Nie ma groźniejszego przeciwnika niż ten, który pała żądzą zemsty
Sara Radaj, mistrzyni świata w szermierce, znika bez śladu. Ostatni raz widziano ją na stacji warszawskiego metra. Kilka dni później w różnych częściach miasta zaczynają pojawiać się ciała kobiet. Ich twarze są zmasakrowane, brzuchy rozcięte, a ktoś zostawia na nich symbol – planszę do walki szermierczej.
To nie przypadek. To wiadomość.
Komisarz Kinga Evans wraz z dwiema przyjaciółkami Sary – Mają i Alicją – zagłębia się w sprawę, która szybko przybiera brutalny obrót. Tropy prowadzą do świata nielegalnych wyścigów, długów, jakich nie da się spłacić, i ludzi, którzy nie zapominają krzywd.
Wszystko wskazuje na to, że Sara uwikłała się w coś, z czego nie da się tak łatwo uciec. Może jeszcze ma na to szansę... o ile wciąż żyje.
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2025-04-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 292
Język oryginału: polski
*współpraca reklamowa z Wydawnictwem Novae Res*
Po raz kolejny mroczna i tajemnicza okładka mnie przyciągnęła do książki, ale też opis był ciekawy. Kryminał, z motywem sportowym, motywem zaginięcia i innymi ciekawymi elementami, który naprawdę przypadł mi do gustu, choć i mam do niego parę uwag. Zrobił na mnie dobre wrażenie.
Sara, mistrzyni świata w szermierce, znika bez śladu. Ostatnie miejsce gdzie ją widziano, niczego nie mówi jej najbliższym, którzy szaleją z niepokoju. Co grosza kilka dni późnej w różnych częściach miasta pojawiają się ciała kobiet, zmasakrowanych i z wyciętą na ich ciałach planszą do szermierki. Komisarz Evans wraz z innymi przyjaciółkami Sary zgłębiają się w sprawę, która przybiera nieoczekiwany obrót, a nadzieja na odnalezienie zaginionej z każdym dniem niknie.
Bardzo mnie zaintrygowała ta książka, już sam opis dawał nadzieję na pełną zwrotów akcji, opowieść, tak się też stało, a sama powieść wciągnęła nie już po kilku pierwszych stronach. Lektura jest pełna konkretów, a jej akcja jest dynamiczna i wartka. Zaginięcie sportsmenki zostaje zachowane w tajemnicy, policja podejmuje się śledztwa, które z każdą kolejną informacją wchodzi na nowe tory, a gdy odnajdowane są kolejne ciała, emocje sięgają zenitu. Nie powiem, że udało mi się odgadnąć o co chodzi z całą sprawą zaginięcia, jak i z innymi wątkami, miałam pewne podejrzenia, coś się sprawdziło, ale sporo kwestii autorka rozwiązała inaczej, przez co fabuła czasami mnie zaskakiwała.
Przy czytaniu jednak towarzyszyło mi uczucie, że coś mało kryminalny ten kryminał. Owszem pojawiły się zbrodnie, również i kilka brutalniejszych opisów, ale cała fabuła była raczej prosta, jak na kryminał ta cała otoczka była jakaś płyta, autorka nie budowała tutaj napięcia, sprawa zaginięcia rozwija się bardzo szybko, bez jakiegoś głębszego wchodzenia w szczegóły. Jak na kryminał było dla mnie za lekko, fabuła była ciekawa, czytało się ją bardzo szybko, ale mi zabrakło jakiegoś dreszczyku, większej ilości detali dotyczących poszukiwań, zabójstw, rozwinięcia motywu seryjnego mordercy, mam wrażenie, że książka jest nieco niedopracowana pod kątem fabularnym, albo to ja robię coraz bardziej wymagająca.
Było też coś co mnie ogromnie irytowało, były to przeskoki w fabule, pojawiały się wstawki z kilku dni przed zaginięciem Sary, ale też jej perspektywa, która wiele rzeczy zdradziła jak dla mnie za szybko, według mnie perspektywa tej bohaterki lepiej wyglądałaby na końcu powieści, jako uzupełnienie śledztwa prowadzonego przez komisarz Evans. Kolejna rzecz, która równie mocno mnie irytowała, to ilość zbiegów okoliczności czy prywaty pomiędzy prowadzącą sprawę a przyjaciółkami Sary, to w mojej opinii zaszkodziło tej historii.
Ogólnie książka mi się podobała, to jak dla mnie bardzo lekki kryminał, który koneserom tego gatunku, może wydawać się płytki i niedopracowany, jednak, dla kogoś kto rozpoczyna przygodę z gatunkiem powinien się podobać, jest zagadka, są konkrety, jest lekkość języka i fabuły, można się połapać o co chodzi, choć autorka wprowadza też delikatną grę pozorów czy sprzeczne informacje. Książkę oceniam jako bardzo dobrą, fajnie przy niej spędziłam czas, choć troszkę szkoda, że była taka krótka.
„Plansza” A.E. Szumskiej nie była dla mnie łatwą lekturą, chociaż początkowo zapowiadało się nawet dobrze. To moje pierwsze spotkanie z autorką, więc może po prostu nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Tytuł od razu skojarzył mi się z grą planszową, ale czytając opis, wiedziałam, że dotyczy planszy, ale tej do walki szermierczej.
Sam początek książki mnie nawet zaintrygował. Niestety później nie było już tak dobrze...
Wielokrotna mistrzyni świata w szermierce, Sara Radaj nagle znika. Rodzice zgłosili jej zaginięcie, gdyż nie pojawiła się u nich z wizytą a jej telefon jest nieaktywny. Jakby zapadła się pod ziemię. Jej samochód nadal stoi przed jej apartamentem. Śledczy odkryli, że "złapał" ją miejski monitoring na końcowej stacji metra. To od razu wszystkim wydaje się dość dziwne, gdyż Sara nie tylko nie jeździła metrem, ale wręcz unikała jakiejkolwiek komunikacji zbiorowej. Wszędzie jeździła własnym samochodem lub taksówkami.
Nie tylko rodzice są zaniepokojeni jej zniknięciem, ale też przyjaciółki, z którymi od lat utrzymuje kontakty.
"Pomimo że Sara jest znana i ma ogromny majątek, nigdy się nie wywyższa z tego powodu i zawsze jest sobą."
Sprawę zaginięcia Sary prowadzi Kinga Evans, która podobno jest najlepsza w rozwiązywaniu wszelkich kryminalnych spraw. Czy uda się odnaleźć zaginioną mistrzynię szermierki? Czy została porwana? Czy sama postanowiła zniknąć na jakiś czas? A może stało się coś zupełnie innego?
Sprawa zaginięcia Sary Radaj robi się bardziej skomplikowana, gdy policjanci znajdują ciała kobiet podobnych w podobnym wieku, co zaginiona, lecz z twarzami zmasakrowanymi tak, że nie da się ich zidentyfikować. W dodatku na brzuchach mają wycięty kawałem skóry przypominający... planszę do walki szermierczej. Co to oznacza? Dlaczego zabójca w ten właśnie sposób naznacza swoje ofiary? Czy ma to coś wspólnego z Sarą?
W poszukiwaniach i dochodzeniu intensywnie pomagają jej dwie przyjaciółki, które są też przyjaciółkami Sary..., co mnie bardzo zdziwiło, bo nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, żeby policjant dzielił się informacjami zebranymi w toczącym się śledztwie z osobami postronnymi, które w tym przypadku były w dodatku... dziennikarkami.
Książka nie jest zła, lecz mnie bardzo wkurzało ciągłe powtarzanie tej samej sceny, przedstawiane przez inne osoby. Lubię historie ujmowane z różnych perspektyw, lecz takie ciągłe powtarzanie tego, co już było, nie ma dla mnie sensu. To zaczynało robić się zagmatwane i niepotrzebne, bo po co te same dialogi powtarzać.
Chwilami drażnił mnie też taki zbyt perfekcyjny język. Mam wokół siebie sporo takich osób w wieku bohaterek tej książki, lecz oni wypowiadają się zdecydowanie swobodniej.
Poza tym zabrakło mi w tej książce napięcia, które nie pozwalałoby mi oderwać się od lektury.
Spodobało mi się za to zakończenie. Lubię takie nieoczywiste, które zapowiadają ciąg dalszy.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
🤺🤺🤺 Recenzja 🤺🤺🤺
A. E. Szumska " Plansza "
@a.e.szumska_strona_autorska
Wydawnictwo: Novae Res
@wydawnictwo_novaeres
🤺🤺🤺🤺🤺🤺🤺🤺🤺🤺🤺🤺
" - Przepraszam, że i ja w ciebie zwatpiłam. Nie chciałam wierzyć w to, że ty zabijasz te kobiety, ale z drugiej strony kupiłam bajeczkę o tym, że chciałeś mnie ostrzec. -Kładę rękę na jego nagrobku i przesuwam po zimnej płycie, zrzucajac śnieg..."
To już trzecie spotkanie z autorką, która doskonale rozumie, że najciemniejsze tajemnice kryją się nie tylko w zaułkach miasta, ale i w ludzkiej duszy..
" Plansza " wciągnęła mnie od pierwszych stron.. I nie dlatego, że zaczyna się od zaginięcia.. Nie dlatego, że trup ściele się gęsto.. Tylko dlatego, że każdy rozdział tętni emocjami – żywymi, bolesnymi, skomplikowanymi. A te emocje mają imiona: Maja, Sara, Makary i Kinga..
A.E. Szumska po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać z głębi serca, nie zapominając o dynamice akcji.. „Plansza” to thriller, który skręca w nieoczywiste strony.. Niby wiemy, że coś się wydarzyło.. Że Sara, mistrzyni świata w szermierce, zniknęła. Że pojawiają się kolejne ciała kobiet.. Że ktoś zostawia znak – planszę do walki.. Ale to nie jest tylko kryminał, to opowieść o ranach, które nigdy się nie zabliźniły, o przyjaźniach, które wystawiane są na próbę oraz o zemście, która nie zna granic..
Co mnie ujęło najbardziej? Narracja z perspektywy kilku bohaterów.. Maja – emocjonalna, zagubiona, ale walcząca jak lwica o prawdę. Kinga – komisarz, twarda i logiczna, ale niepozbawiona ludzkiej strony.. Makary – złożony, nieoczywisty, rozdarty między lojalnością a przeszłością.. I wreszcie Sara – obecna mimo nieobecności, jak cień wiszący nad całą historią.. Ta wielogłosowość sprawia, że historia pulsuje różnymi rytmami, pozwala nam wejść głębiej, poczuć więcej, zrozumieć lepiej..
„Plansza” to nie jest łatwa lektura.. Brutalność, jaka pojawia się na stronach, nie jest tylko fizyczna – to też przemoc emocjonalna, psychiczna, ta, która boli najdłużej.. Autorka nie boi się trudnych tematów: nielegalne wyścigi, długi, które niszczą życia, przemoc wobec kobiet, ciemna strona sportu.. Ale jednocześnie daje nadzieję – że prawda, choć bolesna, może być wyzwoleniem.. Że czasem trzeba przejść przez piekło, by odnaleźć siebie..
Jeśli szukacie książki, która wciąga, ale też zostaje w Was na długo – „Plansza” zdecydowanie jest warta uwagi..
" -Seryjny zabójca, mamy seryjnego zabójcę. Dwa nagie ciała, a na nich takie same znaki - mówię i chwilę zastanawiam sie, czy coś mogliśmy przeoczyć..."
Sara Radaj – mistrzyni świata w szermierce, silna, skupiona, piekielnie ambitna – po prostu znika. Bez słowa, bez śladu.. Ostatni raz widziana na stacji metra w Warszawie. Potem – cisza.. A chwilę później... zaczynają się pojawiać ciała kobiet.. Ich twarze są zmasakrowane, brzuchy rozcięte, a przy nich zostawiony znak – plansza do walki szermierczej.. Zimny, czytelny sygnał.. To nie przypadek. To wiadomość. Tylko dla kogo?
Do śledztwa zostaje przydzielona komisarz Kinga Evans – konkretna, przenikliwa, ale i wewnętrznie rozdarta.. Szybko łączy siły z przyjaciółkami Sary: Mają i Alicją. Dla nich to nie tylko śledztwo. To walka o bliską osobę. O odpowiedzi. O prawdę, która może zaboleć bardziej niż cokolwiek innego..
Tropy prowadzą do świata, którego nikt się nie spodziewał – nielegalne wyścigi, zadłużeni ludzie, ciche układy i przeszłość, która wraca wtedy, gdy człowiek najmniej się tego spodziewa.. Gdy wydaje się, że już gorzej być nie może – wchodzimy głębiej. Ciemniej. Brutalniej. Nic nie jest oczywiste, nikt nie jest bez winy..
O książkach autorki A.E Szumskiej czytałam sporo pozytywnych opinii i muszę przyznać, że od dłuższego czasu miałam w planach poznać jej twórczość. Teraz dzięki uprzejmości wydawnictwa NovaeRes miałam okazję przeczytać jej najnowszą powieść ,,Plansza". Czy spełniła ona moje oczekiwania?
Ginie Sara Radaj mistrzyni w szermierce. Niedługo później zostają znalezione zwłoki kobiet, które mają wyryte na sobie charakterystyczne znaki. To wydarzenie wstrząsa jej najbliższymi, a szczególnie dwiema przyjaciółkami. Sprawę zniknięcia prowadzi Kinga Evans, a Maja i Alicja starają się jej pomóc. Czy Sara znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Czy uda się ocalić jej życie?
