Kolejny raz dałam się uwieść powieści p. Tomasza. Uległam czarowi tej niesamowitej narracji. Pan Tomasz przyzwyczaił mnie do tego, że Jego powieści mają specyficzny klimat, który otula czytelnika szczelnym kokonem. Tym razem był to dość smutny kokon ale i tak było warto poświęcić wczorajszą noc. Początkowo nie mogłam się „wczytać” w fabułę tak jakbym tego chciała bo w grudniu na ogół mam Sajgon (nomen omen) w pracy i brakuje mi czasu na czytanie ale wczoraj postanowiłam odpuścić noc i wreszcie przeczytać tę historię z należytą uwagą.
Tym razem poznajemy Piotra, byłego żołnierza cierpiącego na PTSD i Emilię, dziewczynę samotnie wychowującą rodzeństwo po tym jak odebrała je patologicznym rodzicom. Oboje poranieni, ciągnący za sobą ciężki bagaż doświadczeń, szukają nowej drogi. Po trosze także drogi do siebie.
Strasznie ta historia smutna, mimo że kończy się dobrze. Dużo w niej rozliczeń z przeszłością, nieprzepracowanych traum i tęsknoty za normalnością, bliskością i zwykłym szczęściem. Popłakałam się przy Janku… wg mnie to najboleśniejsza część tej historii. Dla mnie szczególnie po polubiłam tego specyficznego nastolatka od razu za tę jego prostoduszność i prostolinijność. Nie wiem dlaczego Autor do tej roli wybrał właśnie tego chłopca…
Wątek o Afganistanie ciężki do strawienia mentalnie.
Było klimatycznie.
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2021-11-10
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 384
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
aggusia
Kiedy wszystko się wali, w twój samochód uderza piorun i spotykasz miłość swojego życia. Miłość niemożliwą. Julia ma dwoje dzieci - nastoletnią...
Historia braci-lotników, których los rzuca w wir wojny i to po dwóch przeciwnych stronach, oraz sióstr (wnuczek jednego z nich), które mierzą się z wyzwaniami...