Ostatni tom przygód odważnej i gniewnej Jagi
Zbliża się maj i dzień, w którym Jaga ma spełnić daną Swarożycowi obietnicę. Tylko jak wejść do zaświatów, gdy pod sercem nosi się dziecko?
Jarogniewa musi zmierzyć się ze swoimi lękami i jeszcze raz zastanowić, co jest dla niej ważne. W podjęciu tej decyzji na pewno nie pomogą jej nadopiekuńczy Mszczuj, grożący spaleniem wszystkiego w przypadku niesubordynacji Swarożyc i bielińscy pacjenci, dla których Jarogniewa ma coraz mniej czasu. Na domiar złego dziecko jej przyjaciółki ma kłopoty, a bagno nie chce tak łatwo oddać zatopionych w nim skarbów.
Czy Jadze uda się żyć tak, by niczego nie żałować? I dlaczego rodzanice w taki sposób zaplotły jej dolę?
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2025-06-11
Kategoria: b.d
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Polski
Cykl „Kwiat paproci” Katarzyny Bereniki Miszczuk rozkochał mnie w fantasy i mitologii, szczególnie słowiańskiej. Od tamtej pory każdą jej książkę biorę w ciemno – wiem, że nigdy mnie nie zawiedzie. Po nieco słabszym „Mszczuju” czułam, że kolejna historia mnie porwie. I nie myliłam się! Skoro główną rolę gra tu Swarożyc – czarujący drań, bawidamek i intrygant – to było pewne, że dostanę opowieść mocną, pełną emocji, napięcia, erotycznych iskierek i misternie utkanego podstępu.
„Swarożyc” to kulminacja historii, przypominająca osobistą spowiedź Jarogniewy – pełną bólu, żalu, ale i pragnienia wolności. Jaga nie wybiela się, nie usprawiedliwia. Mówi szczerze, bez upiększeń, świadoma swoich błędów. Wciąż buntownicza i pełna energii, tym razem musi wybrać między lojalnością wobec Swarożyca a bezpieczeństwem swoim i dziecka. Zobowiązana do spełnienia obietnicy, wyrusza do Wyraju, oddalając się od Bielin, pacjentów i przyjaciół. Tymczasem w wiosce dzieją się dziwne rzeczy – chorzy nagle zdrowieją, zwierzęta zachowują się jak ożywione trupy, a syn przyjaciółki Jagi umiera. Jaga zrobi wszystko, by go ocalić – choć to nie będzie łatwe. W tym wszystkim jest jeszcze Mszczuj – kochający, nadopiekuńczy mąż i przyszły ojciec, który mimo dobrego serca zaczyna Jagę uwierać.
Swarożyc to egoista, narcyz i manipulator — mistrz gry, który w końcu dostał, na co zasłużył. Prawdziwy drań. A jednak to właśnie on nadawał tej historii pazura – nie tylko tu, ale i wcześniej. Wnosił ogień, napięcie i nieprzewidywalność. W duecie z wybuchową, nieokiełznaną Jagą tworzyli mieszankę wybuchową, której nie dało się zatrzymać. Inaczej ta opowieść po prostu nie mogła się potoczyć. Szkoda, że to już koniec… Ale przecież coś musi się skończyć, żeby mogło zacząć się coś nowego.
Miszczuk jak zawsze świetnie rozwinęła wątki mitologii słowiańskiej, opisując je ciekawie, intrygująco i barwnie. Jej opowieść wciąga od samego początku aż po ostatnie strony, w których kryje się zapowiedź dalszego ciągu. Tylko w nieco odmiennym składzie. Lekki styl narracji, zabawne dialogi, ironiczny humor sprawiają, że całość czyta się niezwykle przyjemnie. A sposób, w jaki autorka połączyła świat mitologii słowiańskiej oraz naszą polską codzienność, tylko podkreślił realizm całej historii. Historii, która stała się mi tak bliska, pełna ciepła i wolności. Historii, która u swego kresu wywołała u mnie morze łez, bowiem tak bardzo zżyłam się z naszymi bohaterami, a w szczególności z Jagą. Kobieta wyzwoloną, świadomą swoich pragnieniach i przeznaczenia, swoich wad i zalet.
Już teraz autorka zapewnia nas, że to nie koniec historii Bielin, że już niebawem Gosia, Mieszko i Gard zawładną wielbicielami serii „Kwiat paproci”. I biorąc pod uwagę nowe wyzwania, jakie ich czekają, o których tutaj wspomniano, to jestem przekonana, że to, co nieobliczalne jest jeszcze przed nami.
Nie wyobrażam siebie innego zakończenia historii Jagi niż ta, jaką zaprezentowała nam autorka. Całości idealnie oddaje charakter głównej bohaterki, która robię to, co chce i kończy tak, jak chce. Choć łzy same cisnęły mi się do oczu, bowiem Jaga została tak okrutnie wykorzystana przez tego, który obiecał ją wspierać, a który okazał się łachudrą i źle na tym wyszedł, to ona żyła tak, jak tego chciała.
Cały cykl „Kwiatu paproci” nie jest ciepłą, cukierkową i prostą historią o szeptuchach. O Jadze i Gosi oraz ich najbliższych. To powieść pełna cierpienia, często głęboko skrywanego, z którego każdy wychodzi wygrany. To powieść, która łączy rzeczywistość z wierzeniami naszych przodków, a którą wydaje się tak bliska i realna- taka nasza. Kocham ten cykl, jego bohaterów i czekam na ciąg dalszy. I to się nigdy nie zmieni.
Od tej ośmio tomowej serii zaczęłam moją przygodę z fantastyką i mitologią słowiańską ?. To dzięki Jadze i Gosi pokochałam ten świat i ciągle chcę więcej ?. Mimo tego, że Gośka strasznie mnie irytowała na początku swojej przygody w roli początkującej szeptuchy- ah ten strach przed kleszczami i jej cudne wdzianko ?.
Już czytając prolog wiedziałam jak się skończy ta część, że będzie radość ale też i morze łez ?. Będę wspominać z nostalgią ?
Jeśli jeszcze nie czytaliście to bardzo Wam polecam podróż po Bielinach ?
Książka rozpoczyna się jak każdy poprzedni tom historii tych dwojga, więc zostajemy zaproszeni do domu Gosławy, obecnej Szeptuchy, a jednocześnie przyjaciółki i opiekunki staruteńkiej już Jarogniewy. Podczas rozmowy kobiet Jaga wspomina dawno minione lata i w ten sposób przenosi czytelnika do właściwej historii.
Jaga i Mszczuj mieszkają wspólnie i oczekują dziecka, które kobieta nosi pod sercem, jednak jej myśli uciekają daleko od domowego ogniska.. jej serce rozpala zupełnie inny ogień.. ogień Swarożyca. Jednocześnie winna jest mu obietnicę, którą czas spełnić czyli wejść do Wyraju. Zadufany w sobie bóg jak zawsze za nic ma ludzi, więc nie przejmuje się niczym.. Mszczuj przeżywa gehennę i rozczarowanie ich życiem małżeńskim. Przed kobietą bardzo trudne decyzje. Międzyczasie przed Szeptuchą staje trudne do rozwiązania zadanie, bowiem jedna z rodzianic bierze urlop i życie mieszkańców Bielin staje na głowie. Mało ? To dorzućmy jeszcze fakt, że z pewnych przyczyn Gniewa stara się powołać do życia wilkołaka..
Historia Jarogniewy od początku jest dla mnie bardziej poważna niż części z Gosią, dodatkowo ta część musiała wyjaśnić te najsmutniejsze wątki z młodości Szeptuchy i Żercy . Żal mi niemiłosiernie Mszczuja, ale jego los był znany już w pierwszym tomie, niemniej autorka świetnie pokazała co doprowadziło do upadku tego mężczyzny o gołębim sercu. Dlatego też cieszę się, że spotykamy go na końcu książki w Wyraju :) Aż mi się łezka zakręciła ze wzruszenia.
Ostanie tomy mają to do siebie, że z jednej strony chce się je przeczytać jak najszybciej, żeby dowiedzieć się jak potoczy się historia, a z drugiej strony człowiek nie chce aby ona się kończyła.
Jednak w posłowie autora dała iskierkę nadziei na spin off :) Więc jest to pewna osłoda :)
"Swarożyc" to ostatni tom opowiadający historię Jarogniewy. W tej części szeptucha musi zmierzyć się nie tylko z wejściem do Nawii, ale również z problemami przyjaciółki i innych mieszkańców Bielin. Śmiertelna choroba, nadopiekuńczy mąż, a do tego bóstwo, które grozi spaleniem bliskich. No nie ma co, Jaga to umie zebrać sobie kłopotów. Tylko czemu jej dola została tak zapleciona? Czy to przez incydent z kołyski?
"Swarożyc" wciągnął mnie od pierwszych stron i jest mi naprawdę przykro, że musiałam pożegnać się z Jagą. Choć muszę przyznać, że lepszego zakończenia nie mogłam sobie wymarzyć.
Fabuła jest świetnie poprowadzona, ale naprawdę smutno było mi z powodu Jagi i Mszczuja. Ten związek naprawdę mógł się udać... Poza tym, w końcu dowiadujemy się jak z kochanka Swarożyc awansował na wroga. No nie powiem, ale też bym się na niego wkurzyła na miejscu szeptuchy. Po tym co dla niego zrobiła, mógł chociaż dać coś od siebie. Z drugiej strony jest zadufanym w sobie bóstwem, które nie bardzo zwraca uwagę na ludzi. Można się było po nim spodziewać najgorszego...
Ciekawie w całą tę historię są wplecione również rodzanice. Miło było dowiedzieć się o nich czegoś więcej, a i charakterem dorównywały Jarogniewie.
Chyba Wam to powtarzam przy każdym tomie, ale jeśli jeszcze nie sięgnęliście po cykl Kwiat paproci to koniecznie musicie to nadrobić! Autorka oprócz fantastycznego świata, wykreowała także świetnych bohaterów.
Na zaklęcia, uroki i marzenia "Urocznik" to połączenie uniwersalnego kalendarza, minikompendium wiedzy, której nie powstydziłyby się żadna szeptucha i...
Nowa książka jednej z najpopularniejszych polskich pisarek - autorki bestsellerowej serii Kwiat paproci. Zwariowana komedia kryminalna. Ilustratorka...
Przeczytane:2025-07-06, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
Znacie Katarzynę Berenikę Miszczuk?
Pewnie tak, więc pewnie znacie też jej serię o Szeptusze Gosi. Jeśli nie, to polecam wam ją poznać, ponieważ świat, jaki wykreowała autorka, jest wciągający i ciężko od niego się oderwać. Niedawno miała premierę już ósma część cyklu Kwiat Paproci, który już od jakiegoś czasu nie opowiada o przygodach młodej szeptuchy Gosi, a skupia się na przeszłości jej mentorki, Jarogniewy, często nazywanej Jagą. Nie ukrywam, że to właśnie Jaga porwała moje serce od pierwszego tomu i ciężko było mi się z nią pożegnać w tym tomie. Już od pierwszych zapowiedzi chciałam sięgnąć po “Swarożyca”, jednak bałam się końca, pożegnania i podświadomie wiedziałam, że jako matka ciężko będzie mi czytać o ciąży Jarogniewy, tym bardziej że od samego początku wiedziałam, jak się ona zakończy. Do tej pory mam łzy w oczach, nie tylko przez to co tam się wydarzyło, ale przez to, że już mi brakuje tych bohaterów, więc spodziewajcie się, że niedługo zrobię reread całego cyklu. Tom po tomie będę się zatapiać w tej historii. Jaga to nadal moja ulubioną bohaterka i mimo błędów jakie popełniła, z podniesionym czołem stanęła przed konsekwencjami swoich czynów.
Jarogniewa po raz ostatni siada z Gosią i wspomina swoją przeszłość. Dochodzi do punktu kulminacyjnego, w którym jest zobowiązana do wypełnienia danej obietnicy Swarożycowi. Czas nie jest odpowiedni, ponieważ Jarogniewa jest brzemienna i ryzyko wypełnienia obietnicy danej Swarożycowi, wiąże się z ryzykiem, jakie kładzie na swoje nienarodzone dziecko. Jarogniewa jeszcze nie dopuszcza do siebie myśli, że urodzi dziecko Mszczujowi, za to przyszły ojciec jest w skowronkach, aż do momentu, gdy widzi, że nie stworzy niczego prawdziwego z żoną.
Sięgacie po prequele serii, które lubicie? Ja sięgam, nawet jeśli to jest prequel o bohaterach, których nie poznałam jeszcze. Jednak jeśli jest to prequel o bohaterce, która podbiła moje serce, to wiem, że nie ominę go nigdy. Jarogniewa jest pyskata nie tylko jako staruszka ale też jako młoda panna i kobieta. Dąży do tego co chce i najczęściej jej się to udaje. Nigdy nie myślała o zakładaniu rodziny, nie widziała się w tej roli. Jej dusza jest wolna, a sama Jaga jest zadziorna i mówiąca prawdę prosto w twarz, niekiedy żałuje, że nie ugryzła się w język, jednak prędzej jest zdania, że nie powinno się żałować tego co się zrobiło czy powiedziało.
Tytułowy Swarożyc za to jest jeszcze większym ziółkiem, niż można się spodziewać. Jego boskość jest magnesem, jednak jego język jest rozwidlony jak u węża, nie powinno się wierzyć w jego słowa, o czym przekonaliśmy się niejednokrotnie, nie tylko czytając o przygodach Jarogniewy, ale też Gosi.
Pożegnaliśmy Jagę, której będzie mi bardzo brakowało, ale informacja, że nie kończymy przygody z bohaterami Kwiatu paproci, bardzo mnie zadowoliła i lekko pocieszyła. Przygody Gosi i Mieszka, to coś, na co czekam, bo przedsmak już dostaliśmy w historii o Jarogniewie, gdy Gosia przemycała kilka informacji o Mieszku.
Jeśli jesteście gotowi na to pożegnanie, to nie czekajcie jak ja, sięgnijcie po nią jak najszybciej i przygotujcie sobie mały zapas chusteczek i nie słuchajcie prologu na słuchawkach w miejscu publicznym. Ja zrobiłam ten błąd i otrzymałam wiele zdegustowanych spojrzeń.
Do zobaczenia Jago w Nawii i zaznaj tam spokoju.
Dziękuje bardzo wydawnictwu Mięta za możliwość pożegnania się z tą historią i tą bohaterką, którą kocham całym sercem.