Okładka książki - Przecież mamy siebie

Przecież mamy siebie


Ocena: 5.27 (15 głosów)

Niektóre więzi są silniejsze niż śmierć. Inne rodzą się z ciszy, która po niej zostaje.

Maria i Szymon mieli przed sobą całe życie. Spodziewali się dziecka, budowali wspólną przyszłość, a ich historia wydawała się być napisana szczęśliwym piórem. Do dnia, który miał być najpiękniejszym - a stał się ostatnim.

Po nagłej śmierci żony świat Szymona pęka na pół. On sam przestaje żyć, a zaczyna jedynie egzystować. Z pomocą przychodzi Pola - najlepsza przyjaciółka Marii, świadek jej młodości, powierniczka sekretów, siostra z wyboru. Nikt nie rozumie bólu Szymona tak jak ona. Nikt nie znał Marii lepiej.

Choć z pozoru ich świat się zatrzymał, to dni mijają, a codzienność powoli przestaje być tylko wspólnym dźwiganiem żałoby - zaczyna nieść w sobie coś więcej. Pola oddala się od własnego życia, od Łukasza, przy którym miała w końcu odnaleźć szczęście. A Szymon... zaczyna dostrzegać coś, czego wcześniej nie widział.

Bo przeszłość nie znika. Zwłaszcza ta, o której nikt nigdy nie mówił głośno.

"Przecież mamy siebie" to opowieść o uczuciach, które nie miały prawa się narodzić, o lojalności wystawionej na próbę i o tym, że czasem dopiero tragedia pozwala dostrzec prawdę, która zawsze była tuż obok.

To poruszająca historia o bliskości, która ocala. O miłości, która nie zawsze przychodzi we właściwym momencie. O nadziei, która nie gaśnie, nawet gdy świat wali się w gruzy.

Informacje dodatkowe o Przecież mamy siebie:

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-07-02
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788383299013
Liczba stron: 320

Tagi: Literatura obyczajowo-rodzinna

więcej

Kup książkę Przecież mamy siebie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Przecież mamy siebie - opinie o książce

Z NADZIEJĄ W PRZYSZŁOŚĆ 

 Po kolejną powieść Natalii Sońskiej "Przecież mamy siebie" sięgnęłam bez większego przekonania. Nie spodziewałam się jakiejś wyjątkowej opowieści, ale ponieważ dopasowałam tytuł do moich wyzwań czytelniczych, to postanowiłam zapoznać się z tą historią. Zdecydowałam się na audiobook w interpretacji Klaudii Bełcik i z przyjemnością wysłuchałam wzruszającej historii Szymona, Marii, Poli i Łukasza.

 

Maria i Szymon są udanym małżeństwem, z radością oczekują przyjścia na świat ich pierwszego dziecka. Oboje są lekarzami, prowadzą szczęśliwe życie i mają wokół siebie oddanych przyjaciół. Wszystko się zmienia gdy Marysia umiera na skutek wypadku. Dla Szymona kończy się świat. Zdruzgotany mężczyzna zostaje sam z maleńką córeczką Nadzieją. Na szczęście zawsze może liczyć na pomoc rodziców, teściów oraz Poli - najlepszej przyjaciółki swojej zmarłej żony. To właśnie Pola jest przy Szymonie wtedy, gdy mężczyzna najbardziej tego potrzebuje, ona opiekuje się malutką dziewczynką niemalże rezygnując ze swojego prywatnego życia i relacji z Łukaszem. Między bohaterami rodzi się bliska więź, która początkowo pomaga im oswoić stratę i tęsknotę za Marią, a z czasem zamienia się w silniejsze uczucie, które wydaje się zakazanym owocem. Lojalność wobec zmarłej żony i przyjaciółki, poczucie zdrady i wyrzuty sumienia sprawiają, że Pola i Szymon nie chcą dopuścić do siebie tego, co ich połączyło. 

 

Czy bohaterowie będą potrafili zaakceptować nową rzeczywistość i otworzyć się na siebie nawzajem przeczytacie w książce. Emocji na pewno nie zabraknie.

 

Przeczytałam już kilka powieści autorki i muszę przyznać, że tym razem zaskoczył mnie fakt, że Natalia Sońska podzieliła się z czytelnikami tak bliską życiu historią. Sytuacja opisana w tej powieści niestety mogłaby wydarzyć się w każdej niemal rodzinie. Pytanie tylko, czy po stracie najbliższej sercu osoby mamy prawo wpuścić jeszcze raz szczęście za próg? A może aby uczcić pamięć zmarłej żony, czy męża powinniśmy kierować się lojalnością i nie pozwolić sobie na nowy początek? 

