wojennym. Były żołnierz duńskich sił specjalnych po powrocie z ostatniej misji w Afganistanie zaszył się w jednej z dzielnic Kopenhagi. Tam trawiony stresem pourazowym, którego nabawił się podczas misji na Bałkanach utrzymuje się ze sprzedaży butelek i jedzenia, które wygrzebie z kontenerów. Jego życie to tak naprawdę wegetacja. Jedynym wiernym przyjacielem w jego parszywym życiu jest pies rasy Samojed – Mr. White. Tylko jemu ufa, jego obecność toleruje i przy nim czuje się „normalnie”.
Nadchodzi jednak dzień, kiedy Niels postanawia spróbować uciec od własnych demonów. Wraz z czworonożnym kumplem wyrusza w drogę, by osiąść w lasach północnej Jutlandii. Zaszyć się w głuszy, z dala od ludzi, a w ramionach dzikiej przyrody wydaje mu się najlepszym rozwiązaniem.
Problem w tym, że wybrał chyba najgorsze możliwe miejsce i czas na tą prywatną misję.
W niedługim czasie od rozbicia przez Oxena obozu ginie właściciel pobliskiego zamku. Był właścicielem lasów, w których Niels postanowił koczować, a mało tego mężczyzna był zobaczyć jego zamek z bliska. Kiedy, więc w okolicach miejsca zbrodni znaleziono jego ślady dość szybko stał się podejrzanym numer jeden. Dla byłego wojskowego zaczyna się prawdziwy koszmar. Z planów przebywania tylko w swoim towarzystwie zostały marzenia, a on wylądował w samym środku oka cyklonu.
Wbrew swojej woli zostaje wciągnięty w śledztwo. Wydawałoby się, że jako pomocnik, gdyż były żołnierz potrafi nie tylko walczyć, ale i tropić. Nie przepuści żadnej okazji, by ruszyć do przodu. Tyle że nie umie nikomu zaufać. Do czasu… Okazuje się, że osobą, z którą złapał najlepszy kontakt jest agentka Margrethe Franck. Jako duet zaczynają odkrywać kolejne karty w wydawało by się trudnym, a może utrudnianym śledztwie? Okazuje się bowiem, że niewyjaśnionych zabójstw jest było znacznie więcej, a to, co je łączy to fakt, że morderca zapowiadał swoje przybycie w iście makabryczny sposób…
Pomyślicie gdzie tu ta polityka, o której wspomniałam. Śledztwo, które prowadzi Oxen oraz Franck zaprowadzi ich do wprost na ślad głęboko zakonspirowanej grupy wpływowych ludzi od lat sterujących najważniejszymi sprawami w Danii. Danehof, bo o nim mowa to średniowieczny parlament, który odgrywał pewną rolę między rokiem 1250 a 1413. Jednak czy na pewno został zlikwidowany?
Polityka, jaką ukrył tu Jens nie jest taka oczywista, ale samo to, że się pojawiła trochę mnie wystraszyło. Niepotrzebnie. Dawno nie czytałam książki z takim zapałem. Aż żal mi było się rozstawać z Oxenem, by sięgać po kolejną powieść. Ale to, co mnie cieszy to fakt, że już niebawem siadam do kolejnej części. Choćby się waliło i paliło muszę zaliczyć cała trylogię, bo czuję, że zdecydowanie warto. Zdecydowanie polubiłam Nielsa i chciałabym mu towarzyszyć do końca jego przygód. Liczę, że autor nie zawiedzie i dalej będzie równie dobrze, a może i lepiej!
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2018-03-14
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: De hengte hunde
Język oryginału: duński
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Ilustracje:brak
Dodał/a opinię:
Karolina MAREK
Tropami wilków. Weteran Niels Oxen zaszywa się w niewielkim mieszkaniu na przedmieściach Kopenhagi, gdzie monotonię życia przerywają mu jedynie...
Dalszy ciąg historii Nielsa Oxena, byłego żołnierza duńskich sił specjalnych, wielokrotnie odznaczanego za niespotykaną odwagę. Zmagający się ze stresem...