Długie beskidzkie noce

Ocena: 5.36 (11 głosów)

Mam inne tempo sklejania się w całość. Wiem, że muszę zrobić to sama. Nikt mnie nie

uleczy, jeśli ja sama siebie nie uzdrowię.

Nawet po najdłuższej nocy nadchodzi wreszcie świt.

Późną jesienią Jaśmina Mazur wraz z dwójką dzieci powraca do domu w Beskidach. Mimo że

z tym miejscem wiąże się wiele bolesnych wspomnień, kobieta liczy na to, że właśnie tu uda jej się

ułożyć życie na nowo. Minął ponad rok od odejścia jej ukochanego i Jaśmina czuje, że czas

rozpocząć kolejny rozdział.

Trudne doświadczenia nie dają jednak tak łatwo o sobie zapomnieć. Targana skrajnymi

nastrojami, gubiąca się w domysłach, Jaśmina walczy, by wreszcie stanąć na nogi. Dla swoich

synów, a przede wszystkim dla siebie. A wszystko to w malowniczej górskiej okolicy, z nowo

poznanymi ludźmi u boku.

Izabela Skrzypiec-Dagnan - autorka ciepło przyjętych przez czytelników powieści Kwietniowe

deszcze, słońce sierpniowe (2021) oraz Świetnie się bawię w twoich snach (2019).

Informacje dodatkowe o Długie beskidzkie noce:

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2022-08-23
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788382026351
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Długie beskidzkie noce

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Długie beskidzkie noce - opinie o książce

"Jak ja lubię te mroczne, pełne głębi, gwiaździste beskidzkie noce. Bez świateł. Ciągnące się w nieskończoność. W moim mieście noce nigdy nie były ciemne."
Wielokrotnie już pisałam, że lubię nasze góry, mimo tego, że od wielu lat mieszkam na Mazurach, lecz pochodzę z Bieszczad i ciągnie mnie w takie sielskie, wiejskie i górzyste tereny. Do książki „Długie beskidzkie noce” skusił mnie nie tylko tytuł, ale i piękna okładka, która przywodzi na myśl, że to będzie lekka i łatwa lektura. Taki był też mój zamiar, żeby odciąć się trochę od thrillerów i kryminałów. Lecz ta sielska okładka, to złudzenie, bo historia opowiedziana przez autorkę rozłożyła mnie emocjonalnie na łopatki...
Fabuła toczy się w dwutorowo, w czasie teraźniejszym i w przeszłości. Pozwala nam to na lepsze poznanie bohaterów i skutki podejmowanych przez nich decyzji. 
Jaśmina i Konrad to para młodych, zakochanych w sobie ludzi, snują plany na przyszłość. W czasie podróży w Beskidy kobiecie spodobał się domek na odludziu, mówi Konradowi, że mogłaby nawet tu zamieszkać.  
Gdy nieoczekiwanie Jaśmina zachodzi w nieplanowaną ciążę i rodzi bliźnięta, zdana jest właściwie sama na siebie, bo Konrad ciągle gdzieś wyjeżdża, jest znanym fotografem i ma masę zleceń w terenie. Chcąc zrobić niespodziankę kupuje domek wypatrzony przez Jaśminę i proponuje jej przeprowadzkę...
Razem z dziećmi ruszają w podróż do swojego własnego domu. A potem ma być ślub, suknia już zamówiona...


"Sięgam po klucz, jest duży i ciężki, a kiedy przekręcam go w zamku, nie czuję oporu.
To musi być dobra wróżba."
Zmęczeni podróżą nawet do końca się nie rozpakowują i kładą się spać. Jednak rankiem Jaśmina budzi się w łóżku sama. Konrada nie ma w domu a także brakuje na podjeździe samochodu, więc kobieta myśli, że pojechał do sklepu po zakupy. Gdy długo nie wraca i nie odbiera telefonu, Jasmina zauważa, że zniknęły również wszystkie jego rzeczy z domu, widocznie zabrał je ze sobą. Po Konradzie i jego rzeczach nie pozostał nawet ślad. Pewnie dlatego nie chciał się wieczorem rozpakowywać...
Jaśmina zgłasza zaginięcie Konrada na policji a po kilku dniach wraca z dziećmi do rodziców, bo nie może tu sama w niepewności wytrzymać. 
Dlaczego Konrad zniknął? Czy planował to od samego początku? Czy dlatego kupił ten dom dla niej i dzieci?
Po powrocie do domu Jaśmina niemal rozpada się na kawałki. Wpada w depresję...
Gdy w końcu bierze się za siebie, wbrew rodzicom i znajomym, postanawia zabrać dzieci i wraca do swojego domu w Beskidach. Chce być u siebie i zacząć na nowo żyć dla siebie samej i dla synków.


"Nie rozumieli, że powrót do rodzinnego domu był dla mnie cofnięciem się do etapu córeczki. Dziecko bumerang - nie chciałam tego. Mentalnie wyprowadziłam się stamtąd, mając dziewiętnaście lat. 
Tak było dobrze."
Jak sobie poradzi Jaśmina z dziećmi i z życiem na wsi? Czy Konrad odezwie się i chociaż zapyta o synów? Jak potoczą się ich losy? 
O tym musicie już przeczytać sami, jeśli Was zaciekawiło.
Dodam jeszcze, że ta książka jest naprawdę wartościowa i mądra, wzruszająca, tak życiowa, owiana tajemnicą. Opisy krajobrazów są tak dobrze opisane, że łatwo można sobie wyobrazić te malownicze miejsca, w których przebywają bohaterzy. 
Warto przeczytać tę książkę, jak również warto udać się w Beskidy...

Link do opinii

"Jak odnaleźć w sobie moc, kiedy czujesz się jak roztrzaskane lustro?"

Izabela Skrzypiec-Dagnan w swojej książce "Długie beskidzkie noce" przedstawia nam historię o miłości i jej stracie. Można by pomyśleć, że takich publikacji jest już naprawdę wiele i nic już nas, jako czytelników, nie będzie w stanie na tyle zaskoczyć, byśmy sięgnęli po kolejną. Jednak ta konkretna historia jest od nich wszystkich inna i zanim Wam o niej nieco więcej opowiem, przedstawiam Wam jej krótki opis:

Jaśmina wraz ze swoimi dziećmi decyduje się na powrót do domu w Beskidach. Miejsce to jest dla kobiety źródłem wielu bolesnych wspomnień, ale też dowodem na to, że ON kiedyś przy niej był. Mimo tego, że minął już rok od odejścia ukochanego, Jaśmina nie potrafi sobie poradzić z odzuceniem i stratą. Z całych sił walczy, by zapomnieć o tym co się niegdyś wydarzyło i wrócić do spokojnego i szczęśliwego życia. Niestety demony przeszłości nie mają zamiaru dać jej spokoju. Czy kobieta będzie w stanie stanąć na nogi i na nowo poukładać swoje życie?