 

Strata, trauma i żałoba to zawsze kwestie bardzo indywidualne i każdy przeżywa je inaczej. W powieści " Przecież mamy siebie" autorka starała się pokazać nową rzeczywistość po tragedii. Maluje się nam codzienność która boli, ciąży i przytłacza, ale którą trzeba oswoić i zaakceptować by nauczyć się dalej żyć. Muszę przyznać, że cały złożony proces powolnego "zdrowienia" i stopniowego otwierania się na świat został pokazany w interesujący i obiektywny sposób. Dopiero pod sam koniec coś się posypało. Uczucie łączące Szymona i Polę pod koniec książki nabrało nieprawdopodobnego tempa. Związek tych dwojga przestał być wiarygodny. Próbowałam zrozumieć oboje, starałam się postawić w ich sytuacji, ale mimo wszystko coś mi tu zgrzytało.

 

"Przecież mamy siebie" to powieść pełna przeróżnych emocji. Autorka zwraca naszą uwagę na kruchość, ulotność i nieprzewidywalność ludzkiego życia, które potrafi być bardzo przewrotne. Relacja Szymona i Poli skłania do refleksji, podobnie jak cały proces związany z kolejnymi etapami żałoby. Natalia Sońska ciekawie wykreowała swoich bohaterów, którzy wydali mi się nad wyraz autentyczni. Mają swoje wady, zalety, problemy i rozterki. Są gotowi ofiarować bezinteresowną pomoc, duchowe wsparcie nie wymagające słów, ciepłe gesty oraz rozmowy dające wiele do myślenia. "Przecież mamy siebie" to opowieść o prawdziwym życiu zamienionym w smutną egzystencję, gdzie wciąż tli się małe światełko nadziei. Zapewniam, że lektura dostarczy wielu ciekawych wrażeń.

Link do opinii

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝗶ę𝘇𝗶 𝘀𝗶𝗹𝗻𝗶𝗲𝗷𝘀𝘇𝗲 𝗻𝗶ż ś𝗺𝗶𝗲𝗿ć

Natalia Sońska to autorka, która od lat zachwyca czytelniczki swoimi historiami, a ma ich na koncie już ponad czterdzieści. Ceni się ją za to, że pisze o życiu takim, jakie mogłoby spotkać każdego z nas, ale przede wszystkim za to, że jej książki stają się chwilą oddechu i wytchnienia w codziennym biegu. Charakterystyczny styl autorki, lekki i pełen ciepła, sprawia, że wykreowani przez nią bohaterowie od pierwszych stron budzą sympatię i łatwo się z nimi utożsamić. 𝑃𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑚𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 to opowieść o miłości i przyjaźni, o stracie, która zatrzymuje czas i burzy cały dotychczasowy świat. To historia o sile uczuć i poświęceniu dla drugiego człowieka, o trudnej drodze ku temu, by po wielkim bólu spróbować żyć na nowo, choć każdy krok w stronę przyszłości budzi wątpliwości i wywołuje wyrzuty sumienia.

[…] niektórzy ludzie doświadczają w życiu zbyt wielu złych rzeczy, gdy zwyczajnie na nie zasłużyli, […] dlaczego tak się dzieje.

Szymon jest szczęśliwym mężem, a wkrótce ma zostać także ojcem długo wyczekiwanego dziecka. Maria to wspaniała kobieta i żona, w jego oczach jest ideałem. Szymon czuje się szczęściarzem, bo obecność Marii wnosi w jego życie i dom mnóstwo światła, czułości i miłości. Ich małżeństwo przechodziło już kryzys, który tylko uświadomił im, jak bardzo się kochają. Niestety wkrótce to szczęście zostaje rozbite w drobny mak, gdy śmierć zabiera Szymonowi ukochaną żonę. Przed całkowitą katastrofą ratują go maleńka córeczka Nadziejka oraz Pola, która była dla Marii niemal jak siostra.

Szymon, Maria i Pola znali się jeszcze z czasów liceum. Byli paczką przyjaciół. Szymon został mężem Marii, a Pola była dla niej kimś więcej niż przyjaciółką, była siostrą z wyboru. Pola nie potrafiła zaangażować się w żaden związek. Była ostrożna i przewrażliwiona. Nie umiała wyłączyć myślenia ani pozwolić, by poniosły ją emocje i poprowadził los. Zamiast tego wszystko analizowała na chłodno, pragnąc mieć pełną kontrolę.

Pozornie zwyczajne małżeństwo, które miało przed sobą całe życie, z wielką radością oczekiwało narodzin córeczki. Za sobą mieli kryzys, który udało im się przetrwać dzięki miłości. Maria przez cały czas mogła liczyć na wsparcie swojej serdecznej przyjaciółki Poli. Ich codzienność wydawała się pełna ciepła i nadziei. Przyglądałabym się temu życiu z uśmiechem na twarzy, gdyby nie prolog będący zapowiedzią nadchodzącej katastrofy. Przecież mamy siebie mogłoby być spokojną i radosną opowieścią o dwojgu ludzi, którzy się kochają, szanują i wkrótce mieli cieszyć się narodzinami dziecka. Niestety nadchodzi to, co nieuniknione. Szymon traci żonę, a Pola swoją najbliższą przyjaciółkę.

Od tragedii minęło dwanaście miesięcy, a ból wciąż nie ustępuje. Oboje czują, że zostali pozbawieni cząstki siebie i że nic już nie jest takie samo. Życie Szymona zatrzymało się wtedy w miejscu, bo to on poniósł największą stratę. Musiał jednak nauczyć się żyć z ciężarem pustki i każdego dnia oswajać cierpienie. Każdy krok naprzód jest próbą pogodzenia się z losem. A jednak musi żyć wbrew sobie i wbrew wszystkiemu. Bo dzień śmierci ukochanej żony jest zarazem dniem narodzin ich córki. Los zabrał jedno życie, dając drugie w zamian.

Od śmierci Marii Pola nie potrafi już nawiązać tak bliskiej relacji ze swoim partnerem Łukaszem, choć wcześniej wydawało się, że połączy ich coś więcej niż chwilowe zauroczenie. Sama nie rozumie, dlaczego tak się stało, ale powód zna Łukasz. To on stał wtedy z boku i zobaczył więcej, niżby chciał. Spojrzenie, jakim Pola obdarzyła Szymona w tamtej chwili, powiedziało mu wszystko. Poza tym zamknęła się w swojej żałobie. Na zewnątrz starała się być silna dla Szymona i Nadziejki. To oni jej potrzebowali, a dla Łukasza w jej życiu nie było już miejsca. Ich związek się rozpadł i nie dało się go uratować.

Przez rok Łukasz okazywał Poli ogrom cierpliwości i zrozumienia. Oferował wsparcie na każdym kroku, a ona wciąż się wycofywała i zniechęcała go do siebie. Wiedział jednak, że Pola, Szymon i jego córka od dawna tworzą rodzinę, w której nie ma dla niego miejsca. Chociaż Pola wciąż próbuje zachować pozory, Szymon wie, że nie było im pisane być razem.

Natalia Sońska perfekcyjnie przedstawiła etapy żałoby: rozpacz, wyparcie, złość, tęsknotę. To umieranie każdego dnia, tuż po otwarciu oczu, mierzenie się z rzeczywistością i próby oswojenia rozpaczy. Mija czas, a wcale nie jest łatwiej. Nadal chce się krzyczeć, płakać do utraty sił. Z biegiem dni człowiek jedynie przyzwyczaja się do tej nieustającej tęsknoty, która już na zawsze zostaje wiernym towarzyszem. Doskonale znam te uczucia i tak bardzo współczułam Szymonowi i Poli, że czytałam o tym ze ściśniętym gardłem, a łzy same płynęły.

Przychodzi w końcu moment, gdy Szymon uświadamia sobie, że przez ostatni rok miał wokół siebie tabun ludzi gotowych do pomocy, a na ich czele stała Pola, prawdziwy Anioł Stróż tego domu. On jednak tego nie doceniał. Zaślepiony rozpaczą i bólem, nie dostrzegał niczego ani nikogo. Tylko maleńka córeczka sprawiała, że jego rozbity świat jeszcze się nie rozsypał.

Podobało mi się przedstawienie tej historii z różnych punktów widzenia, dzięki czemu doskonale rozumiałam dylematy i oczekiwania każdego z bohaterów. Nie ukrywam, że najbardziej interesowała mnie relacja Poli i Szymona. Zastanawiałam się, kiedy ta dwójka dostrzeże to, co inni już dawno zauważyli. Pola i Szymon długo wypierali się, że coś ich do siebie ciągnie, że łączy ich coś więcej niż tylko opieka nad małą Nadziejką. Skądinąd bardzo trafne imię wybrała autorka dla tego dziecka. Nadzieja… zawsze umiera ostatnia. A ta dziewczynka była dla wszystkich szansą na życie od nowa, żywym symbolem nadziei.

Oczywiście nie da się przestać cierpieć na zawołanie, ale nie można też do końca życia trwać w żałobie, gdy świat wokół toczy się dalej, jakby nic się nie stało. Polę i Szymona zbliżyło wspólne poczucie straty i przeżywanie żałoby, a to, że zaczynają czuć do siebie coś więcej, zaskoczyło ich oboje. Szymonem targają sprzeczne emocje, bo zaczyna patrzeć na Polę inaczej niż na przyjaciółkę, choć wcale tego nie chce. Oboje mierzą się z ogromną stratą i doskonale wiedzą, że to, co dzieje się w ich głowach, nie wydaje się racjonalne ani właściwe. Czują jednak, że nagromadzone przez rok emocje domagają się ujścia i znajdują je w najmniej oczekiwany, zupełnie niezamierzony sposób. I nadchodzi moment, gdy Szymon dopuszcza do siebie myśl, że jest o Polę zazdrosny, jak mężczyzna o kobietę. Granica między przeszłością a teraźniejszością staje się coraz cieńsza, niemal krucha. Szymon wyraźniej niż kiedykolwiek czuje, że coś nieodwracalnie zmienia się między nim a Polą. Choć próbuje przed tym uciec, wewnętrzna walka staje się dla niego coraz cięższa.

