Kiedy w zapowiedziach pojawiła się kolejna książka Ani nawet się nie zastanawiałam i od
razu powędrowała na listę do przeczytania. Po cudownym “Nauczycielu tańca” chciałam
więcej i wreszcie miałam to dostać - podobno w jeszcze bardziej wzruszającej formie.
Pewnie ci, którzy obserwują nasz fanpage wiedzą już co z tego wyszło - książka okazała się cudowna!
Wiktoria to dziewczyna, która nie ma łatwego życia. Po samobójstwie ojca musi przeprowadzić się do nowego miasta i tam rozpocząć wszystko od nowa.Do przeprowadzki zmusza ją jej matka, Alicja i jej partner, czyli dwójka ludzi, którzy zdaniem Wiktorii są odpowiedzialni za śmierć ojca. Nowe rzeczy nigdy nie są łatwe, a kiedy dodatkowo w życiu dziewczyny pojawia się dwóch chłopców robi się jeszcze trudniej. Maks - chłopak, o którym skrycie marzy każda dziewczyna. I jest też Syriusz - na myśl o którym przychodzi mi jedno słowo - dobry. Syriusz jest mądry, ale też zamknięty w sobie.
Ten krótki opis fabuły jest nieprzypadkowy. Książkę najlepiej “zjeść” bez zbytniej znajomości opisu, bo wtedy dostarczy nam najwięcej emocji. “Zanim zniknę” to coś zupełnie innego niż poprzednie książki Ani Dąbrowskiej. Myślałam, że to “Nauczyciel tańca” rozbił moje serce na kawałki, ale tamte uczucia były niczym w porównaniu do tego co czuję teraz. Kiedy rozmawiałyśmy z Wiką o tej książce stwierdziła, że wiedziała od początku, że to będzie książka idealna - właśnie to, czego było nam obu trzeba. Muszę jej przyznać rację. “Zanim zniknę” niesie ze sobą ogromną paletę emocji, rozpoczynając od tych ciepłych, dobrych aż do wściekłości. To nie jest książka łatwa, ale taka która zapadnie wam w pamięć. Co warto wiedzieć to, że książka wiele czerpie od “Małego księcia” - podobna atmosfera, baśniowość, klimat, ogromny symbolizm. Dla mnie ta mała książeczka ma ogromne znaczenie, więc obawiałam się trochę tego, że “Zanim zniknę” nie podoła potędze, jaką jest Książę.
Niesłusznie.
Książka angażuje od pierwszych stron, życie Wiktorii pędzi z taką prędkością i tyle się w nim zmienia, że czytelnik nie ma czasu na odpoczynek. Jednak nie tylko z tego powodu od książki niełatwo się oderwać. Tak, zwroty akcji to jedna rzecz, ale książka napisana jest tak pięknie, że tego stylu czytelnikowi nigdy dość. Wspomniałam już o klimacie bajki, baśni i chciałabym to powtórzyć. “Zanim zniknę” mocno haczy o niespodziewane. O coś takiego, czego nie sugeruje opis, ale - jakkolwiek to zabrzmi - o coś takiego, co dostrzeżecie patrząc sercem, nie oczami. I tak też należy przyjmować tę książkę - sercem.
Bohaterowie Ani Dąbrowskiej zawsze potrafią podbić moje serducho. Nie tylko tym, że cą ciepli, dobrzy, cudowni, ale tym, że walczą, nie poddają się. Są tak, jak my. Zbudowani z krwi i kości. Bardzo autentyczni i cudownie ludzcy.
Wiktoria nie ma łatwego życia i w książce obserwujemy jej desperackie starania o to, żeby wyciągnąć z niego maksymalnie dużo dobra. To nie jest książka o tym, jak zawojować świat i o tym, że zawsze będzie wspaniale. To książka o tym, że każdy, kto walczy już wygrał wszystko. Ania nie oszczędza swoich bohaterów i daje im wiele na ich barki. I to w jakiś sposób działa bardzo dobrze. Dostajemy bohaterów silnych, ale także cierpiących. Niezwykłych, ale pragnących zwykłych rzeczy.
Nie trzeba dużo pisać o “Zanim zniknę”. Jest to książka, która poruszy wasze serca, wasze głowy. Was. Sięgnijcie po nią, jeśli wasze życie nie jest idealnie. Sięgnijcie, jeśli chcecie czegoś, co przywróci wam wiarę w dobro. No i sięgnijcie, jeśli chcecie mieć rozbite serce. Aniu: błagam pisz tą drugą część, bo umarłam trochę! Myślę, że ocena to czysta formalność, bo “Zanim zniknę” to moje 10/10.
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2018-09-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
Szynszyla01
Każde pokruszone serce można posklejać Milion dolarów za śmierć: czy to dobra cena? Znany na całym świecie frontman zespołu MacRock - Tyler Lewis - oferuje...
W książce podjęto problematykę zasobów osobistych i społecznych wychowanków młodzieżowych ośrodków wychowawczych i ustalenia ich związku z dobro-stanem...