,,Plansza" to książka z potencjałem, który nie został w pełni wykorzystany. Zamysł fabuły oceniam bardzo pozytywnie. Po przeczytaniu opisu liczyłam na mroczną, a wręcz momentami brutalną historię. Niestety to co dostałam trochę odbiegało od moich wstępnych przekonań. Jednak, nie jest to najgorsza książka jaką przeczytałam, ale do tych dobrych też nie mogę jej zaliczyć. Typowy kryminał ze średniej półki z przewidywalnymi zwrotami akcji.
Plusem jest tutaj atmosfera, którą sprawia mroczne, momentami duszne wrażenie. Warszawa to miasto jak mogliśmy usłyszeć, które nigdy nie śpi. Tutaj dodajmy do tego motyw nielegalnych wyścigów, przemocy, pełne niedopowiedzeń. Dzięki czemu napięcie jest odczuwalne, co sprawia, że lektura mimo przewidywalności nie jest nudna.
Na plus są dla mnie bohaterowie. Każda postać tutaj wykreowana jest potrzebna. Nie ma tutaj żadnej zbędności. Bohaterowie są wyraziści, każdy wnosi tutaj coś nowego i przydatnego. Plusem była dla mnie też styl pisarski, który był prosty, nie przesadzony i który szybko się czyta.
Niestety na tym zalety się kończą. Najbardziej irytującą rzeczą w tej książce jest powtarzalność fabuły! Już wyjaśniam o co mi chodzi przykładowo. W jednym rozdziale mamy podane kto został zamordowany, albo kto coś zrobił. W drugim rozdziale dowiadujemy się tego samego, ale z perspektywy innej osoby. Bardzo lubię powieści, gdzie akcja toczy się wielotorowo. Jednak tutaj autorka nie sprostała moim oczekiwaniom. Rozumiem, ze chciała przekazać emocje innych bohaterów, ale takie powtarzanie wszystkiego? Nie, nie i jeszcze raz nie. Przez to miałam ochotę odłożyć książkę i jej nie dokończyć.
Kolejnym elementem na którym się zawiodłam to zakończenie, które było nie do końca według mnie dopracowane. Tak jakby pisane pospiesznie, które było mało satysfakcjonujące... Dodatkowo zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków. Np. Nielegalne wyścigi, za mało konkretów, wszystko przedstawione bardzo pobieżnie.
Reasumując, ,,Plansza" to powieść według mnie mocno średnia. Taką do przeczytania i zapomnienia. Fabuła i jej pomysł bardzo na plus, jednak wykonanie no nie do końca w moim klimacie. Może dla mniej wymagających czytelników będzie to dobra książka, jednak dla mnie dużo jej zabrakło. Szkoda, ponieważ miałam do niej naprawdę spore oczekiwania i żałuję, że się tak mocno zawiodłam. Może jeszcze kiedyś sięgnę po jakąś książkę autorki, jednak na chwilę obecną rezygnuje. Jednak jeżeli wy macie ochotę na poznanie tej historii to czytajcie śmiało, bo potencjał jest naprawdę dobry!
IG: libresunn
Każde wspomnienie może być pułapką. Każdy sekret – wyrokiem. Diana Minska nie pamięta wielu szczegółów z przeszłości, ale jedno jest pewne –...
A.E. Szumska - Matka dwójki dzieci, żona. Entuzjastka podróży i kobieta wielu pasji. Od lat pracuje w bankowości. "Zapisane we krwi" jest jej debiutem...
Przeczytane:2025-07-20,
Jesteśmy świeżo po lekturze jednak czy autorka zaserwowała nam takie emocje, które nawet najlepszego gracza potrafią zmieść z planszy? Hm...
Zemsta to jeden z głównym motywów, które pojawiają się w literaturze kryminalnej. Tak też było i tym razem. Dobry sposób narracji opowieści i ciekawa intryga bardzo często zmusza czytelnika do pewnej refleksji. A wraz z nią pojawia się, dość często zadawane pytanie:
Czy można usprawiedliwić zemstę i prywatny wymiar kary?
Sara Radaj, to młoda sportsmenka, która ma na swoim koncie wiele sukcesów sportowych. Jest zdeterminowana i zawsze dąży do sportowych sukcesów. Niesiona nie tylko na fali popularności, sukcesów sportowych w szermierce ale również czerpiąca energię z rozwijającego się życia prywatnego. Pewnego dnia przepada jak kamień w wodę.
Tajemniczą zagadkę próbuje rozwiązać komisarz policji Kinga Evans.
W trakcie poszukiwań na jaw wychodzą nowe drastyczne fakty, jednoznacznie sugerujące, że tajemnicze zniknięcie może być powiązane z serią brutalnych morderstw. Ofiarami padają młode kobiety, na których sprawca pozostawia pewne przesłanie, które symbolizuje jasny przekaz. Na dodatek twarze są zmasakrowane co utrudnia identyfikację tożsamości ofiary.
Wszystko wygląda bardzo ciekawie. Zapowiada się kawał historii o mocnych zwrotach akcji przyprawionych brutalnością, którą czytelnicy uwielbiają.
Niestety, nie do końca tak jest. W moim odczuciu zbyt duże tempo zabija całą historię.
Na dzień dobry dostajemy informację o zaginięciu głównej bohaterki. Koleinie mamy do czynienia z przeplataniem teraźniejszości z przeszłościa-wydarzeniami sprzed zaginięcia. Ciekawy schemat, ale niestety nie bez wad. Mam wrażenie, że w tym przeplataniu trochę jest chaosu. To jakbym chciał cofnąć film do ulubionej sceny, lecz przewinąłem odrobinę za wcześnie. To zjawisko powtarza się wielokrotnie.
Bardzo fajnym pomysłem jest wciągnięcie do fabuły niecodziennego sportu jakim jest szermierka. I tu mam niedosyt. Moja wiedza na temat tego sportu jest ograniczona, a w książce niestety nie ma zbyt wiele informacji o samej dyscyplinie.
Sama główna postać specjalnie do mnie nie przemawia. Podobnie jak jej zachowanie, które wydaje mi się być lekko infantylne. Może nie do końca rozumiem schematu "miłości" lub jako osoba, która jest w szczęśliwym, wieloletnim związku małżeńskim po prostu już nie pamiętam tego momentu "motylków w brzuchu".
Irytowało mnie również tak zwany "przepych" na siłę. Wielokrotne powtórzenia kto i do jakich marek samochodów wsiadał. Mam wrażenie, że autorka pasjonuje się motoryzacją i stąd ten pomysł.
Kolejnym minusem dla mnie są pojawiające się sceny erotyczne. Są bardzo ograniczone i w zasadzie ujęte w jednym zdaniu. W moim przekonaniu jeśli decyduję się na zawarcie takich scen, warto by się pokusić o bardziej subtelne doznania, lub po prostu je pomijam.
Pozwolę sobie przytoczyć jeden z fragmentów :
" ...najpierw muskam jej piersi, a po seksie
leżymy wtuleni do siebie. "
Niestety ja nie poczułem satysfakcji ani rozpalenia zmysłów.
Samo toczące się śledztwo również nie wywołuje u mnie większych emocji. Nie ma efektów "WOW" pojawia się masa "zapchaj dziur" w postaci rozmów Kingi Evans ze swoim partnerem, które w zasadzie nic nie wnoszą.
Ogólnie mam duży problem by, którąkolwiek z postaci obdarzyć sympatią. Poczuć emocje, dopingować, śledzić ich perypetie z wielką ciekawością. Może na to mają wpływ reakcji bohaterek na różne pojawiające się sytuacje. Z przykrością muszę przyznać, że wzbudzały u mnie przeciwne emocje niż pewnie zamierzała przedstawić autorka.
Tło całej historii jakim są nielegalne wyścigi wydawało by się, że mogą być atutem książki. Niestety również są powierzchowne wzmianki o samym wydarzeniu, które mnie nie przekonują.
Zakończenie ciekawe, sugerujące, że teoretycznie można by pokusić się o kontynuację.
Kryminalna historia gdzieś się rozmywa, błądząc po obszarach romansu, który niekoniecznie jest udany.
Kryminalna historia gdzieś się rozmywa, błądząc po obszarach romansu, który niekoniecznie jest udany.
Zbyt dużo wydarzeń zamknięte w niespełna 300 stronach powoduje, że nie jest to udana przygoda. W moim odczuciu powyższe wydarzenia powodują, że reflektory, które powinny być skierowane na dramatyczną sytuację bohaterki, spoglądają w zupełnie inną stronę.
Odpowiadając na pytanie zadane na samym początku:
Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że historia nie zmiotła mnie z planszy. Nie dostarczyła emocji na jakie liczyłem. Pomimo ciekawego pomysłu, którego autorce nie można odmówić, to miałem wrażenie, że ktoś na siłę chce upchnąć swoje ciało w koszulkę, która jest o dwa rozmiary za mała.
To jednak moje wrażenia. Wasz odbiór książki może być zdecydowanie inny.