Róże cmentarne Magdaleny Soboty to jedna z tych gęstych, zaskakujących powieści, które pozostawiają czytelnika bez tchu i z lekkim mętlikiem w głowie. To historia o tym, co dzieje się w człowieku, gdy demony z przeszłości wracają pod postacią ludzi, których kochaliśmy albo się ich baliśmy. Albo – jak w tym przypadku – obu naraz.
Magdalena Sobota prowadzi czytelnika przez mroczny labirynt nie tylko zarośniętych alejek cmentarza, gdzie dwóch młodych urbexowców potyka się o zwłoki, ale też przez pogmatwane ścieżki traumy, przemocy domowej i pytań, które nie dają zasnąć. Gdy Mikołaj Myszkin, prokurator o złamanej przeszłości i nieoczywistej moralności, przyznaje się Herminie do zamordowania ojca, rozpoczyna się śledztwo inne niż wszystkie. Bo tu nie chodzi tylko o winę i karę. Chodzi o zrozumienie.
Z każdą stroną coraz mocniej czuć, że sprawa jest znacznie głębsza, niż się początkowo wydaje. Mikołaj i jego siostra Zofia niosą w sobie echo dzieciństwa przeżartego lękiem i bólem. Ojciec – kat, matka – ofiara, a oni – poturbowane dzieci, które w dorosłym życiu próbują trzymać się na powierzchni. Zofia porusza do głębi – jej opieka nad sparaliżowaną matką to gest równie pełen miłości, jak i skrajnego wyczerpania. To właśnie jej historia zostaje w głowie na długo po zakończeniu lektury – jak cierń wciśnięty w pamięć.
Narracja w tej powieści naprawdę buduje klimat. Autorka nie spieszy się, pozwala każdej emocji wybrzmieć. A jednocześnie ta historia podskórnie budzi napięcie. Główna bohaterka z kolei musi zmierzyć się z wielkim wyzwaniem. Czy jej sytuacja zaczyna być beznadziejna? Przekonajcie się sami! Hermina z każdym rozdziałem odsłania więcej z własnych pęknięć. Jej relacja z Mikołajem – zawieszona między współczuciem, niepewnością a jakimś trudnym do zdefiniowania sentymentem – nie daje łatwych odpowiedzi. To dobrze. Bo Róże cmentarne nie są książką o prostych emocjach. To historia, która łamie schematy i zmusza do refleksji. Zło nie zawsze ma twarz potwora. Czasem wygląda jak ktoś, kto powinien nas chronić.
Zakończenie zaskakuje. Zmusza czytelnika do zrewidowania wszystkiego, co do tej pory wiedział. I choć boli, choć zostawia gorzki smak, to nie można mu odmówić siły.
Róże cmentarne to książka, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Tętni bólem, niedopowiedzeniem, potrzebą zrozumienia i bliskości, której bohaterowie nigdy nie zaznali. Magdalena Sobota napisała nie tylko świetny kryminał. Napisała przejmującą opowieść o ranach, które nie zawsze goją się z czasem. Jestem pod wrażeniem warsztatu i dopracowania detali. Polecam! Ta historia naprawdę wciąga. I na pewno sięgnę po dwa poprzednie tomy serii - Ogród zły oraz Złote kwiaty. Można je czytać niezależnie, ale warto poznać całość!
Zwodniczy urok zła Hermina Wasylik to policjantka, dla której służba jest całym życiem. Kiedy jej przyjaciółka z czasów licealnych, Liliana, zostaje znaleziona...
Kiedy tajemnica oplata jak nieustępliwy bluszcz Hermina Wasylik dochodzi do siebie po dramatycznych przejściach w pracy. Nie jest już policjantką, a żeby...