Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień.
Odważysz się?
Nocna podróż pociągiem zmienia się dla znanego architekta w drogę ku końcowi - kariery, życia, wszystkiego, co dotąd znał. Nieudany kontrakt to dopiero początek. On i jego towarzysze - dramatopisarz, aktor, księgowy, budowlaniec, kibol, piękna nieznajoma - wszyscy skrywają grzechy, które nie chcą pozostać w cieniu.
W tej osobliwej podróży poza czasem i przestrzenią prawda zaczyna sączyć się jak trucizna, a ktoś lub coś wystawia ich na próbę, którą nie każdy przetrwa.
Mroczna opowieść o winie, której nie da się zmyć, i grzechu, który nie zna przebaczenia.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-07-16
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień. Odważysz się?
Nie lubię pisać negatywnych recenzji. Lubię dawać książkom szansę, doczytywać do końca. Tym razem się nie udało. Nie przebrnęłam do końca, a to co przeczytałam bardzo mnie wymęczyło. Ja po prostu nie rozumiem tej książki:(
Opis książki jak i pomysł jest genialny. Nocna podróż pociągiem, główny bohater, który przegrał życie, inni pasażerowie, którzy również mają coś na sumieniu. Mroczna i duszna atmosfera. Wszystko brzmi pięknie i zachęca do lektury. Jednak coś poszło nie tak. Zamiast ciekawej akcji dostajemy mnóstwo przemyśleń bohatera, jego wywodów, dodatkowo dialogi, które nic nie wnoszą. I wszystko jest po prostu dziwne. Trupy, które znikają w nieokreślonych okolicznościach, pasażerowie, którzy nie wiedza, czy jadą, czy stoją, a może lecą. Nikt nic nie wie, wszystko jest dziwne. Główny bohater ciągle wędruje do toalety i ma tam różne przemyślenia i zwidy. I nie wiem czy to jest thriller, kryminał, czy może trochę horroru albo fantastyki. Gatunki są tutaj pomieszane tak jak i cała powieść. Nie odnalazłam się w niej kompletnie i niestety nie mogę polecić:(
Bardzo lubię książki Marka Stelara i zawsze z radością sięgam po każdą jego powieść. Tym razem się rozczarowałam. Ciągle zastanawiam się, co autor chciał przekazać przez tę książkę... Chyba się nie dowiem. Mimo wszystko liczę jeszcze na inne ciekawe powieści tego autora:)
Sebastian Kolasiński, architekt na życiowym zakręcie, wsiada do nocnego pociągu Szczecin–Warszawa. Podróż szybko zamienia się w koszmar, bo o 1:02 czas zatrzymuje się, za oknem pojawia się Krzyż Południa (absurdalny na polskim niebie! 🌌), a wagon ogarnia mgła. Wśród pasażerów – aktor, kibic, księgowy, tajemnicza kobieta – każdy skrywa mroczną tajemnicę. Gdy zaczynają ginąć ludzie, bohaterowie muszą zmierzyć się nie tylko z zagadką "pociągu-widma", ale z własnymi grzechami, które wychodzą na jaw jak "robactwo spod wzruszonego kamienia".
📌Mocne strony powieści to hipnotyzująca atmosfera i głębia.
🎭 Psychologiczny thriller z domieszką grozy. Marek Stelar porzuca tu klasyczny kryminał na rzecz mieszanki horroru, metafizyki i socjologicznego eksperymentu. Klasyfikacja? Niemożliwa! To raczej "Drach" Twardocha w rytm "Langolierów" Kinga 👻
🕵️♂️ Bohaterowie są jak lustra społeczeństwa. Pasażerowie to archetypy polskich "baniek" od pseudo-patrioty-kibola po zakompleksionego aktora. Ich monologi odsłaniają m.in. przemoc domową, wyzysk migrantów czy korupcję, tworząc przekrój ludzkich przywar. 🌌 Klaustrofobiczny klimat. Zatrzymany czas, duszny wagon i rosnąca paranoja. Marek Stelar mistrzowsko buduje napięcie oparte na niewyjaśnionym. 💥 Filozoficzny wymiar: "Kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamień" – to motto przewodnie. Autor zmusza do refleksji nad winą, karą i moralną znieczulicą, zostawiając "gulę w gardle".
⚖️ Słabsze elementy. Nierówne tempo i niedosyt. 🐌 Wolny start. Pierwsze 80 stron to głównie monologi i opisy, które testują cierpliwość. Akcja przyspiesza dopiero po "pierwszym trupie". Otwarte pytania. Dla fanów klarownej rozwiązywki finał może być rozczarowaniem. Wyjaśnienia są symboliczne lub niejednoznaczne jak sen, który nie poddaje się logice.
🎭 Autor jakiego nie znaliście❗️Marek Stelar, znany z kryminałów o Suderze (seria "Aspirant Przeworski") tym razem zaskakuje. "Sedno" to jego rozliczenie z cynizmem społeczeństwa, ale i hołd dla ulubionych twórców grozy.
👥 Dla kogo jest "Sedno"?
👍 Warto sięgnąć, jeśli lubisz:
• Thrillery psychologiczne z filozoficznym tłem (fani "Miasteczka Secret" lub "Podziemia").
• Opowieści eksplorujące mrok ludzkiej natury 🧠
• Klimaty klaustrofobicznych horrorów (np. "Cube").
🙅Odmów sobie, jeśli:
• Szukasz szybkiej akcji i prostych rozwiązań.
• Nie znosisz otwartych finałów.
• Wolisz tradycyjne kryminały.
Moja ocena: 8/10🌟
🌌 „Sedno” Marka Stelara to nie jest zwykły thriller! Nocny pociąg, który zatrzymał czas, pasażerowie z mrocznymi tajemnicami i atmosfera jak z koszmaru... Polecam, jeśli lubisz gdy książka wbija się w sedno duszy! 💀❤️🔥
BRUNETTE BOOKS
Od lat zachwycam się powieściami Marka Stelara. Każdej kolejnej wypatruję niczym spóźniającego się pociągu, z niecierpliwością zerkając, czy już wyłania się zza zakrętu. I cieszę się tak samo na kryminały w mrocznej, jak i w humorystycznej odsłonie.
Z równie wielką radością powitałam „Sedno”, które ma swoją premierę już jutro, 16 lipca, ale nie spodziewałam się, że to będzie tak zaskakujące i poruszające zarazem doświadczenie. Okazuje się bowiem, że Autor potrafi zabrać czytelnika w najgłębszy mrok ludzkiej duszy i skłonić do refleksji, tworząc thriller, który z powodzeniem można nazwać wciągającą w otchłań powieścią drogi z pogranicza psychologii, grozy i metafizyki.
To, co zaczyna się jak zwykła podróż nocnym pociągiem ze Szczecina do Warszawy, zmienia się w wędrówkę do wnętrza dusz, rachunek sumienia i sąd, którego wyroku nie da się uchylić. A pasażerów, zupełnie obcych sobie ludzi, zaczyna łączyć pragnienie zrozumienia lub choć wytłumaczenia tego, co ich spotyka, i przetrwania za wszelką cenę. Bo gdy czas zatrzymuje się o 1:02, zaczynają się dziać rzeczy, które trudno ogarnąć rozumem, a wagon, w którym utknęli, zaczyna żyć własnym życiem. Dziwnie, niespiesznie, klaustrofobicznie i momentami brutalnie, jakby był lustrem odbijającym to, czego nikt nie chce zobaczyć.
W dusznej atmosferze zawieszenia między światami poznajemy kolejnych podróżnych, a każdy z nich niesie swój bagaż. Nie walizkę, lecz ciężar win, grzechów i przemilczeń. Architekt z nazwiskiem, ale bez przyszłości, księgowy z pasją, zadufany w sobie aktor, kibic, tajemnicza kobieta i kilka innych osób. Czy spotkali się w tej podróży przypadkowo? A może to wszystko okaże się tylko koszmarnym snem?
Tak jak wspominałam, dla mnie to powieść drogi, gdzie główny bohater, Sebastian Kolasiński, zostaje zmuszony do konfrontacji ze swoim życiem. Mimo że, jak twierdzi, dla niego ono się już skończyło. Kolejno odsłaniane sceny z życia mężczyzny tworzą obraz osobistej katastrofy, która obnaża jego czyny i prawdziwą naturę. Konfrontacja ta budzi wiele pytań nie tylko w głowie architekta, ale i czytelnika. O sens życia, granice moralne, winę i karę, odkupienie. I nie na wszystkie znajdziemy odpowiedź.
To zupełnie inna niż dotychczasowe powieść Marka Stelara. Pełna symboliki, pozbawiona pośpiechu, ale nie napięcia. Dużo bardziej filozoficzna niż sensacyjna. Czy każdego zachwyci? Z pewnością nie tych, którzy szukają w książkach jedynie dobrej rozrywki. Bo to jedna z tych historii, przy których warto się zatrzymać, jak na stacji pośredniej pomiędzy początkiem a końcem, i spojrzeć wstecz na własne życie. Szczerze, bez hipokryzji i szukania usprawiedliwień.
Brawo, Panie Marku!
podróż
przez życie całe
mrzonką jest
i niebywałe
jak kończy się
i serce kruszy
jak rozpada się
i sięga duszy
końce zaplecione
na wątłe oddechów nici
mocno się wrzynają
ludzie w sobie tak skryci
w złym świecie się szukają
i drepczą swoimi krokami
o dobru zapominając
i chowają się za maskami
nadzieję odbierając
tej winy nie można zmyć
tego grzechu przebaczyć
w smutku życia tylko tkwić
siebie ciemnością naznaczyć
można tylko się skryć
i można prawdę zobaczyć
nadzieja jedyna to rozumieć
odnaleźć siebie pośród tłumów
nadzieja jedyna to umieć
usłyszeć siebie wśród szumów
nadzieja jedyna
to szansę odnaleźć
tam, gdzie wiary zabrakło
nadzieja jedyna
to nie oszaleć
kiedy się życie rozpadło
To nie było łatwe. Nie było. Przejść przez tę książkę. Zrozumieć. I zabrać z niej jak najwięcej dla siebie. Początek nie chciał mnie zachwycić. Wręcz jakby odpychał. Starał się powiedzieć - uciekaj, póki nie zabrnęłaś dalej. Ale ja uparta jestem. Nie odpuszczam. Chciałam więcej. Bo nadzieja na coś mrocznego we mnie żyła. I dobrze, że mogłam te podróż literacką przeżyć w całości. Ten mrok pochłonął moje zmysły. Warto nie odpuszczać.
Życie złożone z czynów. Przeżyć. Końców. Żalów. Istnienie powstałe z dni. Nocy. Sukcesów. Upadków. Każda droga jest inna. Ile ludzi, tyle głosów. Ile ludzi, tyle grzechów. Win. Mroków. Czarnych pomroków. I te nadzieje odebrane. I te czyny niezapomniane. Sumienia krzyki. Te ciemne płomyki. Nie ma już wiary. Wiara odeszła. Człowiek już siebie nie ma. Bo dusza odeszła. A ciało, choć żywe, jak martwe jest.
Trudno mi podpiąć tę powieść pod konkretny gatunek. Czuję ją najbardziej jako psychologiczną rozprawę nad istotą człowieka. Nad ludzkimi wyborami, które wyznaczają ścieżki życia i prowadzą ku końcowi. Zaskoczył mnie styl tej historii, tak odmienny od poprzednich książek autora. Pełen metafor, pełen myśli i rozważań. I choć było to ciekawe doświadczenie, wolę Marka Stelara w tej kryminalnej wersji.
Sebastian Kolasiński wybiera się w nocną podróż pociągiem do Warszawy. Ta podróż to droga do końca jego kariery architekta. Jednak zawalony kontrakt to dopiero początek.
Jego towarzysze podróży to m.in. księgowy, znany aktor, scenarzysta, kibol. Każdy z nich skrywa mroczne sekrety, które nigdy nie mają ujrzeć światła dziennego.
W pewnym momencie w pociągu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Wydaje się, że podróżują gdzieś poza czasem i przestrzenią. Pojawiają się problemy, które wystawiają ich na próbę. Grupa podróżnych razem stara się rozgryźć, co się dzieje, gdzie są i zrobić wszystko, aby tę podróż przetrwać.
Marek Stelar to autor, po którego książki sięgam już w ciemno. Bardzo lubię jego pióro zarówno te kryminalne, jak i komediowe.
Niestety muszę powiedzieć, że "Sedno" trochę mnie wymęczyło. Ciężko było mi się wgryźć w tę historię i niestety mnie nie porwała. Rozdziały są długie, wszystkie z perspektywy Sebastian Kolasińskiego. Urozmaicone są tylko historiami o pozostałych bohaterach, opowiadane przez innego, nieznanego narratora.
Akcja jest bardzo powolna, za to dużo jest rozważań, przemyśleń, opisów. Pasażerowie są zmuszeni do stawiania czoła swoim grzechom, strachom, koszmarom. Wydarzenia są dziwne, nierealne. Czytelnik zastanawia się, czy to sen głównego bohatera, czy może jakieś inne wizje. Ja miałam swoje podejrzenia, które częściowo się sprawdziły.
"Sedno" to całkiem inna książka w dorobku autora. Nie jest to nowa powieść, ale wznowienie książki z 2020 roku. Ciężko ją zakwalifikować do jakiegoś jednego gatunku. Z całą pewnością jest to coś innego. Lektura, która zmusza do przemyśleń nad człowieczeństwem, nad sednem życiem.
Na pewno nie jest to lektura dla każdego. Jednych zachwyci, innych trochę rozczaruje. Czy jest zła? Tego na pewno nie mogę powiedzieć. Ja po przeczytaniu innych książek autora, spodziewałam się czegoś innego. I chyba stąd to lekkie rozczarowanie.
Macie w planach "Sedno"? Jestem ciekawa, jak Wy odbierzecie tę powieść.
Niektórzy nie cofną się przed niczym, żeby chronić siebie i swoich bliskich. Szczecin, czerwiec 2016 roku. W gabinecie psychoterapeutki Mileny Korcz zjawia...
Kiedy myśliwy zmienia się w zwierzynę łowną, przestają obowiązywać wszelkie reguły. W Szczecinie grasuje seryjny morderca. Swoje ofiary zabija bardzo...
Przeczytane:2025-08-04, Ocena: 6, Przeczytałam, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025, 12 książek 2025, 26 książek 2025, 52 książki 2025, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2025 roku,
Powiem wam, że ta książka totalnie mnie zaskoczyła. Wiem, że autor ma specyficzne pióro, ale tutaj przeszedł samego siebie. W dłuższej mierze nie ma tu dialogów, a jedynie myśli postaci, które nic nie różnią się od jego słów. Czarnych jak smoła i lepkich jak lep. Cokolwiek go nie spotkało, to w niczym nie potrafi odnaleźć pozytywnych wydarzeń. Na dzień dobry wita nas strachem, który przeobraża się w narzekanie tak usilne, że ja swoje malutkie życie dostrzegłam jako plus:-) Nawet jak opowiadał o tym, że wygrał bardzo ważny dla niego konkurs, to nie widział w nim satysfakcji, tylko udrękę i kolejną pracę, którą wiedział, że będzie musiał wykonywać. Nawet jego szczęście go nie cieszy. Radość u tej postaci zawsze się wiąże z wyzwaniem i wysiłkiem. No nie możliwa była to osobowość. W tym wszystkim im bardziej on narzekał, tym mocniej utwierdzałam się w przekonaniu, że wiodę w miarę dobre życie:-) Ale nie przejmujcie się, bo nie tylko o niego tutaj chodziło. W jego życiu przewijają się różne osoby i każda z nich posiadała coś, czego nie miała ta następna. Każdy z nich skrywał swoje wstydliwe sekrety i spostrzeżenia, które z jakichś powodów zaczynali odkrywać. Dosłownie jakby główny bohater swoją aparycją oddziaływał na ich grzeszki zaklęte w podświadomości i za pomocą wspólnej energii zaczynały wychodzić jeden po drugim. Jakby wypowiedzenie ich w jego towarzystwie powodowało, że zdejmowali je ze swoich karków.
Autor poruszył tutaj sens kilku zawodów, które dla innych ludzi wydają się być najbardziej nudnymi. Odkrywa nam ich punkt widzenia, gdzie po rozumieniu ich fascynacji, zupełnie inaczej dostrzegamy je w całości. Każdy tutaj pragnie zabić swój czas, ale zupełnie czymś innym. Tak jakby paleta barw musiała nam udowodnić jak bardzo każdy z kolorów cieszy się i złości jednocześnie, że stanowi daną barwę. To było takie odkrywcze, bo dużo jest tutaj psychologicznych spekulacji. Im bardziej ktoś tu jest znużony, tym mocniej interesuje nas dlaczego. Co ukrywa, co takiego go trapi, że nie potrafi poradzić sobie ze swoim życiem. Dochodzi tutaj też do pewnej przemiany. Sam architekt dziwi się dlaczego jego osobowość się zmienia. Dosłownie jakby każda napotkana postać wyciągała z niego coś innego. Coś, czego się wstydził, co nienawidził, za czym tęsknił czy też co udawał. W pewnym momencie czytelnik jeśli poszukuje wartości w książkach spostrzega, że i jego ciche sekreciki również mogą zostać uleczone. Dojście do takich myśli miało dla mnie wydźwięk terapeutyczny. Może wszystko przez to, że żyję w przekonaniu, że każda książka powstaje po coś lub dla kogoś. Nie znalazłam w swoim życiu jeszcze książki napisanej dla samej książki. Każdy pisarz czy pisarka wkładają w nie kawałek siebie. To rzeczy, które w nich siedziały, gdzie czasami przelatywały w głowie niczym leniwe owieczki i nagle dobiegły do takiego momentu, że potrzebują się wydostać na zewnątrz. Żeby ludzie poznali to, co w nich drzemało. W ten sposób przekazują nam cząstkę siebie, którą niektórzy potrafią dostrzec. Pan Marek jest człowiekiem, który obserwuje innych. A co z tą obserwacją robi, to każdy może o tym przeczytać:-)
Psychologiczna obserwacja siebie i zmieniającego się świata pod kontem napotykanych ludzi. Właśnie to ujrzałam w tej lekturze:-)