Lato roku 1890 dla Idy von Flemming zaczęło się fatalnie, a noc w teatrze o mały włos nie skończyła się tragicznie. Zdaniem jej pokojówki Almy, Ida sama była sobie winna, a zdaniem starszego brata, narozrabiała tak, że nie było innego wyjścia niż natychmiastowe odesłanie jej na wieś do ciotki. Przynajmniej do czasu, gdy sprawy w Szczecinie nieco przycichną, a pożarem w teatrze miejskim przestanie się interesować żandarmeria.
Tak więc akurat wtedy, gdy w mieście wszyscy szykowali się do sezonu letniego, a na horyzoncie majaczyły fascynujące wydarzenia, Ida wylądowała w zapadłej dziurze u kuzynki matki. Sztywna etykieta dworu ciotki doprowadzała ją do rozpaczy.
Ale wówczas, całkiem niespodziewanie, do sąsiedniego zamczyska zjechała z Berlina rodzina właścicieli, a kapitan Eduard Bonin zaplanował bal z okazji zaręczyn starszego syna.
No i oczywiście obie z ciotką zostały zaproszone.
Ta noc jednak nie skończyła się dobrze. Nie wszyscy ją przeżyli...
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2025-06-04
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Dochodzące z parteru światło zamieniało ogromną przestrzeń nad sceną we wnętrze jakiejś tajemniczej pieczary, a girlandy kwiatów, które zwieszały się z pomostów, wyglądały teraz dziwnie złowrogo. Jak liany w jakimś prehistorycznym, azteckim grobowcu, po których tylko czekać, aż wespnie się do nich jakieś obrzydliwe i potworne robactwo.
„Ideburga. Igranie z ogniem” autorstwa Leszka Hermana to powieść, do której długo się zbierałam, ale gdy już zaczęłam, to nie mogłam się oderwać! Autor po raz kolejny udowadnia, że potrafi wciągnąć czytelnika w historię pełną zagadek, napięcia i niezwykle sugestywnego klimatu. „Ideburga. Igranie z ogniem” to powieść, która przenosi nas do końca XIX wieku, gdzie w cieniu pozornie spokojnych letnich dni rozgrywają się dramaty, intrygi i wydarzenia, od których nie sposób się oderwać.
Główna bohaterka, Ida von Flemming, zostaje wysłana na wieś po tym, jak noc w teatrze omal nie skończyła się dla niej tragicznie. Zamiast życia towarzyskiego i wielkomiejskich atrakcji, musi mierzyć się z nudą i sztywną etykietą u ciotki. Jednak los nie pozwala jej na długo tkwić w monotonnym rytmie – pojawienie się w pobliskim zamku berlińskiej rodziny Boninów oraz wieść o wielkim balu od razu zmieniają bieg wydarzeń. To, co miało być niewinną rozrywką, staje się początkiem mrocznych zdarzeń, które prowadzą do tragedii i śmierci.
Herman znakomicie buduje napięcie – od pierwszych stron czujemy, że coś złego wisi w powietrzu, a atmosfera stopniowo gęstnieje. Wydarzenia w teatrze, plotki wśród służby, tajemnice skrywane w zamczysku – wszystko to składa się na fabułę, która wciąga i nie pozwala odłożyć książki na bok. Autor doskonale operuje detalem i opisem, dzięki czemu łatwo przenosimy się do realiów końca XIX wieku – z jego obyczajami, konwenansami, ale i ciemnymi stronami życia arystokracji.
Największą siłą powieści są jednak emocje – Ida to postać żywa, uparta, ciekawa świata, która nie godzi się na narzucone jej ograniczenia. Jej frustracja, bunt, a potem lęk i determinacja sprawiają, że czytelnik mocno się z nią identyfikuje. Napięcie towarzyszące kolejnym wydarzeniom niejednokrotnie przyprawia o dreszcze, a niespodziewane zwroty akcji wzbudzają szereg emocji – od ekscytacji po niepokój.
„Ideburga. Igranie z ogniem” to powieść, która łączy w sobie elementy powieści historycznej, kryminalnej i obyczajowej. To historia o młodości, buncie i odwadze, ale także o świecie pełnym sekretów i niebezpieczeństw.
Ta książka mnie zachwyciła – nie tylko ciekawą fabułą, ale także klimatem, który sprawia, że ma się wrażenie uczestniczenia w opisywanych wydarzeniach. Uwielbiam sięgać po takie tytuły – pełne tajemnic, intryg i wielkich emocji. Gorąco polecam wszystkim, którzy kochają literaturę z historią w tle, pełną napięcia i niespodzianek.
Przenosimy się do roku 1890. Dokładnie jest to lato a główną bohaterka to Ideburga von Flemming. Są to całkiem inne czasy i kultura niż zwykle czytam. Idę poznajemy przebraną za chłopaka, który włamuje się do teatru razem z swoją służącą. Ich celem są skrzynie i robią wszystko by je wykraść. Cała akcja szla dobrze do czasu gdy nie zauważył ich ochroniarz. Podczas ucieczki wybucha pożar. Na szczęście nikomu nic się nie dzieje. A Ida jest prawie całkowicie usatysfakcjonowana tym że jej misja się udała. O całym zajściu dowiedział się brat Idy, który postanowił odesłać ją na wieś do ciotki razem z jej pokojówką. Tam podczas balu zaczyna się prawdziwa zagadka, ktoś strzela podczas jego trwania. Warto przeczytać książkę by dowiedzieć się kto zginie, jaki był powód strzelaniny oraz przede wszystkim kto jest mordercą.
Książka mimo że nie jest w moim typie bardzo przypadła mi do gustu. A dzięki wątkowi pobocznemu czekam niecierpliwie na kolejną część bo mam nadzieję że takowa powstanie. Historia jest spójna, ciekawa i uwielbiam pokazywanie buntujących się kobiet w imię nauki.
Książka jest dla każdego, czyta się ją ekspresowo. Cieszę się że mam tak dobrą passę do dobrych książek a poprzeczka jest ostatnio stawiana coraz wyżej.
Ideburga główna bohaterka. Młoda kobieta, która jest odważna, ma dobre serce ale przede wszystkim przedsiębiorcza i z dość przenikliwym umysłem. Niestety ciągle prześladują ją kłopoty i można powiedzieć, że prześladuje ją po prostu pech. Ale dzięki temu nie można się z nią nudzić.
~
Rozwijająca się technologia stanowi główne tło książki. I właśnie na tle tych wszystkich przemian i nowinek bliżej poznajmy bohaterkę. Po nocnej akcji z teatrem i wznieceniu pożaru trochę Idzie się komplikuje i musi na całe lato wyjechać nad morze do ciotki. Ale to nie jest taka miła i przyjemna ciocia, która rozpuszcza na każdym kroku. Dodatkowo, że Ideburga trafia na wieś gdzie jest brak rozrywek doprowadza ją to rozpaczy.
~
Podczas balu na zamku wszystko się zmienia, a bohaterka trafia w sam środek kryminalnej sprawy. Zabójstwa, intrygi, pieniądze ale przede wszystkim tajemnicze interesy dodają całej dynamiki. Co wydarzyło się na balu? Czy zagadka kryminalna zostanie rozwiązana? W jakie kłopoty wpakuje się Ida?
~
Powieść jest ciekawa z tłem historycznym ale jakoś szczególnie mnie nie porwała. Oczekiwałam czegoś więcej tym bardziej, że już już kilka książek autora czytałam. Powieść jest istnie retro kryminałem. Wątek kryminalny mnie naprawdę wciągnął i dodaje tego napięcia i całego tajemniczego klimatu. Początek natomiast mnie trochę nudził i miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt.
~
Bohaterka też jest dość ciekawa postacią ale też dość dynamiczna. Muszę przyznać, że w jakiś sposób ją polubiłam. Książka specyficzna tylko szkoda, że akcja rozwija się naprawdę w ślimaczym tempie a jak już się zacznie dziać to szybko się kończy. Końcówka zapowiada kontynuację i mam nadzieję, że autor stworzy ja troszkę bardziej spójna i od pierwszych stron energiczna.
~
Reasumując książka ma predyspozycje i trzeba dać jej szansę. Myślę, że fani kryminałów i powieści historycznych powinni mimo wszystko poznać jej treść. Autor idealnie odzwierciedla tamte czasy i przenosi czytelnika w idealny rerto świat.
Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz ❤️
Powieść wciąga od pierwszej strony i nie pozwala na odłożenie. To literacka przygoda, która pozytywnie zaskakuje, oferując wszystko, co w dobrej książce najważniejsze: wciągającą fabułę, wyrazistych bohaterów, sarkastyczne, dowcipne dialogi i intrygującą, misternie utkaną intrygę.
Główna bohaterka, Ideburga, z miejsca skradła moje serce. Jej wyjątkowe imię idealnie oddaje charakter tej niezwykłej młodej kobiety. Ideburga jest nie tylko odważna i przedsiębiorcza, ale także obdarzona przenikliwym umysłem i dobrym sercem. Mimo że nieustannie pakuje się w kłopoty i zdaje się przyciągać pecha, nigdy nie traci impetu ani swojej autentyczności. To bohaterka, z którą po prostu nie można się nudzić, a jej determinacja i niezłomny duch sprawiają, że kibicuje się jej na każdym kroku.
Akcja powieści osadzona jest na tle fascynujących realiów końca XIX wieku, co stanowi dodatkowy atut. Leszek Herman z mistrzostwem odtwarza atmosferę tamtych czasów, wprowadzając czytelnika w świat pierwszych samochodów, rozwijającej się kolei, dynamicznych zmian społecznych oraz rodzącego się ruchu emancypantek i sufrażystek. Ten historyczny kontekst dodaje powieści głębi i sprawia, że lektura jest nie tylko przyjemna, ale i pouczająca.
Na uwagę zasługuje również postać ciotki Ideburgi, do której dziewczyna wyjeżdża na wakacje w okolice Trzęsacza. Zapowiadało się na dwa miesiące niewyobrażalnrj nudy, a jednak los okazał się nieprzewidywalny. Relacja między nimi, pełna zabawnych sprzeczek, stanowi znakomite uzupełnienie głównego wątku. Ciotka jest równie barwna i interesująca jak Ideburga, a ich wspólne perypetie dostarczają mnóstwa uśmiechu i emocji.
"Ideburga" to powieść, która z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom dobrze skonstruowanych intryg, kryminalnych zagadek i silnych kobiecych postaci. Leszek Herman stworzył powieść, która "ma to coś" – to znaczy potrafi porwać czytelnika w wir wydarzeń i zostawić go z poczuciem satysfakcji i chęcią na więcej. Czekam więc na kolejne części, bo nie wyobrażam sobie, że to koniec przygód Idy… Wprawdzie istnieje prawdopodobieństwo, że swoimi poczynaniami wykończy lojalną, rozsądną i przemiłą służącą Almę, mimo wszystko liczę na więcej…
„Ideburga. Igranie z ogniem” to moje drugie spotkanie z autorem i równie bardzo udane, Leszek Herman świetnie połączył kryminał, thriller i jednocześnie powieść historyczno-obyczajową w spójną całość. To dość zaskakująca historia z dużą dawką humoru.
Fabuła toczy się w Szczecinie i w nadmorskich okolicach latem w 1890 roku. Siedemnastoletnia Ida von Flemming jest pod opieką starszego brata, po śmierci ich matki, ojciec praktycznie wyprowadził się do Berlina. Ida nie jest pokorna dziewczyną i nie zgadza się z rolą jakiej od niej oczekuje społeczeństwo. Nie chce się podporządkowywać konwenansom, uważa, że może być niezależna bez męża. Jest inteligentna i zdeterminowana, więc co jakiś czas, jej wybryki przysparzają kłopotów bratu, ale też jej samej.
"Idenburga, Sidonia Cecylia Damroka. Dawniej wydawały jej się dziwne, zwłaszcza przy koleżnakach, które nosiły zwyczajne imiona, takie jak Anna, Maria, Inga czy Elżbieta. Ona tymczasem miała całą kolekcję dziwacznych imion, z których czasem nawet się podśmiewały."
Idę poznajemy już na początku w trakcie śmiałej i dość niebezpiecznej akcji w teatrze. Mimo jej dobrych chęci nie udaje się uniknąć kłopotów. Zbytnia pewność siebie i niefrasobliwość a także strach jej pokojówki, która nieco opóźniała zadanie, omal nie doprowadziły do tragedii. Jakimś trafem udało się im niepostrzeżenie wymknąć do domu, jednak brat Idy za niesubordynację i lekkomyślność wysyła ją za karę do ciotki, na całe lato, na daleką prowincję. Chce odsunąć jakiekolwiek podejrzenia co do występku, jakiego się dopuściła siostra, bo żandarmeria zaczyna się interesować tym, co wydarzyło się w teatrze.
Początkowo drażniło mnie postępowanie tej pannicy, ale z czasem bardzo ją polubiłam. Po prostu to były zupełnie inne czasy, więc być może też bym tak się zachowywała...
Heini wysyła do Dworzyszcza też Almę, bo wie, że ze swoją pokojówką będzie się Ida czuła raźniej, zwłaszcza w podróży pociągiem, bo podróże te wywoływały w Idzie melancholię.
Nasuwały się jej wspomnienia związane z czasami, gdy podróżowała z ojcem i matką...
Ciotka przywitała Idę dość chłodno, ale dziewczyna nie zraża się tym. Nurtuje ją jeszcze rodzinna tajemnica, o której ani ojciec, ani brat nie chcą rozmawiać. Może tu się czegoś dowie, może ciotka wie o dawnych rodzinnych sekretach. Tylko czy zechce o tym rozmawiać z Idą?
Ida spodziewa się nudy na wsi, ale podejrzewa też, że ciotka będzie jej szukała kandydata na męża, a ona próbuje się temu przeciwstawić. Uważa, że jest na to za młoda i ma jeszcze czas na zamążpójście. Tym bardziej, że zostają zaproszone na bal do sąsiedniego zamku, gdzie właściciel organizuje zaręczyny dla syna. Będzie tam cała okoliczna śmietanka...
"Do diabła! Jak to możliwe, że jest tyle rzeczy i zajęć, które nie są odpowiednie dla panienki w jej wieku, ale na tej długiej liście nie ma małżeństwa. Dożywotnie najczęściej skazanie na życie u boku jakiegoś przypadkowego mężczyzny nie wywołuje tylu obaw, co pisanie na cholernej maszynie!"
Nikt nie spodziewał się, że zapowiadające się wytworne przyjęcie zakończy się tak wielką tragedią. Jakby tego było mało, to właśnie Ida razem z ciotką prowadzą śledztwo w sprawie morderstwa... A robią to w sposób iście fenomenalny i zadziwiają mężczyzn swoimi logicznymi wywodami i znajomością w wielu dziedzinach, których kobiety nie powinny znać.
A w Szczecinie Heini też nie próżnuje, w jego życiu też zachodzą zmiany a nawet całkiem przypadkowo dowiaduje się o testamencie dziadka...
Miałam okazję być w Szczecinie jesienią, więc poznałam nieco miasto, ale tu autor znakomicie przedstawia klimat panujący w tamtych czasach i aż chciałoby się raz jeszcze pospacerować wśród tych ulic garnizonowego wówczas miasta...
Zakończenie mocne, i już chciałoby się zacząć następną część. Mam nadzieję, że auto nie każe na nią zbyt długo czekać.
Książkę przeczytałam w ramach Akcji Recenzenckiej serwisu Lubimy Czytać.pl oraz Wydawnictwa MUZA.
"Może życie to ciągłe doświadczenia, które wciąż zmieniają nasze spojrzenie na rozmaite sprawy (...)."
Książka Leszka Hermana to połączenie powieści obyczajowej z kryminałem. Świetnie zarysowane społeczne tło epoki, niezwykle realistycznie przedstawiony Szczecin roku 1890-ego oraz blaski i cienie rozwoju technologicznego. Do tego ciekawa i zabawna część kryminalna, która niespodziewanie przenosi nacisk z obyczajowości na rozwiązywanie zagadki morderstwa i, jak się okazuje, przyszłego porwania. Chociaż dla mnie jest w niej miejscami zbyt wiele szczegółów architektonicznych opisywanych budowli, dla innych może będą one po prostu wartością dodaną i wspomagającą wyobraźnię lub wiedzę. Cieszę się, że czytelnik otrzymał tutaj zupełnie odmienny rodzaj opowieści osadzonej w dziewiętnastym wieku - bez historii powstań czy innych smutnych wydarzeń tamtych czasów, za to z dużą dawką humoru, ironii i sympatycznych bohaterów.
Recenzja cała na blogu:
Nie każda książka potrafi rozgrzać od pierwszej strony. Ale ta? Ta iskrzy. A potem zaczyna się prawdziwy pożar.
Leszek Herman, znany z zamiłowania do tajemnic, architektury i przeszłości, tym razem przenosi nas do Szczecina z końcówki XIX wieku – miasta, w którym parujący bruk ściera się z konwenansem, a pod koronkowymi parasolkami panien czają się bunt i marzenia. Tam właśnie poznajemy Idę von Flemming. A właściwie: Ideburgę. Kim jest pełna ognia bohaterka? To siedemnastoletnia arystokratka, która nie potrafi podporządkować się ciasnym ramom swojej klasy i epoki. Zdeterminowana, inteligentna, impulsywna – jest jak iskra, która może wzniecić pożar w społecznym porządku. Jej pseudonim – Ideburga – podkreśla dystans do własnej rodziny i pozycji społecznej, ale też chęć kreowania siebie na nowo. Ida staje się uosobieniem kobiecej niezależności i buntu w czasach, gdy rola kobiety sprowadzała się głównie do bycia żoną i matką. To nie tylko postać silna – to postać wewnętrznie skomplikowana. Jej relacje z ciotką, służbą, mężczyznami, a nawet z własną klasą społeczną, pokazują szerszy obraz społecznych przemian końca XIX wieku.
Wszystko zaczyna się niewinnie. Młodzieżowy teatr amatorski, nieoczekiwany pożar, szansa na wyrwanie się spod opresyjnego spojrzenia ojca. Ida nie wie jeszcze, że ta „zabawa” stanie się pasją, a potem – wejściem do mrocznej, niebezpiecznej gry. Bo kiedy przychodzi wieczór balowy w neogotyckim pałacu i gasną światła… ktoś ginie. A z eleganckiego przyjęcia rodzi się zamknięty krąg podejrzanych, tajemnic, kłamstw i coraz bardziej niepokojących wspomnień. Krwawa sztuka rozgrywa się poza sceną, a jej reżyser … Herman funduje nam klasyczną zagadkę kryminalną w stylu Agathy Christie. Kto zabił? Dlaczego? Kto kłamie? Kto ukrywa swoją przeszłość?
Na uwagę zasługują również postaci drugoplanowe. Ciotka Idy, pozornie chłodna i oschła, okazuje się nosić w sobie piętno przeszłości. Służba – traktowana przez arystokrację instrumentalnie – zyskuje głos i godność. Mężczyźni wokół Idy nie są jednowymiarowi – każdy z nich wnosi inny odcień emocjonalny: podziw, rywalizację, protekcjonalność lub autentyczną troskę. Autor z wyczuciem kreśli społeczne napięcia – klasowe, płciowe, ekonomiczne – pokazując, że przeszłość wciąż odbija się echem w naszym świecie.
Leszek Herman nie „opowiada” historii. On ją wbudowuje w głowę czytelnika. Pisze precyzyjnie, ale nie sucho. Z detalem, ale bez przesady. Momentami subtelnie ironicznie, czasem melancholijnie, a kiedy trzeba – z prawdziwym literackim nerwem. Dzięki temu nie czujemy, że czytamy powieść historyczną. Czujemy, że żyjemy w tamtym czasie.
Można odnieść wrażenie, że dalszy ciąg historii nastąpi. Mam wrażenie, że ta opowieść została przerwana. Historia Idy jest zamknięta tylko częściowo – wiele wątków zostaje otwartych. To sprawia, że z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę. Czy Ida znajdzie swoje miejsce w świecie? Czy pokona demony przeszłości? Czy szczecińska burżuazja znów stanie w ogniu?
Czy warto po nią sięgnąć? Zdecydowanie tak – i to opowieść nie tylko dla fanów historii. Jeśli lubisz silne bohaterki, intrygi, tajemne klimaty, a jednocześnie doceniasz książki, które mają duszę i opowiadają o czymś więcej niż tylko o morderstwie – Ideburga. Igranie z ogniem jest dla Ciebie.
To opowieść o dojrzewaniu, buncie, rodzinnych sekretach i ogniu, który płonie nie tylko w kominku, ale i w sercu. To dopiero początek tej emocjonalnej, pełnej cieni podróży, w którą zapraszam już teraz …
Nie każda książka musi wbijać w fotel. Czasem wystarczy, że dobrze się ją czyta, że ma klimat, pomysł i postać, z którą da się spędzić parę godzin bez zgrzytania zębami. I tak właśnie jest z "Ideburgą"
To bardziej powieść awanturnicza niż kryminał, i lepiej do niej podchodzić właśnie z takim nastawieniem. Lekka, niegłupia, dobrze napisana - w sam raz na lato.
Ida to ciekawa postać i zdecydowany atut tej książki. Czytając, miałam skojarzenia z nieco starszą Enolą Holmes, mimo że nigdy nie czytałam żadnej książki z tą postacią. Dążąca do niezależności, z charakterem, potrafi zadbać o siebie, a przy tym nie wkurza.Trochę zgrzytało mi nierówne tempo, bo Herman dość hojnie sypie historycznymi ciekawostkami - co kto lubi, ale momentami jest tego po prostu za dużo. Intryga? Dobrze się rozwija, choć niekoniecznie trzyma w napięciu, choć właśnie wtedy, kiedy robi się naprawdę interesująco... koniec... Serio? Serio?!
"Ideburga" to całkiem przyjemna lektura z absolutnie koniecznym dalszym ciągiem. I to jak najszybciej!
Miałam wcześniej przyjemność przeczytać świetną "Bursztynową" Leszka Hermana i liczyłam na podobne klimaty i podobny poziom. Tymczasem trochę się jednak rozczarowałam, bo "Ideburga" okazała się być znacznie słabsza i mocno rozwleczona, a potencjał miała duży, gdyż temat, bohaterowie i tło historyczne interesujące, a jednak coś poszło nie tak, bo absolutnie nie potrafiłam wczuć się w akcję i wszystko to przeszło jakoś tak bez emocji.
Szczecin z 1890 roku stanowi intrygujące tło historyczne, ale irytowały ciągłe odnośniki do starych i nowych nazw ulic i placów w tym mieście. Wybijało mnie to z rytmu. Właśnie w Szczecinie Ida (pełne imię Ideburga) razem z zaufaną służącą Almą włamując się do teatru ( w szczytnym celu zresztą) wywołują pożar. Wkurzony brat Idy - Heini odesłał ją razem ze służącą do ciotki Gustawy na wieś Dworzyszcze, gdzie dziewczyna nudziła się jak przysłowiowy mops. A czytelnik niestety, razem z nią. Przez kilkadziesiąt stron czytamy o podchodach jakie kobiety robiły aby dostać się do gmachu teatru. Gdy udało się wreszcie przebrnąć przez ten wątek, odetchnęłam z ulgą. Do czasu, bo nadal nic się nie działo.
Akcja książki odtąd toczy się w dwóch miejscach - w Dworzyszczu, gdzie dyskutowano głównie o tym kogo z kim zeswatać, jak upolować dobrą partię do ożenku dla niezamężnych jeszcze kobiet. Do tego służba podsłuchująca i podglądająca swoich pracodawców, a wszystko co podpatrzyli i podsłuchali, stawało się pożywką do plotek, domysłów i dostarczało rozrywki oraz ekscytacji. Dzień, w którym Ida trafiła na bal organizowany na zamku, okazał się brzemienny w skutki, gdyż doszło tam do morderstwa i ta sprawa kryminalna nieco ożywiła akcję książki.
Jednocześnie w Szczecinie śledzimy perypetie Heiniego z otrzymaniem spadku, jego członkostwie w loży masońskiej, a wszystko to było równie "porywające" jak i wydarzenia związane z Idą.
Powieść nie byłaby taka zła, ale zabrakło w niej dramaturgii, dobrego tempa, emocji. Bohaterowie ( a głównie bohaterki) wykreowani całkiem nieźle i nawet polubiłam Idę i Almę. Jednak nie poczułam ducha tamtych czasów, chociaż autor wyraźnie starał się wiernie nakreślić tło historyczne. Momentami miałam wrażenie totalnej dezorientacji i nie wiedziałam ani o kim ani o czym czytam. Zdarzyły się momenty, w których się zastanawiałam czy nie odpuścić sobie dalszego czytania, ale akcja recenzencka zobowiązuje, więc dobrnęłam do końca. Powieść nie trafiła w mój gust, ale z pewnością jeszcze dam szansę temu autorowi, bo jak mówi mądre przysłowie: "Jedna jaskółka wiosny nie czyni".
Rok 2025 to dla Leszka Hermana rok jubileuszowy - pierwsza pełna dekada na polskim rynku książki! I z tej okazji napisał coś naprawdę niezwykłego - początek nowej serii, która przenosi nas w przełom XIX/XX wieku w rejony Szczecina, czyli ziemie, które wtedy należały do Niemiec. Nie skupiamy się jednak jakoś szczególnie na polityce, a raczej na zmianach przemysłowych i społecznych - pierwszy tom to "Ideburga" i jest to książka przyjemnie rozrywkowa - tło historyczne, ciekawostki architektoniczne, historia miasta, poziomu różnych dziedzin nauki są bardzo wyraźne, dopracowane i pełne wiedzy, a jednak autor podaje to w taki sposób, że pozostaje tow tle - nie boli, nie mamy wrażenia, że ktoś chce nam wbić jakieś szkolne informacje do głowy. Na planie pierwszym są postacie: 17-letnia Ida ze swoją pokojówką i jej brat, który rozkręca własne biznesy. Dzięki niemu wkraczamy w świat pieniądza, dzięki Idzie obserwujemy zmiany społeczne - ona, jako młoda dziewczyna, przyjmuje postawę bardzo nowoczesną, nie zgadza się na traktowanie kobiet jako głupszych od mężczyzn, nie przejmuje się specjalnie etykietą. Cała historia tego tomu rozgrywa się w Szczecinie oraz w nadmorskich wioskach Dworzyszcze i Dreżewo, pierwsze 2/3 powieści wpisuje się raczej w gatunek obyczajowo-historyczny - poznajemy otoczenie, konwenanse, postacie, a dopiero później pojawia się wątek kryminalny, który rozpoczyna się jak u Agathy Christie - zamknięte grono podejrzanych w pałacyku odciętym od reszty świata, śledztwo całkowicie prywatne, ale który szybko nabiera sensacyjnych rumieńców. Historia mocno wciąga, czaruje doskonale oddanymi czasami, tak że naprawdę można się w niej zatracić. Ja, jako fanka serialu "Pozłacany wiek", czułam się podczas lektury jak w czasie oglądania tego serialu i żałuję tylko, że tak szybko się skończyła! Na szczęście nie wszystkie wątki zostały zamknięte, a hasło "ciąg dalszy nastąpi" uspokaja, że na pewno doczekamy się kontynuacji. Mam tylko nadzieję, że nastąpi to szybko!
Co łączy obraz Leonarda da Vinci z atakami bombowymi w Szczecinie? Jakie sekrety skrywają miejskie piwnice? Kim jest i czego chce tajemniczy terrorysta...
Według legendy Kordula była dwórką brytyjskiej księżniczki zamordowanej wraz z dziesięcioma tysiącami dziewic przez Hunów. Jej szczątki uznano za święte...
Ciszę, w jakiej pogrążona była podmiejska ulica, zakłócały jedynie odgłosy dochodzące z ogrodów.
Więcej