Gdy zniknął mały chłopiec, nikt nie znalazł odpowiedzi na pytanie, co się z nim stało. Po jedenastu latach Julia nie ma już złudzeń – nigdy nie odnajdą jej brata. Aż do dnia, gdy para policjantów staje w drzwiach jej domu, przyprowadzając Damiana z powrotem.
Jednak jeszcze tej samej nocy to, co miało być końcem rodzinnego dramatu, szybko zamienia się w początek jeszcze większego koszmaru.
Przez te wszystkie lata Damian był w miejscu, które zdawało się być tuż obok, a jednocześnie zupełnie niewidoczne. Tamtej nocy wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło losy niejednej rodziny.
Śledczy muszą zmierzyć się z prawdą, która sięga aż do samego trzonu zła, które drzemało w uśpieniu, po to tylko, by w odpowiednim momencie znów się wybudzić.
Rdzeń każdego człowieka jest bowiem gorący jak słońce. I zupełnie jak najbliższa ziemi gwiazda może nieść światło lub ciemność.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2025-07-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: Język polski
Karierę pisarską Weroniki Mathi śledzę od jej debiutu, „Żar”, który szczególnie zapadł mi w pamięć. Od tamtej pory z nieskrywanym entuzjazmem sięgam po kolejne jej powieści, a każda z nich bezsprzecznie trafia w mój czytelniczy gust, łącząc misternie skonstruowaną intrygę, psychologiczną głębię i klimat, który wciąga od pierwszych zdań. Sięgając po najnowszy thriller Weroniki, „Rdzeń”, nie miałam wątpliwości, że historia spisana ręką autorki spełni moje oczekiwania. Co więcej, lektura tej powieści utwierdziła mnie w przekonaniu, że autorka wciąż potrafi zaskoczyć – i to w sposób, który pozostaje w pamięci na długo po przeczytaniu ostatniej strony.
Kilkuletni Damian znika bez śladu. Poszukiwania trwają miesiącami, a potem latami, aż w końcu nadzieja gaśnie. Julia, po jedenastu latach, jest pewna, że nigdy nie pozna prawdy o losie brata.
Pewnego dnia w jej drzwiach stają policjanci, a z nimi – Damian. Powrót zaginionego dziecka po tak długim czasie powinien oznaczać ulgę i koniec dramatu. Jednak jeszcze tej samej nocy staje się jasne, że to dopiero początek koszmaru.
Okazuje się, że przez cały ten czas chłopiec był w miejscu, które znajdowało się niepokojąco blisko – na wyciągnięcie ręki – a jednocześnie poza zasięgiem wzroku i wiedzy bliskich. Co wydarzyło się tamtej nocy jego powrotu, zmienia bieg wydarzeń i ujawnia, że zaginięcie Damiana było jedynie wierzchołkiem góry lodowej.
Śledztwo, w które angażują się policjanci oraz prywatne poszukiwania prawdy przez Julię, powoli odsłaniają wielowarstwową sieć kłamstw, sekretów, rodzinnych dramatów i zła, które przez lata pozostawało w uśpieniu, czekając na moment, by się obudzić.
„Rdzeń” Weroniki Mathi to thriller psychologiczny, który sięga w mrok ludzkiej duszy i wyciąga z niego historię bolesną, ale piękną. To nie jest typowa powieść sensacyjna – to złożony dramat emocji, pamięci, traumy i nadziei, opowiedziany z literacką siłą, która zostaje z czytelnikiem na zawsze. Weronika Mathia po raz kolejny udowadnia, że potrafi trzymać czytelnika w napięciu do ostatniej strony. To, co wyróżnia „Rdzeń” na tle innych thrillerów, to nie tylko sama zagadka kryminalna, ale przede wszystkim umiejętne budowanie dusznej, klaustrofobicznej atmosfery i wiarygodne, głęboko ludzkie portrety bohaterów.
Czytając „Rdzeń”, odniosłam wrażenie, że Weronika Mathia doskonale potrafi budować napięcie. Już od pierwszych stron wciąga czytelnika w sam środek dramatycznej opowieści, a następnie prowadzi go coraz głębiej w mrok. To nie jest thriller, w którym liczy się tylko zagadka i jej rozwiązanie. Tutaj kluczowe są emocje, atmosfera i nieustanne poczucie, że coś czai się tuż poza zasięgiem wzroku.
Autorka z niezwykłą swobodą przeplata różnorodne wątki – od śledztwa policyjnego, przez perspektywę Julii, po wspomnienia i obserwacje, które stopniowo odsłaniają rodzinne sekrety. Dzięki temu narracja nie jest jednoliniowa, lecz przypomina układankę, w której każdy element ma swoje znaczenie, a jednocześnie nie od razu wiadomo, gdzie go umieścić. To uczucie dezorientacji i niepewności jest jednym z największych atutów powieści – czytelnik doświadcza go na równi z bohaterami.
Bardzo mocno działa też warstwa psychologiczna. Narracja jest dynamiczna – krótkie rozdziały nadają rytm, a w odpowiednich momentach autorka spowalnia tempo, umożliwiając zgłębienie psychologicznych niuansów postaci. Julia jest bohaterką, której łatwo współczuć i z którą łatwo się utożsamić – rozdarta między nadzieją a strachem, zdeterminowana, by poznać prawdę, choć ta może okazać się nie do udźwignięcia. Weronika Mathia nie ucieka od trudnych tematów – pokazuje, jak trauma wpływa na relacje rodzinne, jak łatwo w codzienności zakorzenia się milczenie i jak ludzie potrafią wypierać to, co niewygodne. Bohaterowie są wiarygodni i nieidealni, a ich decyzje często budzą wątpliwości, co sprawia, że stają się interesującymi postaciami, które angażują emocjonalnie.
Styl autorki jest oszczędny w słowach, ale bogaty w atmosferę. Nie znajdziemy tu przesadnych opisów, a mimo to każde miejsce i sytuacja stają się namacalne – od dusznych, klaustrofobicznych wnętrz po chwile, w których cisza jest tak gęsta, że wręcz boli.
„Rdzeń” to książka, którą czyta się szybko, ale myśli o niej długo po odłożeniu. Zostawia w głowie pytania o granice ludzkiej wytrzymałości, o to, jak wiele jesteśmy w stanie wybaczyć, a przede wszystkim – o to, czy zło jest czymś zewnętrznym, czy raczej tkwi w nas od zawsze, czekając na odpowiedni moment, by się ujawnić.
„Rdzeń” to intensywna, mroczna opowieść o rodzinnych tajemnicach i kłamstwach, które oplatają życie niczym konstelacja niewidocznych więzów. To historia o tym, że najstraszniejsze potwory często kryją się tuż obok – w ludziach, których znamy najlepiej. Weronika Mathia po raz kolejny oddaje w ręce czytelników powieść, która wciąga, niepokoi i na długo pozostaje w pamięci.
" [...] Moim zdaniem każdy może zabić. Tylko nie każdy potrafi z tym żyć. [...]"
Do sięgnięcia po powieść "Rdzeń" Weroniki Mathia, skłoniła mnie przede wszystkim świetna i hipnotyzująca okładka. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Chętnie przeczytam poprzednie jej dzieła.
Nie myślcie sobie, że to jest taki średni kryminał, bo wcale nim nie jest. To jest piorunujący kryminał z dobrze rozwiniętymi wątkami obyczajowymi głównych bohaterów. Jest ich tutaj kilku, to moim zdaniem ubogaca tę historię. Są również przeskoki w czasie, co dodało tej opowieści dodatkowego mrocznego charakteru. Znalazłam zwroty akcji, które mnie dosłownie powykręcały. Jeszcze do teraz jestem w totalnym szoku. Wow! Nie wiem, czy kiedykolwiek o nich zapomnę. Poproszę o więcej takich emocjonalnych lektur.
Ścisnęły moje serce historie: Amandy i Julii.
Julia przez kilka lat pisze listy do swojego zaginionego młodszego braciszka. Ma nadzieję, że on kiedyś się odnajdzie i je wszystkie przeczyta. W chwili zaginięcia brata Julia miała zaledwie 11 lat, a jej brat prawie cztery. Serce mi pękło. Znam ból, który ona czuła, ponieważ sama straciłam brata. Jedyna różnica to taka, że jej brat zaginął, a mój zmarł. Czy małżeństwo rodziców Julii, przetrwało najważniejszą i najtrudniejszą życiową próbę? Czy ich synek kiedykolwiek się odnajdzie? Kto stał za jego porwaniem? Na te i wiele innych pytań, w swojej książce odpowiada sama Weronika Mathia. Będzie grubo. Tutaj silne emocje gwarantowane. Współczułam całej rodzinie. Gdy nagle znika dziecko, cała rodzina cierpi ogromne katusze. Dobrze to przedstawiła autorka.
Angela i jej brat Rocky przeżywali dobry czas, dopóki ich tata nie wyszedł z więzienia. Później ich świat legnie w totalnych gruzach. Angela bardzo dobrze wychowała swojego młodszego brata. Bardzo się o niego martwiła. Starała się chronić go przed ich ojcem. Byłam pod wrażeniem jej zachowania. Mimo młodego wieku stanęła na wysokości zadania.
Poznacie jeszcze między innymi: Elżbietę Wojnicz z Komendy Wojewódzkiej w Olsztynie oraz inspektora Borysa Szterna. Warto przyjrzeć się ich pracy.
Treść książki "Rdzeń" poznałam dzięki audiobookowi. Czytał Filip Kosior. Wyjątkowo utalentowany aktor i lektor. Jestem zadowolona z jego interpretacji, a wy?
Z przyjemnością polecam wam "Rdzeń" autorstwa Weroniki Mathia.
Witajcie moi kochani
Jak Wam mija dzień?
Dziś chciałabym przedstawić Wam bardzo emocjonującą historię.
Tytuł: Rdzeń
Autor: Weronika Mathia
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Pewnego dnia zniknął mały chłopiec. Jego rodzina przez lata nie ustawała w poszukiwaniach. Dopiero po jedenastu latach jego siostra Julia doświadcza prawdziwego cudu. Bowiem jej brat Damian odnajduje się cały i zdrowy. Pełna radości nie przypuszcza jednak, iż jej najszczęśliwszy dzień w życiu zamieni się w prawdziwy koszmar. Przed śledczymi zajmującymi się sprawą stoi nie lada wyzwanie. Muszą oni odkryć prawdę, która skrywana była przez lata.
Książkę przeczytałam na początku września. Jednak dopiero teraz jestem w stanie opisać słowami swoje wrażenia.
Ta powieść wywołała u mnie ogrom rozmaitych emocji. Od nadziei, poprzez strach, aż po niedowierzanie. I właśnie przez te wszystkie emocje nie potrafiłam o niej opowiedzieć. Tak bardzo mnie poruszyła.
Tyle w niej bolesnych spraw. Fabuła obrazuje wiele istotnych kwestii. Jednak ja największą uwagę zwróciłam na motyw zaginięcia dziecka oraz konsekwencje tego zdarzenia; motyw choroby Alzheimera oraz jej wpływu na chorego oraz członków rodziny; motyw alkoholizmu oraz zaniedbania obowiązków rodzicielskich i ich konsekwencje. To przerażające z czym musieli mierzyć się bohaterowie powieści. Lecz należy również pamiętać, iż w prawdziwym życiu też niestety zdarzają się takie sytuacje. I ta świadomość jest jeszcze bardziej bolesna.
Mimo wielowątkowości powieści zauważyłam, iż nic w niej nie działo się przypadkiem. Wszystko zostało dokładnie przemyślane. Dzięki czemu tworzy to kompatybilną całość. Ponadto książkę czytało się mi bardzo dobrze i płynnie. Choć ze względu na emocje również bardzo trudno. Nie mogłam pogodzić się z losami bohaterów. Zwłaszcza, gdy poznałam zakończenie historii i wszystko zostało wyjaśnione. To było niewiarygodne.
Reasumując ,,Rdzeń" to powieść przepełniona emocjami od bólu, poczucia straty, poprzez poczucie bezsilności, ale również i nadziei. Nadziei, iż w końcu nadejdzie lepsze jutro.
Serdecznie polecam, strona.394
,,Rdzeń" to powieść, która od pierwszych stron chwyta czytelnika za gardło i nie pozwala złapać oddechu. Wciąga w mroczny korytarz, gdzie z każdym krokiem robi się coraz duszniej, ciaśniej, goręcej - a emocje narastają jak ściana ognia. Strach i ból przenikają przez karty książki tak wyraźnie, że chwilami aż trudno je od siebie odsunąć.
Weronika Mathia po raz kolejny udowadnia, że potrafi łączyć kryminalną intrygę z tłem, które nadaje jej historiom głębi. W ,,Roju" była to opowieść o Romach, tutaj - w ,,Rdzeniu" - autorka sięga po teorię powstania świata, astrofizykę i wszechświat, łącząc je z dramatem jednostki i rodziny. To czyni fabułę jeszcze bardziej wielowymiarową, a zarazem niesamowicie realną. Nic w tej książce nie jest przypadkowe - każdy szczegół ma swoje miejsce i znaczenie.
Na uwagę zasługuje również świetnie wykreowana postać Borysa Szterna - śledczego, który ma potencjał, by stać się bohaterem całej serii kryminalnej. Nie odkrywa przed nami wszystkich kart i właśnie w tym tkwi jego największa siła. Niedopowiedzenia, które zostawiła autorka, aż proszą się o rozwinięcie w kolejnych tomach. Także czekamy...
,,Rdzeń" to nie tylko kryminał. To historia o poświęceniu, o bliskości, o traumie, która nie mija, lecz przeobraża się w ciężar duszy i ciała. To opowieść o tajemnicach, które skrywane są za ścianami zwyczajnych domów, potrafią rozrywać ludzi od środka. A wreszcie - to książka o sile więzi rodzinnych, szczególnie miłości rodzeństwa. Weronika subtelnie zaznacza to już na samym początku, dedykując książkę swoim siostrom i braciom - jakby chciała pokazać, że to właśnie te relacje są sercem i... rdzeniem całej tej historii.
,,Rdzeń" to książka, która pokazuje, że prawda nigdy nie jest prosta, a jej odkrywanie boli bardziej niż najgłębsze kłamstwo. Weronika mistrzowsko prowadzi czytelnika przez labirynt emocji i tajemnic, zostawiając w nas echo pytań o to, ile jesteśmy w stanie poświęcić dla bliskich i jak daleko sięgają korzenie zła. To historia, która nie kończy się wraz z ostatnią stroną - bo jej rdzeń zostaje w czytelniku na długo.
,,Moim zdaniem każdy może zabić. Tylko nie każdy potrafi z tym żyć.".
Tęsknota tak silna, że aż odbiera dech.
Dojmująca samotność. Bezradność.
I nadzieja, która mimo wszystko nigdy nie gaśnie. Wszystkie te emocje odczuwałam, podczas lektury krótkich listów Julii zatytułowanych ,,Kochany braciszku!..." Tu czas nie leczy ran, tylko bardziej je pogłębia. Sroga rzeczywistość, od której nie ma ucieczki. Trudno w niej trwać, jeszcze trudniej oddychać. Julia nigdy nie pogodziła się ze zniknięciem brata, poświęcając całe swoje życie, by go odnaleźć. Ale to nie jedyna strata, z którą przyszło jej żyć. Każdy dzień patrzy jak jej matka powoli gaśnie spowita mgłą Alzheimera. Aż w końcu nadszedł dzień, którego tak upatrywała. Lecz to nie koniec rodzinnego dramatu tylko początek czegoś znacznie gorszego.
Jest i inna narracja. Z niej również wybrzmiewa ciche wołanie, samotność i pragnienie zrozumienia. Ukojenie daje Gwiazdka, Angelika i tworzenie smutnych aniołów. ,,Nie trzeba zrobić nic złego, żeby umrzeć.".
Dla śledczych to najtrudniejsza sprawa, z którą kiedykolwiek się mierzyli. Pełna wątpliwości, pytań, na które nie ma prostych odpowiedzi. Mozaika kłamstw, którą muszą połączyć, by wyłonić prawdziwy obraz wydarzeń.
To opowieść, która bezszelestnie osiada na dnie serca, by pozostać tam na długo. O stracie, bolesnej, rozrywającej więzi rodzinne. O zatraceniu w chorobie, w opiece, w kłamstwach. O tym, że czasem wystarczy krótka chwila, by uruchomić lawinę dramatów, których nic nie jest w stanie zatrzymać. To one dominują i determinują kolejne działania. Zakończenie spina je smutną klamrą, pozostawiając z nutką niedopowiedzeń i wieloma myślami.
Upalne lato. Z nieba leje się żar. Tego dnia, gdy Lena wyznaje miłość Rafałowi, on popełnia samobójstwo. Ponad dwadzieścia lat później podobny dramat przeżywa...
By poznać prawdę, stań na brzegu jeziora i wsłuchaj się w jego…SZEPT Iława. Na brzegu jeziora znaleziono martwą nastolatkę.Młodsza inspektor Dominika...
Przeczytane:2025-08-18, Ocena: 5, Przeczytałem,
„Rdzeń” to najnowsza powieść autorki która po raz kolejny udowadnia, że literatura gatunkowa nie musi rezygnować z literackiej głębi, by trzymać w napięciu.
Z pozoru to kryminał – zaginięcie malutkiego Damiana wywołuje wśród jego rodziny rany, których nic nie jest w stanie zasklepić. Jego siostra Julia, która zawsze czuła się za niego odpowiedzialna zostaje sama i to dosłownie. Ojciec ich opuszcza i odchodzi do innej, a matka popada w odmęty choroby psychicznej już do końca pozostając nieobecna dla otoczenia.
Po jedenastu latach nagle w ich domu zjawia się odnaleziony brat. Pozorne szczęście nie trwa długo. Julia i jej matka zostają zamordowane, a Damian ponownie znika…
Nagle śledztwo, które miało wyjaśnić zagadkę zniknięcia dziecka zamienia się w sprawą związaną z dwiema ofiarami. Czy śledczym uda się rozwiązać niewątpliwie najbardziej tajemniczą zagadkę kryminalną w ich karierze?
Weronika Mathia ponownie mnie zaskoczyła serwując po raz kolejny cudownie dopracowaną powieść.
W swojej książce z literacką wrażliwością nakreśliła psychologiczne portrety postaci. Każdy z bohaterów nosił w sobie coś nieodgadnionego – traumę, żal, gniew – co czyniło ich zarazem podejrzanymi i głęboko ludzkimi. Nie znajdziecie tu prostych odpowiedzi, a napięcie wynika nie tylko z fabuły, ale z tego, co niewypowiedziane.
Styl pisarski to kolejny atut – precyzyjny, momentami poetycki, ale nigdy przesadny. Każde słowo wydaje się na miejscu, jakby oszczędność formy miała spotęgować emocjonalny ładunek tekstu.
Finał powieści unika taniej sensacyjności. Zamiast fajerwerków – cicha, poruszająca puenta, która zostaje z czytelnikiem na długo po zamknięciu książki.
"Rdzeń" to przykład literatury gatunkowej w najlepszym wydaniu – angażującej, inteligentnej i poruszającej. Thriller dla tych, którzy od książki oczekują czegoś więcej niż tylko rozrywki.
Polecam bardzo gorąco