Nowa, bardzo oczekiwana powieść, której pisarka poświęciła ostatnie trzy lata pracy. Bieguni to książka odważna, w której Olga Tokarczuk opowiada o sobie i o swoim widzeniu świata.O autorze:Olga Tokarczuk (ur. 1962) - wybitna prozaiczka i eseistka, uhonorowana wieloma nagrodami, m.in. Nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Nagrodą Fundacji im. Kościelskich oraz trzema nominacjami do nagrody literackiej Nike. Trzykrotna laureatka nagrody czytelników Nike. Jej powieść Dom dzienny, dom nocny znalazła się na tzw. krótkiej liście nominowanych do Międzynarodowej Dublińskiej Nagrody Literackiej IMPAC.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2007-10-11
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 450
Zawsze chciałam sięgnąć po książki Olgi Tokarczuk, ale zwyczajnie się bałam, że niezrozumiem, niepodołam i będę sfrustrowana po przeczytaniu. Nagroda Nobla otrzymana przez autorkę skłoniła mnie by jendak coś zmienić i podjąć wyzwanie. Liczne porady od czego z dorobku Tokarczuk zacząć, zaprowadziły mnie do książki "Bieguni". Przyznam, że był to strzał w dziesiatkę. Jestem pod wrażeniem stylu tej książki, formy rzadko obecnie spotykanej, języka tak przenikliwego i wreszcie tematyki, bo to myślę ona w największym stopniu przyczyniła się do pozytywnego odbioru tego dzieła. Sama dużo podróżuje i nie sądziłam, że można to wykorzystać jako podstawę książki. Wnikliwe obserwacje ludzi, ich historie, przemieszczanie się, lotniska które są domami. Emigracja poza granice swoich ojczyzn, tęsknota,trudne decyzje. Książka jest pełna ciekawostek, faktów co bardzo ją ubogaca. Trudno ją gatunkowo zakwalifikować. Krótkie formy, wspomnienia, eseje, zapiski z serwetek - jest to lekkie i zaskakujące dla czytelnika. Jest to też ksiązka do której w każdej chwili można wrócić, otworzyć na losowej stronie i zaczerpnąć stylu Tokarczuk.
„Bieguni” Olgi Tokarczuk to książka dziwna i trudna. Wydaje mi się, że nie da się jej przeczytać jednym tchem, że trzeba robić przerwy na zaczerpnięcie oddechu i na spojrzenie z dystansu. I na pewno nie da się tak po prostu powiedzieć, o czym jest. Jest to książka, która – podobnie jak cała twórczość naszej noblistki – wymyka się schematom i formom.
Czy mi się podobało? Tak i nie. Jest w niej tyle treści, tyle historii, tyle rozważań o rozmaitych sprawach, że można się w tym gąszczu trochę zagubić. A z drugiej strony – jeśli trafi się na te części, które przemawiają konkretnie do naszej wrażliwości i wyobraźni – to nie sposób nie westchnąć z zachwytu. Zatem jako całość robi ogromne wrażenie – ale nie wszystko powaliło mnie na kolana. Opisy lotnisk, hoteli, dziwnych zachowań ludzkich czasem mnie nudziły. Natomiast rozważania nad naszą śmiertelnością (to jedna z tych kwestii, które w powieściach Olgi Tokarczuk powracają często), nad rozkładem ciał, nad ciałem i duchem – wciągnęły mnie bardzo i dały do myślenia. I tu chyba trafiam w sedno tej książki – o niej nie da się szybko zapomnieć, bo te tematy do nas wracają, kołaczą się po głowie, każą się zastanawiać nad tym, co przeczytaliśmy. Chyba na tym właśnie polega literatura z wyższej półki? Nie – rozrywkowa (choć przeciwko takiej także nic nie mam!), ale – dająca do myślenia, prowokująca do rozważań nad kondycją człowieka i jego miejscem w świecie.
Oryginalna i wymykająca się schematom jest także forma książki – zbiór różnych historii, ciekawostek, rozważań, poprzedzielanych krótkimi tytułami – właściwie zbiór esejów i szkiców, układających się w wielką powieść o życiu, śmierci, podróżowaniu, przemieszczaniu się.
