Okładka książki - Mama mnie wymyśliła

Mama mnie wymyśliła


Ocena: 5 (5 głosów)

Nie znała ojca. Gdyby mama żyła, prawdopodobnie by go nie poznała. Matka wymyśliła ją, aby mieć kogo kochać. Umierając, nie chciała jednak zostawić córki bez kogoś bliskiego. Zza grobu zdecydowała, że gdy osiągnie pełnoletność, sama postanowi, czy zechce być z ojcem.

Dotychczas ubierała się i żyła jak... zakonnica. Tak wychowywała ją surowa dla siebie i dla innych ciotka.

Pchnięta do działania testamentem matki wkroczyła w życie ojca. Na początku nieświadoma, co się wokół niej dzieje. Ojca od razu oczarowała. Wrogość jego żony miała doprowadzić do tragedii.

To opowieść o wchodzeniu w dorosłość i o skomplikowanym tkaniu relacji w nowej rodzinie. Trudne doświadczenie dodatkowo zbiega się z młodzieńczą miłością, także w wymiarze erotycznym.

Jeśli poszukujecie współczesnej wersji baśni o Kopciuszku, to z pewnością książka dla Was. Jeżeli oczekujecie wzruszeń, w tej romantycznej historii je odnajdziecie.

Informacje dodatkowe o Mama mnie wymyśliła:

Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2025-08-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788382908138
Liczba stron: 282

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Mama mnie wymyśliła

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Mama mnie wymyśliła - opinie o książce

Avatar użytkownika - Alexia_Berg
Alexia_Berg
Przeczytane:2025-09-27, Ocena: 5, Przeczytałam, WasPos, Mam, Współpraca,

Współczesna wersja kopciuszka, tylko… w nieco innej formie?

Kopciuszek, którego znamy nie nawiązywał relacji ani z macochą, ani z siostrami – te go gnębiły. Nie nawiązywał jej również z ojcem, bo nie żył, gdy bohaterkę baśni raz za razem upadlano. Stanisław Piguła obrócił sytuację, jakby zadał sobie pytanie: „co by było, gdyby…?”

Gdyby ojciec Kopciuszka żył, był dobrym człowiekiem, a na jego konto bankowe wpływałoby miesięcznie więcej niż gwarantowana najniższa krajowa, sam Kopciuszek nie stałby się symbolem brudu i katorżniczej pracy na rzeczy przybranej rodziny. Choć może jednak?

„Mama mnie wymyśliła” to książka zdecydowanie rozprawiająca o czymś więcej niż trudy dorastania. Od śmierci matki Julka łatwo w życiu nie ma. Stara ciotka, u której żyje, dość surowo podchodzi do życia, a ponieważ to „emerytowana” zakonnica, gołym okiem widać, ile naleciałości zostawiła podopiecznej w nawykach względem wiary. I można tutaj śmiało stwierdzić, że testament nieżyjącej już matki dziewczyny sporo namiesza nie tylko w jej życiu.

Ryszard Zagłoba swoje ma już poukładane. Czy idealne? Nie mi oceniać. Niemniej pojawienie się Julii z listem w progu jego biura przypomina tornado, gdyż kolejno kłopoty zdają się tylko piętrzyć.

Julka musi stawić czoło codzienności, chorobie cioci Zenobii oraz rzeczywistości z odnalezionym ojcem i jego rodzinie… a także rodzinie jego przyjaciela, Rocha Kowalskiego. Nie jest to proste, kiedy w tle rozgrywają się intrygi. W końcu macocha Julii nie odbiega od tej w bajce, a nieoczekiwane pojawienie się dorosłej już dziewczyny, możliwej spadkobierczyni męża, krzyżuje z dawna powzięte plany.

Świat Julii przypomina nagle rozpędzoną karuzelę. Ze skromnego życia narzuconego przez ciotkę, trafia w realia pełne przepychu. Najlepsze sukienki, regularne wyjścia do kawiarni i restauracji, ogromny dom oraz poważne perspektywy na świetlaną przyszłość, ale też intrygi toczące się cicho po kątach wielkiej willi Zagłobów.

Sięgając po książkę Piguły, wkraczamy w świat pełen kontrastów. Naiwność splata się z intrygami, wiarołomna praworządność z namiętnością, bieda z bogactwem, strach z zaufaniem, a dobro ze… złem?

W przypadku „Mama mnie wymyśliła” ciężko cokolwiek autorowi zarzucić. Opowieść chwyta za serce, wzbudza emocje i pokazuje, że miłość ma wiele obliczy – ojcowska, braterska, romantyczna, namiętna, chłodna i wyrafinowana.

Jednak to, co spodobało mi się chyba najmocniej, to perfekcyjnie poprowadzone tło, którego nawet wprawny czytelnik może do końca nie wyłapać, bowiem autor przez całą książkę przemyca pewne incydenty, by z jej końcem spleść to wszystko w piękną, misternie skomponowaną całość i udowodnić – czytelnikom – jak ważną rolę odgrywają detale.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewa_czytajac
Ewa_czytajac
Przeczytane:2025-09-21, Ocena: 5, Przeczytałam,

Spokojna, trochę nieśmiała dziewczyna mieszka pod opieką starszej ciotki. Uboższe warunki bytowe, ale także poglądy jej opiekunki przyczyniły się do skromnej, lecz poukładanej codzienności. Gdy już pogodziła się ze swoją rzeczywistością, los postanowił ją zaskoczyć...

 

Osiemnaste urodziny, ten pierwszy krok ku dorosłości zaczął się dla Julki bardzo niespodziewanie. Notariusz przekazał dziewczynie kopertę, nazwisko i adres pewnego mężczyzny. To tam miała się udać, by dostarczyć tajemniczy list. Wewnątrz była wiadomość od matki, która zmarła kilka lat wcześniej...

Spotykając na swojej drodze ludzi, którzy bezpośrednio wpłyną na jej dalsze życie, Julka powoli zaczyna przeobrażać się z niepewnej siebie dziewczyny w młodą kobietę...

 

Bardzo przyjemna opowieść, niczym piękna baśń osadzona w teraźniejszości. Emocjonalna powieść o uczuciach, bliskości i relacjach międzyludzkich. Historia skupia się na życiu młodziutkiej dziewczyny, którą los nie oszczędzał serwując ból, smutek i samotność pośród ludzi. Częściowo lektura napisana jest z punktu widzenia głównej bohaterki, widzimy jak dorasta w bardzo konserwatywnym domu, podporządkowuje się określonym zasadom. Dziewczyna odczuwa wdzięczność do swojej opiekunki, która zajęła się nią po śmierci najbliższych, jednak charakter ciotki jest bardzo specyficzny i chłodny w stosunku do niej i otoczenia. Poruszające wydarzenia w życiu dziewczyny stopniowo dają nadzieję na radość i szczęście. Pojawia się miłość i iskierka pożądania. Bardzo miło spędziłam czas czytając książkę. Autor stworzył ładną historię z wątkiem romantycznym, dającą nowy początek.

Warto zwrócić uwagę na przepiękną, klimatyczną okładkę.

Podobała mi się ta opowieść, bardzo polecam

Link do opinii

„Mama mnie wymyśliła” to poruszająca, pełna emocji opowieść o dorastaniu, samotności, potrzebie miłości i poszukiwaniu własnego miejsca w świecie. Stanisław Piguła stworzył historię, która — choć momentami przypomina współczesną baśń o Kopciuszku — sięga znacznie głębiej. To książka o relacjach rodzinnych, które nie miały szans się zbudować, o pierwszej miłości i o kobiecości, która dopiero zaczyna się kształtować.

Główną bohaterką powieści jest Julia, młoda dziewczyna wychowywana przez surową ciotkę, w całkowitym oderwaniu od zwyczajnego, beztroskiego dzieciństwa. Jej życie przez wiele lat przypominało zamknięty klasztor — z dyscypliną, skromnością i emocjonalnym chłodem. Julia nie znała ojca. Wiedziała tylko, że jej matka zmarła, gdy była jeszcze dzieckiem, zostawiając po sobie milczenie, tajemnicę i… testament.

Z chwilą osiągnięcia pełnoletności Julia dowiaduje się, że ma wybór: może odnaleźć swojego ojca i spróbować nawiązać z nim relację. To ostatnia wola jej matki — kobiety, która „wymyśliła” Julię, by mieć kogo kochać, ale której zabrakło czasu, by tę miłość w pełni okazać. Julia, dotąd posłuszna, ułożona i pozornie spokojna, podejmuje decyzję, która odmienia jej życie.

