Claire Hellemans jest malarką i prowadzi szkołę terapii sztuką w Amsterdamie. Jej ojciec zmarł kiedy byłą młodą dziewczyną. Wychowała ją matka, Babette, która nauczyła córkę liczyć przede wszystkim na samą siebie. Ich relacje są chłodne, surowe. Kobiety różnią się od siebie diametralnie. Babette nie potrafi okazać swojej córce ciepła i miłości. Jest zamknięta w sobie, kostyczna. Najlepszą przyjaciółką i powierniczką Claire jest mieszkająca nad morzem babcia, zwana Omi. Pewnego dnia podczas porządków na strychu u babci dziewczyna odkrywa pomiędzy szpargałami zdjęcie. Dostrzega na nim samą siebie, małą Claire wśród nieznanych jej ludzi. Fotografia została zrobiona w Polsce, w mieście o którym nigdy wcześniej nie słyszała. Zaintrygowana prosi matkę o wyjaśnienie, ale ta stanowczo zabrania córce grzebania w przeszłości. Kiedy babcia również nabiera wody w usta, Claire postanawia wyruszyć do malowniczego miasteczka na Podlasiu, żeby rozwikłać zagadkę tajemniczego zdjęcia. Jeszcze nie wie, że ta niespodziewana podróż zmieni jej całe życie. Piękna opowieść o trudnej miłości, wybaczaniu i bolesnych wyborach, które kompletnie przestawiają zwrotnice naszego losu.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-09-10
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 456
ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗭𝘄𝗿𝗼𝘁𝗻𝗶𝗰𝗲 𝗹𝗼𝘀𝘂
Twórczość Agnieszki Zakrzewskiej niezmiennie mnie zachwyca. Kolejna książka autorki, która oczarowała mnie od pierwszych stron. To następna literacka podróż z Agnieszką, pełna emocji, czułości i prawdy. 𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑐𝑖ę 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑙𝑎𝑧ł𝑎𝑚 urzekło mnie atmosferą, w której czuć zapach podlaskich łąk, ciszę starych domów i napięcie między bohaterkami. To opowieść, która wciągnęła mnie w świat skomplikowanych uczuć i rodzinnych relacji. Agnieszka Zakrzewska jak zawsze z wyczuciem pokazuje codzienność, w której czułość miesza się z żalem, a pragnienie bliskości z dawnymi ranami. Wszystko jest tu naturalne i prawdziwe, bez przesady i zbędnych słów. Autorka pisze prosto, ale z dużą wrażliwością. Jej styl jest spokojny, nastrojowy i prawdziwy. Dialogi brzmią naturalnie, a opisy oddają to, co najważniejsze, emocje ukryte między słowami. To książka, którą się czyta powoli, bo w każdym zdaniu można znaleźć coś, co zostanie w pamięci, delektować się nią, jak najlepszą podlaską potrawą. To opowieść, która nie pozwala prześlizgnąć się po słowach, lecz każe zatrzymać się na chwilę, wsłuchać w rytm zdań i w to, co ukryte między nimi. Każda strona zostawiała we mnie emocje, które powoli dojrzewały po zamknięciu książki i sprawiały, że chciało się do niej wrócić, choćby na chwilę. Wszystko w tej książce mnie zachwyciło, począwszy od magicznej wręcz okładki, aż po przepięknie opowiedzianą historię, która skradła moje serce.
Claire Hellemans, wychowana przez ukochaną babcię Omi, dorastała bez większej uwagi ze strony rodziców, a szczególnie matki, pochłoniętej karierą zawodową. Claire bardzo kochała swoją babcię, w której zawsze miała wsparcie. Od niej dostawała dobre słowo, czułość i coś pysznego do zjedzenia. Matka natomiast, gdy tylko Claire zrobiła coś wbrew jej oczekiwaniom, karała ją milczeniem. Nigdy nie podnosiła głosu, ale nie szczędziła córce słów krytyki. Dla niej Claire zawsze była zbyt mało elegancka, zbyt mało ambitna, zbyt mało osiągnęła.
Na domiar złego nie została lekarzem jak ojciec, co od zawsze było marzeniem matki. Zamiast tego wybrała Akademię Sztuk Pięknych, bo chciała zostać artystką. Później ukończyła studia podyplomowe z psychologii i zaczęła pracę w szkole terapii przez sztukę. Kiedy pojawiły się nowe pomysły i plany, których budżetowa instytucja nie mogła zrealizować, Claire podjęła odważną decyzję i założyła własną szkołę na amsterdamskim Jordaanie, ku niezadowoleniu matki, ale ku wielkiej radości babci.
Przez lata Babette i Claire nie potrafiły się porozumieć. Dziewczyna lgnęła do kochającej ją babci, coraz bardziej dystansując się od surowej i chłodnej matki. Nieporozumienia między tymi dwiema kobietami nasiliły się, kiedy Omi, ze względu na swój wiek, postanowiła sprzedać dom, który stał się dla niej zbyt duży. Claire wspierała babcię w tej decyzji, natomiast Babette nie potrafiła pogodzić się z tym, że matka postanowiła o sprzedaży domu bez jej wiedzy.
Claire pomaga babci w porządkach przed przeprowadzką i w ten sposób natrafia na strychu na stare zdjęcie, na którym jest ona jako mała dziewczynka wśród obcych sobie ludzi, w miejscu, którego nazwy nigdy wcześniej nie słyszała. Na odwrocie zdjęcia znajduje adnotację napisaną ręką matki, z której wynika, że zostało ono wykonane w Drohiczynie. Kim dla nich byli ludzie ze zdjęcia i co przed laty robiły z matką w tym miejscu w Polsce? Babcia na widok fotografii upuszcza butelkę wina, a zwykle opanowana matka wpada w szał. Mimo sprzeciwu matki Claire postanawia wyruszyć do Polski, na Podlasie, by odkryć prawdę o tajemniczym zdjęciu, a może także dowiedzieć się czegoś o sobie. W końcu teraz przyda jej się znajomość języka polskiego, którego z taką determinacją się uczyła.
Przylot do Polski pozytywnie ją zaskakuje. Nie spodziewała się, że już na lotnisku pozna dwie Podlasianki, które podobnie jak ona czekają na autobus do Drohiczyna. Dziewczyny od razu przypadają sobie do gustu, a Claire staje się Klarą i szybko przekonuje się, że literacka polszczyzna nie zawsze sprawdza się w bezpośrednich rozmowach z tubylcami. Po dotarciu na miejsce dziewczyna odkrywa, że Podlasianie to dobrzy ludzie, otwarci, pomocni, ale niezbyt ufni. Nie lubią, gdy ktoś z zewnątrz zadaje im zbyt wiele pytań o ich sprawy. Claire, nazywana tu swojsko Klarą, musi uzbroić się w cierpliwość, inaczej nie uzyska odpowiedzi na swoje pytania.
Pobyt dziewczyny w Drohiczynie nie tylko zmienił jej imię ze szwedzkiego Claire na swojsko brzmiącą Klarę, ale w ogóle odmienił jej postrzeganie świata. W Szwecji pozostawiła Ivo, z którym miała nadzieję nawiązać bliższe relacje, a teraz nagle stwierdziła, że do szczęścia nie jest jej potrzebny wielkomiejski szum, że mogłaby zostać pośród tych pól i przyjaznych ludzi, tym bardziej że jej serce zaczęło bić żywiej do miejscowego chłopaka, Karola. Tęskni jeszcze za sympatycznym radiowcem, jego głosem i poczuciem humoru, choć zaczynał się jej wydawać postacią z innego świata, sprzed Podlasia i czasów dawnej Claire. Dziewczyna zastanawia się, czy nadal nią jest. A może ten czas tutaj, ludzie, których poznała, nowe emocje, skrywane uczucia i Drohiczyn zmieniły ją w Karę? A Klara tak naprawdę nie chciała wracać…
Kiedy już myślała, że nareszcie znajdzie wyjaśnienie tego, po co tu przyjechała, napotyka kolejny mur milczenia ze strony człowieka, który mógłby jej wszystko wyjaśnić. To matka zabroniła mu rozmawiać z nią o przeszłości, nawet tu sięgają jej macki. Rozgoryczona Klara chce wracać do Amsterdamu i dzwoni do Ivo, ale jego telefon odbiera ktoś inny. Jest tu przyjaciel, który mógłby ją zrozumieć i wysłuchać, ale przecież dała słowo, że nie będzie się z nim spotykać…
Jak potoczą się losy dziewczyny? Co wybierze? Czy w końcu dowie się prawdy, po co przed laty przyjechała tu jej matka? Kim byli dla niej ludzie ze zdjęcia? Co tak naprawdę łączyło Klarę z Podlasiem? 𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑐𝑖ę 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑙𝑎𝑧ł𝑎𝑚 to przepiękna historia chwytająca za serce. Niesamowite obrazy podlaskiej ziemi, tak realistycznie odmalowane, przypomniały mi naszą tegoroczną wycieczkę w to miejsce. Poczułam się, jakbym ponownie przeniosła się tam dzięki przepięknym opisom przyrody i lokalnych potraw stworzonych przez Agnieszkę Zakrzewską. To wspaniała opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, o odkrywaniu rodzinnych sekretów i miejsc, które kształtują naszą tożsamość, a także o sile więzi międzypokoleniowych, które nadają życiu sens. Smaczku dodaje fakt, że postać Klary jest inspirowana prawdziwą osobą i jej historią. Jej pierwowzorem była Laurie z Amsterdamu. Kilka lat temu, jak zaznacza autorka w posłowiu, wyruszyła na Podlasie, by odnaleźć swoją rodzinę. Jak się okazało, odnalazła nie tylko rodzinę, ale także wielką miłość.
Powieść 𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑐𝑖ę 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑙𝑎𝑧ł𝑎𝑚 potwierdza, że Agnieszka Zakrzewska jest niezrównana w tworzeniu niezwykłych i pięknych opowieści, którymi dopieszcza wszystkie zmysły. Zawsze pozostawia mnie na koniec z poczuciem wspaniale spędzonego czasu z książką i jej bohaterami oraz z prawdziwą satysfakcją czytelniczą. Po raz kolejny Agnieszka Zakrzewska stworzyła powieść, do której chce się wracać i którą chce się przytulać. Choć czuć w powieści nutę Holandii, jej sercem jest Podlasie. To historia pełna tajemnic i sekretów, a przede wszystkim bogata w różnorodne, złożone relacje międzyludzkie. Autorka maluje przepiękne obrazy przyrody, wprowadza w swojskie klimaty, które zachęcają do zatrzymania się i marzeń o życiu z dala od zgiełku codzienności. Do tego dochodzą smaki i zapachy, tak namacalne, że wydaje się, jakby unosiły się między stronami książki.
𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑐𝑖ę 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑙𝑎𝑧ł𝑎𝑚 to książka, która zostaje w sercu. Porusza, wzrusza i przypomina, jak ważne są korzenie, rodzina i chwile, które kształtują nasze życie. To opowieść, do której chce się wracać nie tylko dla historii, ale także dla emocji, które po sobie zostawia. Pokazuje, że odkrywanie własnej historii może być pełne piękna, emocji i niespodzianek, a czasem to właśnie miejsca i ludzie, których spotykamy, uczą nas najwięcej o sobie.
W tym roku nie ma może grzybów, ale za to cudowne książki wyrastają niczym piękne prawdziwki, których nie da się podrobić. Nieraz nawet brak mi słów jak bardzo pięknie jest napisana opowieść, która przemierza wszystkie moje ówczesne myśli, by pokazać, że trzeba walczyć o swoje. Nie wolno słuchać ludzi, którzy twierdzą, że nic się nie znaczy. Jeśli ktoś wciąż wmawia wam, że tego się nie potraficie, że nie wolno wsiadać na rower, bo się człowiek przewróci i w ogóle nie powinien wychodzić na dwór, bo zaraz jakieś nieszczęście zmaluje. Nie bądźcie nigdy jak matka kobiety, która widziała w córce tylko chodzącą porażkę. Tutaj zwrócicie uwagę jak to wygląda z boku oraz jakie cierpienie potrafi przynieść. Nie każdy potrafi się po tym podnieść już o wierze we własne możliwości nie wspominając. Claire miała tutaj ogromne szczęście, bo przyjęła ją babcia, która pokazała jej jak dobrą można być kobietą. Już jako dorosła osoba bardzo często ją odwiedza. Babcia jest jej bratnią duszą, takim wspierającym aniołem, który pozwala jej myśleć o sobie i podpowiadać jak bardzo powinna się słuchać tego, co bije w jej serduszku. Pomimo tego, że to literatura obyczajowa, to jednak jest z gatunku tych żywiołowych. Byłam bowiem pewna, że osoba matki będzie tutaj na chwilę, jednak z nią wiązała się dłuższa wersja wydarzeń. Wyszło bowiem na to, że stare fotografie potrafią pokazywać dawną prawdę przed którą obecne osoby chcą ją niby chronić. I tutaj nawet babunia zamilkła. Nie na darmo jednak wychowała swoją wnuczkę na waleczną, gdyż właśnie teraz, kiedy każdy unika niewygodnych pytań, Claire postanawia sama zbadać sprawę po swojemu. W międzyczasie pojawia nam się tajemnicza męska postać, która zdecydowanie emanowała energią idealnie dobraną do naszej postaci. W momencie zapoznania już sami ujrzycie jak piękne może być pierwsze spotkanie, kiedy ktoś pozwala nam być naturalnym. To było przepiękne, te sceny naprawdę mnie wzruszyły, jakby krzyczały do kogoś, kogo nigdy nie udało mi się odnaleźć, ale dawały nadzieję, że nigdy nie mam prawa uważać, że jestem sama.
,,Zauroczyłaś mnie sobą tak bardzo, że nie chciałem już niczego sklejać na siłę, skoro mogłem mieć związek bez blizn, bez traum."
Przeczytajcie, bo tutaj poznacie jak ciało walczy z rozsądkiem. Przepiękna historia, ogromnie ją polecam:-)
Niektóre tajemnice są jak drzazgi -- tkwią w sercu, dopóki ich nie usuniesz.".
To zdanie mogłoby być mottem najnowszej powieści Agnieszki Zakrzewskiej, ,,Kiedy cię odnalazłam" -- książki o poszukiwaniu prawdy, rodzinnych sekretach i o tym, jak przeszłość potrafi kształtować nas bardziej, niż byśmy chcieli.
Główną bohaterką jest Claire Hellemans, malarka z Amsterdamu. Wychowana przez chłodną, zdystansowaną matkę Babette oraz ciepłą babcię OMI, przez całe życie czuła, że w jej rodzinie coś jest nie tak. Gdy pewnego dnia znajduje na strychu stare zdjęcie, na którym rozpoznaje samą siebie wśród obcych ludzi, w miejscu, którego nie pamięta -- zaczyna się jej podróż.
Claire wyrusza na Podlasie, do małego miasteczka, by odkryć tajemnicę, którą jej matka od lat ukrywa. To, co tam znajdzie, na zawsze zmieni jej sposób postrzegania rodziny, miłości i własnej tożsamości.
Agnieszka Zakrzewska znana jest z umiejętności łączenia emocji z realizmem. W tej powieści autorka z wielką wrażliwością pokazuje, jak przeszłość może być ciężarem, ale także źródłem siły. Każda z bohaterek -- Claire, Babette i OMI -- to kobieta z innego pokolenia, wychowana w odmiennych czasach, a jednak wszystkie łączy potrzeba zrozumienia i bliskości.
Książka zachwyca atmosferą -- czuć tu zapach podlaskich łąk, ciszę starych domów i napięcie, które wisi między matką a córką. Autorka doskonale oddaje psychologię postaci -- nic tu nie jest czarno-białe, każdy ma swoje racje, rany i winy.
Zakrzewska pisze pięknie, ale prosto. Jej styl nie jest przesadnie poetycki -- raczej spokojny, nastrojowy, pełen refleksji. Dialogi brzmią naturalnie, a opisy malarsko oddają emocje bohaterów. To powieść, którą się smakuje powoli, bo każde zdanie niesie coś więcej niż tylko fabułę.
Niezwykła historia oparta na nieznanych faktach z życia najbardziej znanej ofiary Holocaustu – Anne Frank, której Dzienniki przeczytały miliony osób...
Nad Malinową Bombonierką zawisły czarne chmury. Pasierb ciotki Emilii nie cofnie się przed niczym, żeby odebrać Ninie należne jej dziedzictwo. Zdesperowana...
Przeczytane:2025-10-19,
Agnieszka Zakrzewska po raz kolejny udowadnia, że potrafi snuć opowieści, które trafiają prosto w serce. „Kiedy cię odnalazłam” to niezwykle poruszająca historia o miłości, która nie zna granic czasu ani przestrzeni, o wybaczaniu – sobie i innym – oraz o wyborach, które potrafią odmienić całe życie.
Główną bohaterką jest Claire Hellemans, malarka z Amsterdamu, kobieta wrażliwa, ale naznaczona chłodem i emocjonalnym dystansem matki. W jej życiu jedynym źródłem ciepła i bezwarunkowej miłości pozostaje babcia Omi – mądra, pogodna kobieta mieszkająca nad morzem. To właśnie w jej domu, na starym strychu, Claire natrafia na tajemniczą fotografię, która otwiera przed nią drzwi do przeszłości skrywającej bolesne sekrety.
Zakrzewska w mistrzowski sposób prowadzi czytelnika przez labirynt emocji – od niepokoju i zaskoczenia po wzruszenie i nadzieję. Autorka umiejętnie łączy malownicze opisy Podlasia z melancholijnym klimatem Amsterdamu, tworząc powieść o podróży nie tylko przez Europę, ale przede wszystkim w głąb samej siebie.
Wątek rodzinnej tajemnicy staje się tu pretekstem do refleksji nad tym, jak przeszłość kształtuje naszą teraźniejszość, a milczenie potrafi być równie bolesne jak słowa.
To lektura dla wszystkich, którzy cenią literaturę z duszą – o relacjach, tajemnicach rodzinnych i o tym, że czasem trzeba zgubić siebie, by móc się naprawdę odnaleźć.