Czytałam wiele bardzo niepochlebnych recenzji na temat tej książki – i trochę je rozumiem. Bo kiedy sięgamy po powieść tak nagradzaną i chwaloną przez krytyków, oczekujemy na fajerwerki i wielkie WOW, a tutaj mamy powoli snującą się historię o wszystkim i o niczym. Zatem jeśli ktoś nastawia się na frapującą akcję, wciągające ludzkie losy i niezwykły świat – a zderza się z szarą rzeczywistością i zwyczajnością tych opowieści, to przeżywa rozczarowanie i pyta: skąd tyle prestiżowych nagród? Moim zdaniem stąd, że Olga Tokarczuk pokazuje w tej książce, że zwyczajne ludzkie życie jest fascynujące i z powodzeniem może być tematem książki oraz stąd, że jej rozważania dotykają istoty człowieczeństwa i każą nam się zastanowić nad tym, co jest dalej, dokąd tak biegniemy, po co robimy to, co robimy. To nie jest łatwe – i dlatego niektórym ludziom „Bieguni” wydają się zbyt wydumaną i trudną w odbiorze lekturą.
Oczywiście nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Olgi Tokarczuk – był czas, kiedy pożerałam jej powieści i wyczekiwałam kolejnych. Zwłaszcza „Prawiek i inne czasy” zrobił na mnie wielkie wrażenie i pozostał mi po nim sentyment nie do zapomnienia. „Bieguni” to książka inna – nie „o czymś konkretnym”, właściwie pozbawiona akcji jako takiej – po prostu mieszanina tematów i zagadnień.
Tym, co mi się nie podobało, było porzucenie w połowie historii, która mnie naprawdę wciągnęła: była to opowieść o zaginionej kobiecie z dzieckiem, gdzie bardzo przejmująco autorka zaprezentowała stan ducha męża tej kobiety, jego niepokój, emocje – a potem nagle to urwała, by wrócić do tego dopiero pod koniec tej bardzo długiej książki, kiedy zdążyłam już „wyjść” z tamtej historii i ją z siebie zrzucić. Jak dla mnie to rozdzielenie to zupełnie niepotrzebny zabieg, który zepsuł mi lekturę tego fragmentu.
Komu ta książka może się spodobać? Komuś, kto lubi powolne opowieści o życiu, rozważania o świecie. Jeśli oczekujecie szybkiej akcji i wciągającej historii – to nie ten adres.
Podsumowując: niezwykła podróż w świat wewnętrzny Olgi Tokarczuk. Świat ciekawy, ale niełatwy.
Z twórczością Olgi Tokarczuk stykam się po raz drugi. Pierwszą próbą była książka „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, która szczerze mówiąc była najgorszą książką, jaką w życiu czytałam. Najważniejszym powodem, mojej niechęci do tej publikacji, nie było samo „wykonanie” a bohaterka, która niestety, ale pozostawia w czytelniku jedynie niesmak i poszarpane nerwy. Książkę czytałam z przerwami, a sam proces „pochłaniania” był bardzo monotonny i męczący. Jednak postanowiłam nie zrażać się i dać autorce drugą szansę. Ponieważ nie jestem zwolenniczką oceniania warsztatu autora po jednej publikacji. Bo jak można po jednej lekturze oceniać styl, wyciągać wnioski? Z czym porównywać? Ocena po jednej przeczytanej lub niedokończonej książce – dla mnie to jeden z największych grzechów, jaki popełniają czytelnicy. I który niegdyś i ja popełniałam. Olga Tokarczuk jest laureatką wielu prestiżowych nagród literackich, otrzymała również trzy nominacje do Nagrody Nike. W opinii krytyków jest jedną z największych współczesnych powieściopisarek – z czym osobiście spierałabym się, gdyż pomimo, iż każda książka jej autorstwa stała się bestsellerem, zdania na temat jej twórczości są odmienne.
Bieguni, to książka dość obszerna; ma ponad czterysta stron. Co dla „moli książkowych” może być uznane za grubość standardową. Pisana jest w narracji pierwszoosobowej, co również jest charakterystyczne dla przynajmniej 89% publikacji wydawniczych. Bieguni to przede wszystkim zbiór krótkich historii, które autorka zebrała w całość i które urywane w danych momentach, mają swój dalszy ciąg w późniejszych stronach lektury. Znajdują się również w Biegunach opisy przebiegu podróży autorki i własnej interpretacji świata, w którym żyjemy. Ja osobiście gubiłam się w tym natłoku myśli, niekiedy dziwnego języka. Trudno było mi przypomnieć sobie i zrozumieć po dłuższej przerwie od lektury co wczęsniej czytałam, ale to akurat jest powodem dość „ciężkiego” stylu pisania autorki. W Książce Olgi Tokarczuk istotną rolę zajmuje psychologizm. Wyjaśniając jego rolę skrótowo i nieco kolokwialnie - podkreślenie, że to gdzie mieszkamy, co przy sobie mamy, z czym obcujemy, nasz język nie jest istotne. A człowiek nie żyje, póki nie zacznie podróżować, bo jedynie w podróży, będąc wciąż w ruchu, naprawdę jest wolny i może powiedzieć, że żyje, a do tego zrozumieć kim jest i co tak naprawdę w życiu jest istotne. Według mnie puentą utworu może być teza – „Człowiek i jego życie to wielka ruchoma i zmienna konstelacja, a ulica, na której mieszkamy, nazwisko to tylko nic nie znaczące atrybuty, o których można zapomnieć. Wielką uwagę autorka skupia również na naszym ciele, którego tak niedoceniamy. Jego tajemnic, piękna, finezji. Dla nas skóra to skóra, serce jak serce, zwykły narząd, ale Tokarczuk udowadnia, że za tym, kryje się coś więcej. Przyznam, że styl autorki nie należy do tzw. „szybkich, łatwych i przyjemnych”. Każde słowo, każdy wers, akapit trzeba głęboko przemyśleć, by znaleźć ukryty przekaz. Autorka bawi się z czytelnikiem, zmusza go do zagłębienia się, refleksji. Każe wracać, wręcz zmienić sposób myślenia i egzystowania. Muszę przyznać, że podczas czytania strasznie drażniły mnie błędy redaktorskie, ale nad kompetencjami redaktora prowadzącego nie będę się rozpisywać.
Na pewno nie można ujmować Oldze Tokarczuk dobrego i dojrzałego warsztatu pisarskiego. Jednak wydaje mi się, że chcąc przekazać w swojej twórczości coś więcej niż skrawek historii, pobudzić do myślenia i nadać oryginalnego charakteru książce, czasem przerasta sama siebie i gubiąc się w natłoku treści. Niestety bywały momenty, że miałam dość czytelniczego spotkania i odkładałam książkę na półkę. Choć wzbudza ciekawość w równym stopniu też i męczy. Brakuje mi odmienności w stylu, aby dać nieco czytelnikowi wytchnienia. Przeszkadza też nachalność w jej utworach, a nawet natrętne i wymuszone moralizatorstwo. W „Prowadź swój pług przez kości umarłych” miało to charakter nie tylko pisania niektórych wyrazów (w prawie 80% książki) majuskułą, ale również podniosły, wręcz pretensjonalny ton. W „Biegunach”, czytelnik ma wrażenie jakby czytał nie dobrą powieść, z nutą refleksji, ale jeden wielki pretensjonalny wykład. Co nie wzbudza sympatii. Wydaje mi się, że Olga Tokarczuk zbyt ściśle trzyma się swojego schematu, pisze „suchym stylem” i to działa dla niej na niekorzyść. Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia do tej autorki. Z jednej strony podoba mi się przekaz, wiedza, którą nabywam i którą widać u autorki na wielu płaszczyznach naukowych (zwłaszcza psychologii i astrologii), dzięki niej uczę się i poznaje coś nowego, a z drugiej spotkanie z jej twórczością napawa mnie nudą, rozdrażnieniem i zniechęceniem. Na pewno „Bieguni” nie są ostatnią książką autorki, po którą sięgnę. Przyznam, że ma w swoim stylu pisania coś przyciągającego, jak i paradoksalnie odrzucającego. Sądzę, że warto sięgać po publikacje tej autorki. Na pewno po ich lekturze inaczej spojrzymy na siebie i otaczający nas świat. I nieistotne tutaj jest czy książka nam się spodoba czy nie. Warto też sięgnąć, ponieważ według mnie literaturę polską trzeba znać, by móc sięgać po tę zagraniczną. Dzięki temu ma się szersze spojrzenie na literaturę światową i ojczysta.
Mój stosunek do twórczości Olgi Tokarczuk do tej pory nie był najlepszy, ale co jakiś czas próbuję sprawdzić swoje przekonanie sięgając po kolejne książki Noblistki. I tym razem jestem bardzo zaskoczona, choć moja ocena "Biegunów" nie jest jednoznaczna.
Z jednej strony język tej książki zachwyca, a temat intryguje. I tak kartka po kartce odkrywam, jak bardzo bliskie jest mi podejście autorki do podróży. I sądzę, że nie tylko o podróże fizyczne tu się rozchodzi, a o podróże do siebie. O stan podróży. Podróży w głąb siebie, w najbardziej ukryte zakamarki, a także podróże w nieznane nam światy, a może jednak znane, ale schowane, zapomniane. Ja sama kocham stan bycia w podróży, kiedy już nie jestem tu, a jeszcze nie jestem tam. To jest to miejsce, w którym umysł bądź dusza prowadzi nas na manowce i pozwala odkrywać wszechświaty. Tak Olga Tokarczuk pisze o psychologii podróżnej i tak odbieram "Biegunów", jako podróżowanie do świata i siebie zarazem. Jako "nieważne, gdzie jestem, wszystko jedno, gdzie jestem. Jestem." W pewnym sensie każdy z nas jest biegunem. Każdy jest podróżą. Jakbyśmy byli obywatelami "państwa Sieci". Podziwiam też szeroką wiedzę pani Tokarczuk, którą widać w każdym fragmencie, widać nakład pracy i refleksji włożonych w napisanie tej książki. To wszystko sprawiło, że ta książka mnie zachwyciła i jeszcze bardziej doceniam podróżowanie.
Z drugiej strony w "Biegunach" uderzyła mnie śmierć i tak dokładna jej anatomia. Nie rozumiem celu, tak dokładnego analizowania szczątków, zachowywania ich, opisywania. Mam wrażenie, że autorka wręcz obsesyjnie skupiła się na tym wątku, który w moim odczuciu stał się przesadzony i aż nadto wyolbrzymiony. Nacisk i lubowanie się w takich opisach moim zdaniem nie posłużyły książce i mogłoby być ich nieco mniej. Wiem, że to co zostaje jest ważne, że wciąż w nas krąży tak czy inaczej, wszystko łączy się w sieć i nie znika, natomiast takie epatowanie turpizmem jak w tym przypadku, to dla mnie zbyt wiele. Gdyby nie to, oceniłabym tę książkę na arcydzieło.
Reasumując, "Bieguni" to książka podróżnicza w sensie metaficznym, głęboka i piękna, zdecydowanie warta uwagi i medytacji nad nią, pełna doświadczania i czucia, a także pięknych zdań. Zupełnie odmieniła mój stosunek do naszej Noblistki.
Ludzie ukazani za pomocą podróży. Wędrówka. Zapada w pamięć.
Wspaniała, przeczytałam super szybko, bardzo mi się podobała.
Rewelacja, polecam. Nie mogłam się oderwać od książki.
Ostatnio mam wrażenie, że w społeczeństwie jest poczucie, że trzeba tej autorki coś przeczytać. Więc i ja się poddałam tej możliwości. Krótko i na temat jestem rozczarowana książką. Nie wiem co powinna wnieść w moje życie. Dziwnie się kończy, przez co byłam zdzwiona że się skończyła. Słuchana w audiobooku więc dotarłam do końca. Ale gdyby nie to, to pewnie bym ją wcześniej porzuciła.
Ta książka stworzyła Lalkę na nowo Olga Tokarczuk zaprasza bohaterów powieści Prusa na prywatną rozmowę. Słucha ich z uwagą i empatią, ale też niepokojem...
To nie jest przypadek, że dziewiętnaście opowiadań Olgi Tokarczuk, zgromadzonych w tomie Gra na wielu bębenkach, zostało nominowanych do nagrody Nike 2002...