Wkraczając w nową rzeczywistość, Julia spotyka swojego ojca — mężczyznę, który nie wiedział o jej istnieniu. Między nimi od początku pojawia się poruszająca więź, jakby mimo lat rozłąki ich serca od razu się rozpoznały. Jednak ta relacja natrafia na mur w postaci obecnej żony ojca — kobiety chłodnej, zaborczej i wyraźnie niechętnej obecności Julii. Narastające napięcie prowadzi do bolesnych wydarzeń, w których Julia zmuszona jest zderzyć się z brutalnością odrzucenia, ale też z własną siłą, która do tej pory drzemała głęboko w niej.

Równolegle Julia doświadcza pierwszej miłości. Jej związek z Jankiem jest intensywny, cielesny, pełen nowych, nieznanych wcześniej emocji. Autor z wielką delikatnością opisuje budzącą się kobiecość Julii — jej pragnienia, niepewności i tęsknoty. Ta relacja nie jest jedynie dodatkiem do fabuły — stanowi ważny etap w dojrzewaniu bohaterki, która po raz pierwszy w życiu czuje się naprawdę chciana i zauważona jako kobieta, nie tylko jako czyjaś córka czy podopieczna.

Styl Stanisława Piguły jest oszczędny, ale bardzo obrazowy. Autor nie nadużywa emocji, ale prowadzi narrację z wyczuciem, pozwalając czytelnikowi naprawdę wczuć się w świat Julii. Język powieści jest przejrzysty, a tempo opowieści spokojne, co idealnie współgra z wewnętrznym procesem przemiany głównej bohaterki. To powieść, w której emocje są obecne nie w górnolotnych słowach, ale w drobnych gestach, spojrzeniach, niedopowiedzeniach.

„Mama mnie wymyśliła” to książka o potrzebie miłości — nie tylko tej romantycznej, ale przede wszystkim tej podstawowej, rodzicielskiej, której Julia tak długo była pozbawiona. To także historia o przekraczaniu granic — zarówno tych narzuconych przez innych, jak i tych, które sami sobie budujemy w obawie przed odrzuceniem.

Ta powieść wzrusza, momentami boli, ale przede wszystkim daje nadzieję. Julia to bohaterka, którą trudno zapomnieć — cicha, wrażliwa, ale z każdą stroną coraz silniejsza. Jej historia pokazuje, że nawet jeśli nasze życie zaczyna się w cieniu cudzych decyzji, zawsze możemy zawalczyć o siebie.

Polecam tę książkę z całego serca — każdemu, kto ceni literaturę emocjonalną, intymną i autentyczną. To opowieść o dorastaniu, o tęsknocie, o pierwszym buncie i o miłości — takiej, która może uleczyć rany, ale też je zostawić. Książka, która zostaje w głowie i w sercu na długo.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Mag_bibliotekark
Mag_bibliotekark
Przeczytane:2025-10-05, Ocena: 4, Przeczytałam,

Opowieść o dziewczynie wychowywanej po śmierci matki i dziadków przez surową ciotkę, byłą zakonnicę. No może nie w biedzie, ale w skromnych warunkach. Kiedy kończy 18 lat dostaje od notariusza list, który ma przekazać znanemu poznańskiego biznesmenowi. W ten sposób ojciec i córka dowiadują się o sobie i szybko to akceptują. Byłaby sielanka, gdyby nie macocha, która nie chce w życiu swojej rodziny pasierbicy. 

Julia jest naiwna, łatwowierna, mimo metrykalnej dorosłości. Inna niż współczesne nastolatki. 

Odizolowana w szkole, nie ma modnych a choćby kolorowych ubrań. Tylko czerń, szarość, biel i niezgrabne fasony. Ciotka też nie chce, by koleżanki w odwiedzały domu. O kolegach nie ma nawet co wspominać. Uważa, że dziecko ma się uczyć a nie myśleć o głupotach. Choć Julka jest obowiązkowa, ma dobre stopnie i towarzystwo rówieśników by tego nie zmieniło. Nowa rodzina wprowadza rewolucję, nie tylko modową. To także samodzielność, zaufanie do odpowiedzialności dziewczyny. Szczególnie, że jej opiekunka trafia do szpitala. Tuż przed maturą nie może już zmienić szkoły przeprowadzić się do Poznania a ojciec nie może porzuci pracy na dłużej i przenieść się do Konina. Zaś codzienne dojazdy są bez sensu. Sama świetnie da sobie radę, a obecność ojca w jej życiu oraz rodzące się uczucie dodają jej pewnosci siebie. Przyjemna książka powierzchowną fabułą na wieczór, może dwa.

Bohaterowie noszą nazwiska postaci literackich jest Zagłoba ale Ryszard (ojciec), Roch Kowalski (jego przyjaciel). To Trylogia. Mamy Jowitę (macocha) jak z Dygata. Julia, wiadomo. Zawsze byłam słaba w odczytywaniu symboliki postaci. Więc nie wiem czy to coś znaczy, czy też zadziałał przypadek? 

Link do opinii
Avatar użytkownika - ksiazkowo
ksiazkowo
Przeczytane:2025-10-01, Ocena: 5, Przeczytałam,

 

 

"Mama mnie wymyśliła" to książka, która na pozór opowiada o prostej historii - dziewczynie wychowywanej przez ciotkę, pozbawionej matki, obciążonej nieobecnością ojca.  Im głębiej w nią wchodzimy, tym mocniej odkrywamy, że to nie jest tylko powieść o Julii. To opowieść o każdym z nas, kto czuł kiedyś, że jego życie jest zbudowane bardziej z cudzych decyzji i cudzych wyobrażeń niż z własnych wyborów.

Julia żyje w cieniu - jej matka nie żyje, ale paradoksalnie wciąż trzyma nad nią władzę. Testament, zapisane wcześniej scenariusze, niewidzialne granice - wszystko to sprawia, że dziewczyna istnieje tak, jakby była ,,wymyślona", a nie zrodzona. Ten motyw uderzył we mnie najmocniej bo ile razy sami powtarzamy w życiu cudze wzorce? Ile razy nasze wybory są naprawdę nasze, a ile razy są echem tego, co rodzice, rodzina czy społeczeństwo ,,napisali" dla nas?

Piguła wnikliwie pokazuje, jak rodzi się dorosłość - nie w chwili osiemnastych urodzin, ale w momencie, gdy człowiek musi sam spojrzeć w lustro i zapytać: ,,Kim naprawdę jestem, skoro zabrakło mi miłości, która miała mnie stworzyć?". Julia nie dostaje prostych odpowiedzi. Wręcz przeciwnie - każdy krok w stronę ojca, każda konfrontacja z ciotką czy z samą sobą odsłania więcej ran. I to właśnie w tej szczerości tkwi siła książki - nie ma tu iluzji, że dorastanie jest łatwe.

Najbardziej poruszyło mnie to, że relacje rodzinne w tej książce nie są czarno-białe. Ciotka nie jest surowa, ojciec nie jest  winny - to postacie, które noszą w sobie własne lęki, nieumiejętność okazywania uczuć, własne ograniczenia. To sprawia, że historia nie jest bajką o dobrych i złych, ale studium tego, jak często ranimy się nawzajem nie dlatego, że chcemy, ale dlatego, że nie umiemy inaczej.

Po skończonej lekturze czułem w sobie dziwną mieszaninę smutku i nadziei. Smutku - bo każdy brak, zwłaszcza brak matki, to rana, której nie da się zaszyć. Nadziei - bo Julia pokazuje, że nawet jeśli zostało się ,,wymyślonym" przez innych, można siebie stworzyć na nowo. Najważniejsze przesłanie tej książki: że zawsze mamy prawo odzyskać siebie, choćby droga do tego była długa i pełna bólu.

Link do opinii
Inne książki autora
Testament matki
Stanisław Piguła0
Okładka ksiązki - Testament matki

Niewielka wieś, Topola Czarna, była świadkiem wielu mrocznych wydarzeń. Powrót Maksymiliana Topora na ojcowiznę to nie podróż sentymentalna, ale próba...

Morderca kochanka
Stanisław Piguła0
Okładka ksiązki - Morderca kochanka

Jurek i Kryśka nie są idealnym małżeństwem. Kiedy kochanek żony, nazywany Rasputinem, tragicznie kończy życie, kobieta nakazuje mężowi, który jest dziennikarzem...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy