Rok 1906 - czas, gdy polskie dusze rozdziera tęsknota za wolnością, a rosyjski zabór zaciska swoje kleszcze. W tej rzeczywistości Różany Jar stoi niewzruszony niczym świadek epoki, kryjąc w swoich ścianach więcej sekretów niż płatków w ogrodowych różach.
Aleksandra - nieustraszona dziedziczka majątku, w której żyłach płynie zarówno krew rosyjskiego pułkownika, jak i dumnej polskiej szlachcianki - balansuje na krawędzi dwóch światów. Czekając na powrót ukochanego Stefana, nie przeczuwa, że wkrótce jej życie rozpadnie się jak domek z kart.
Między szelestem jedwabnych sukien na gubernatorskich balach a szeptem konspiracji w zacienionych pokojach Różanego Jaru Aleksandra stopniowo odkrywa, że prawda ma wiele twarzy - każda piękniejsza i straszniejsza od poprzedniej. W świecie, gdzie miłość miesza się ze zdradą, a patriotyzm z kolaboracją, tylko jedno pozostaje pewne - by ocalić to, co najcenniejsze, trzeba być gotowym poświęcić wszystko.
Saga Różany Jar to nie tylko opowieść o walce o niepodległość - to historia ludzi, których serca biją w rytmie zakazanych uczuć i nieostrożnych deklaracji, gdzie każda decyzja odbija się echem przez pokolenia, a prawdziwa lojalność wystawiana jest na próbę w najmniej oczekiwanych momentach.
***
Ta książka uwodzi czytelnika tym, czym najbardziej lubimy być uwodzeni - sielską atmosferą ziemiańskiego dworu, skrywaną tajemnicą, miłością, dla której nie widać szans na spełnienie, i spiskową działalnością. Jej bohaterka wzrusza czytelnika determinacją w dążeniu do odkrycia dziedzictwa swojej matki - Polki i chęcią niesienia pomocy jej rodakom. Dajcie się uwieść i wzruszyć.
Serdecznie polecam! Katarzyna Maludy, autorka Sagi warszawskiej i cyklu Cień od wschodu
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2025-07-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Kocham tę książkę. Przeczuwałam, że "Sonata miłości" będzie spójną kontynuacją "Melodii wolności", spodziewałam się, że będą emocje, wiedziałam, że warstwa językowa i literackie piękno będą wyczuwalne na każdej stronie, byłam pewna, że kolejny raz muzyka, mimo iż obecna na kartach powieści, będzie słyszalna w moich uszach. Ale nie spodziewałam się, że dostanę tu całą serię plot twistów, a mój ogląd na niektóre postaci drastycznie się zmieni. To, co zrobiła autorka w tej części przeszło moje najśmielsze wyobrażenie. Jestem zachwycona, oczarowana i pozostawiona z takim zakończeniem, że po zamknięciu książki, nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
W roku 1906, w zniewolonym Królestwie Polskim, Różany Jar nie jest już tylko sielskim dworkiem. To tutaj Aleksandra — córka rosyjskiego pułkownika i polskiej szlachcianki zaczyna odkrywać, że jej ukochane miejsce jest poletkiem dla kłamstw, intryg i zdrad. Po zniknięciu Stefana okazuje się, że Adam, przyjaciel dziewczyny został sprzymierzeńcem caratu. Żeby tego było mało, do Ostrówka przybywa Igor Wołkow — dawny adorator Aleksandry, mężczyzna, którego ta odrzuciła, a który jeszcze niedawno groził jej zemstą. Tymczasem teraz oferuje on jej wsparcie i dostęp do świata rosyjskich elit. Co więcej, w Różanym Jarze pojawia się Kazimierz, mężczyzna podający się za brata Stefana.
W tej części Aleksandra z nieco zagubionej, ale buntowniczej dziewczyny, staje się kobietą, która podejmuje świadome działania, mądrze dąży do odkrycia prawdy, a przy tym nie brakuje z jej strony ryzykownych działań. Ona wie, że jeden zły ruch, jedna nieodpowiednia decyzja, a straci wszystko, co jest jej bliskie.
Cieszę się, że autorka wprowadziła postać Kazimierza, który, wierzcie mi, mocno namiesza. Ale jeszcze bardziej cieszy mnie, że zostało tu o sto osiemdziesiąt stopni odwrócone to, do czego przywykłam w pierwszym tomie i czego byłam wręcz pewna, że pozostanie niezmienne. Bo tego, jaki numer wywinie Adam Wroński i że zapałam sympatią do Igora Wołkowa, a Stefan Korzeniowski zacznie jawić się w moich oczach jako tchórz, nie spodziewałabym się nigdy w życiu.
"Sonata miłości" oprócz tego, że dostarcza mnóstwa przeróżnych emocji, odbiera czytelnikowi to, do czego zdążył się przyzwyczaić i co było dla niego bezpieczną przystanią, to też wielokrotnie rani jak różane kolce — delikatnie, ale znacząco. Jestem przeogromnie ciekawa, kto w kolejnej części wbije kolec w moje czytelnicze serce.
I napiszę coś, co już wielokrotnie pisałam w kontekście tej książki: rzadko kiedy zdarza się, żeby druga część była lepsza od pierwszej, a Magdalenie Buraczewskiej-Świątek to się udało i tym samym przeszła samą siebie.
Jeśli lubicie powieści historyczne, intrygi, wielkie miłości, zawiedzione uczucia, a przy tym piękny język, muzykę i wciągające sagi, to "Sonata miłości" (oraz jej poprzedniczka) spełni Wasze oczekiwania, a nawet da jeszcze więcej.
„Sonata miłości” to opowieść, która zaczyna się od pierwszego drgnienia duszy. To powieść, którą nie tylko się czyta, ale której się słucha – między wersami, między pauzami – niczym utworu rozpisanego na emocje, pragnienia i niedopowiedziane tęsknoty. Magdalena Buraczewska-Świątek po raz kolejny komponuje historię, która gra na wszystkich strunach serca, prowadząc nas przez świat niczym przez partyturę pełną zmiennych tonacji i dramatycznych zwrotów akcji.
Rok 1906. Królestwo Polskie drży pod carskim butem, a w cieniu wielkiej historii rozgrywa się kameralna, lecz nie mniej poruszająca symfonia miłości, zdrady i lojalności. Różany Jar – miejsce, które dla Aleksandry miało być domem, okazuje się sceną pełną maskarad, intryg i rozczarowań. A jednak, to właśnie tutaj – między duszącym zapachem róż a szelestem carskich dokumentów – rozbrzmiewa tytułowa sonata.
Aleksandra Orłowa, kobieta rozdarta między sercem a powinnością, nie jest tylko bohaterką tej historii. Ona jest muzyką. Każdy jej wybór, każdy bunt i każda chwila zawahania wybrzmiewa niczym fraza z sonaty: raz łagodna jak adagio, raz napięta jak dramatyczne allegro. Po zniknięciu Stefana – jej ukochanego i pianisty, który poruszał jej duszę niczym klawisze fortepianu, Aleksandra staje wobec partii życia, którą musi wykonać bez przygotowania. A każdy fałsz w tej grze może kosztować nie tylko ją samą, ale i tych, których próbuje ocalić.
Autorka snuje tę historię z wyczuciem godnym dojrzałego kompozytora – każdy wątek to osobna linia melodyczna, która z czasem splata się w bogatą harmonię. Adam – przyjaciel, który znika, by potem powrócić w nowej, niezrozumiałej tonacji. Igor Wołkow – niczym motyw przewodni z przeszłości, który powraca, uwodzicielski i niepokojąco dobrze dopasowany do rytmu petersburskich salonów. Kazimierz – dysonans, który wdziera się w strukturę utworu, z pozoru niepasujący, a jednak konieczny, by całość nabrała dramatycznej głębi.
W tle tej osobistej sonaty nie milknie echo większej historii – Polski rozpiętej między podległością a wolnością, między nadzieją a konspiracją. Każda scena, każda rozmowa, każdy bal i każde milczenie nosi w sobie napięcie tych czasów – jak napięcie między dwiema nutami, które za chwilę mogą wybuchnąć w dramatycznym fortissimo albo zgasnąć w szeptanym diminuendo.
Buraczewska-Świątek nie prowadzi narracji – ona nią dyryguje. Jej słowa mają rytm, frazę i tempo. Opisy pejzaży, spojrzeń, wspomnień – są jak pasaże fortepianowe: czasem ciche i łagodzące, czasem tnące jak nieoczekiwany akord w molowej tonacji. A jednak najgłośniej brzmi w tej powieści to, czego nie można powiedzieć – zawahanie w geście, drżenie dłoni, nuta lęku przed prawdą… Jakby najważniejsze emocje wybrzmiewały między słowami.
„Sonata miłości” to historia, który nie daje łatwego finału. To nie klasyczna kompozycja, w której wszystko znajduje swoje miejsce i rozbrzmiewa czysto. To raczej romantyczna improwizacja o tamtych czasach – pełnych zgrzytów, błędów, prób, ale też momentów olśnienia, gdy muzyka i życie stają się w tej historii jednym. To historia o miłości, która jak każda prawdziwa melodia - potrzebuje ciszy, by naprawdę wybrzmieć.
Gdy zamkniecie tę książkę, nie zostaniecie z pustką. Zostaniecie z echem. Echem kroczącej po marmurowych schodach Aleksandry. Echem dźwięków fortepianu, który zamilkł, ale nadal brzmi w sercu. Echem pytania, które powraca jak refren: czy można kochać wiernie, nie zdradzając samego siebie?
Z całego serca gratuluję Autorce @na.bookszpanie wspaniałej kontynuacji 💖.
Dziękuję za zaufanie i możliwość patronowania tej wspaniałej książce wydawnictwu @wydawnictworeplika (współpraca reklamowa) 🩷.
#współpracarecenzencka
Znów mogłam się przenieść do Ostrówka z początku XX wieku, do Różanego Jaru, tym razem w zimowej scenerii. I znów dałam się porwać muzyce, niepokojom i namiętnościom. Ta część Sagi jest zdecydowanie bardziej melancholijna oraz nastawiona na motyw walki o niepodległość i kolaboracji. Wybrzmiewa tu tęsknota. Stefan zniknął, Adam zniknął, a Aleksandra została sama i nie wie co robić, czy jej wybory są słuszne, nie wie komu zaufać, a do tego ma w perspektywie wizytę ojca, z którym nie rozstała się ostatnio w miłych okolicznościach.
W tej części poznajemy również bliżej innych bohaterów. Zosię, która z jednej strony jest naiwną wiejską dziewczyną, a z drugiej ma w sobie tyle mądrości, że nie jedna bardziej doświadczona życiowo osoba mogłaby pozazdrościć. Igora, który zdecydowanie zdobył więcej mojej sympatii. Dlaczego? Nie zdradzę ?. Mamy tu też Krzysztofa, brata Stefana. Pojawił się znikąd i stara się wejść w ruch niepodległościowy. Nie polubiliśmy się, a czy słusznie, to sami sprawdźcie ?. I muszę przyznać, że Sasza tutaj mnie trochę rozczarowała. I rozumiem, że była zdezorientowana, niepewna uczuć Stefana, i cieszyłam się, że powiedziała mu wprost co myśli o ich relacji, ale później jakby sama nie wiedziała czego, i kogo, chce.
Czytając tą książkę czułam smutek i dużą dozę nostalgii. Często złość na bohaterów i na to co ich spotyka. Magdalena wspaniale potrafi oddać nastroje panujące w ówczesnych czasach, tworzy opisy, które nie nużą, a wciągają, a my widzimy to wszystko dokładnie, czujemy te emocje i słyszymy dźwięki.
Mam tylko jeden zarzut do autorki. Magda! Jak można zakończyć to w takim momencie? Jak ja wytrzymam do kolejnej części?
Pokochałam tą sagę od pierwszej linijki pierwszego tomu i to zdecydowanie się nie zmieni. Zasłużone 9/10 ?
Aleksandra, córka rosyjskiego pułkownika, przybywa z Petersburga do Różanego Jaru - majątku odziedziczonego po nieżyjącej matce, położonego we wsi Ostrówek...
Aleksandra Orłowa, córka rosyjskiego oficera i polskiej patriotki, ucieka z petersburskich salonów do położonego w sercu zaboru rosyjskiego podlaskiego...
Przeczytane:2025-08-19, Ocena: 5, Przeczytałem,
“Wolność to jak ten wiatr na polu. Nie widzisz go, ale czujesz, jak ci włosy rozwiewa i serce radością napełnia”.
Rok 1906. Ziemie Królestwa Polskiego pod rosyjskim zaborem. Drugi tom serii „Różany Jar” od pierwszych stron wciąga w wir niepokojących wydarzeń. Jeśli w pierwszej części królowały subtelne uczucia i zachwycające piękno przyrody, tutaj dominują niepokój, powaga i groza codzienności. Mroźne powietrze aż odbiera dech, a tęsknota za wolnością boli coraz mocniej. Aleksandra, po zniknięciu Stefana zaangażowanego w działalność niepodległościową, żyje w ciągłym lęku o ukochanego. Kiedy znika również Adam, jej obawy przybierają na sile. Młoda kobieta zaczyna dostrzegać, że Różany Jar kryje wiele tajemnic, a zagrożenie czai się niemal wszędzie. Wtedy niespodziewanie na jej drodze znów pojawia się Igor Wołkow – dawny adorator…
„Sonata miłości” to niezwykle udana kontynuacja serii „Różany Jar”. Fabuła prowadzi nas na Podlasie początku XX wieku, do czasów, gdy Polska pozostawała pod jarzmem carskiej Rosji. Autorka z lekkością i barwą snuje opowieść o ludzkich losach, relacjach pełnych emocji, o walce o niepodległość i o codzienności pod rządami zaborcy. Styl autorki jest lekki, naturalny, barwny, czytanie było przyjemnością. Z łatwością Pani Magdalena Buraczewska-Świątek oddaje emocje, drgania serca, wewnętrzne rozterki, jakie są udziałem naszych bohaterów. Postacie są prawdziwe, wiarygodne, pełne sprzecznych uczuć. Aleksandra zachwyca – wrażliwa, ciepła, empatyczna, a zarazem coraz silniejsza i bardziej zdeterminowana. Dojrzewa, podejmuje mądre, trudne decyzje, broni słabszych. Obserwowanie jej przemiany to ogromna przyjemność.
Powieść przykuwa uwagę od pierwszych stron. Klimatyczna, realnie odzwierciedla ówczesną rzeczywistość. Zajmująca obyczajowość, obok istotne w całej powieści tło historyczne, a w tle wyraźnie słyszane dźwięki muzyki. Patriotyzm, silne przekonanie, że Polska jeszcze kiedyś będzie wolna, determinacja. Poczucie obowiązku, tajemnice rodzinne, poświecenie. Miłość i jej różne oblicza, ta do drugiego człowieka i ta do ojczyzny. Dokonywane trudne wybory, ich konsekwencje.
Napisana wrażliwym sercem i pięknym językiem historia, od której nie mogłam się oderwać. O miłości, o trudnych wyborach, o niepewności. I to przepiękne, dopracowane w każdym detalu, cieszące oko wydanie. Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Bardzo polecam całą serię. Tatiasza i jej książki :)