Los łączy ludzi w momencie, w którym najbardziej tego potrzebują
Émile pragnie przeżyć ostatnie chwile na własnych zasadach. Joanne chce się uwolnić od przeszłości. Nieznajomi, którym zostało tylko tu i teraz, decydują się zostawić za sobą dotychczasowe życie i ruszyć w podróż w nieznane.
Z czasem wyprawa kamperem przez malownicze krajobrazy południowej Francji staje się czymś więcej niż tylko ucieczką. Podczas wspólnej drogi Émile i Joanne odnajdują to, czego oboje szukali - spokój, zapomnienie i odwagę, by nie odkładać niczego na później.
Oraz coś więcej - szansę na miłość, która zdarza się tylko raz w życiu.
Mélissa Da Costa, francuska autorka bestsellerów wyróżniona przez ,,Le Figaro", w swojej poruszającej powieści maluje obraz relacji międzyludzkich, które rozkwitają w chwili, gdy wydawało się, że wszystko dobiegło końca.
Cały ten błękit to opowieść o miłości rodzącej się z bólu i o pięknie ukrytym w najmniejszych gestach.
1 500 000 sprzedanych egzemplarzy we Francji
Książki Mélissy Da Costy przetłumaczono na 30 języków
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2025-05-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 688
„Cały ten błękit” autorstwa Melissy Da Costa to niezwykła, bardzo wyjątkowa i emocjonalna historia, obok której nie sposób przejść obojętnie! Książka, która porusza niezwykle trudny temat nieuleczalnej choroby, która dotyka bardzo młodego chłopaka, chyba nikomu nie pozwoli na obojętność.
Emile w wieku dwudziestu sześciu lat dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chory. Przedwczesny Alzheimer, którym został dotknięty, pozostawia mu jeszcze tylko dwa lata życia, dlatego też chłopak decyduje się, że skoro zostało mu tak niewiele czasu, to zamierza przeżyć je na własnych zasadach, nie pozwalając bliskim patrzeć na swoje cierpienie. Chłopak nie chce również poddawać się eksperymentalnemu leczeniu, bo nie wierzy w jego powodzenie, a jedynie przyczyni się ono do nadziei, która na koniec zostanie pogrzebana. Chłopak decyduje się na podróż kamperem, jednak nie chcąc podróżować sam, umieszcza w Internecie ogłoszenie, na które odpowiada dwudziestodziewięcioletnia Joanne. Kobieta jest cicha i spokojna, początkowo nie znamy jej zbyt dobrze, jednak z czasem, autorka odsłania przed nami kolejne elementy jej życia. Dwoje obcych sobie ludzi, który postanowili wyruszyć razem w podróż, z jej biegiem coraz bardziej się do siebie zbliżają! Podróż, która miała być pożegnaniem, przeistacza się w nowy początek, podczas którego bohaterowie odnajdują w swoim życiu to, czego tak naprawdę im brakowało.
„Cały ten błękit” nie jest łatwą historią. Tak naprawdę już na pierwszej stronie decydujemy się na historię, której finał wskazuje nam na tragizm, co dla osób wrażliwych zdecydowanie nie będzie łatwą przygodą. Przyznam, że sama zaliczam się do tego grona, aczkolwiek nigdy nie potrafiłam odmawiać sobie przyjemności z czytania historii, w których, mimo iż szczęśliwe zakończenie jest niemal nierealne, ja do samego końca w nie wierzę. Podczas czytania wylałam morze łez, zaczęłam niemal na samym początku, by zamknąć książkę, nieustannie szlochając, ale muszę przyznać, że było warto, było bardzo warto! Ta historia to istny wulkan emocji, które spływają na nas z każdą kolejną stroną, autorka pokazuje niesprawiedliwości świata, ale pokazuje czytelnikowi również jego piękno! Mamy możliwość towarzyszyć głównym bohaterom w ich podróży życia, która wiele uświadamia, pokazuje, że zawsze warto spełniać swoje marzenia, wierzyć w siebie i na siebie w swoim życiu stawiać. Mimo iż nie zawsze wszystko idzie zgodnie z naszymi planami i założeniami, to jednak zawsze warto walczyć i wierzyć.
Historia, w której dominują emocje i trudne tematy, która pokazuje trud, ale zarazem piękno życia, daje nadzieję, choć również przepełnia smutkiem. Jest to historia, którą warto poznać, która z pewnością na długo zostanie w mojej głowie i którą bardzo polecam przeczytać, bo naprawdę warto!!
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
„Wszystkie rzeczy są lepsze, gdy kosztuje się ich z uważnością”.
Są książki, które czyta się z wielką przyjemnością, ale jednak nie zostają z nami na dłużej. Nie rozmyślamy o bohaterach i ich wyborach, nie wspominamy opisów, nie mamy zapisanych lub zapamiętanych cytatów czy porównań. Istnieją jednak i takie książki, o których myślimy długo po ich zakończeniu. Od nowa rozpamiętujemy wydarzenia, czujemy pewien rodzaj więzi z bohaterami. Na jakiś czas pozostajemy w refleksyjnym nastroju i trudno zabrać się za inną lekturę. I to właśnie mnie spotkało po przeczytaniu powieści Mélissy Da Costy zatytułowanej nostalgicznie Cały ten błękit.
Émile cierpiał od pewnego czasu na zaniki pamięci. Nie przejął się tym szczególnie, ponieważ każdemu zdarza się o czymś zapomnieć. Jednak, kiedy zaczęło się to notorycznie powtarzać, postanowił zasięgnąć porady lekarza. Diagnoza była druzgocąca. Młody mężczyzna usłyszał, że cierpi na rzadką i nieuleczalną chorobę – przedwczesnego alzheimera i ma przed sobą nie więcej niż dwa lata życia. Odmówił eksperymentalnego leczenia i ostatnie lata postanowił przeżyć na swoich zasadach bez obecności bliskich i nie leżąc w szpitalnym łóżku. Zamieścił w gazecie ogłoszenie, że szuka towarzysza podróży swoich ostatnich miesięcy. Nie ukrywał choroby, więc nie spodziewał się, że ktoś odpowie na jego anons. A jednak. Skontaktowała się z nim dziewczyna, która, tak jak i on jest gotowa całkowicie porzucić swoje dotychczasowe życie i podróżować. Chłopakiem kierowała chęć przeżycia ostatnich chwil na własnych zasadach, ale co działo się w sercu i umyśle dziewczyny, że zgodziła się wziąć udział w takiej nietypowej, ryzykownej wyprawie i towarzyszyć obcej osobie w trudnych chwilach?
Już pierwsze zdania mocno mną wstrząsnęły. Na samym początku dowiedziałam się, że główny bohater jest nieuleczalnie chory. Postawa młodego człowieka jest mi bliska, również nie chciałabym litości i współczucia. Nie zniosłabym wiedzy, że byłabym dla kogoś ciężarem i przyczyną cierpienia. Nie chciałabym w ostatnich chwilach spoglądać tylko w udręczone twarze i smutne oczy. Chyba każdy z nas chciałby odejść na własnych warunkach.
To jest idealna książka dla tych, którzy nie lubią kiedy akcja pędzi na łeb na szyję. Tu tempo jest odpowiednie do toczących się wydarzeń – refleksyjne i melancholijne, snuje się jak para znad filiżanki z ulubioną herbatą. Powoli rozprzestrzenia się, roznosząc lubiany przez nas zapach. Czytałam całą sobą i wczułam się w emocje bohaterów, wraz z nimi śledziłam piękno zwiedzanych miejsc i praktykując uważność, podróżowałam w głąb siebie.
Mimo iż od początku wiedziałam, jak ta historia się zakończy, to czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Zachwycała mnie lekkość i delikatność słów Autorki, plastyczne opisy krajobrazów, które pobudzały wyobraźnię do tego stopnia, że aż zechciałam na własne oczy zobaczyć wszystkie te magiczne miejsca, które zdołali odwiedzić bohaterowie. Ponad to, co również mnie ujęło, Autorka subtelnie opisała zawiłą i niespodziewaną relację między Émile a Joanne od początkowego dystansu i niezręczności wspólnego przebywania poprzez rodzaj więzi i solidarności, która się między nimi zawiązała w trakcie nietypowej podroży. Przemyślenia i sposób bycia dziewczyny jest mi bardzo bliski. Też mam swój własny świat, kontempluję otoczenie, cieszę się z małych rzeczy i przyjemności, uwielbiam ciszę i spokój, co większość ludzi postrzega i traktuje jako niegroźne dziwactwo...
Podsumowując, Mélissa Da Costa stworzyła mądrą, ciepłą i wzruszająca historię. Uczy, że trzeba znaleźć czas, by się zatrzymać w codziennym biegu i czerpać przyjemność z rzeczy pozornie błahych: miłego gestu i słowa drugiej osoby, z kawałka ciastka na talerzu, z zapachu ulubionych kwiatów czy powietrza po deszczu. Wtedy na duszę spływa prawdziwy spokój… Brakuje mi słów, by opisać wszystko to, co czułam podczas lektury. Cały ten błękit to powieść, która z pewnością zostanie w sercu i w umyśle czytelnika jeszcze na długi, długi czas po zakończeniu lektury.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak LiteraNova
Hej, Moliki 🙂
Gdy składacie komuś życzenia z różnych okazji, lub ktoś składa je Wam, które z nich jest najważniejsze ?
W moim przypadku, automatycznie wręcz, w pierwszej kolejności życzę : zdrowia. To jest bezcenne, tego nie kupimy, a bez zdrowia, spełnienie marzeń może być bardzo trudne w realizacji…
W tym tygodniu, pewna moja znajoma miała swego rodzaju święto. Jej syn, chory na mukowisydozę, odebrał lek, który jest dostępny od niedawna, bo ta choroba należała do nieuleczalnych. I w sumie nadal należy, bo lek “tylko” lub “aż” spowalnia lub wręcz zatrzymuje jej rozwój. Wiecie, że chorzy na mukowiscydozę nie dożywają zwykle 30tki ? On - Aaron - ma na to szansę.
Ale nie na każdą chorobę jest lekarstwo. Choć naukowcy od lat starają się znaleźć lek na Alzheimera, ta choroba wciąż odbiera ludziom życie, w wielu tego słowa znaczeniach. Sama kilka lat temu opiekowałam się kobietą w już zaawansowanym na tyle stadium, że nie rozpoznawała własnych dzieci. Do dziś jestem w szoku jak w kilka miesięcy ta choroba ją zniszczyła na moich oczach. Z człowieka zostaje taka “wydmuszka”. Niby jest ale już istnieje tylko ciało. Traci wszystkie wspomnienia, traci możliwość normalnego funkcjonowania, najprostsze czynności stają się niewykonalne, niezrozumiałe, zbyt skomplikowane, traci kontrolę nad sobą, ciałem, umysłem.
Jest wiele chorób, z których nawet połowy nie znamy. Ale ta jest chyba jedna z tych najbardziej przerażających, nie sądzicie ?
Emile dostał swój wyrok, z terminem wykonalności.
“Powiedziano mu, że to wczesna postać alzheimera. Choroba neurodegeneracyjna pociągająca za sobą postępującą i nieodwracalną utratę pamięci. W końcu zaatakuje pień mózgu odpowiedzialny za funkcje życiowe : bicie serca, ciśnienie krwi, oddychanie… To akurat dobra wiadomość. Śmierć dopadnie go szybko. Najpóźniej za dwa lata.”
Co byście zrobili mając świadomość, że Wasz czas się kończy ?
Bohater tej książki, postanowił tę resztę życia wykorzystać, nie siedząc w domu i użalając się nad sobą czy patrząc jak rodzina cierpi ze świadomością, że go tracą. Podejmuje decyzje, może na swój sposób samolubną, nierozsądną, bo postanawia spędzić resztę życia w podróży. Ryzykowne biorąc pod uwagę, że choroba będzie w trakcie postępować. Egoistyczne, bo nie da się nacieszyć “resztkami” siebie swoim bliskim. Ale…czy w takich chwilach, powinniśmy myśleć o sobie czy o innych? To powinna być indywidualna decyzja i nie powinniśmy jej krytykować, bo miejmy nadzieję, że żadne z nas nie będzie w takiej sytuacji.
Jednak bohater znalazł w niecodzienny sposób, towarzyszkę podróży i razem uciekają przed tym co ich poturbowało. Choć co prawda Joanne ma raczej szansę na lepsze jutro. A Emile… żyje dniem dzisiejszym, jakby jutra miało nie być.
To książka z rodzaju tych, które wręcz strach czytać, bo tu są marne szanse na szczęśliwe zakończenie, już sam opis daje do zrozumienia, że historia nas sponiewiera, emocjonalnie zmaltretuje. I nie radzę do niej podchodzić bez chusteczek. Cegiełka, której egzemplarz do recenzji jest wydrukowany na porządnym papierze i można nim zrobić konkretną krzywdę ;) jednak czyta się szybko, choć mimo, że autorka ma lekki i prosty styl pisania, to z początku miałam problem by się z nim oswoić. Ale później już szło lepiej.
Podróż przez Francję i przez finisz życia. Historia pokazująca jak to życie docenić i jak bardzo jest ulotne. Czego nie dostrzegamy, co bagatelizujemy, uznajemy za standard, a jest darem codzienności ? Tu możemy to zrozumieć. Książka wybitnie życiowa i choć nienasycona zbędnym dramatyzmem, brutalnie ukazuje jak każdy z nas zmierza ku śmierci. Bo bohater wie ile mniej więcej tego życia mu zostało, a my żyjemy przekonani, że jeszcze wiele lat przed nami… Ilu się pomyliło ? Nie znamy dnia ani godziny, więc chyba tym bardziej powinniśmy brać z każdego dnia jak najwięcej.
Tak, to książka dająca do myślenia, taka motywująca i przygnębiająca zarazem. I z pewnością taka, której długo się nie zapomina.
Sięgniecie po nią? Chcecie przeżyć tę podróż?
Polecam i dziękuję za egzemplarz do recenzji.
To jedna z tych książek, której zrozumienie przychodzi z czasem. To jedna z tych książek, które w trakcie poznawania zdają się wielokrotnie stać w miejscu, aby po jej zakończeniu dojść do wniosku, że kipiało w niej od emocji. To jedna z tych książek, które pochłonęłam w jeden dzień, nie czując ciężaru sześciuset stron, za to czując ciężar emocjonalny. To w końcu jedna z tych książek, które śmiało mogę polecić każdemu, kto kocha literaturę (prze)piękną oraz motyw drogi i potrafi w pełni oddać się niespiesznemu klimatowi podróży, cudownym opisom przyrody, a przede wszystkim docenia w literaturze skomplikowane, a nawet dziwne relacje międzyludzkie, które mogą przerodzić się w niewypowiedzianą przyjaźń i jeszcze bardziej niewypowiedzianą miłość.
"Chciałbym, żebyś mnie tego nauczyła. W moim świecie wszystko jest bardziej prymitywne, mniej kolorowe, nie ma w nim niuansów. W moim błękicie nie ma ruchu — dodaje z powagą. - To po prostu błękit. Podstawowy kolor niebieski".*
Pierwsze zdanie tej książki złamało mi serce. "Młody mężczyzna w wieku 26 lat, nieuleczalnie chory na przedwczesnego alzheimera, pragnie wyruszyć w ostatnią podróż".*
Émile nie chce spędzić ostatnich momentów swojego życia w szpitalnej sali. Zamiast poddać się eksperymentalnemu leczeniu, wrzuca do internetu ogłoszenie o tym, że poszukuje kogoś do wspólnej podróży — kierunek nieznany, do uzgodnienia, maksymalny czas trwania to 2 lata, podróż kamperem, miejscami nocleg w namiotach. Na ogłoszenie odpowiada Joanne. Nieco ekscentryczna introwertyczka kochająca przyrodę, spokój, medytację. Mimo iż pierwsze tygodnie wspólnej podróży przebiegają w większości w ciszy, to z czasem więź, jaka zacznie łączyć tych dwoje stanie się czymś niezwykłym. Oddaniem, poświęceniem, zaufaniem, przyjaźnią i miłością. Choć o tej ostatniej Émile i Joanne nie mówią głośno, to jest więcej niż pewne, iż między nimi istnieje pewien dziwny, nietypowy rodzaj tego uczucia.
Wspólna podróż wśród malowniczych krajobrazów południowej Francji, co jakiś czas odkrywa nowe karty na temat głównych postaci. Choć, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o Joanne, musimy trochę poczekać. Ta dziewczyna jest jak zamknięta na kłódkę, księga. Z pełnym zaangażowaniem wzięła na siebie opiekę nad Émile, nie zdradzając przy tym prawie nic na swój temat. Jej poświęcenie jest godne podziwu. Nie chcę zdradzać Wam za wiele, ale wierzcie mi — nie każdy byłby zdolny do takiego gestu i heroizmu względem drugiego, praktycznie obcego człowieka.
To powieść, która skupiona jest wokół idei czerpania z życia pełnymi garściami, realizowaniu własnych planów i godzeniu się z losem, nawet jeżeli jego kres ma być brutalny i niesprawiedliwy.
Zakończenie tej historii z jednej strony jest smutne, z drugiej szczęśliwe. Skłania ono do refleksji nad istotą życia i śmierci, istotą przemijania, kwestią sprawiedliwości życiowej i jej braku. To bardzo smutna książka, podczas której niezmiennie towarzyszyły mi nostalgia, żal, wzruszenie, ale też...zachwyt, bo aby napisać TAKĄ historię trzeba mieć niezwykły talent pisarski i wrażliwość emocjonalną.
Polecam z całego serca każdemu, kto uwielbia zatracić się w meandrach literatury pięknej. A zachwyty potęguje fakt, iż ta książka była debiutem literackim. Kiedy o tym przeczytałam, szczęka mi opadła i nie byłam w stanie jej zebrać z ziemi. Polecam poczuć, to co ja.
__
**Cytaty pochodzą z książki “Cały ten błękit” Melissy Da Costy
“Chwila obecna ma pewną przewagę nad wszystkimi innymi: należy do nas”.
Emile ma dwadzieścia parę lat, właśnie rozpoznano u niego chorobę alzheimera. Rodzina roztacza nad nim parasol ochronny, widok ich smutku działa na Emile bardzo przygnębiająco. Mężczyzna w tajemnicy przed wszystkimi postanawia wyjechać, chce żyć, dopóki jeszcze może na własnych warunkach. Daje ogłoszenie w internecie, chce znaleźć kogoś do wspólnej podróży. Odpowiada mu Joanne, cicha, spokojna dziewczyna, która robi wszystko by uwolnić się od przeszłości. Razem, kamperem wyruszają w nieznane. Podczas wspólnej podróży przez piękne tereny południowej Francji, Emile i Joanne zbliżają się do siebie, znajdują to czego szukali, spokój i zapomnienie.
Przez powieść się płynie… Moje pierwsze, bardzo udane spotkanie z twórczością Autorki. Akcja powieści toczy się swoim rytmem i intryguje. Fabuła ciekawie utkana, dopracowana w każdym szczególe, niesie ogromne emocje, ukazuje skomplikowane relacje międzyludzkie. Autorka ma niesamowity, barwny, plastyczny styl, z wyczuciem i subtelnością czaruje słowem. Z wnikliwością i empatią oddaje emocje, jakie targają bohaterami. A ci rewelacyjnie ukazani, to zwykli, nieidealni, barwni ludzie, złożone osobowości. Poprzez retrospekcje możemy zajrzeć do ich przeszłości, przyjrzeć się relacjom, jakie tworzyli, uczuciom, jakie ich dotknęły.
Kruchość istnienia.
Dwoje życiowych rozbitków, każdego dręczy coś innego, połączył ich przypadek. Początkowo ich relacja nie jest łatwa, z czasem przyzwyczajają się do siebie, nawiązują ciepłą nić porozumienia. Wraz z pozostawionymi za sobą kilometrami odnajdują to czego szukali, wewnętrzny spokój, ukojenie, zapomnienie i odwagę. Coś, co miało być końcem, pożegnaniem, staje się początkiem czegoś nowego, wyjątkowego. Podróż w głąb siebie, próba zrozumienia, zaakceptowania, pogodzenia się. Pojawia się zrozumienie, przyjaźń, intymność, uczucie. Piękne chwile pełne wzruszenia, radości przeplatają się z tymi gorszymi, smutnymi, dramatycznymi. Choroba nie odpuszcza, postępuje, pustoszy umysł, napawa lekiem i obawami. Pogodzenie się z losem, czerpanie z życia pełnymi garściami. A w tle przepiękny francuski krajobraz, aż chciałoby się rzucić wszystko i choć na chwilę przenieść w te cudne miejsca. Zachwycająca przyroda, górskie ścieżki, szum morza, pełne uroku francuskie miasteczka.
Mądra, subtelna, napisana wrażliwym sercem opowieść. Daje do myślenia, trudno przejść obok niej obojętnie, zostanie ze mną na dłużej. Serdecznie polecam! Tatiasza i jej książki :)
Byliście kiedyś we Francji? Chcielibyście?😊
Ten kraj kojarzy nam się głównie z Paryżem i słynną wieżą, jakoś nigdy jej zobaczenie nie było moim marzeniem, ale Francja, którą widzimy w książce Melissy da Costy, kupiła mnie totalnie!
"Chwila obecna ma pewną przewagę nad wszystkimi innymi - należy do nas."
"Cały ten błękit" to bardzo wyjątkowa historia i takie też jest jej tło. Autorka zabiera nas na południe, w malownicze góry, do uroczych miasteczek i przyjaznych ludzi. Nie jest to jednak powieść sielankowa, przede wszystkim ze względu na temat, jaki porusza, a jest to temat śmierci.
Przede wszystkim (choć nie jedynie) śmierci nadchodzącej, bo główny bohater zmaga się z przedwczesnym Alzheimerem i jako dwudziestukilkulatek zaczyna tracić pamięć i samego siebie.
W każdym razie jest tu duże pole do rozmyślań i rozważań na ten temat, ale też do czegoś odwrotnego - do docenienia życia i chwili obecnej.
Émile i Joanne to dwójka nieznajomych, których połączy kamper i wspólny cel. Dla niego będzie to ostatnia podróż, chęć zaczerpnięcia z życia ile tylko się da, ale także uniknięcie wzroku bliskich, którzy już zaczęli go żegnać.
Joanne z kolei nie od razu zdradza nam swoje powody i zamiary, jest bardzo tajemniczą postacią i pozostaje taka do końca, ale kiedy jej relacja z Émilem powoli się zacieśnia, i my otrzymujemy skrawki jej historii. Ta dwójka bardzo się różni, a jednak w tym ciasnym kamperze idealnie się dopełnia, ucząc się siebie nawzajem. Przy okazji i czytelnik nauczy się kilku rzeczy, a przynajmniej będzie miał taką okazję.
Bardzo spodobało mi się to, że zewnętrzna forma tej książki odpowiadała jej wnętrzu. Czytamy tu o zatrzymaniu się, skupieniu na danym momencie, zwolnieniu i docenieniu, dostrzeżeniu otaczającego nas świata i sposób, w jaki powieść została napisana, również nas do tego zmusza. Jest tu mnóstwo przemyśleń, rozważań, obrazów, których nie da się szybko "połknąć", bo zajmują 630 sporych stron. Powiedziałabym, że niewiele się tu dzieje, ale jednak, kiedy dałam się porwać temu klimatowi, wcale nie czułam nudy. Nie wiem, w jaki sposób autorka uzyskała taki efekt spowolnienia, a jednocześnie zaciekawienia, ale podziwiam za to!
Sama kreacja bohaterów była ciekawa, głównie dlatego, że nie byli oni koloryzowani. Émile nie był ideałem, który nagle zachorował i teraz trzeba mu tylko współczuć, ale miał też wady, nie do końca go polubiłam, nie podobały mi się jego niektóre zachowania. Podobnie zresztą Joanne, która wydawała mi się totalnie oderwana od rzeczywistości, a jednak tak bardzo mnie fascynowała.
Niby też wiedziałam, dokąd ta historia zmierza, a jednak wycisnęła ze mnie łzy, co nie jest łatwe!😉
Jednocześnie nie była to też przygnębiająca, depresyjna i ciągnąca w dół opowieść, a po prostu życiowa, pokazująca mnóstwo kolorów, emocji i możliwości, przedstawiająca ludzkie wady i zalety, pomyłki, marzenia i decyzje.
Książka jest też po prostu pięknie napisana, autorka zbudowała świetny klimat, czułam się, jakbym naprawdę siedziała w tym kamperze obok bohaterów i obserwowała ich przemianę, dojrzewanie, otwieranie się na różne rzeczy.
Ważnym elementem są tu też cytaty, jestem pewna, że kilka zapamiętacie na przyszłość, a może nawet jakiś zapiszecie na ścianie? Ja zdecydowanie mam na to ochotę!😊
Bardzo polecam Wam wybrać się w tę podróż, nawet jeśli połamie Was na kawałki.🫢
8/10🩵
To bardzo prosta i momentami naiwna historia o miłości, ale mimo wszystko wzruszająca i trafiająca do serca.
,,Istnieją okruchy przeszłości, które wracają i wszystko uwypuklają, ukazują w nowym świetle".
Tak zwana życiowa mądrość co do zasady przychodzi znienacka. Zaskakuje, otwiera oczy, zmienia perspektywę, wyostrza zmysły, zakrzywia rzeczywistość, budzi uśpione obszary podświadomości, czasami boli.. Tak zwana życiowa mądrość ma odcień palety błękitu. Takiego wielobarwnego. Można się w niego wpatrywać i dostrzec wszystko, albo nic..
Bohater powieści ,,Cały ten błękit" jest młodym mężczyzną u progu życia. Dowiaduje się jednak, że tego życia to zostało mu może dwa lata.. I choć przyjmuje tę wiadomość z niezwykłą pokorą, postanawia spełnić swoje ostatnie marzenie, które jest silniejsze niż strach. Kupuje kampera, dale ogłoszenie o poszukiwaniu towarzysza podróży, znajduje go - a raczej ją, Joanne i rusza w ostatnią podróż swojego życia.. w Pireneje. Pozorna ucieczka przed zrozpaczoną rodziną i szpitalną codziennością Emile i tajemniczy unik od życia Joanne - staje się dla dwójki nieznajomych szansą na delektowanie się życiem, docenienie małych rzeczy, wybaczenie sobie, pogodzenie się z przeszłością, śmianie się w twarz ironii losu..
,,Cały ten błękit" wzrusza i zachwyca. Pozwala zatrzymać się na chwilę, zamyślić, wzruszyć. Nie ma tu nagłych zwrotów akcji, za to jest hipnotyzujący spokój, autentyczność, wrażliwość, bezmiar emocji dotykających czułych strun duszy. Pomimo solidnej objętości, przez tę powieść się po prostu płynie i wcale nie chce się dopłynąć do brzegu, choć to tak nieuniknione..
Polecam.
Emilie pozostało niewiele czasu, z uwagi na bardzo rzadką postać Alzheimera, który uaktywnia się u niego w bardzo młodym wieku. Nie chce stać się obciążeniem dla bliskich, jak i nie chce być samotny podczas podróży. Zamieszcza ogłoszenie w internecie, na które odpowiada Joanne - rozpoczynają wspólną podróż w Pireneje. Powody, dla których Joannie odpowiedziała na ogłoszenie owiane są tajemnicą, i spędza ona sen z powiek Emilie. Obydwoje wiążą wielkie nadzieje z tą podróżą.
Dla Emilie, jak i Joannie ważniejsza jednak od podróżowania, jest ich podróż w głąb siebie, i zmiana perspektywy dotyczącej życia, która jest możliwa tylko dzięki przyjmowaniu odmiennej perspektywy kompana. Obydwoje uciekają od swojego dotychczasowego życia, chcąc przeżyć życie na swoich zasadach.
Kobieta podaruje Emilie wolność w ostatnich chwilach jego życia, spełniając jego wolę.
"Cały ten błękit" zostanie ze mną na dłużej, jest to przejmująca historia, której nie da się zapomnieć.
"Ludzie są jak witraże. Błyszczą, dopóki świeci słońce, ale kiedy zapada zmrok, ich piękno pojawia się tylko wtedy, gdy są oświetlone od wewnątrz."
" [...] Ponieważ nie można zmienić kierunku wiatru, trzeba się nauczyć ustawiać żagle. [...]"
"Cały ten błękit" Mélissy Da Costa, to przepiękna i wzruszająca historia. Opowiada o determinacji śmiertelnie chorego młodego człowieka w spełnieniu swojego marzenia. Émile ma dwadzieścia sześć lat i cierpi na przedwczesnego alzheimera. Umiera i szuka towarzysza do ostatniej podróży swojego życia. Boi się umierać w samotności. Nie chce również być królikiem doświadczalnym i brać udziału w eksperymentalnym leczeniu. Chce ostatnie miesiące spędzić po swojemu. Podobała mi się jego determinacja w dążeniu do celu. Podziwiałam go za to. Współczułam mu tej strasznej choroby i do ostatniej strony miałam nadzieję, że lekarze się mylili i chłopak cudem wyzdrowieje. Z drugiej strony byłam w szoku, że tak młody człowiek zachorował na tę straszną i wyniszczającą chorobę.
Razem z głównym bohaterem, kamperem przemierzamy różne ciekawe i niezapomniane miejsca. Warto jak Émile spełniać swoje marzenia, nawet te na pozór nierealne. Autorka w idealny sposób pokazała nam, że warto wysłuchać chorych i spełniać ich ostatnie życzenia, a nie na siłę przykuwać do łóżka i patrzeć jak nieszczęśliwie często w samotności umierają w szpitalu. Każdy umierający powinien móc umrzeć na własnych warunkach.
Oprócz Émile poznałam Joanne. Początkowo nic o niej nie wiedziałam. Z biegiem stron poznawałam jej tragiczną historię. Ta postać zasługuje według mnie na medal. Mało kto, zachowałby się tak jak ona.
Mélissa Da Costa stworzyła bardzo emocjonującą historię, która wzruszyła mnie do łez. Uwielbiam takie powieści.
Jeżeli kochacie Francję i uwielbiacie podróżować, to śmiało sięgnijcie po "Cały ten błękit". Poznacie ciekawe miejsca.
Ta powieść zmusza czytelnika do głębokiej refleksji; dlatego inaczej spojrzycie na własne życie.
Podobało mi się to, że byłam świadkiem przemiany głównych bohaterów.
Czy jesteście gotowi poznać wzruszającą historię dwójki nieznajomych? Czy zmierzycie się z ich traumami i ukrytymi tajemnicami?
Ta książka należy do tych wciągających, które koniecznie trzeba przeczytać do końca.
Głównymi tematami powieści "Cały ten błękit" są:
- trauma
- śmiertelna choroba
- wędrówka
- spełnianie marzeń
- nadzieja
- przemiana głównych bohaterów
Od razu zaznaczę, że nie jest to lekka lektura, ale moim zdaniem warto ją przeczytać.
Głównym bohaterem jest młody, zaledwie 26-letni mężczyzna, Emile. Dowiaduje się, że ma wczesnego alzheimera, chorobę śmiertelną. Nie chce być eksperymentem badawczym dla lekarzy, nie chce być ciężarem dla rodziny, nie chce współczucia od najbliższych. Chce przeżyć ostatnie dni życia spełniając swoje dawne marzenia o podróży. Wyrusza w podróż na południe Francji z młodą nieznajomą kobietą, która odpowiedziała na jego ogłoszenie. Joanne też ma swoje powody, aby udać się na wyprawę kamperem z nieznanym mężczyzną. ,,Zabrał tę kompletnie zagubioną dziewczynę z zatoczki przy autostradzie, a potem, zamiast powoli usuwać się z życia, uczepił się go mocniej. Dlatego, że pokazała mu piękno świata, czystość uczuć, dobroć, która może emanować z innych istot." Podczas wspólnej podróży, ci dwoje coraz bardziej zbliżają się do siebie, odnajdując w drugiej osobie, to czego im potrzeba. Wraz z upływem kolejnych dni podróży, Emile czuje się coraz gorzej. Joanne przejmuje większość obowiązków. Przemieszczają się po malowniczych zakątkach Francji, zaprzyjaźniają się z mieszkańcami. Powrót do wspomnień z wcześniejszych lat pozwala lepiej ich poznać, zrozumieć motywy ich postępowania. To podróż w Pireneje, ale także podróż do wnętrza samego siebie. Opisana historia ma ponad 600 stron i nie da się jej przeczytać jednego dnia, tym bardziej, że tu nie ma zapychaczy, każde zdanie coś wnosi, wymaga przemyślenia. Wplatane są też mądre cytaty z ,,Alchemika" Coelho i innych autorów.
Czytam dużo książek, ale z tak malowniczym, obrazowym opisem zdarzeń rzadko się spotykam. Czytając, miałam przed oczami filigranową postać Joanne medytującą przy strumyku, czy Emile robiącego zapiski w notesie. Polubiłam bohaterów, tak bardzo chciałam, żeby diagnoza lekarska okazała się pomyłką, żeby Emile nie musiał umierać, kiedy znalazł spokój i miłość u boku Joanne. Opisana historia wzrusza i wyciska łzy nad nieuchronnością śmierci. Wzruszałam się nad losem Emile, który nie planował swojej przyszłości, tylko spisywał instrukcje dotyczące swojego pogrzebu. Akcja jest nieśpieszna, zmusza do podziwiania zwiedzanych uroczych miasteczek, wczucia się w przeżycia bohaterów. To piękna powieść o chorobach, przemijaniu, odpowiedzialności i miłości. Warto ją przeczytać nie tylko raz.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Przeczytane:2025-07-21, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
"Cały ten błękit" to niezwykła opowieść o miłości, strachu i poszukiwaniu wolności w obliczu nieuchronnej śmierci. Melissa Da Costa stworzyła powieść, która łamie serce, ale też dodaje otuchy 🫂 Dzięki pięknemu językowi, malowniczym opisom Francji i skomplikowanym bohaterom, książka wciąga od pierwszej strony, choć liczy ponad 600 stron, czyta się ją jednym tchem! ✨
Bohaterowie powieści to Émile (26 lat). Młody mężczyzna cierpiący na przedwczesnego Alzheimera 🧠 Odmawia leczenia i postanawia spędzić ostatnie 2 lata życia w podróży. Jego ogłoszenie: „Młody mężczyzna (...) pragnie wyruszyć w ostatnią podróż” staje się początkiem wszystkiego. Joanne, tajemnicza introwertyczka 🌿, która zgłasza się do wspólnej wyprawy. Jej przeszłość stopniowo odkrywamy, podobnie jak motywację, ucieczkę od demonów przeszłości. Podróż kamperem 🚐 Trasa wiedzie przez południową Francję. Pireneje, urokliwe miasteczka, zapierające dech krajobrazy. To nie tylko fizyczna droga, ale metafora wewnętrznej przemiany.
💫 Siła książki. Emocjonalna głębia. Historia zmusza do refleksji nad przemijaniem, godnością i miłością w obliczu końca. Łzy? Niemal nieuniknione! 😢 Realizm postaci. Bohaterowie nie są idealni! Émile bywa egoistyczna, Joanne oderwana od rzeczywistości. To dodaje autentyczności.
Piękno kryje się w detalach. Opisy przyrody 🏞️drobne gesty, cytaty (np. „Chwila obecna ma przewagę nad innymi – należy do nas”) tworzą klimat, który pozostaje w pamięci.
Niespieszne tempo. Autorka w książce „zwalnia czas”, skupiając się na uczuciach i filozoficznych pytaniach. To nie wada – to zaleta! ⏳
🚫 Czego możesz żałować?
Choć finał jest wzruszający, cel podróży Émile’a jest jasny od początku.
Niektórym ponad 600 stron może wydać się nużące, zwłaszcza w partiach opisowych.
🎯 Dla kogo jest ta książka?
Polecam miłośnikom literatury pięknej z filozoficznym przesłaniem. Tym, którzy cenią motyw drogi i psychologiczne portrety. Dla osób szukających historii o sile ludzkiej więzi mimo bólu.
Ostrzeżenie: Jeśli unikasz smutnych finałów – przygotuj chusteczki! 🧻
"Cały ten błękit" to arcydzieło emocjonalnego realizmu 💎 Mimo ciężaru tematu, nie przytłacza. Przeciwnie, uczy, jak „żyć tu i teraz”. Autorka udowadnia, że nawet w cieniu śmierci można odnaleźć błękit nadziei 🌤️ Polecam każdemu, kto gotowy jest na podróż w głąb ludzkiej duszy!
Czy warto?
Absolutnie TAK! To jedna z tych książek, po których świat wygląda inaczej ✨😊
Moja ocena: 9/10 🌟
BRUNETTE BOOKS