"Nikt mnie nie uleczy, jeśli sama siebie nie uzdrowię."

Już na samym początku muszę zaznaczyć, że książka ta wyróżnia się spośród innych podejściem autorki do przedstawienia swojej wizji czytelnikowi. Historia Jaśminy, mimo tego, że jest podobna do wielu innych, bardzo intryguje. Myślę, że to dzięki temu, w jaki sposób została nam ona przedstawiona. Widzimy bowiem to co działo się przed i po stracie głównej bohaterki. Autorka zdecydowała się na podział historii na "kiedyś" i "dziś". Czytelnik ma dzięki temu szansę być z Jaśminą podczas tych dobrych jak i złych chwil. Widzi rozwijającą się miłość, a potem razem z kobietą przechodzi przez stratę, niedowieżanie, depresję, a wreszcie akceptację.

Powrót do domu w Beskidach to dla Jaśminy bardzo bolesne doświadczenie, ale też możliwość rozpoczęcia wszystkiego jeszcze raz. Nowo poznani ludzie stają się dla niej swego rodzaju oparciem i źródłem wielu wspaniałych, wartościowych relacji.

Autorka przedstawia nam główną bohaterkę jako bardzo silną kobietę, która wie czego od życia oczekuje i wytrwale do tego dąży. Tak jak każdy człowiek, ma swoje chwile słabości i zwątpienia, ale nie może się poddać, ze względu na dzieci. To właśnie dla nich Jaśmina jest w stanie podnieść się i iść dalej do przodu, jakby nic się nie wydarzyło.

To co bardzo mi się w tej historii podoba to to, że autorka nie boi się ukazywać także tych złych chwil, które spotykają kobietę. Pokazuje czytelnikowi, że one także mają wpływ na to jacy jesteśmy. Lęk, słabość i chwile załamania to coś do czego człowiek ma całkowite prawo i nie można się tego wstydzić. Nie tylko to co dobre kształtuje bowiem nasz charakter.

"Długie beskidzkie noce" to książka, która bardzo mi się podobała i na pewno na długo zostanie w mojej pamięci. To także idealna lektura na jesień, więc już teraz zachęcam Was do jej przeczytania 🍁

Link do opinii
Avatar użytkownika - MagdaKa
MagdaKa
Przeczytane:2022-10-04, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2022,

 

“Długie beskidzkie noce” Izabeli Skrzypiec-Dagnan to moje kolejne już spotkanie z twórczością tej autorki. Znam “Kwietniowe deszcze, słońce sierpniowe”, więc spodziewałam się dobrej powieści obyczajowej, nasyconej emocjami. I nie zawiodłam się.

Bohaterką “Długich beskidzkich nocy” jest Jaśmina Mazur, trzydziestodwuletnia kobieta, matka bliźniaków. Mimo młodego wieku śmiało możemy określić Jaśminę jako “kobietę po przejściach”, bo życie zgotowało jej nie lada niespodziankę.  Otóż jej ukochany Konrad, ojciec Franka i Filipa, nagle, bez zapowiedzi i wcześniejszych sygnałów, zostawia ją samą z dziećmi w pierwszą noc po przeprowadzce do nowego siedliska w Beskidach, w pięknej dolinie Popradu. Jaśmina rozpoczyna poszukiwania, bezskuteczne, bo Konrad bardzo umiejętnie zatarł za sobą wszystkie ślady. Zatraca się w dociekaniach, dlaczego tak się stało, zanurza w bolesnych wspomnieniach, pomału oddalając się od życia. Pogrążona w depresji, samotna Jaśmina z trudem postanawia zawalczyć o siebie i swoje dzieci. Podejmuje decyzję o wyjeździe od rodziców i powrocie do domu w Beskidach, który przecież wywołuje tyle trudnych, negatywnych emocji. Tam powoli odzyskuje równowagę, sprzyja temu i surowa przyroda, beskidzkie  krajobrazy, orzeźwiające, górskie powietrze, i  życzliwa obecność innych osób, w tym przystojnego, młodego mężczyzny…

“Długie, beskidzkie noce” to udana i dopracowana w szczegółach powieść obyczajowa. Może trochę pesymistyczna, ukazująca tę mroczniejszą stronę miłości, życia, ale na pewno prawdziwa, docierająca do czytelnika szczerością ukazanych w niej przeżyć. Wzruszyła mnie i mocno zaangażowała emocjonalnie ta historia, współczułam Jaśminie, nienawidziłam Konrada, którego uznałam za tchórzliwego egoistę. Sympatyzowałam nowej znajomości Jaśminy, choć akurat  ten wątek  grzecznego i pomocnego sąsiada uznałam za dość ograny w literaturze, ale to tylko moja luźna uwaga. Przede wszystkim zaś  zanurzyłam się w klimat tej powieści, lekko melancholijny, nastrojowy, jesienny, jak przystało na tę zbliżającą się porę roku. Rozsmakowałam się w pięknych, urokliwych opisach górskich krajobrazów, uroczysk, lasów. Podobała mi się także dwutorowość narracji na “kiedyś”, co pozwoliło na  poznanie wcześniejszych  losów Jaśminy i Konrada, i na “teraz”, kiedy to uczestniczymy w zmaganiach kobiety z codziennością usiłującej odbudować życie na nowo, poskładać je z kawałków w całość i zapewnić swoim dzieciom normalnie funkcjonujący dom.

Powieść, choć o prozie życia,  napisana pięknym, literackim językiem, szczera w swej wymowie, mądra i życiowa. Podejmuje przecież trudny temat relacji damsko-męskich, życiowych zawirowań, rozstań, powrotów czyli historię, która mogłaby się wydarzyć naprawdę. I w końcu doszukałam się w niej nutki optymizmu - po burzy wychodzi słońce, złe chwile przeminą, a Jaśmina odnajdzie swoje miejsce na ziemi, właśnie tam, w urokliwej dolinie Popradu, w Beskidach.

Polecam tę książkę, to dobra, emocjonująca lektura, z wyrazistymi bohaterami, czarującymi opisami przyrody i wciągającą fabułą. A na koniec jeszcze dodam, że imię głównej bohaterki niespecjalnie przypadło mi do gustu, ale to tylko moje zdanie…

Dziękuję wydawnictwu ZYSK i S-KA za egzemplarz recenzencki książki.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KsiazkiHaliny
KsiazkiHaliny
Przeczytane:2022-09-22, Ocena: 6, Przeczytałam, Literatura obyczajowa, Mam,

Tytuł recenzji : Napraw mnie

„Mam inne tempo sklejania się w całość. Wiem, że muszę zrobić to sama. Nikt mnie nie uleczy, jeśli sama siebie nie uzdrowię”.


Zastanawialiście się kiedykolwiek, nad tym, że porzucenie przez ukochaną osobę, która umyślnie bez uprzedzenia znika bez śladu, może spowodować, że rozsypiemy się psychicznie tak samo, jak w przypadku jego śmierci.

 

Izabela Skrzypiec – Dagnan w swojej najnowszej powieści kolejny raz przeniosła mnie w Beskidy wraz z główną bohaterką Jaśminą, szukającej tam spokoju i ukojenia. Otoczyła mnie klimatem tego miejsca, zafascynowała niesamowitymi opisami przyrody i pozwoliła poczuć, że po każdej katastrofie życiowej można się podnieść i nadal iść śmiało przed siebie. Nasze życie nigdy już nie będzie takie samo, ale trzeba przyjąć to, co ze sobą niesie i cieszyć się tym, co się ma, zamiast tęsknić za tym, czego się nie ma.

 

Po lekturze książki „Kwietniowe deszcze, słońce sierpniowe”, napisałam, że ta powieść sama mnie znalazła, pomimo że jej nie szukałam. Autorka wtedy wzięła mnie za rękę i poprowadziła w swój piękny i magiczny świat i tak mnie, nim oczarowała, że tym razem świadomie w niego wkroczyłam, bo chciałam ponownie poczuć ten niesamowity i magiczny klimat, jaki potrafi stworzyć Pani Iza. Zachłysnąć się pięknem przyrody i słowa, przeżyć magiczną przygodę czytelniczą. Zanurzyć się w piękną, nastrojową i niesamowicie klimatyczną fabułę.


Ta książka jest niczym obraz namalowany pięknymi słowami, urzekająca melodia kołysząca serce. Jak cudowna najpiękniejsza poezja wyrażona emocjami. To kwintesencja związku i obraz jego rozpadu. Ogromnej miłości, a zarazem pustki gdzieś pomiędzy. Melodia serc, w której fałszywa nuta nie pozwoli jej płynąć bez zgrzytów.


Jaśmina przeżywała niesamowitą miłość, bo spotkała człowieka, dla którego zrobiłaby wszystko. Niestety okazało się, że proza życia go przerosła i bez słowa Konrad znika z jej życia i życia swoich synów. Jaśmina cierpi tak bardzo, że nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Wciąż i wciąż na nowo analizuje swoje życie, szuka winy w sobie. Co takiego zrobiła, że Konrad ją opuścił, że nie zasłużyła sobie nawet na jedno słowo wyjaśnienia. Jakąkolwiek informację, czy żyje i co robi. Podjął decyzję, nie licząc się z jej konsekwencjami, jakby to była tylko jego sprawa. Mieli wieść szczęśliwe życie w nowym domu, a ona zamiast tego znajduje się na granicy załamania nerwowego. Przy życiu trzymają ją jedynie dzieci, przyjaciółka i rodzice.


Mija rok od odejścia partnera, a ból Jaśminy po stracie ukochanego jest wciąż taki sam, nie potrafi wyjść do ludzi i zwyczajnie żyć. Gdy kobieta przejdzie już wszystkie etapy żałoby, postanawia wrócić z dziećmi do domu w Beskidach, mimo że z tym miejscem wiąże się dużo bolesnych wspomnień. Czuje, że tylko tu uda jej się wrócić do równowagi i ułożyć na nowo swoje życie. Postanawia to zrobić dla swoich synów i dla siebie. Nie będzie to łatwe, bo trudno jest jej zapomnieć o przeszłości. Wciąż jest targana skrajnymi nastrojami, gubi się w domysłach, lecz walczy, by stanąć na nogi. Upada i kolejny raz się podnosi, bo nieustannie trawi ją wewnętrzny niepokój, lecz ma poczucie, że przyjazd w to miejsce pozwoli jej ruszyć w końcu do przodu. Jaśmina czuje się wybrakowana i niedowartościowana, bo wraz z partnerem utraciła cząstkę siebie. „zabrał moje serce, uciekł z jakąś częścią duszy” Ma huśtawki nastroju, popada w dołki i wciąż próbuje zaczynać od nowa. Przyjazd w Beskidy wydaje jej się ratunkiem ostatniej szansy, bo kontakt z naturą jest terapeutyczny. To w tej przestrzeni wszystkie problemy Jaśminy krok po kroku zaczynają się rozpierzchać. Kobieta czuje się tak, jakby znalazła się w innej rzeczywistości. Wciąż boli wbity w serce cierń, ale ten ból staje się powoli do zniesienia. Na swej drodze napotyka mądrych i dobrych ludzi, którzy pozwalają jej spojrzeć na życie z innej perspektywy. „Teraz opada kurz po apokalipsie mojego dawnego życia i czas ruszyć dalej”


Po okresie bólu, rozpaczy i niedowierzania do kobiety w końcu dociera, że w ogóle nie znała Konrada, bo on nigdy nie wpuścił jej do swojego życia. Był mrokiem, wieczną tajemnicą, kimś, kto uciekał przed prozą życia. Natomiast on był dla niej wszystkim. Początkiem i końcem. Postawiła go na swoim prywatnym ołtarzu i zapaliła wieczną lampkę. Był jej strefą sacrum, a stał się profanum. Zrozumiała, że była w tym związku więźniem. Kiedy wszystko toczyło się po myśli Konrada, był z nią, ale gdy wraz z dziećmi pojawiły się problemy i ich życie się skomplikowało, zwyczajnie ją opuścił.


„Długie beskidzkie noce” to niełatwa historia, bardzo bolesna i intymna opowiedziana przez kobietę, która zatraciła się najpierw w miłości, a potem w żałobie po stracie ukochanego. Uderza swoim realizmem i emocjami, ale zarazem czaruje słowami. Co mnie jeszcze w tej powieści ujęło? Autorka przedstawiła różne odcienie macierzyństwa bez koloryzowania, pokazuje prawdziwy obraz trudów bycia matką. To nie jest polukrowane i różowe życie, jakie przedstawiają media, ale gorzkie i wyczerpujące realia macierzyństwa. Młode kobiety często nie zdają sobie sprawy, z czym przyjdzie im się zmagać. "Mówi się, że wszystko zmienia się po ślubie. […] ale to nieprawda Wszystko w relacji z partnerem zmienia się, kiedy pojawiają się dzieci. Zmienia się układ sił i układ miłości". Mężczyzna może wyjść do pracy, spotkać się ze znajomymi, a kobieta, pomimo że go potrzebuje, zostaje zdana na samą siebie z myślą "Gdzie ten cudowny facet, w którym tak szaleńczo się zakochałam?" Nikt nie uczy młodych kobiet, jak mają podołać ciężarowi macierzyństwa, zwłaszcza w pierwszych miesiącach po urodzeniu się dziecka. Nikt ich nie informuje, że matką zostaje się już na całe życie. O tym, że od momentu porodu, już zawsze będzie się martwić o swoje dzieci. Kobiety przecież mają instynkt macierzyństwa, a dla mężczyzn to jest nienaturalne. Muszą uczyć się bycia ojcem i nie każdemu mężczyźnie się to udaje. Bycie rodzicem to praca na pełny etat. Wzloty i upadki. Chwile radości, ale też wyczerpania i zwątpienia.


Ze wspomnień Jaśminy wyłania się obraz nie tylko jej związku, ale także kobiety zaślepionej miłością, która ma złą wizję dobrego związku i prawdziwego uczucia. Autorka nie ocenia i nie osądza Jaśminy, ale w przepiękny sposób opowiada o jej błędach, frustracjach, a potem o niesamowitej rozpaczy po odejściu Konrada. O długiej i trudnej drodze do wybaczenia sobie i byłemu partnerowi. Izabela Skrzypiec – Dagnan wspaniale oddała emocje bohaterki i cudownie opisała piękno beskidzkiej przyrody. Kolejny raz zaczarowała mnie opowiadaną historią, o której nadal myślę, chociaż jej lekturę mam już dawno za sobą. „Długie beskidzkie noce” to bardzo emocjonalna, ale zarazem prawdziwa opowieść o tym, że nic nie jest nam dane na zawsze, że w jednej chwili możemy to stracić, ale gdy damy sobie szansę coś innego możemy zyskać. Trzeba umieć wybaczyć sobie i innym, by być szczęśliwym.


 
Autorka podsumowuje swoją opowieść myślami Jaśminy: „ To mało spektakularne zakończenie tej bolesnej historii. Może nie do końca satysfakcjonujące. Lubimy kiedy wszystko jest domknięte, wytłumaczone, ostateczne. Ale przeczytałam dziesiątki podobnych historii, które wydarzyły się innym – rzadko kiedy otrzymywali odpowiedź na to wypalające dziurę w sercu pytani :”dlaczego?’/ Najczęściej te historie kończą się właśnie tak – mało filmowo, po prostu: życiowo, bez odpowiedzi. Bez konkretnego wytłumaczenia”.

Link do opinii

„Jeśli uzdrowisz samą siebie, uzdrowisz wszystko wokół.”

Otaczamy się różnymi ludźmi, z którymi mamy bliższy lub dalszy kontakt. Z niektórymi się przyjaźnimy, a z innymi tylko jesteśmy w koleżeńskich relacjach, albo w całkiem bliskich i intymnych. Będąc z kimś w związku wydaje się, że znamy swoją drugą połówkę bardzo dobrze. Jednak czasami bywa tak, jak w przypadku bohaterki książki „Długie beskidzkie noce”, że tak naprawdę nie znała swego ukochanego mężczyzny wcale, co w efekcie skończyło się dla niej pewnego dnia. Pozostał jej żal, niedowierzanie, poczucie winy

Jaśmina Mazur przyjeżdża wraz z trzyletnimi bliźniakami Frankiem i Filipem do domu położonego w Dolinie Popradu. Ostatnio była tutaj ponad rok temu, we wrześniu i wydawało się jej, że jest najszczęśliwszą kobietą na świecie, gdyż był przy niej Konrad. Na drugi dzień jej dotychczasowe życie burzy się niczym po jakiejś ogromnej katastrofie, gdy dociera do niej, że jej ukochany mężczyzna, ojciec dwóch ich synów, nagle znika. Wkrótce dowiaduje się, że on doskonale się do tego przygotował, gdyż nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Jakby go w ogóle w jej życiu nie było. Teraz ona wraca w miejsce, które kojarzy się jej z bólem, budzi wspomnienia, ale pomimo tego postanawia zamieszkać tutaj, by oczyścić swoje myśli i duszę. Po kilkunastu miesiącach od tamtego zdarzenia, nadal nie potrafi pogodzić się z odejściem Konrada, szukając jego śladów w Internecie i przy tym próbując żyć normalnie, mając na względzie dobro swoich dzieci. Jej serce jest jednak zamknięte na jakiekolwiek nowe związki, a nawet na najdrobniejszą bliskość.

Po przeczytaniu ostatniej strony powieści "Długie beskidzkie noce" stwierdziłam, że mam za sobą cudowną historię z niecodziennym klimatem, pełną emocji, poetyckich metafor, duchowych wskazówek i magii beskidzkich ścieżek. Rewelacyjnie napisana, prowadząca nas poprzez wiele emocji, nastrojów, pełnych bólu, cierpienia, zniechęcenia. Trudno mi było odłożyć ją chociażby na chwilę gdyż jej fabuła przyciągała mnie jak magnes.

Poruszamy się w dwóch przestrzeniach czasowych poznając to, co działo się w życiu Jaśminy w przeszłości, naprzemiennie z obecnymi wydarzeniami. Autorka oznaczyła je bardzo wyraźnie poprzez określenie czasu wcześniejszych sytuacji jako „KIEDYŚ”, natomiast to, co dzieje się w teraźniejszości zostało nazwane miesiącami od listopada do marca. Poznajemy kolejne etapy związku z Konradem i rozpamiętywania przyczyn pozostawienia przez niego rodziny, stany emocjonalne w różnych okresach „żałoby”.

Poza Jaśminą spotykamy w tej powieści kilka wspaniałych osób, które okazują się świetnymi przyjaciółmi. Przede wszystkim Kinga, serdeczna, oddana przyjaciółka, która zawsze ma dobrą radę, wspiera, dodaje otuchy swoimi mądrymi wskazówkami. Druga osoba to Maria, którą Jaśmina poznaje, gdy przeprowadza się w Beskidy. Maria jest kobietą pełną empatii, wewnętrznej mądrości i ze zdolnościami uzdrawiania poprzez modlitwę. Reprezentuje tutaj świat duchowy, energetyczną stronę naszego życia, pokazując, że wszelkie nasze doświadczenia odbijają się w naszym ciele i mają z nim szczególną więź.

Autorka w ujmujący sposób pisze też o tym, że czasami żyjemy z kimś bardzo blisko, tworząc związek czy też relację przyjacielską, a nagle okazuje się, że tak naprawdę niewiele o danej osobie wiemy. Okazuje się, że Jaśmina żyła w iluzji swoich wyobrażeń, biorąc to, co daje jej Konrad garściami, nie pytając o przeszłość, o której on nie chciał za bardzo opowiadać. W żadnym wypadku nie czuła ostrzegających sygnałów, nie zauważała, że dzieje się coś niedobrego, co w efekcie skończyło się rozczarowaniem. Sposób, w jaki on ją pozostawił stawia szereg pytań, na które Jaśmina próbuje znaleźć odpowiedź. Wciąż żyje przeszłością, wraca wspomnieniami do szczęśliwych chwil z Konradem, obsesyjnie wręcz poszukuje śladów jego bytności, pragnąc poznać prawdę o jego decyzji. Ich historia pokazuje, że każde działanie ma wpływ na inne osoby, gdyż nie jesteśmy sami. Takie zachowanie, jakie zaprezentował tu Konrad, rani nie tylko jedną osobę, ale ma też wpływ na innych, tym bardziej, gdy w związku pojawiają się dzieci.

„Długie, beskidzkie noce” to opowieść o podnoszeniu się po upadku, gdy nic nie cieszy, wszystko widzimy w czarnych barwach i nie potrafimy wyjść z zaklętego kręgu obwiniania się o rozpad związku. Wnikamy w umysł kobiety porzuconej, której cały świat runął, pozostawiając pustkę i mnóstwo pytań, a jednym najważniejszym z nich jest: dlaczego?

Pani Izabela Skrzypiec-Dagnan jest dla mnie mistrzynią słowa, która w niezwykle zjawiskowy sposób potrafi nakreślić zarówno emocje, jak i piękno przyrody. Zauroczyła mnie swoim stylem i prowadzeniem mojej uwagi, która podążała za kolejnymi odkrywanymi epizodami. Posługuje się bogatym słownictwem, dzięki któremu bez problemu możemy poczuć każdy stan głównej bohaterki, zarówno mentalny, jak i duchowy. Jeżeli ona coś przeżywa, my robimy to razem z nią, jeżeli się zachwyca, dokładnie możemy to poczuć, jeżeli płacze, czujemy to namacalnie tak jak wyraźnie dociera do nas zapach i szum lasu czy też otula nastrój chwili.

Używa określeń z eterycznym zabarwieniem, malując daną chwilę, czy zjawisko niczym obraz, chociażby pisząc o szumie drzew: „Drzewa szumią łagodnie, to nostalgiczna pieśń wygrywana w koronach strzelistych buków, w tle chórki zimozielonych sosen” albo o krzakach z drobnymi owocami: „Jakby ktoś otworzył szkatułkę z biżuterią i porozwieszał tu wszystkie swoje korale”, ale też o emocjach: „Tulę go w ramionach, łagodnie, jestem gotowa nasączyć go swoim uczuciem. Wypełnić dobrą energią i miłością.”

Zwraca też uwagę, że zbyt szybko pędzimy przed siebie, goniąc za różnymi swoimi pragnieniami, nie mając czasu na delektowanie się chwilą, docenienia otaczającego nas świata i jego piękna. To opowieść niosąca ze sobą ogromny ładunek emocjonalny wraz z refleksją nad ludzkimi słabościami, potęgą miłości, wybaczania, sensem życia i radzeniem sobie z wewnętrznym rozgoryczeniem i cierpieniem. Jednocześnie pokazuje, że najważniejsze jest, by w trudnych chwilach uleczyć najpierw siebie, swoją duszę, by wokół nas zapanował spokój, a wraz z nim wtargnęła miłość i szczęście.

Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka

Link do opinii

Lubicie góry? Ja uwielbiam, dlatego dzisiaj przeniesiemy się do pięknego malowniczego miejsca znajdującego się w Beskidach. Czy historia opisana w powieści "Długie beskidzkie noce" Izabeli Skrzypiec-Dagnan również jest piękna jak to miejsce? Zapraszam na recenzję!

 

Jaśmina i Konrad są od jakiegoś czasu w związku. Kiedy pojawiają się dzieci, kupują dom w Beskidach. Niestety po pierwszej nocy spędzonej w nim ukochany Jaśminy odchodzi. Z tego powodu zrozpaczona dziewczyna przeprowadza się do rodziców, ponieważ z nowym domem wiąże się wiele bolesnych wspomnień. Po roku Jaśmina stwierdza, że to już czas najwyższy rozpocząć nowe życie i późną jesienią wraz z dwójką dzieci wraca do domu w Beskidach. Chce ona w tym miejscu zacząć wszystko od nowa. Niestety nie jest to łatwe, bo ciężko zapomnieć o trudnych doświadczeniach. Tak więc Jaśmina miewa różne nastroje i czasami gubi się w domysłach, ale stara się nie załamywać. Poznaje ona w Beskidach nowych ludzi, którzy bardzo jej pomagają. Czy mimo wszystko uda jej się stanąć na nogi? Kogo pozna w tej malowniczej miejscowości i jaki wpływ na jej życie będą miały nowe znajomości?

 

W książce występuje narracja pierwszoosobowa, narratorem jest główna bohaterka, czyli Jaśmina. Czytając tę książkę, można zauważyć, że są dwie płaszczyzny czasowe, czyli występują przemiennie rozdziały opisujące zdarzenia, które wydarzyły się w teraźniejszości i przeszłość. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i stwierdzam, że było ono bardzo udane, bo książkę czytało mi się szybko, ponieważ potrafiła mnie zaciekawić. Jednak nie należy ona do wesołych powieści, bo dokładnie opisany jest w niej ból po stracie bliskiej osoby i wszystkie etapy żałoby, przez które przechodzi osoba przeżywająca ją. Na szczęście w tej książce, jak i w życiu, pomimo wielu trudności wszystko można zacząć od nowa. Występują również wątki miłości i przyjaźni, ponieważ Jaśmina, która przechodzi przez załamanie nerwowe po stracie ukochanej osoby, ma wiele bliskich osób, które wspierają ją i pomagają jej w tym ciężkim czasie.

 

"Długie beskidzkie noce" jest przyjemną, choć trochę smutną powieścią obyczajową, która daje nadzieję na to, że zawsze można zacząć od nowa. Jeśli lubicie piękne historie, których akcja toczy się w malowniczej miejscowości znajdującej się w Beskidach, to z pewnością przypadnie Wam ta książka do gustu.

 

 

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Link do opinii
Avatar użytkownika - ktomzynska
ktomzynska
Przeczytane:2022-09-11,

Nikt Cię nie uleczy, jeśli sam się nie ozdrowisz. 

 


Jaśmina Mazur wraz z dwójką dzieci wraca późną jesienią do domu w Beskidach. To z tym domem wiąże się wiele bolesnych wspomnień, jednak pora otworzyć nowy rozdział. Nawet jeżeli trudne doświadczenia nie chcą dać o sobie zapomnieć…

 


„Nawet po najdłuższej nocy nadchodzi wreszcie świt.”

 


Ostatnio mam to niesamowite szczęście, że trafiam na same cudowne książki, a „Długie beskidzkie noce” zdecydowanie się do tego zaliczają. 

Izabela Skrzypiec-Dagnan zabiera nas w malownicze beskidzkie rejony, gdzie nasza główna bohaterka próbuje sobie na nowo ułożyć życie, które do tej pory nie było dla niej łaskawe.Autorka w świetny sposób ukazała nam prawdziwe oblicze życia. Przypomniała jak życie jest kruche i że jednego dnia wszystko jest piękne, a następnego nasz świat może wywrócić się do góry nogami i już nic nie będzie jak wcześniej. 

Autorka ma świetny styl pisania. W sposób lekki, ale i ściskający za serce piszę o rzeczach trudnych i ludzkich. Jej książki cechują się niezwykłymi malowniczymi opisami krajobrazu, dzięki czemu czułam się jakbym była w Beskidach. Lektura tej książki spowodowała u mnie lawinę emocji, czego tak naprawdę się nie spodziewałam. Jej fabuła jest na swój sposób piękna, życiowa i refleksyjna. Autorka pisze o trudach macierzyństwa i walce o życie swoje oraz dzieci. Udowadnia jakie tak naprawdę kobiety potrafią być silne, co bardzo mi się podobało. Sama wielokrotnie zastanawiałam się co bym zrobiłabym będąc na miejscu Jaśminy i czasami nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. 

Kreacja bohaterów jest świetna. Każda z postaci jest inna i charakterna. Każdy z bohaterów jest niezwykle realistyczny przez co z łatwością możemy się z nimi zżyć, polubić ich, albo po prostu znienawidzić. Tak naprawdę każdy z nich robi na czytelniku jakieś wrażenie. 

Cała akcja może nie pędzi tutaj jak szalona, ale czytelnik nie może być pewien co jeszcze się wydarzy. Samo zakończenie jest zaskoczeniem, którego kompletnie się nie spodziewałam. 

 


„Długie beskidzkie noce” to książka życiowa i zmuszająca do refleksji. Jest to książka niesamowita, która sprawia, że czytelnik czuje ogrom emocji. W wielu momentach kibicuje się Jaśminie, a w innych nie zgadza się z jej wyborami. Jednak co jest najważniejsze to fakt, że książka wciąga i czyta się ją z zapartym tchem. Zdecydowanie polecam! 

Link do opinii
Avatar użytkownika - dosia1709
dosia1709
Przeczytane:2022-12-02, Ocena: 6, Przeczytałem,

,,Bez rozpaczy życie jest płytkie. Kiedy boli to się żyje."

 

Jasmina wraz z dziećmi po przykrych przeżyciach wraca do domu w Beskidach. Chodź z tym miejscem wiążą się przykre wspomnienia to kobieta wierzy że to tu może zacząć żyć na nowo. To już rok odkąd bez słowa, jak mgła ulotniła się jej miłość.

 

"Jestem swoimi emocjami i uczuciami. Kobieta jest ukształtowana przez wszystkie miłości i niemiłości, które jej się w życiu przydarzyły."

 

,,Długie beskidzkie noce" to książka o trudach samotnego macierzyństwa, o bólu i stracie, o tym jak kobieta potrzebuje kochać i być kochana.

To było moje pierwsze spotkanie. Książka jest pełna emocji: ból, strach, miłość,żal.

Autorka pięknie wszystko opisuje. Chwilami można poczuć że stoi się obok Jaśminy, ma się ochotę ją przytulić j pocieszyć. Lekkie pióro jakim napisana jest książka,.pozwala nam przenieść się w Beskidy poczuć powietrze którym można tam oddychać, trawę po której można chodzić bosymi stopami. Przepiękna historia która pokazuje nam że lęki można przezwyciężyć.

Polecam nie zabraknie łez ale również i uśmiechu. 

Bo przecież po burzy zawsze nastąpi słońce.

Idealna książka na zimowe, zimne dni.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - milbookove
milbookove
Przeczytane:2022-11-05, Ocena: 6, Przeczytałem,
"Długie beskidzkie noce" to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki i z pewnością nie ostatnie. Izabela Skrzypiec-Dagnan - strona autorska z wykształcenia jest historykiem sztuki, a jej artystyczną duszę da się mocno odczuć w tej lekturze, co jest niesamowitym plusem. Akcja toczy się w dwóch planach czasowych, a tytuły rozdziałów oddają ten podział. Obecnie - zatytułowane nazwami miesięcy (od listopada do marca), przeszłość - KIEDYŚ. Zaczyna się nostalgicznie, jesiennie, by małymi krokami zbliżać się do wiosny. Główną bohaterką jest 32-letnia Jaśmina, samotna matka bliźniąt. Jej samotność trwa od roku, od momentu, kiedy narzeczony z dnia na dzień odszedł bez słowa wyjaśnienia. ,,Jak odnaleźć w sobie moc, kiedy czujesz się jak roztrzaskane lustro?" To, co przeżywa, śmiało można porównać do poszczególnych etapów żałoby po śmierci bliskiej osoby. Ona czasem rozważa, że być może łatwiej byłoby jej oswoić zaistniałą sytuację, gdyby Konrad nie żył. Tymczasem musi się mierzyć z natłokiem pytań ,,dlaczego" i stale doszukuje się winy w sobie. W książce poznajemy historię miłości Jaśminy i Konrada, ich wspólne początki, zauroczenie, fizyczną fascynację. ,,Kiedy się zakochujesz, ogarnie cię szaleństwo i stawiasz kogoś na swoim prywatnym ołtarzu, zapalasz wieczną lampę i okadzasz go wonną kadzielnicą." W momencie, kiedy test ciążowy wskazuje dwie kreski, ich życie wywraca się do góry nogami, głównie jej. Macierzyństwo nie jest łatwe, a brak wsparcia drugiej połowy potęguje ogarniającą niemoc. Podczas jednej ze wspólnych podróży, para zachwyca się beskidzkim krajobrazem i dostrzega dom na sprzedaż, który finalnie kupuje i przez wiele miesięcy remontuje, by wreszcie w nim zamieszkać. Niestety dzień po przeprowadzce, Konrad znika, zabierając wszystkie swoje rzeczy. Zrozpaczona kobieta szuka go intensywnie, aż otrzymuje informację, że on nie chce kontaktować się z najbliższymi. Jaśmina czuje się jak ,,wędrowiec pozbawiony chwilowo głównego celu, wystawiony na wiatr i ulewy, z wytrąconym z dłoni kompasem. Pogubiony gdzieś na ścieżkach życia, bez drogi wszystko jest otchłanią." Postanawia wrócić z dziećmi do rodzinnego domu w Krakowie, gdzie z pomocą rodziców i przyjaciół stara się odnaleźć się w nowej rzeczywistości. ,,Proces budowania się na nowo jest długotrwały i niejednokrotnie emocjonalnie wykańczający". Po roku wewnętrznej walki, ciągłych poszukiwań Konrada i prawdy o nim, postanawia wrócić do beskidzkiego domu. "Jestem swoimi emocjami i uczuciami. Kobieta jest ukształtowana przez wszystkie miłości i niemiłości, które jej się w życiu przydarzyły." Tu próbuje rozpocząć nowe życie, chociaż zdaje sobie sprawę, że się go ,,nie układa. Życia się doświadcza. Odpuść. Bądź elastyczna. Zaakceptuj. Nie wyobrażaj sobie, jak twoje życie powinno wyglądać." Nie jest to łatwe, ale dzięki życzliwym osobom wokół powoli wychodzi ze swojej skorupy i otwiera się na nowe i zaczyna rozumieć pewne rzeczy. "Powinnam przenieść swoją uwagę na nadmiar. Jeśli się spojrzy na swoje życie z tej perspektywy, to wychodzi wtedy na jaw, że doświadczyło się obfitości szczęścia, a utraciło jedynie to, co musiało być utracone. A każda utrata jest składnikiem życiowego rozwoju." Ważne jest "przekierowanie uwagi z tego, co się utraciło albo po prostu czego się nie posiada, na to, co się ma." Bardzo dużą rolę w życiu bohaterki odgrywają jej sąsiedzi, szczególnie Alek, który wielokrotnie zachwyca Jaśminę swoim podejściem do jej dzieci, a także do kobiet - "Zaciągnąć dziewczynę do łóżka to jest nic(...)Ale dotrzeć do tego, co jej siedzi w głębi, rozgryźć jej rozterki, poznać ją prawdziwie, to jest to. Życiowe wyzwanie." Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, już po pierwszych zdaniach czułam, że nie będę mogła się od niej oderwać. Autorka zabrała mnie w emocjonującą podróż, okraszoną pięknymi opisami. Przyroda przedstawiona jest malowniczo, pobudzająco wyobraźnię, magicznie. "Przedzieram się przez gąszcz, stąpając uważnie po suchej, brunatnej trawie, słuchając lasu. Drzewa szumią łagodnie, to nostalgiczna pieśń wygrywana w koronach strzelistych buków, w tle chórki zimozielonych sosen. " Emocje są tak realistyczne, że momentami wydawało mi się, że stoję obok Jaśminy, chciałam ją przytulić, a niekiedy nią potrząsnąć. Z każdą kolejną kartką ma się wrażenie, jakby się płynęło, a ster wyrywała sobie naprzemiennie przeszłość i teraźniejszość. I kiedy chciałoby się usilnie płynąć już tylko przed siebie, raz po raz pojawiają się prądy wsteczne. Czy Jaśmina da się im porwać? Emocje towarzyszące stracie, autorka oddała bezbłędnie. Przedstawione trudy samotnego macierzyństwa, bunt dzieci po odejściu ojca i bezsilność matki są też ważnym elementem powieści. Doszukiwanie się powodów zniknięcia Konrada, szukanie winy w sobie i ból po zrozumieniu, że tak naprawdę nie znało się osoby, z którą planowało się spędzić resztę życia, wreszcie uświadamia Jaśminie, że ,,tacy są ludzie(...)Jedni psują nam dzień. Inni całe życie." ,,Długie beskidzkie noce" to przepiękna opowieść o stracie, o bólu jej towarzyszącym, o odnajdywaniu siebie, o tym, że warto przyjąć pomoc od innych i otworzyć się na nowe. Drzwi do przeszłości trzeba za sobą zamknąć, bez tego nie otworzymy tych do przyszłości, do nowego, innego jutra. Zatracając się w swoim bólu, nie jesteśmy w stanie dostrzec radości codziennego dnia, piękna otaczającego nas świata. Warto przezwyciężyć swoje lęki, ujarzmić emocje, aby móc żyć w pełni świadomie tu i teraz. Mimo iż jest to głównie smutna historia, podczas czytania wielokrotnie pojawia się też uśmiech. Z całego serca polecam tę książkę. Zawarte w niej życiowe mądrości są niezwykle cenne, a nietuzinkowe opisy emocji i krajobrazu są idealnym dopełnieniem całości.
Link do opinii
Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2022-09-24, Ocena: 6, Przeczytałam,

Styl autorki jest tutaj prawdziwą perfekcją ozdobników, porównań, historii wrażliwej, opisanych uczuć samotności, którą każdy z pewnością odczuje. Opowieść chwyta za serce tym bardziej, że jest pisana z perspektywy czasu obecnego i tego, który był kiedyś. Z czasu obecnego bohaterka wraz z dwójką synów przeprowadza się do nowego miejsca, które tak naprawdę nowe nie jest. Jest wrakiem człowieka, gdyż zostawił ją ktoś, kogo bardzo kochała. Stara się jak może by go odnaleźć, by choć dowiedzieć się, dlaczego z dnia na dzień ich zostawił. Cóż takiego zrobiła, czy też zrobili, że odszedł rok temu pozostawiając ją w totalnej rozsypce? W czasie który był kiedyś poznajemy historię ich znajomości. Nikt nie wierzył, że byli para, gdyż wyglądali niemal jak rodzeństwo. Tym bardziej podobieństwo z twarzy i szczupłej sylwetki myliło przechodniów. Można by rzec, że gdyby nie zagadkowe lustro on nie szturchnąłby jej w ramię i ta historia nie połączyłaby dwojga ciał. Tak właśnie będziemy poznawać tą historię, naprzemiennie, by jedno mogło uzupełniać drugie. Przy tak lekkim piórze jak to, historia wciągnie was niesamowicie. Dodałabym nawet, że napisana jest dość inteligentnie, gdyż zawiera niespotykane w książkach wyrazy określające zwykłe rzeczy. Jeśli znacie twórczości pani Weroniki Tomali, to ta jest bardzo podobna tylko z różnicą bardziej niespotykanych słów.
Historia jest piękna i chwilami bardzo smutna. Jej dzieci nie rozumieją dlaczego się przeprowadzili i nie czują się dobrze w nowym miejscu. Ich matka wciąż żyje wspomnieniami i domysłami. Spotka na swojej drodze wielu ludzi, którzy dobrze jej życzą, lecz ona ma na ten temat swoje przemyślenia. Pięknie są ukazane góry i tereny wokół nich. Pisarka zauważa małe, drobne rzeczy przedstawiając je z jak najlepszej perspektywy. Przepełniona tęsknotą i nostalgią. Po prostu piękna:-)

Link do opinii
Avatar użytkownika - bookaholic-in-me
bookaholic-in-me
Przeczytane:2022-09-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Są takie wydarzenia, które mogą nas złamać. Nikt nie jest na tyle silny, by udźwignąć wszystko, co niesie mu nieprzewidywalny los. I choć każdy w inny sposób odbiera kolejne wyzwania rzucane przez życie, zdarzają się takie, które zatrzęsną tym prywatnym, dotąd w miarę poukładanym światem i już nic nie będzie później takie samo. Ile mieć trzeba siły by się podnieść po drastycznym upadku, wiedzą tylko ci, którzy byli w takiej sytuacji. Lecz nawet w najgorszych chwilach warto mieć świadomość, że w końcu nadejdą lepsze dni. Jaśminę poznajemy, gdy wraca do swojego wymarzonego domu w Beskidach. Dom wyjątkowy, pełen pięknych zakamarków, z duszą, który przemówił do niej od pierwszej chwili, gdy go ujrzała, teraz ma stanowić ostateczne rozpoczęcie nowego rozdziału w jej życiu. Bowiem Jaśmina z dnia na dzień została samotną matką bliźniaków i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że najwyższy czas stanąć na własnych nogach i wrócić w pełni do świata żywych. Za nią bardzo trudny okres, pełen bólu, rozpaczy, niedowierzania, walk i dni przepełnionych beznadzieją. Jednak w końcu czuje, że ma siłę, by zmierzyć się z własnymi słabościami, z traumą, która ciągle w niej tkwi, pogodzić się z kolejami losu i dać sobie szansę na nowe życie z dwoma, największymi skarbami jakie mogła dostać od świata- swoimi synami. Czy w Beskidach uda jej się osiągnąć swoje cele i znajdzie to, czego szuka?

"Długie beskidzkie noce" to przejmująca opowieść o kobiecie, z którą wiele czytelniczek może mieć coś wspólnego. To historia trudna, nad wyraz bolesna, opowiedziana rzeczywiście, uderzająca w czytelnika swoim realizmem i emocjami w niej ukrytymi. Przede wszystkim jest wręcz doskonale napisana. Warsztat Autorki znajduje się na niesamowicie wysokim poziomie, a to jak posługuje się językiem, by czarować słowa ale i przekazywać uczucia bohaterki, jest naprawdę niezwykłe i godne podziwu. We wspaniały sposób mamy tu przedstawione realia macierzyństwa- bez filtrów, bez upiększania, z dużą dozą goryczy i prawdy, zbyt często ukrytej w domowym zaciszu. W tej książce głośno mówi się o wadach i zaletach bycia matką, o zmianach w życiu jakie powoduje, o ogromie emocji, które ze sobą niesie. Lecz także o wyrzeczeniach, chwilach zwątpienia, momentach szalenie trudnych i wyczerpujących- fizycznie i psychicznie. Nie znajdziemy tu kolejnej pięknej laurki dla bycia rodzicem rodem z mediów społecznościowych- i to jest cudowne. Warto mówić o tych odcieniach macierzyństwa, które nie są dobre, które się nie sprzedają, a jednak są udziałem większości kobiet na tym świecie. Lecz także to historia o nietrafionej miłości, o tym jak potrafi być destrukcyjna, jak pochopne decyzje mogą sprowadzić człowieka na bardzo złą, ciemną drogę, a brak swoistego zamknięcia całkowicie wytrącić go z równowagi. Postawa Konrada, ojca bliźniaków, jest zaprezentowana niezwykle prawdziwie, uderza w czytelnika, rozczarowuje, ale i świetnie obrazuje wszelkie sygnały ostrzegawcze na jakie powinno się zwrócić uwagę. Aczkolwiek ze wszystkich retrospekcji jakie otrzymujemy w tej powieści, w trakcie związku Jaśminy i Konrada, ale także po jego odejściu, wyłania się obraz kobiety zagubionej, łaknącej miłości, może nawet zaślepionej, o złej, niedojrzałej wizji uczucia, dla którego warto walczyć. Pomimo wszystko absolutnie nie mamy prawa osądzać Jaśminy, bowiem na jej miejscu było, jest i będzie całe mnóstwo kobiet i nikt ani nic nie będzie w stanie powstrzymać ich przed popełnieniem jej błędów. Jej droga do wybaczenia sobie i byłemu partnerowi jest trudna, wręcz druzgocąca, bardzo emocjonalna ale zwyczajnie prawdziwa. Naprawdę, wszystko co znajdziemy w tej powieści, zostało opisane perfekcyjnie i tak szalenie życiowo. Ja jestem zachwycona zarówno pomysłem na fabułę jak i wykonaniem, to jedna z tych pozycji mocno uderzających do głowy i serca. Czyż nie każdy z nas zna kobietę bliską portretowi Jaśminy? A może znajdziecie w niej odbicie swoich przeżyć? To piękna książka, stworzona na wysokim poziomie emocjonalnym i literackim i gorąco ją polecam.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - LadyPasja
LadyPasja
Przeczytane:2022-08-23, Przeczytałam, Mam,

,,Mgły snują się w dolinie, po moim ogrodzie, w mojej duszy. Gdzieś za warstwą poszarpanych chmur świeci słońce, jego blask oświetla zbocza wzgórz."

Dziś o moim patronacie ? ,,Długie beskidzkie noce" autorstwa Izabeli Skrzypiec-Dagnan to niezwykła opowieść o sile miłości, o dwóch obliczach tego wielkiego uczucia, o zaślepiającej sile zakochania i o budowaniu relacji w oparciu o szczerość i otwartość.

Dwa związki

Dwa fundamenty związku

Dwóch mężczyzn

I jedna kobieta

Jaśmina rozpoczyna nowy rozdział życia, wraz z dwuletnimi bliźniakami i partnerem, wprowadza się do nowego domu w Beskidach. Ma jasną wizję przyszłości... wspaniałe życie z dala od gwaru, w domu wypełnionym miłością, troską i radością... ten stan trwa jeden dzień, gdyż następnego ranka budzi się w łóżku sama, a wszystkie rzeczy Konrada znikają. Jej świat rozsypuje się. Ona rozsypuje się. Czy uda się uporządkować to życiowe gruzowisko? Czy jest nadzieja na nowe życie?

,,Miłość to sacrum. Religia. Świętość. Ale rozchodzi się po ciele jak infekcja: przenika przez tkanki, roznosi się z krwią, w szalonym koktajlu hormonów dociera do każdej komórki. Ogarnia twoje ciało jak choroba i nie masz na to wpływu. Zaczyna trawić cię gorączka. Ale jest świętością."

To opowieść o relacjach damsko męskich... ich budowaniu, rozkwicie i zmianach związanych z pojawieniem się dzieci... ,,Czuję się zakotwiczona. W domu, przy dzieciach, w cykliczności i rutynie. On nie zatrzymał się jak ja, nie wbił kotwicy w piach. Krąży na niespokojnych wodach wokół mnie, jest na tyle blisko, żeby dać się zobaczyć, a jednak tak daleko. A przecież jeszcze nie tak dawno tak bardzo to w nim lubiłam: swobodę, zmienność, nieumiejętność przystanięcia w miejscu."

To cudowna językowo historia dojrzewania kobiety do życia w zgodzie z sobą, dojrzewania do miłości, dojrzewania do budowania rodziny.

Gorąco polecam!

Za zaufanie serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk.

 

Link do opinii
Inne książki autora
Kwietniowe deszcze, słońce sierpniowe
Izabela Skrzypiec-Dagnan0
Okładka ksiązki - Kwietniowe deszcze, słońce sierpniowe

Czasem nieplanowane wyprawy stają się podróżami życia Tina Wagner właśnie skończyła trzydzieści lat i czuje, że znalazła się na zakręcie. Pewnego...

Świetnie się bawię w twoich snach
Izabela Skrzypiec-Dagnan0
Okładka ksiązki - Świetnie się bawię w twoich snach

Jak jeden nieprzemyślany krok może wpłynąć na nasze życie? Jula kocha Krystiana, Krystian kocha Julę. Wydawałoby się - prosta historia. A jednak nie...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
The Paper Dolls
Natalia Grzegrzółka
The Paper Dolls
Słowa wdzięczności
Anna H. Niemczynow
Słowa wdzięczności
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy