„Ludzie bez błędu i słabostek są straszni – jest się wobec nich bezbronnym”
Tę niezbyt obszerną książeczkę w kieszonkowym wydaniu kupiłam kiedyś na wyprzedaży. Po raz pierwszy przeczytałam ją ze dwadzieścia lat temu. Teraz postanowiłam sobie przypomnieć debiutancką książkę francuskiego laureata Nagrody Nobla z 1921 roku. Lektura dość można powiedzieć sympatyczna, przyjemnie się czyta, bo język autora jest obecnie niespotykany we współczesnej literaturze. Nie ma tu zbyt szeroko rozwiniętej akcji, książka ma formę dziennika pisanego przez starego bibliofila, który jest bardzo wrażliwy na niedolę ludzką i stara się spieszyć im z pomocą. Znajdziemy tu również sporo humoru. Nie jest to taka zupełnie nudna lektura, mimo tego, że już tak dawno napisana.
Rzecz dzieje się w XIX wieku w Paryżu. Tytułowy bohater Sylwester Bonnard to samotny mężczyzna, można rzec oderwany od rzeczywistości i bardzo naiwny bibliofil, zajmujący się badaniem starych manuskryptów. Jest bardzo pogodnym i wrażliwym oraz łagodnym człowiekiem. Sylwester to człowiek bardzo mądry i oczytany, jest członkiem Paryskiej Akademii Nauk. Prawdziwy z niego filantrop. Do siebie i swojego wieku ma dystans, mieszka w swoim mieszkaniu z gosposią i jego życie toczy się według tego samego, ciągle powielanego schematu. Swoje spokojne życie wśród książek wiódłby dalej, gdyby w jego życiu nie pojawiła się piękna i młodziutka Joasia..., to dla niej Sylwester zmieni swoje dotychczasowe życie. Zacznie zupełnie inaczej spoglądać na otaczający świat, zacznie zauważać już nie tylko książki. Jako mężczyzna wrażliwy i chcący pomagać ludziom stara się pomóc dziewczynie. Można powiedzieć, że pomagając jej, przy niej sam odmłodnieje, ale jednak ona również pomoże jemu. Okazuje się, że obojgu ta znajomość wyjdzie na dobre.
"Wszystkie zmiany, nawet najbardziej upragnione, odznaczają się melancholią, bo to, co porzucamy, jest cząstką nas samych; trzeba dla jednego życia umrzeć, aby do innego wstąpić."
Muszę stwierdzić, że po ponownym przeczytaniu tej książki zupełnie inaczej ją teraz odebrałam. Pewnie z racji swojego wieku inaczej teraz odczuwam emocje związane z lekturą. Tym razem myślę, że można odebrać tę lekturę nieco jako taką baśń, cos fantastycznego, zupełnie odmiennego niż obecne książki, które są tak często wydawane, że choćby człowiek cały czas tylko czytał, to nie sposób nadążyć z czytaniem wszystkich nowości.
"Zbrodnia Sylwestra Bonnard" to taka można powiedzieć perełka literatury, które myślę, że należy czytać aby nie zniknęły z naszych półek.
"Wielkich prawd nie zdobywa się bez trudu i pracy."
Myślę również, że każdy miłośnik lubiący czytać powinien przeczytać tę książkę o wielkim miłośniku książek.
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 150
Dodał/a opinię:
Myszka77
Wszyscy mamy w sobie don Kichota i Sanczo Pansę, których słuchamy, a chociaż Sanczo nas przekonywa, to jednak podziwiać musimy don Kichota...
Książka Anatola France'a, francuskiego pisarza żyjącego w latach 1844-1924, noblisty z 1921 roku, to powieść psychologiczno–socjologiczno-obyczajowa...
Przykrość nie polega właściwie na zbytnio przedłużonym trwaniu, lecz na tym, że widzimy, jak wszystko koło nas przemija.
Więcej