Requiem dla analogowego świata

Ocena: 4.67 (6 głosów)

Jest 1997 rok, czworo przyjaciół z kutnowskiego podwórka świętuje nadejście upragnionych wakacji, nie przypuszczając, że prawdziwa szkoła dopiero się rozpoczyna, a deszczowe lato zmieni ich na zawsze.

„Requiem…” to list pożegnalny dla analogowego świata, naiwnego i wciąż nieświadomego swoich ostatnich dni, pełnego głośnych placów zabaw i wiecznie zajętych boisk, amerykańskich snów emitowanych na kanałach kablówki, muzyki z kaset przewijanych ołówkiem, pirackich VHS-ów, oranżady, gum kulek, pstrokatej tandety z bazaru i marzeń o lepszej Polsce, którą niespodziewanie zalała powódź.

Codzienność opisana w powieści została odwzorowana z dbałością o najdrobniejsze detale, lecz z perspektywy ponad dwudziestu lat wydaje się zaskakująca, a nierzadko wręcz niewiarygodna. Warto odbyć tę podróż w czasie, spędzić ostatnie lato w mieście i przyjrzeć się z bliska światu, który utraciliśmy bezpowrotnie.

Informacje dodatkowe o Requiem dla analogowego świata:

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-06-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-8147-423-8
Liczba stron: 340

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Requiem dla analogowego świata

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Requiem dla analogowego świata - opinie o książce

Przyznaję, że w pierwszym rzucie okładka mnie nie powaliła na kolana. Później, po przeczytaniu opisu, zrozumiałam jej przekaz i wiedziałam, że to na pewno będzie strzał w 10. I nie pomyliłam się. Jako dziecko lat ’90, kocham fabuły obsadzone właśnie na tamte czasy. To coś nie powtarzalnego!

Spotykamy grupę przyjaciół, którzy rozpoczynają upragnione wakacje w 1997 roku. Wtedy też nasi bohaterowie przekonali się na własnej skórze jak „człowiek człowiekowi wilkiem” potrafi być. Nie ma co ukrywać, że tamte lata bezpowrotnie umknęły niemalże na mrugnięcie okiem. To lata mojej młodości, kiedy rodzice przegrywali na VHSie bajki Disneya, robiło się wojny na patyki; cała banda dzieciaków biegała po podwórku, po drodze grając w klasy czy też bawiąc się w wymyślone na prędce zabawy. Dzisiaj niestety rzadkość, ale dzięki panu Rafałowi mogłam powrócić do tak uwielbianych przeze mnie dni. Ta opowieść pokazuje nam te ostatnie chwile na linii pomiędzy dzieciństwem, a dojrzewaniem, może nawet dorosłością. Historia, która nas przenosi w sumie nie tak bardzo odległe czasy, kiedy internet był dostępny w szkole na informatyce, albo u naprawdę zamożnych rodzin. Przez tą książkę się płynie. Płynęłam porwana latami dzieciństwa i zupełnie innym sposobem bycia niżeli ma ówczesna młodzież 🙂

Jak dla mnie zupełna bomba!

Link do opinii

Powiem szczerze, że do przeczytania książki skusił mnie opis wydawcy, który wywołał we mnie wspomnienia z okresu młodości, które przypadły na wczesne lata dziewięćdziesiąte. Byłam bardzo ciekawa jak autor przedstawi wydarzenia z tamtych lat. Wiadomo, że w pamięci pozostają tylko dobre wspomnienia, do których wracamy z nostalgią, aby powiedzieć "kiedyś było lepiej". Nie pamiętamy lub nie chcemy pamiętać o wydarzeniach przykrych, utrudniających nam codzienne życie.

Autor zabiera czytelnika w podróż do roku 1997. Był to bardzo szczególny rok, bo miała miejsce powódź stulecia. Ogromne obszary Polski zostały zalane, ludzie tracili dobytek życia nie tylko przez żywioł, ale też przez nieuczciwość innych ludzi, którzy korzystając z nadarzającej się okazji często okradali powodzian. Świadkiem takich niegodziwych poczynań była paczka chłopaków z Kutna, którzy mieli zanieść dary dla powodzian.
Czytając "Requiem dla analogowego świata" będziecie towarzyszyć nastolatkom podczas ich wakacji. Być może przypomnicie sobie jakie panowały zasady, gdy chciało się z kimś umówić. Do ilu drzwi należało zapukać z pytaniem "Wyjdziesz na dwór?", aż znalazło się chętną osobę, która zechciałaby potowarzyszyć nam? Codzienną rozrywką było granie w piłkę nożną, wysiadywanie na ławce przed blokiem do późnych godzin nocnych. Ta beztroska, gdy szło się z kolegami, a rodzice nie mieli pojęcia gdzie się podziewamy. Cudowny czas bez telefonu, który bezpiecznie przeżyliśmy. Paczka Chudego powoli wkracza w świat dorosłych, pierwsza miłość, wypity alkohol czy zapalony papieros. Eksperymentowanie z rzeczami zarezerwowanymi dla dorosłych.
Tym razem nie będę wam ani polecać, ani odradzać tą książkę. Jestem przekonana, że wielu z was będzie zadowolonych z przeczytania "Requiem dla analogowego świata". Z przyjemnością powspominacie jak to kiedyś było. Plusem jest pomysł autora na fabułę, jednak sposób opisania wydarzeń nie jest dla mnie.

Link do opinii
Avatar użytkownika - KanapaLiteracka
KanapaLiteracka
Przeczytane:2019-08-18,

Czwórka trzynastolatków staje w punkcie zwrotnym swojego życia. W chwili, w której ich poznajemy potrafią jeszcze spojrzeć na życie przez woalkę dziecięcej naiwności. Wakacje, to dla nich nic poza byciem razem i czerpaniem z każdej chwili. W imię dobrej zabawy potrafią przymknąć oko na samotność, rozbitą rodzinę, problemy alkoholowe bliskich, brak perspektyw na najbliższe tygodnie i bure otoczenie, w którym spędzają czas. W ich psychikach kumuluje się jednak już nowa energia, nadchodzi nowa siła, której nie będzie się dało cofnąć ani odwrócić. Która na zawsze zerwie z ich oczu różowe okulary.

Tym nowym prądem jest oczywiście dojrzewanie, które każdemu z nas dało nieźle popalić. Niektórzy znieśli je lepiej, inni nawet myślami nie chcą wracać do tego okresu, ale każdy niezmiennie odczuł zmianę, jaka nastała w jego życiu. Choć książka jest zadedykowana jako hołd dla artefaktów przeszłości, dla lat 90-tych, kiedy to małymi kroczkami wkradał się postęp zarówno technologiczny, jaki i myślowy, to jest to tylko ułamek tego, co dzieje się w fabule.

Myślę, że najważniejszym wątkiem „Requiem…” jest właśnie proces dojrzewania tych czterech chłopców. Niezwykle precyzyjnie ukazane zmiany w mentalności, otwarcie oczu na pewne oczywistości, które do tej pory pozostawały za mgłą. Zdziwienie, kiedy nagle coś innego zaczyna cieszyć, a to, co cieszyło wydaje się nudne. Pierwsze piwo, pierwszy poważny zatarg, pierwszy pocałunek. Mam wrażenie, że momentami, dla lepszego efektu, autor nieco przerysował to poczucie niespodziewanej dojrzałości, ale nic a nic mi to nie przeszkadzało, bo efekt uzyskał.

Przyjaźń zostaje wystawiona na próbę. Wtargnięcie doroślejszych problemów dezorientuje bohaterów. Jeden ma wszystko, a drugi tylko ojca alkoholika. Ten świecący przykładem jest nękany przez starszych chłopców i nagle dostaje broń do ręki. Marzenia zaczynają osiągać niewyobrażalne rozmiary, a możliwość ich spełnienia maleje prawie do zera. Wkrada się frustracja, poczucie niesprawiedliwości, osamotnienie i strach. Znacie to?

Książkę szczególnie polecam rocznikowi, który dojrzewanie ma już za sobą. Na tyle daleko, żeby spojrzeć za siebie i uczciwie ocenić ten czas. Byłam wręcz w szoku jak doskonale autor wczuł się w stan emocjonalny młodego chłopca. Lub jak doskonale go zapamiętał. Najbardziej poruszyło mnie to, że w opisanych kilku typach nastolatka odnalazłam elementy siebie. To było coś na kształt psychoterapii, nawet uświadomienia sobie pewnych emocji. Poczucie tej niepewności i dezorientacji towarzyszyło mi przez całą lekturę. Całkiem nieźle pamiętam lato 97., kiedy Polskę zalała powódź, a w mediach Kasia Nosowska nawoływała do odnalezienia nadziei. Chwilę później tragicznie zginęła księżna Diana. Byłam wtedy rok młodsza od bohaterów.

Podsumowując:
Spodziewałam się odnaleźć świat mojej wczesnej młodości. I rzeczywiście był tam. Choć w wydaniu mocno chłopięcym, to myślę, że rzeczywistość otaczała mnie dokładanie taka sama. Fabuła sięgnęła jednak dużo głębiej niż mogłam przypuszczać i funduje niezłą podróż wgłąb samego siebie. Szczerze polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - kryminalnatalerz
kryminalnatalerz
Przeczytane:2019-08-12, Ocena: 6, Przeczytałam,

Przenieśmy się 22 lata wstecz. Bohaterowie powieści „Requiem dla analogowego świata” mają 13 lat. Właśnie zaczynają swoje ostatnie analogowe wakacje, kiedy czas spędzało się wyłącznie na zewnątrz, do domu wracało się tylko żeby szybko coś zjeść, a wieczorem spać.

Jest to też dla chłopców ostatnie lato dzieciństwa – są już w wieku kiedy zaczynają eksperymentować z dorosłością, to ostatni moment kiedy marzenia dziecięce są jeszcze ciągle aktualne, ale rzeczywistość już zaczyna rozczarowywać, a emocje co chwilę biorą górę. Ciągną też używki, które są zabronione, to czas pierwszych papierosów i alkoholi.

Ale jest to też czas, kiedy pokój oblepiało się plakatami z Bravo i Popcornu, nagrywało piosenki na kasety, czasy jojo, vibovitu i wycieczek rowerowych. Dla chłopców najważniejsza była piłka, dla dziewczyn skakanie w gumę. Dobry, spokojny czas, kiedy rzeczywistość była mniej skomplikowana, a świat jakby bliżej.

Muszę przyznać, że powieść oczarowała mnie swoim stylem. Narratorem powieści jest jeden z chłopców, który ma bardzo wybujałą ( w pozytywnym sensie!) wyobraźnię, jest typem gawędziarza, lubi tworzyć historie i równoległe światy. Język jest dosyć poetycki, ale i okazyjnie nie stroni od wulgaryzmów, co jednak kompletnie nie kuje w oczy, jak to nieraz bywa. Rozdziały są dosyć długie, a w styl trzeba się trochę wgryźć, przez co zdecydowanie polecam się za nią zabrać, kiedy mamy trochę więcej czasu – zdecydowanie lepiej czytać ją jedynym większym ciągiem, niż co kilkanaście stron odkładać.

Ogólnie jestem nią zachwycona, przywołała kilka wspomnień i wzruszeń.

Link do opinii

Jestem przekonana, że ta lektura przywoła wspomnienia minionych czasów, czasami nawet łezka się zakręci w oku z tęsknoty za tym, co było i minęło już bezpowrotnie. Warto sięgnąć po tę powieść, aby choć na chwilę wskrzesić wspomnienia i przywrócić blask dawnym czasom …

Grupka trzynastoletnich przyjaciół z utęsknieniem oczekuje zakończenia roku szkolnego. Jeszcze chwila i będą wolni. Będą się cieszyć wspólnie spędzanymi, wydaje się, beztroskimi chwilami. Stoją u progu wakacji, okresu wolności i swobody …

Requiem dla analogowego świata to szczery i pełny emocji obraz nastolatków żyjących w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Ich dzieciństwo było zgoła odmienne niż dzisiejszych nastolatków. Żyli wolniej i spokojniej, nie mieli takich gadżetów elektronicznych i takich rozrywek jak dzisiaj. Potrafili się cieszyć każdą drobną rzeczą, każda drobnostka sprawiała im przyjemność. Jednak największą radość czerpali ze wspólnie spędzanych chwil. Grali w piłkę, wisieli na trzepaku, pili po kryjomu piwo, rozprawiali o przyszłości. Muzyki słuchali z kaset magnetofonowych, nie mieli pojęcia o odtwarzaczach CD. Fascynowali się muzyką Nirvany, Bon Jovi czy Guns N'Roses. To był ich mały świat, niedostępny dla dorosłych. Żyli w czasach spokojniejszych, w których nie atakowano młodzieży z każdej strony brutalnością, seksem, alkoholem czy narkotykami. Były to czasy spokojniejsze, na pierwszy rzut widać było, że młodzież wolała więcej czasu spędzać razem, niż zamknąć się w swoich czterech ścianach i żyć w wirtualnym świecie. Rozkwitały liczne przyjaźnie i znajomości, rodzice zdecydowanie więcej czasu poświęcali dzieciom, nie było odwiecznych wymówek „nie mam teraz czasu”. To były piękne, zdecydowanie bardziej beztroskie czasy, za którymi można tylko dzisiaj tęsknić i miło wspominać, z kręcącą się łezką w oku …

Rafał Cichowski zabrał nas w nostalgiczną, pełną wspomnień podróż do minionych, analogowych czasów. Czasów spokojniejszych, tchnących sentymentalizmem i spokojem, w których ludzie mieli zdecydowanie więcej czasu dla bliskich. Ludzie byli bardziej otwarci i wrażliwi na drugiego człowieka, nie byli tak zamknięci i zapatrzeni w siebie, jak to dzisiaj ma miejsce. Liczył się drugi człowiek, jego potrzeby i problemy były również naszymi problemami. Czy tak jest dzisiaj? Czy dzisiaj mamy czas dla drugiego człowieka? A czy chętnie pomożemy bliźniemu, jak ma problemy? Czy wolimy zamknąć się w własnym kokonie i nie daj Boże, abyśmy musieli komuś coś pomóc? Bo kiedy mamy to robić, jak sami jesteśmy w wiecznej i nieustannej pogoni za czasem …

Requiem dla analogowego świata to rzewny obraz wspomnień, ale i tęsknoty za tamtymi czasami. To obraz zapomnianego świata, który już bezpowrotnie minął i nie wróci. Bo czy młodzież mogłaby dzisiaj cieszyć się z gumy Turbo, czy słuchanie muzyki z kaset magnetofonowych byłoby cool? A kopanie piłki z kolegami zamiast gry na playstation spełniłoby oczekiwania chłopców? Nie sądzę, a nawet wiem na pewno, że nie skusiliby się na takie spędzanie wspólnego czasu.

Powieść czyta się szybko, nie brak w niej detali i precyzyjnych opisów. Z wielką szczegółowością jest wszystko nam zaprezentowane. Nawet czytelnik, który tamtych czasów nie pamięta, bo jest zbyt młody, może śmiało się w nich odnaleźć i usytuować. Autor zadbał o to, aby nasza podróż w przeszłość była ciekawa, pełna emocji i wzruszeń.

Muszę jednak przyznać, że przy lekturze tej książki momentami wiało nudą, te szczegóły i drobiazgi bywało czasami męczące. Chwilami byłam zmęczona czytaniem, musiałam zrobić sobie chwilę odpoczynku i wytchnienia. Brak w niej pazura, ekscytacji i porwania czytelnika. Owszem, porusza i przypomina istotne kwestie, jednak nie zniewala i nie powala z nóg.

Warto po nią sięgnąć i uruchomić wspomnienia, oderwać się na chwilę i przenieść w beztroską przeszłość. Młody czytelnik znajdzie w niej coś, co jest mu dzisiaj obce i niewyobrażalne, a dla nastolatków tamtych lat było codziennością.

Link do opinii

Czasem bywa tak, że w bohaterze książki, którą czytamy widzimy cząstkę siebie. Podobne zainteresowania, doświadczenia, czy cechę charakteru. Rzadko zdarza się jednak tak, by w każdym z bohaterów ujrzeć fragment własnego życia.
To nie jest książka dla wszystkich. Nie wiem czy ta książka jest też dla Ciebie, ale na pewno była ta książka dla mnie.Jest rok 1997. Lato naznaczone wielką powodzią. Pamiętam ten okres bardzo dobrze, z uwagi na przyjazd kolonii dzieci z rejonów, które spustoszyła woda, do Domu Księży Werbistów - obok którego wtedy mieszkałam. Jedno z przebywających tam dzieci opowiedziało mi historię; najsmutniejszą historię jaką wtedy słyszałam i która do dziś powoduje u mnie smutek, ale ja nie o tym...
Dla mnie to lato było dwukolorowe. Z uwagi na krzyczący zewsząd utwór zespołu Hey "Moja i Twoja nadzieja".
Akcja powieści toczy się na blokowiskach Kutna. Bohaterami są trzynastoletni chłopcy, głównym jest Chudy. Chłopcy właśnie rozpoczęli wakacje, dla niektórych z nich zaczną się one dopiero po otrzymaniu lania - za brak promocji do następnej klasy. Chudy opowiada jak spędzał ten letni czas, który miał być "najlepszymi wakacjami jakie do tej pory przeżył".
I tak za pomocą jego narracji jesteśmy na wakacjach zwykłych dzieci, z niezbyt zamożnych rodzin i tych z głębokimi problemami nazywanymi dziś popularnie - patologią.

To nie jest kolorowy świat, gdzie wszyscy szukają tęczy i biegają z jednorożcami, jaki żyje w pamięci niektórych z moich rówieśników. To owszem była też zabawa - gra piłkę, ale i wybijanie szyb, chęć uniknięcia konsekwencji - modły żeby przewidywany efekt millenium jednak nastąpił szybciej (sic!), i wszechobecna manifestacja siły fizycznej starszych i większych.
Opis samej powodzi jest mocno realistyczny, przytłaczający, mroczny i niestety prawdziwy.

Podczas czytania bywało różnie. Śmiałam się, ale i było mi smutno. Dla mnie to była sentymentalna podróż w głąb siebie. Wiele rzeczy z tamtego okresu, nie że zapomniałam, ale nie chciałam pamiętać, teraz musiałam je przemyśleć raz jeszcze, jako dorosła i chyba było mi to potrzebne.
Znowu czułam smak lizaka HIT z rozmiękczonym śliną, obgryzionym kartonowym patyczkiem. Znowu żułam Hubbę Bubbę, a na śniadanie jadłam bułkę z żółtym serem i pomidorem, któremu daleko było do uprawy BIO, a wszystko popijałam słodzoną cukrem, zwykłą czarną herbatą. Wychodziłam rano, wracałam późnym wieczorem. Nie było smartfonów. Pilnowaliśmy się sami. Choć robiliśmy głupoty i dziś łapię się za głowę jak mogliśmy być, aż tak nieodpowiedzialni... To mimo wszystko - był to piękny czas...

Większość z nas wyglądała tak samo. Trampki, rozciągnięte koszulki i spodenki z obciętych spodni. Nikt nie obnosił się gadżetami, a jak ktoś dostał coś nowego, to zabierał to na podwórko. Byliśmy brudni, piliśmy czerwoną, chemiczną oranżadę z jednej butelki, na którą robiliśmy zrzutkę.
Chudy nie pochodzi z patologicznej rodziny. Ma kochających rodziców, którzy kiedy nie mogą zabrać go na wakacje informują go o tym i... przepraszają. Jednak otoczenie chłopaka, nie ma takiego szczęścia i ten chcąc się dopasować nie wychyla się, wtapia się.
Uczy się bardzo dobrze, ale czy dlatego, że tego chce? Czy dlatego, że nie chce zawieźć rodziców?

Narracja jest pierwszoosobowa. Choć opowiada to młody chłopak, to przemyślenia bywają bardzo dojrzałe, jakby obecnie dorosły, tłumaczył sam sobie własne młodzieńcze posunięcia i próbował wykonać rachunek sumienia.
Były to czasy Nirvany, The Offspring, czy polskich formacji Kaliber 44, czy Wzgórze Ya-Pa 3. Spędzaliśmy czas ze sobą. Kupowaliśmy Popcorn, Bravo czy Świat Wiedzy. Pokoje oklejaliśmy plakatami, a swój wewnętrzny bunt większość z nas manifestowała obnosząc się ze swoim muzycznym idolem. Był to też czas pierwszych miłości, ale i u niektórych - prób z różnego rodzaju używkami

Czy to ciężka, osnuta kanwą beznadziejności blokowisk lat 90 - tych książka? Nie. To zwykłe wakacje, dojrzewających nastolatków, którym nikt nie serwował jeszcze wykładu jak powinno wyglądać szczęśliwe dzieciństwo i ile trzeba mieć, by móc nazwać się szczęśliwym. Kiedy nikt przesadnie nie lukrował wizji przyszłości.

Siedzę dziś i żuję gumę rozpuszczalną Maoam (nadal wszyscy nazywają ją też Mambą), którą dostałam od bratanicy i smak jest taki jak zapamiętałam, więc może ja też nie zmieniłam się aż tak bardzo; jak mi się wydawało? I świat też nie?

"Dobra muzyka ma tę właściwość, że słychać w niej twoje własne myśli".

Dobra książka też.

Link do opinii

Rafał Cichowski
"Requiem dla analogowego świata"

Książka osadzona w latach 90 - kiedy nie było aż tyle elektroniki a przede wszystkim internetu.
Dzięki niej mogłam powrócić do czasów dziecięcych. Autor sprawił mi wielką radość, wspomnieniami, które napłynęły podczas czytania. Jeżeli ktoś także chciałby powrócić, chociażby na chwilę do lat 90 to pozycja jest idealna 

Link do opinii
Inne książki autora
Pył Ziemi
Rafał Cichowski0
Okładka ksiązki - Pył Ziemi

W XXIV wieku Ziemia umiera. W przestrzeń kosmiczną zostaje wystrzelony Yggdrasil, statek pokoleniowy, który ma zapewnić przetrwanie gatunkowi ludzkiemu...

2049
Rafał Cichowski0
Okładka ksiązki - 2049

Wyobraź sobie, że już nigdy nie musisz się martwić o pieniądze. Twoja praca jest czystą przyjemnością, a twoje życie niekończącym się pasmem sukcesów...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Paderborn
Remigiusz Mróz
Paderborn
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy