W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem jest ambitny, przystojny prawnik, a po śmierci matki ma odziedziczyć pakiet większościowy firmy wraz ze stanowiskiem dyrektora. Jednak testament zmienia całe jej życie. Okazuje się, że matka zaplanowała dla niej zupełnie nową drogę życiową. No, może nie całkiem nową, bo zgodną z listą idealistycznych dziewczęcych postanowień, którą Brett spisała kiedyś jako nastolatka. Czy aspiracje i marzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości mogą pasować do dorosłej kobiety? O tym właśnie opowiada Lista marzeń.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2025-04-08
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 416
Co wybieracie najpierw książkę czy film? Ja zdecydowanie najpierw sięgam po książkę a następnie zabieram się za jej ekranizację. I taki właśnie mam plan w związku z książką "Lista marzeń" Lori Nelson Spielman. Obecnie ukazało się jej wznowienie nakładem wydawnictwa rebis a na netflixie można już oglądać ekranizację. Brett Bohlinger wiedzie poukładane życie prywatne jak i zawodowe. Niestety wszystko się zmienia po śmierci jej mamy. Dziewczyna miała odziedziczyć spadek i zasiąść na stanowisku dyrektora w firmie, którą prowadziła jej mama. Jednak testament wszystko zmienił, bo mama miała dla niej inny plan na życie. W swoim testamencie jako warunek otrzymania spadku umieściła spełnienie kilku punktów z listy marzeń, którą sama Brett stworzyła będąc dzieckiem. Po ich spełnieniu otrzyma to, co jej mama chciała przekazać. Muszę przyznać, że urzekła mnie ta historia i sama przez moment usiadłam by się zastanowić o czym marzyłam i co z tego mogłabym jeszcze zrealizować. Piękna, dająca do myślenia, zmuszająca do refleksji i pokazująca, że na odnajdywanie siebie nigdy nie jest za późno. Brett sceptycznie podeszła do planu mamy, ale jednak ona znała ją najlepiej. A to co się później wydarzyło zaskoczyło chyba nawet ją. Polecam Wam ją gorąco.
Okładka książki jest graficzna, widzimy na dole zieloną trawę, u góry gałęzie z listkami, a na samym środku kobietę, czytającą książkę i psa. Ostatnio taki typ okładek jest dość popularny i często widziany. W tym przypadku mamy piękne, wiosenne kolory, a więc powinna pobudzić na do życia po zimie. Strony mamy kremowe, czcionkę wystarczającą dla oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane, literówek brak.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Wcześniej nawet nie słyszałam o niej nic, ani tym bardziej o wydanych powieściach, chyba że nie zwróciłam na nie szczególnej uwagi. Muszę przyznać już na początku, że czytało się szybko, lekko i przyjemnie. Nie miałam jakichkolwiek problemów podczas poznawania kolejnych rozdziałów. Może nie była to pozycja, która rozłożyłaby mnie na łopatki, ale okazała się dobrą opowieścią.
Pomysł na tę lekturę jest bardzo dobry. Śmierć bliskiej osoby, a następnie życie i czytanie listów od zmarłej, to tak, jakby uczestniczyła nadal w życiu Brett. Ma to świetny cel, a w szczególności całą lista marzeń, która została przydzielona tejże kobiecie. Mama miała dla niej plan i uwierzcie mi, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Uważam, że to było świetnym pomysłem na poprowadzenie akcji.
Bohaterowie są wykreowani dobrze, ale nie mamy zbytniego skupienia się na wszystkich, jak głównie na jedynej córce nieboszczki. To ją obserwujemy, staramy się zrozumieć. Cała reszta została niemalże potraktowana po macoszemu, aczkolwiek mają tam jakiś swój charakter, przez co można wyrobić sobie na ich temat jakąś opinię. Niestety nikt nie wzbudził mojej sympatii, ale akurat w tym przypadku czytałam dla fabuły, nie dla postaci.
Jest to historia o prawdziwym życiu, bowiem to, co spotkało Brett, mogłoby spotkać również nas. Autorka szczerze i bez koloryzowania pisze o życiu. O tym, co nas może spotkać i jak często są nam podkładane kłody pod nogi. O tym, że warto walczyć o siebie, swoje marzenia, o swoje życie. Żeby spełniać cele i być szczęśliwym, ale naprawdę szczęśliwym, a nie na siłę i nie dla kogoś. Mamy tutaj żałobę po jednej z najważniejszych osób w życiu bohaterki - mamie, która jest ciosem, nieco świadomym, ale jednak wielką tragedią. Na przykładzie głównej bohaterki widzimy, jak radzi sobie ze stratą.
Na pewno nie będziecie się nudzić, sporo się tutaj dzieje, aczkolwiek niektóre rozważania głównej postaci dla wielu z Was mogą być zbędne. Sama niekiedy przyłapywałam się na tym, że w sumie dany fragment nie jest potrzebny, a jedynie zapycha stronę.
Reasumując uważam, że mimo wszystko warto pochylić się nad powieścią i dać jej szansę. To taka prosta powieść obyczajowa, bez ochów i achów, a jednocześnie trochę dająca nam do zrozumienia, jak wygląda życie i co robić, a czego nie - na przykładzie Brett.
Gdybym miała wybrać idealną książkę na wiosenny weekend, na wieczór samej ze sobą, lub taką która podniesie na duchu i sprawi, że utwierdzimy się w naszych wyborach byłaby to właśnie "Lista marzeń".
Brett jest załamana po śmierci matki, była z nią bardzo blisko. Czeka do ogłoszenia testamentu by przejąć po matce kontrolę w firmie. Wydawać by się mogło, że jej życie jest poukładane, ma partnera, pracę, mnóstwo pieniędzy i świetlaną przyszłość przed sobą, jednak testament zmienia wszystko.
Jej mama przetrzymywała jej nastoletnią listę marzeń i dopiero po jej wypełnieniu Brett dostanie spadek. Okazuje się że firmą będzie zarządzać jej bratowa a ona musi spełnić tak kuriozalne warunki jak kupić konia, wystąpić na scenie, czy mieć dziecko.
Początkowo Brett jest bardzo sceptycznie nastawiona do tej listy, postanawia jednak odhaczyć po kolei punkty, na początku dla spadku, jednak z biegiem czasu odkrywa, że być może matka znała ją lepiej niż ona sama siebie. Być może jej dotychczasowe życie było jedynie ułudą a ona nigdy nie była tak naprawdę szczęśliwa.
Po drodze w wypełnianiu punktów poznaje mnóstwo ciekawych ludzi, wielu z nich czegoś ją uczy, a ona sama zaczyna walczyć o swoje szczęście.
Czy Brett uda się wypełnić wszystkie punkty z listy? Co odkryje pośród tych poszukiwań? Czy ułoży w końcu sobie życie? Tego dowiesz się z tej cudownej i inspirującej książki.
Jedna lista, stworzona w dzieciństwie, może odmienić życie dorosłej kobiety? Tak!
Brett traci matkę, ale nie tylko. Lista, spisana lata wcześniej, pozostawiona w spadku, wywraca jej ułożone życie do góry nogami. Czy warto zaufać intuicji najbliższej sobie osoby?
Bardzo przyjemna książka, przeczytałam ją w jeden dzień.
"Lista marzeń" to książka o której nie do końca wiem co mam myśleć.
Z jednej strony jest to przepiękna historia, pełna dobra, szczęścia mimo początkowych trudów i walki o siebie i bliskich. To opowieść o niespodziewanych przyjaźniach i więziach oraz o odmianie siebie i życia ludzi wokół.
Z drugiej strony lista i warunki jakie zostawiła córce matka a resztę rodzeństwa, że tak powiem olała jest nie fajna, a wręcz toksyczna. Rodzeństwo dostało spadek, a Brett została z niczym, jeśli nie wypełni wszystkich punktów z listy, którą napisała jako młoda dziewczyna. W ciągu roku ma m.in. mieć konia, znaleźć miłość swego życia, mieć dziecko, naprawić kontakt z ojcem, adoptować psa, odnowić kontakt ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa. O ile część zadań z tej listy jest łatwa i możliwa do zrealizowania, to inne wydają się wręcz chore. Jak Brett ma nagle po rozstaniu zajść w ciążę? Jak traci całe dotychczasowe życie - pracę (zwolniona na polecenie nieżyjącej matki), chłopaka, mieszkanie etc. Dziewczyna niby się gniewa na matkę ale z drugiej strony jej wybacza, niby jest jej chwilami wdzięczna. Według mnie to jest chore. Niektóre zadania na tej liście nie powinny się znaleźć...
Oczywiście historia kończy się dobrze i te zmiany dla głównej bohaterki są w efekcie dobre, jednak sposób ich przeprowadzenia jest, że tak powiem, nie fajny.
Pomijając ten motyw to naprawdę piękna historia. Sama idea, aby zmienić swoje życie początkowo dla spadku, potem dla samej siebie jest świetna. Pomysł na testament z listą zadań też jest fajny, ma to być pewna motywacja ale no jak już wspomniałam, że każde z tych zadań powinno być na liście.
Brett odkrywa na nowo siebie, zyskuje prawdziwe przyjaźnie, zwraca uwagę na życie sobie i innych, własne szczęście, życie w zgodzie ze sobą. Przestaje jej zależeć na spadku - uda się okej, nie to trudno da sobie bez niego rady.
Dodatkowo książka porusza trudne tematy, jak śmierć, adopcja, kłamstwo w rodzinie, choroby, ogólnie trudy ludzkiego życia.
Do tego to zakończenie... Zupełnie nie tego się spodziewałam!
Bardzo wciągnęłam się w tę historię i nie mogłam się od niej oderwać. Uważam, że jest naprawdę warta lektury. Bardzo polecam!
Wydawałoby się, że Brett Bohlinger ma wszystko. Ma dobrą pracę, partnera ze stabilną pracą i jest przekonana, że po śmierci matki przejmie pieczę nad rodzinną firmą. Jednak dzień otwarcia testamentu jej matki zmienia jej życie diametralnie. Okazuje się, że rodzicielka postanowiła zmienić jej drogę życiowa na podstawie listy, którą Brett zrobiła będąc nastolatką. Z początku, Brett nie rozumie zachowania matki, ale postanawia spróbować zrealizować to, o co została poproszona...
Tak naprawdę gdyby nie newsletter od wydawnictwa to przeszłabym obojętnie obok tej pozycji książkowej. Dopiero on sprawił, że przyjrzałam się bliżej zapowiedzi Listy marzeń. Zapowiedzi, która w sumie zaciekawiła mnie do tego stopnia, że postanowiłam przeczytać niniejszą książkę... Cóż, może moje serce nie zrobiło fikołka w trakcie lektury... Może nie było to odkrycie roku... Jednak Listę marzeń czytało się całkiem przyjemnie. Tak. Lista marzeń to dość przyjemna i niezobowiązująca lektura. Być może niektóre momenty w fabule były nieco absurdalne, ale całość była całkiem znośna. Sama główna bohaterka z początku tak naprawdę nie wiedziała do końca, czego chce w życiu, ale kibicowałam jej by odkryła siebie. Nie mówię, że kibicowałam by odhaczyła wszystkie punkty na liście, którą zrobiła, jako nastolatka, ale odkryła siebie... By poznała prawdziwą Brett. To w moim przekonaniu był główny punkt Listy marzeń. Autorka stara się nam pokazać, że warto podążać za swoimi marzeniami. Warto od do czasu zajrzeć w głąb siebie. Warto poznać siebie i swoje potrzeby... Lista marzeń to książka, której warto dać szansę. To lekka i w przyjemna lektura, ale daleko jej do łzawej historyjki. I co najważniejsze daleko jej do tendety...
Miłość, która przekracza granice śmierci W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem...
Czy podróż do serca Włoch może odmienić los? Od dnia, w którym ponad dwieście lat temu Filomena Fontana rzuciła klątwę na swoją młodszą siostrę, w żadna...
Przeczytane:2025-05-20, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2025, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku,
(czytaj dalej)