Koniec jest przewidywalny, ale właśnie takiego się spodziewałam, bo nie mógł być inny. Po burzy zawsze wychodzi słońce, a po nocy nastaje dzień. Początek był znany, zakończenie można było przewidzieć, ale nie historię pomiędzy nimi. To opowieść pełna emocji, bólu, zmagań ze stratą, żałobą i rozpaczą. Szymon nie potrafi zapomnieć o śmierci Marii, o tym, że jej już nie ma. O takich rzeczach nie da się zapomnieć. Jej odejście wyrwało mu w sercu ranę, a pustka, którą po sobie zostawiła, pozostanie z nim na zawsze, choćby nie wiadomo jak próbował udawać przed światem, że jest inaczej. Oboje z Polą usiłują zaprzeczać temu, co zaczęło się między nimi dziać, bo wierzą, że tą fascynacją zdradzają Marię.

𝑃𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑒ż 𝑚𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 to historia o tym, że trzeba po prostu żyć. Życie jest zbyt krótkie, by z niego nie korzystać, by bezustannie umartwiać się nad tym, czego i tak nie da się zmienić. Pola i Szymon nie zaczynają od czystej karty, ich wspólna przeszłość sprawiła, że nie mogli od razu być razem, ale nadchodzi taki moment, w którym trzeba podjąć decyzję. Nie można przecież stać w miejscu, gdy życie pędzi naprzód.

Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Autorka znakomicie ukazuje emocje, psychologię postaci i mechanizmy, które rządzą żałobą i miłością. Pokazuje, że po stracie można żyć dalej, choć życie nigdy nie będzie już takie samo. Choć zakończenie można było przewidzieć, to właśnie emocje bohaterów sprawiały, że nie sposób było przerwać lektury.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tatiaszaaleksiej
Tatiaszaaleksiej
Przeczytane:2025-08-12, Ocena: 5, Przeczytałem,

“Wszystko w życiu dzieje się po coś. Każdy na swój czas i swoją szansę”.

Maria i Szymon tworzą szczęśliwe, zgodne małżeństwo z kilkuletnim stażem. Spodziewają się upragnionego dziecka. Tuż przed porodem ich świat się rozpada – Maria rodzi zdrową córeczkę, ale sama umiera. Życie Szymona zatrzymuje się w miejscu, a jedynym powodem, by trwać, staje się maleńka Nadzieja. W opiece nad córeczką pomagają mu rodzice, teściowie oraz przyjaciółka żony – Pola. Kobieta rezygnuje z własnych planów, by być przy Szymonie i dziecku. Maria była dla niej jak siostra, więc rozumie jego ból, sama bardzo cierpi. Czas leczy rany powoli. Codzienność staje się lżejsza, a Pola coraz gorzej dogaduje się z partnerem, Łukaszem. Jego obecność zaczyna ją przytłaczać… i wtedy do głosu dochodzą uczucia, które nie powinny się pojawić.

Wnikliwa, angażująca emocjonalnie opowieść o zwykłych ludziach i skomplikowanych relacjach – rodzinnych, przyjacielskich, partnerskich. Akcja toczy się spokojnym rytmem, ale nie brakuje w niej napięcia. Pani Natalia pisze płynnie, z empatią, bez oceniania. Nic tu nie jest łatwe ani oczywiste – jest prawdziwie, momentami dramatycznie, a przede wszystkim szczerze. Bohaterowie to największy atut powieści – naturalni, wiarygodni, bliscy czytelnikowi.

To poruszająca opowieść, od której trudno się oderwać. Jest w niej autentyzm, subtelność i empatia. W jednej chwili świat się wali – odchodzi ukochana osoba, a przecież miało być inaczej. Zostaje ból, rozpacz, strach i pustka. A obok tego – bezwarunkowa miłość do dziecka i uczucie, które rodzi się na przekór wszystkiemu. To także historia o sile kobiecej przyjaźni i cienkiej granicy między lojalnością a pragnieniami serca.

Piękna, niosąca nadzieję książka, która pokazuje, jak kruche i przewrotne potrafi być życie. Może miejscami przewidywalna, ale prawdziwa do bólu. Bardzo polecam,Tatiasza i jej książki :) 

Link do opinii

Maria i Szymon mieli siebie, byli naprawdę szczęśliwi. Łączyła ich miłość, o której wielu może tylko marzyć. Ich wspólna przyszłość miała być długa i szczęśliwa, budowali ją zgodnie, razem. Nic nie zapowiadało tragedii, która stała się ich udziałem.
Maria była w ciąży, niebawem na świat miała przyjść ich córeczka, dopełniając ich szczęśliwą rodzinkę. Jednak nie było tak, jak być powinno, a pojawienie się na świecie dziecka jednocześnie było ostatnim dniem życia jego matki. Dla Szymona świat się zatrzymał, nie wyobrażał sobie życia bez ukochanej żony. Tak naprawdę, gdyby nie pomoc innych, nie dałby sobie rady. Na szczęście nie został sam.
Pola była najlepszą przyjaciółką Marii, łączyła ich silna więź, były siostrami z wyboru. Gdy ona umarła, również świat Poli się zawalił, jednak nie mogła sobie pozwolić na załamanie się. Wiedziała, że musi być silna, pomóc Szymonowi, stanąć na wysokości zadania. Rozumiała jego ból, ponieważ czuła taki sam. Połączyła ich tragedia, śmierć bliskiej osoby, jednak nie tylko. Co jeszcze? Jak potoczy się historia tej dwójki? Czy poradzą sobie z przeszłością? Czy ruszą do przodu? Czy dadzą sobie szansę na szczęście?

Historia, jaką znalazłam w książce była bardzo emocjo. Niejednokrotnie miałam świeczki w oczach, a łzy ciężko było powstrzymać. Mnie zdecydowanie się podobała. To opowieść o śmierci ukochanej żony i przyjaciółki, o próbach pozbierania się, lojalności, przyjaźni, miłości. Mnie wciągnęła praktycznie od samego początku i nie pozwoliła się od siebie oderwać, aż nie dotarłam do ostatniego słowa. Dla mnie była to pozycja na jedno popołudnie.
Akcja sprawnie poprowadzona, z ciekawymi zwrotami. Książkę czytamy oczami wielu bohaterów, co zdecydowanie wiele wnosi, wiele pozwala zrozumieć.

Jeśli chodzi o bohaterów, byli ciekawi, dobrze wykreowani. Mieli zarówno zalety, jak i wady, a to sprawiło, że byli bardziej realistyczni, można było się z nimi utożsamiać. Niestety nie mogę Wam nic więcej o nich powiedzieć, żeby nie zdradzić zbyt wiele z fabuły. Powiem tylko tyle, że warto poznać ich blisko.

„Przecież mamy siebie” to świetna, pełna emocji historia, którą warto przeczytać. Ze swojej strony polecam.

Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA

Link do opinii
Avatar użytkownika - FascynacjaKsiazk
FascynacjaKsiazk
Przeczytane:2025-07-13, Ocena: 6, Przeczytałam,

❣„Przecież mamy siebie” to historia poruszająca bardzo ważny temat-temat bezpowrotnej straty ukochanej osoby i życie w nowej rzeczywistości. Strata ukochanej jest nieopisana.Widzimy to na przykładzie Szymona,który musi podołać nowym wyzwaniom-tym prywatnym jak i zawodowym.Znaleźć siłę w nowym świecie,bez miłości swojego życia.To trudne,bo świat brnie do przodu,nie patrząc na smutek i cierpienie.

❣Historia wyzwala emocje związane ze stratą najbliższej osoby.Każdy detal porusza serce,pokazując niezrozumienie zaistniałą sytuacją.Kwestie zawodowe-praca doktora Szymona-odchodzi na dalszy plan.Wszystko staje się szarością,bo utraciło się bezpowrotnie miłość.

❣Ważną osobą jest Pola,która zmienia się po śmierci przyjaciółki.Będzie musiała podjąć życiowe decyzje,by zbudować na nowo nową rzeczywistość.Częste pomoce Szymkowi zbliżą ich do siebie.Zakazana z pozoru miłość przybierze inne barwy,gdy los przyniesie coś nieprzewidywalnego…

❣„Przecież mamy siebie” to historia o stracie,rozpoczęciu nowego rozdziału,sile w walce z codziennością i nowym obowiązku oraz zobaczeniu bliskiej osobie w innej odsłonie.Spędziłam z bohaterami bardzo emocjonujące chwile i warto przekonać się,że śmierć nie zatrzymuje biegnącego świata.Wtedy trzeba na nowo poznawać świat i zacząć służyć-dla siebie oraz najbliższych.
❣Gorąco polecam❣

Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewa_czytajac
Ewa_czytajac
Przeczytane:2025-07-10, Ocena: 6, Przeczytałam,

Od wielu lat są dla siebie najważniejsi, ich uczucie ciągle rozkwita, do pełni szczęścia brakuje tylko tej małej istotki...

Właśnie teraz, kiedy nowe życie rozwija się pod jej sercem wszystko jest na właściwej drodze, marzenia jednak zaczynają się spełniać, za chwilę na świecie pojawi się upragniona maleńka dziewczynka...

Maria i Szymon spotkali się w szkole średniej, nie od razu nawiązali ze sobą pozytywną relację. Poznała ich Pola, najbliższa przyjaciółka, powierniczka sekretów, bliższa niż biologiczna siostra, na którą zawsze można liczyć. Powoli rozwijała się coraz bliższa znajomość, stopniowo przeradzając się w cudowne, nierozerwalne uczucie, pewnie trwałaby nadal, gdyby nie...

Przypadek sprawia, że życie Szymona diametralnie się zmienia, strata ukochanej osoby znacząco wpływa na niego, burząc wszystko to co przez wiele lat było jakby cudownym snem. Wówczas z bezinteresowną pomocą przychodzi Pola, zostawiając swoje prywatne relacje gdzieś w oddali, najważniejsze jest podanie pomocnej dłoni przyjacielowi...

Jakże nieprzewidywalnie plotą się ludzkie losy, to co jeszcze niedawno było przyćmione przez codzienne życie, teraz zaczyna pojawiać się z wielką mocą...

Autorka kolejny raz zaczarowała mnie swoją poruszającą historią. Przepiękna powieść niosąca ze sobą mnóstwo uczuć i wartości, zawiera odrobinę prawdziwego życia, które często potrafi zaskoczyć. Historia napisana z wielką delikatnością i wrażliwością trafia do serca wywołując ogromne emocje. Cudowna, wzruszająca opowieść o przyjaźni i miłości, oraz głęboko skrywanych uczuciach, które ukryte szczelnie przed światem, były kiedyś tylko płonną nadzieją...

Piękna powieść, z całego serca polecam 

Link do opinii
Avatar użytkownika - mrufka80czyta
mrufka80czyta
Przeczytane:2025-07-20, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,

Szymon i Maria są parą idealną. Wiele przeszli, ale trudne sytuacje zbliżyły ich do siebie. Do pełni szczęścia brakuje tylko dziecka. Bardzo czekali na jego narodziny, to miał być najpiękniejszy dzień...a stał się najgorszym. Po nagłej śmierci żony nic już nie jest ważne. Świat Szymona się rozpada, on sam egzystuje, mimo że ma dla kogo żyć. Pola  - przyjaciółka jego żony - wspiera go jak potrafi,  obiecała to Marii. Nawet jeśli jej życie jest w zawieszeniu. Czy będą umieli wrócić do życia ,,sprzed"? Lojalność wystawiona na próbę, miłość, która nie powinna się narodzić.

,,Bo przeszłość nie znika. Zwłaszcza ta, o której nikt nigdy nie mówił głośno."
To nie jest historia lekka ani łatwa. Wyciska łzy. Tragedia, która zmienia życie wszystkich, poruszy Was.

To opowieść o stracie, o przeżywaniu żałoby, o miłości i bliskości, która czasem ratuje życie.

 

Poruszająca, zostawia z nadzieją. Polecam!

Link do opinii

Twórczość Natalii Sońskiej znam głównie za sprawą ,,Serii z Aktami", która zdecydowanie skradła moje serce, ale w przeszłości miałam okazję przeczytać również jedną z jej książek, która rozgrywała się wśród szpitalnych korytarzy. Nie zrobiła ona na mnie może piorunującego wrażenia, ale była całkiem przyjemna w odbiorze, dlatego postanowiłam sięgnąć po kolejną publikację jej autorstwa, która nie ma nic wspólnego z prawem. Czy zatem decyzja o przeczytaniu ,,Przecież mamy siebie" okazała się dobrym pomysłem? Już spieszę z wyjaśnieniem.

Sięgając po tę publikację, nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Po przeczytaniu opisu historii ułożyłam sobie w głowie obraz tego, co zapewne się w niej wydarzy i właściwie nastawiłam się na to, że będę odhaczać sceny, które udało mi się przewidzieć. Jednak muszę przyznać, że nawet pomimo tego, iż wiedziałam, czego się spodziewać, nie myślałam, że niektóre opisy wydarzeń aż tak mocno chwycą mnie za serce.

W zasadzie w tej historii mamy czwórkę głównych bohaterów -- Szymona i jego żonę Marię, którzy spodziewają się dziecka oraz przyjaciółkę pary Polę i jej nowego chłopaka Łukasza. Pierwsza trójka zna się jeszcze z czasów szkolnych, dlatego są ze sobą mocno związani. Wspierają się wzajemnie, podtrzymują na duchu i spędzają ze sobą mnóstwo czasu, natomiast Łukasz jest tym, który dopiero próbuje znaleźć dla siebie miejsce w tej paczce. I może nawet by mu się to udało, gdyby nie wydarzenia, które doprowadziły do tego, że pewnego dnia poukładany świat Szymona rozpadł się jak domek z kart.

Po nagłej śmierci Marii nic już nie jest takie samo. Szymon pogrąża się w żałobie, a Pola stara się mu pomagać najlepiej jak umie, jednak czy w tej nowej codzienności znajdzie się miejsce dla Łukasza? Aby się o tym przekonać, koniecznie sięgnijcie po ,,Przecież mamy siebie".

Najnowsza książka Natalii Sońskiej to opowieść o tym, że miłość może pojawić się nawet w najmniej spodziewanym momencie. To poruszająca historia o radzeniu sobie z żałobą, oczekiwaniami innych, oraz o tym, że nigdy nie należy się poddawać, bo chociaż czasami los bywa okrutny, koło fortuny prędzej czy później odwróci się na naszą korzyść. Dlatego, jeżeli szukacie książki, która poruszy wrażliwą cząstkę waszej duszy, wybierzcie właśnie tę lekturę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - izabela81
izabela81
Przeczytane:2025-07-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025,

Maria wraz z Szymonem to szczęśliwe małżeństwo, kóre oczekuje narodzin dziecka. Jednak sprawy się komplikują i kobieta umiera. Świat mężczyzny w jednej chwili się wali. Ale Szymon ma u swojego boku ich wspólną przyjaciółkę Polę, która pomaga w opiece nad córeczką i stanięciu na nogi. Jednak w tym wszystkim oboje zaczynają się gubić, gdy do głosu zaczynają dochodzić uczucia, które uważają za niewłaściwe moralnie, że zdradzają Marię. 

 

"(...) jeśli los coś zabiera, to zawsze pozostawi coś w zamian."

 

Wszystko to, co rozgrywa się na kartach książki jest autentyczne. Każda myśl, gest, emocja są bardzo namacalnie. Bywały momenty, które rozczulały mnie, rozchodziły się ciepłem wokół serca, ale też i takie, które niepokoiły. 

 

Natalia Sońska ukazuje, jak ważna jest w naszym życiu obecność drugiego człowieka. Zwłaszcza kiedy nasza codzienność się sypie. Gdy nie widzimy promyku światła w tunelu mroku. Wtedy bezinteresowna pomoc jest na wagę złota. To bliscy popychają nas do wyjścia ze skorupy, do zmian, do zawalczenia o siebie. Szymona otaczali wspaniali ludzie. Miał wokół siebie bliskich, na których zawsze mógł liczyć. Natomiast relacja z Polą... Obserwowanie, jak mężczyzna powoli otwierał się na nową relację, było wspaniałe. Niosło wiele wątpliwości, ale bez wątpienia nie można było odmówić towarzyszącego im iskrzenia i napięcia. 

 

"Nie można bać się uczuć. Nie można ich tłamsić, jeśli chcą dojść do głosu. Nie można pozwolić, by zostały zakrzyczane wątpliwościami."

 

Dużą sympatię wzbudził we mnie Łukasz. To mężczyzna, który bez wątpienia zasługiwał na to, co najlepsze. Początkowo myślałam, że nie będzie pozytywną postacią, ale tu autorka mnie zaskoczyła. 

 

"Prawda i szczerość, nawet jeśli są bolesne, zawsze przynoszą ulgę."

 

"Przecież mamy siebie" to wzruszająca powieść o stracie, tęsknocie, żałobie, żalu, bliskości, sile przyjaźni, nieodwzajemnionych uczuciach, lojalności, wyrzutach sumienia, niedopowiedzeniach, poszukiwaniu siebie na nowo i nadziei, która nigdy nie gaśnie. Czy Pola i Szymon pozwolą sobie na szczęście i miłość? Czy odnajdą do siebie drogę mimo bolesnych doświadczeń? 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - ktomzynska
ktomzynska
Przeczytane:2025-07-08, Ocena: 5, Przeczytałam,

Czy można pokochać na nowo, kiedy serce wciąż bije dla kogoś, kto odszedł? Czy lojalność wobec zmarłej osoby może powstrzymać przed daniem sobie szansy na szczęście?

 

,,Przecież mamy siebie" Natalii Sońskiej to powieść, która sięga głęboko - w miejsca, których zazwyczaj nie ruszamy z obawy, że zabolą za bardzo. To historia o utracie, o życiu po życiu i o emocjach, które pojawiają się wtedy, gdy najmniej jesteśmy na nie gotowi. I właśnie dlatego ta książka tak porusza - bo opowiada o sprawach, które mogą dotknąć każdego z nas.

 

Maria i Szymon byli u progu nowego etapu - oczekiwali dziecka, snuli plany, byli zakochani po uszy. Wszystko to jednak kończy się nagle, w dniu, który miał być najpiękniejszy. Maria umiera, a Szymon zostaje sam - z córeczką, wspomnieniami i bólem, który nie mieści się w słowach. Nie potrafi żyć. Tylko Pola - najbliższa przyjaciółka Marii - jest w stanie zrozumieć, przez co przechodzi. Tylko ona znała Marię równie dobrze. Tylko ona została.

 

Początkowo wspólne dzielenie żałoby wydaje się naturalne. Ale dni mijają, rany nieco się zabliźniają, a obecność drugiego człowieka przestaje być tylko wsparciem - zaczyna być ciepłem. I tu pojawia się pytanie, które towarzyszy bohaterom do samego końca: czy mają prawo czuć coś więcej?

 

Natalia Sońska od lat pisze o emocjach - delikatnie, bez przesady, ale z ogromną empatią. I tutaj również to właśnie uczucia są osią fabuły. Nie fabularne twisty, nie spektakularne wydarzenia - ale drobne gesty, ciche rozmowy, ukradkowe spojrzenia, to, co nie zostało wypowiedziane. To historia, która nie potrzebuje fajerwerków, by zatrzymać czytelnika - wystarczy jej autentyczność.

 

Nie ukrywam - wzruszyłam się. Kilka razy. Bo nie da się przejść obojętnie obok żalu Szymona, rozdarcia Poli, tej cienkiej granicy między miłością a lojalnością, między pragnieniem a poczuciem winy. Autorka pokazuje, jak trudno jest żyć po stracie i jak jeszcze trudniej jest zacząć kochać od nowa. Ale też daje nadzieję - cichą, nienachalną, taką, która przychodzi dopiero wtedy, kiedy najbardziej jej potrzebujemy.

 

,,Przecież mamy siebie" to opowieść o relacjach zbudowanych na wspólnej historii, o oddaniu, które może zarówno ratować, jak i krępować, i o tym, że czasami nie da się żyć tak, jakby nic się nie wydarzyło - ale można spróbować żyć pomimo wszystko.

 

Czy historia jest przewidywalna? Trochę. Ale nie o zaskoczenie tu chodzi. Chodzi o to, że bohaterowie są ludzcy, a ich emocje prawdziwe. I choć może domyślasz się, dokąd to wszystko zmierza, to i tak chcesz być z nimi do końca.

 

Ocena: 8/10 - za poruszające ujęcie tematu straty, za czułość, z jaką autorka buduje relacje i za umiejętność opowiadania o trudnych emocjach bez patosu. Jeśli potrzebujesz książki, która poruszy, ale nie przygniecie - ,,Przecież mamy siebie" będzie dobrym wyborem.

Link do opinii
Avatar użytkownika - dzagulka
dzagulka
Przeczytane:2025-07-07, Ocena: 4, Przeczytałam,
,,Na pewne pożegnania nigdy nie jest się gotowym. A, te które przychodzą nagle, malują się traumą na resztę życia." Powyższym fragmentem książki, Natalia Sońska dotknęła czule i głęboko mojego serca. Powieść ,,Przecież mamy siebie" to historia napisana nie tyle atramentem, ale emocjami. Wielką miłością, bólem po stracie, pustką i ciszą po kimś, kogo już nie ma i uczuciem, które rodzi się tam, gdzie wydawać by się mogło nie ma na nie już miejsca. Żałoba i ból po stracie, nie są w tej powieści jedynie tłem. Są cichym, osobnym bohaterem. Niewidzialnym, jednak obecnym w każdej rozmowie, myśli i momencie. Szymon, po nagłej stracie swojej żony Marii, nie potrafi wrócić do życia. Nie jest ono już takie samo. Mobilizuje się wyłącznie dla swojej córeczki i dzięki pomocy Poli, wieloletniej przyjaciółki jego żony. Pola z kolei, mimo wsparcia, jakiego udziela Szymonowi, również dźwiga swój własny smutek. Żal za utraconą przyjaciółką, pustkę we własnym związku i uczucie, które zaczyna domagać się ujścia po wielu latach pielęgnowania go w ukryciu. Między Polą i Szymonem zaczyna dziać się coś niezwykłego, wyjątkowego. Kruchego, ale jednocześnie bardzo prawdziwego i głębokiego. Dojrzewa między nimi uczucie, które umacnia się z każdą wylaną łzą, z każdym wspomnieniem o Marii, z każdym spojrzeniem, które mówi więcej niż słowa. Uczucie to, rodzi się z przyjaźni, lojalności, bliskości, która przez lata miała zupełnie inny wymiar, ale teraz ma szansę nabrać nowych odcieni. Daje również szansę na to aby zacząć ponownie żyć w pełni. ,,Przecież mamy siebie" to bardzo poruszająca powieść o tym, że można kochać więcej niż raz. Powieść o bliskości, która niesie ocalenie i nadziei, która pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość, nawet wtedy, kiedy człowiekowi sypie się w gruzy cały świat. To powieść o tym, że można pozwolić sobie na szczęście, nawet wtedy kiedy wydaje nam się, że jest to nie w porządku wobec przeszłości i tych, których już z nami nie ma. W końcu powieść o tym, że nawet złamane serce, może wciąż bić na nowo. Największą siłą tej książki jest płynąca z niej nauka, która mówi o tym, że nawet z największego bólu może narodzić się coś pięknego. A miłość, która rodzi się z ciszy, lat przyjaźni, bliskości i zrozumienia bywa najtrwalsza. Czasami wystarczy tylko jedno spojrzenie, jedna osoba, szczera rozmowa, jedno ,,przecież mamy siebie", by znów zacząć żyć. Polecam tę książkę szczególnie wszystkim tym, którzy po największej stracie próbują znaleźć dla siebie nowe światło...
Link do opinii
Inne książki autora
Świąteczna piosenka
Natalia Sońska 0
Okładka ksiązki - Świąteczna piosenka

Przy dźwiękach świątecznej piosenki dzieją się cuda. Czy i Ty w nie uwierzysz?Eliza to niepoprawna, nieco roztrzepana optymistka. Kocha ludzi i śpiew,...

Nasze piękne chwile
Natalia Sońska0
Okładka ksiązki - Nasze piękne chwile

Czy można spalić za sobą wszystkie mosty bez oglądania się za siebie? Czy da się rzucić wszystko i zacząć od nowa w miejscu, które wcale nie jest nowe...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy