Okładka książki - Trzecia osoba

Trzecia osoba


Ocena: 4.91 (11 głosów)

Czy można tak po prostu zniknąć? Zostawić wszystko, także dzieci?

Monika i Mirosław Bresiowie pewnego dnia przepadli bez śladu, a Marcin, Milena i Mati nagle stracili rodziców. Każde z dzieci inaczej się z tą stratą uporało. Cała trójka ma też własne, nie do końca zgodne wspomnienia z czasu zaginięcia mamy i taty.

W dawnym domu Bresiów zamieszkała nowa rodzina: Sławek Dębski z rodzicami. Chłopaka zainteresowała sprawa zniknięcia poprzednich lokatorów. Nie miał pojęcia, że niewinna próba poznania losu ludzi, z którymi zetknął go przypadek, zmieni jego życie. Amatorskie śledztwo Sławka staje się dla rodzeństwa bodźcem do ponownego przeżycia minionych wydarzeń.

Anna Kańtoch doskonale łączy dawną tajemnicę, kwestię wiarygodności wspomnień, strategie radzenia sobie z traumą oraz - oczywiście - kryminalną zagadkę. Powstaje mroczna i fascynująca całość.

Ta intymna opowieść o rodzeństwie dotkniętym wielkim nieszczęściem, które po latach wciąż ich prześladuje, prowokuje do pytania: czy warto dążyć do poznania wszystkich tajemnic? Anna Kańtoch napisała powieść, w której kibicujemy bohaterom, a jednocześnie boimy się chwili, gdy dotrą do prawdy. Mistrzostwo!

AGNIESZKA KALUS

kanał Czytam, bo lubię

Informacje dodatkowe o Trzecia osoba:

Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-04-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788368367164
Liczba stron: 328

Tagi: Literatura kryminalna i detektywistyczna Thrillery i suspens

więcej

Kup książkę Trzecia osoba

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Trzecia osoba - opinie o książce

Avatar użytkownika - Renata123mala
Renata123mala
Przeczytane:2025-09-07, Ocena: 6, Przeczytałam, Ksiązki 2025,

; Dlatego nie lubię zamykać oczu, bo wtedy ludzie znikają. A jeśli znikają, nigdy nie wiadomo, czy wrócą. ;
                                                      - Jodi Picoult ; Już czas ;


Polecając Wam powieść ; Trzecią osobę ; warto nadmienić iż trzy części zostały podzielone i nazwane imionami rodzeństwa które są głównymi postaciami w książkach: ; Marzec ; ukazuje perspektywę Marcina, ; Kwiecień ; należy do Mileny, ; Maj ; istnieje tylko dla Matiego. Każda z części ukazuje nowe elementy układanki, różnice w ich wspomnieniach, zmuszają Was do uczestnictwa w śledztwie. Spotkacie bardzo refleksyjną narracje, spokojną, skupiającą się na życiu bohaterów. daje namiastkę normalności, spójności, poczucie budującego realizmu, by po czasie wprowadzić klimat niepokoju. 
Co spotkacie w ; Trzeciej osobie ;? 
Przeniesiecie się w czasie do wsi Radziechowy która stała się główną scenerią i ważnym elementem opowieści. Poznacie Golgotę Beskidów która pięknie wkomponowała się charakterystyczną dla dobrze skrojonego thrillera poczucie tajemnicy, zamglenia, cierpienia, duszności która stanowi niebywały klimat i atmosferę całej fabuły. To tam zaczyna się smutna historia od której wszystko się zaczyna i trwa do teraźniejszości. Ale po kolei. W roku 1995. gdzie Monika i Mirosław Bresiowie zabierają trójkę swoich dzieci, Marcina, Milenę i Mateusza do bunkra w lesie nie daleko beskidzkiej wsi. Rodzice każą się dzieciom bawić w chowanego, a sami przepadają jak kamień w wodę. To niespodziewane zniknięcie kładzie się cieniem na dalszym życiu rodzeństwa. Trzydzieści lat później w dawnym domu Bresiów, zamieszkała nowa rodzina z synem którego zainteresowała sprawa zniknięcia dawnych lokatorów. Aż któregoś dnia przepada bez wieści. Rodzeństwo konfrontuje się ze swoimi wspomnieniami, tymczasem rusza śledztwo. Czy ktoś pomógł zejść z tego świata Sławkowi bo za dużo wiedział, widział, kim jest morderca, czy znajdą się zaginione ciała, kto stoi za całym tajemniczym zdarzeniem?


Autorka po mistrzowsku wskazuje jak ludzka pamięć potrafi wyprzeć  by bronić się przed bólem, w ; Trzeciej osobie ; podany mamy nie zwykły kryminał, śledztwo, dochodzenie, ale wnikliwą wiwisekcje ludzkiej duszy i mechanizmów obronnych. Autorka nie tworzy jednoznacznych postaci, każda z nich jest namacalnie realna, obdarzona wewnętrznymi konfliktami jak opisana i przedstawiona walka z depresją Sławka czy problemy psychiczne co daje rzeczywisty wymiar społeczny. 


Powieść jest wybitna, emocjonalna, psychologiczna, z elementami kryminalnymi, nie służy tylko jako dostarczanie rozrywki poprzez rozwiązanie zagadki, skłania do refleksji, analizy zdarzeń. Co do finału uważam że mogła być utrzymana w rytmie i tempie jaki nadawała fabuła, troszkę zabrakło mi pazura, co dało efekt szybkiego zakończenia książki z lekkim niedosytem, ale posiada na szczęście mocne strony, mocna, intrygująca, zapada w pamięć. Polecam miłośnikom dobrego thrillera, inteligentnego kryminału, która stawia na atmosferę, nie tylko na pogoni za tropem. Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - BOOKSARE_MYPASSI
BOOKSARE_MYPASSI
Przeczytane:2025-08-11, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Posiadam, współpraca,

Monika i Mirosław Bresiowie pewnego dnia znikają bez śladu, a ich dzieci – Marcin, Milena i Mati – nagle tracą rodziców. Każde z nich przeżywa tę stratę na swój sposób i zupełnie inaczej sobie z nią radzi. Co ciekawe, każde z nich inaczej zapamiętało dzień zaginięcia. Ich wspomnienia są niepełne, niezgodne, a czasem nawet sprzeczne.
Po latach do dawnego domu Bresiowych wprowadza się nowa rodzina. Sławek Dębski, nastoletni chłopak, przypadkiem trafia na ślady dawnej tragedii i zaczyna prowadzić własne, amatorskie śledztwo. Nie zdaje sobie sprawy, że jego działania poruszą coś głęboko ukrytego – wspomnienia, emocje, a przede wszystkim bolesną prawdę, z którą dorosłe już dzieci Bresiowych będą musiały się zmierzyć. I choć na początku to wygląda na niewinne zainteresowanie przeszłością, ta ciekawość uruchamia lawinę, która zmienia życie wielu ludzi.

Ta książka naprawdę mnie zaskoczyła – i to pozytywnie. Myślałam, że to będzie zwykła historia o rodzinnej tragedii i jakimś tam dochodzeniu, ale bardzo szybko zrozumiałam, że to coś o wiele głębszego. To opowieść o pamięci, traumie, relacjach między ludźmi i o tym, jak mocno przeszłość potrafi wpłynąć na nasze życie – nawet jeśli staramy się o niej zapomnieć.
Najbardziej poruszył mnie sposób, w jaki autorka pokazuje, że pamięć nie zawsze jest wiarygodna. Może być wybiórcza, może się zmieniać, a czasem po prostu wypieramy to, co za bardzo boli. Każde z rodzeństwa ma swoją wersję wydarzeń, ale żadna nie jest do końca pewna. I wtedy pojawia się pytanie: kto mówi prawdę? A może nikt nie pamięta rzeczy takimi, jakie naprawdę były?Historia ukazuje też, jak dziecięca trauma wpływa na to, kim stajemy się jako dorośli. Milena zamyka się w sobie, Marcin bierze na siebie za dużo odpowiedzialności, a Mati buntuje się przeciwko wszystkiemu i wszystkim. Niby próbują żyć normalnie, ale cały czas czuć, że przeszłość ich nie opuszcza. Że to, co się wydarzyło, wciąż w nich siedzi.

 

Styl pisania autorki też robi duże wrażenie. Nie ma tu wielkich dramatów czy dynamicznej akcji – wszystko dzieje się powoli, cicho, niemal niedosłownie. Ale właśnie dzięki temu książka wciąga i zostaje w głowie. Czułam się tak, jakbym zaglądała bohaterom do myśli, do emocji, których nawet oni do końca nie rozumieją. Atmosfera jest ciężka, momentami duszna, ale też bardzo intymna.
Bardzo podoba mi się tytuł książki. Można go odczytywać na wiele sposobów. Może chodzić o sposób narracji, może o dystans, jaki tworzymy wobec własnych emocji, a może o kogoś z zewnątrz – jak Sławek – kto nagle wchodzi w nasze życie i wszystko zmienia. Lubię takie rzeczy – niby drobne, a zostawiają ślad.

To nie jest książka na jeden wieczór. Trzeba się w nią wczytać, dać sobie czas i naprawdę ją poczuć. Ale jeśli ktoś lubi historie, które dają do myślenia i zostawiają emocjonalny ślad – warto. Dla mnie to była mocna, poruszająca i naprawdę ważna książka. Pokazuje, że czasem trzeba wrócić do przeszłości, żeby ruszyć dalej. I że prawda nie zawsze jest taka, jak nam się wydaje.
Polecam każdemu, kto szuka w opisanej historii czegoś więcej niż tylko fabuły – komu zależy na emocjach, tajemnicach i pytaniach, które zostają z nami na długo.

[współpraca @wydawnictwo_marginesy ]

Link do opinii

ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗞𝗮ż𝗱𝘆 𝗽𝗮𝗺𝗶ę𝘁𝗮 𝗶𝗻𝗮𝗰𝘇𝗲𝗷

Moja fascynacja prozą Anny Kańtoch trwa nieprzerwanie od chwili, gdy sięgnęłam po Ł𝑎𝑠𝑘ę i zanurzyłam się w duszną, pełną niedopowiedzeń atmosferę tej opowieści. To wtedy zachwyciła mnie nie tylko nieśpieszna narracja, ale też sposób, w jaki autorka kreśli psychologiczne portrety swoich bohaterów z ogromną dbałością o szczegóły. Od tamtej pory każda kolejna książka sygnowana nazwiskiem autorki jest dla mnie gwarancją doskonałej czytelniczej przygody. Zawsze nie mogę się doczekać, by odkryć, co tym razem autorka skryła w swoich słowach i jak poprowadzi mnie przez zakamarki ludzkiej pamięci i emocji.

Z takimi doświadczeniami i wysokimi oczekiwaniami sięgam po kolejne książki Anny Kańtoch, zawsze licząc na coś więcej niż zwykłą opowieść. I właśnie z takim nastawieniem otworzyłam najnowszą powieść autorki 𝑇𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎, gotowa na to, że znów zostanę wciągnięta w misternie utkaną sieć niedopowiedzeń, w której prawda ukrywa się nie tylko między wersami, ale przede wszystkim w milczeniu i cieniach pamięci bohaterów.

Najnowsza powieść autorki utwierdziła mnie w przekonaniu, że Anna Kańtoch jest mistrzynią w budowania nastroju i nieoczywistej intrygi. W tej powieści na pierwszy plan wysuwa się nie tylko dobrze skonstruowana intryga, ale także narastająca atmosfera i złożona struktura ludzkiego umysłu. Zachwyciło mnie, jak subtelnie autorka prowadziła mnie przez zniekształcone wspomnienia i rozmazane szczegóły przeszłości. Każda postać, każde zdarzenie, każda emocja zostaje tu delikatnie rozłożona na części pierwsze, jakby autorka subtelnie próbowała wydobyć z nich ukryte sensy i przywrócić to, co zostało zatracone.

Marcin Breś wraca do Radziechowa, wsi, w której przed laty mieszkał z rodzicami i młodszym rodzeństwem. Wszystko uległo zmianie pewnego dnia, kiedy jego rodzice zniknęli bez śladu. Dzieci zostały same, zdane na siebie i babcię, zmuszone do życia z pytaniami, na które nikt nie potrafił odpowiedzieć. Z tamtego dnia pamiętają niewiele. Jedynie wycieczkę w okolice bunkra bojowego w Węgierskiej Górce, kapryśną pogodę i słowa rodziców, którzy kazali im się bawić, tłumacząc, że idą przygotować niespodziankę. Niespodzianka nigdy się nie wydarzyła, a rodzice zniknęli tak, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Śledztwo niczego nie wykazało. Dzieci nie potrafiły niczego dodać, a choć każde z nich pamiętało ten dzień inaczej, zeznania oparto na relacji najstarszego z nich, Marcina. Śledczy odnaleźli porzucony samochód, zastali otwarte drzwi domu i nietknięte dokumenty. To była sobota, a mama nie zrobiła naleśników, które zawsze przygotowywała dzieciom na śniadanie. Czegoś zabrakło, coś było nie tak, zbyt wiele nietypowych sytuacji, których nie dało się wyjaśnić. Tak jak i tego, że ci zupełnie zwyczajni ludzie zniknęli bez śladu. Co tak naprawdę wtedy się wydarzyło? Pozostawione ślady i okoliczności mogłyby sugerować, że Bresiowie czegoś się przestraszyli i bardzo się spieszyli. Tylko dlaczego porzucili na pastwę losu swoje dzieci?

Wokół zaginięcia Bresiów zaczęły krążyć kolejne teorie spiskowe. Mówiono, że zostali porwani, że ktoś ich szantażował, a oni w pośpiechu uciekli, zostawiając wszystko za sobą. Trudno było uwierzyć, że mogli paść ofiarą uprowadzenia, bo byli zdrowi, silni i sprawni fizycznie. Nie pasowali do obrazu typowych ofiar. A jednak nigdy ich nie odnaleziono. Każde z dzieci przeżyło tę traumę inaczej. Każde próbowało sobie z nią poradzić na swój sposób.

Dziś w ich dawnym domu mieszka nowa rodzina. Sławek Dębski wraz z rodzicami. Marcin nie potrafi przestać wracać w to miejsce. Coś nieustannie ciągnie go do tamtego domu, do wspomnień, do przeszłości. Jego obecność irytuje Dębskich, zwłaszcza Agatę. Pewnego dnia Marcin znajduje na progu kartkę. To wiadomość od młodego Sławka. Z jej treści wynika, że chłopak wie coś o zaginięciu jego rodziców sprzed trzydziestu lat. Trudno powiedzieć, czy to poważna informacja, czy tylko głupi żart. W dniu, w którym przeprasza Marcina za tę niedorzeczną wiadomość, Sławek znika, bez słowa, bez śladu. I nikt nie wie, co się z nim stało.
Rozpoczynają się poszukiwania, jednak bez rezultatu. Marcin jest wstrząśnięty. To on widział chłopaka jako ostatni.

Marcin zaczyna wątpić w to, co pamięta z przeszłości. Czy to możliwe, że jego wspomnienia są zniekształcone? Czy umysł przez te wszystkie lata stworzył wygodną wersję tamtych wydarzeń? Wątpliwości pogłębiają się, zwłaszcza pod wpływem rozmów z siostrą oraz z Julkiem, podcasterem i przyjacielem zaginionego Sławka. Czy rodzina Marcina rzeczywiście była tak idealna? A może to tylko wygładzony obraz, wykreowany przez samotne dziecko?

Punktem zwrotnym okazuje się dzień, w którym przypadkowi turyści natrafiają w lesie na coś niepokojącego. Znalezisko budzi więcej pytań niż odpowiedzi, a z czasem staje się jasne, że wydarzenia sprzed lat i współczesne tragedie są ze sobą nieodłącznie powiązane. Dlaczego Marcin Breś wrócił do rodzinnej wsi? Co sprawiało, że tak uporczywie krążył wokół domu Dębskich?

W tym momencie narracja przechodzi na Milenę, a potem na Mattiego, najmłodszego z rodzeństwa. On pamięta najmniej, więc jego spojrzenie na sprawę różni się od pozostałych. Każde z nich zapamiętało ten dzień inaczej. Utrata rodziców wpłynęła nie tylko na ich relacje, ale przede wszystkim na to, jak sobie radzą psychicznie. Żadne z nich nie wyszło z tego bez szwanku.

Autorka z niezwykłą przenikliwością pokazuje, jak działa ludzki umysł, jak złudne potrafią być wspomnienia. Ludzie zazwyczaj wyobrażają sobie, że zaburzenia psychiczne są czymś jednoznacznym. Albo jesteś zdrowy, albo nie. Ale rzeczywistość wygląda inaczej. Choroba może rozwijać się latami, powoli, cicho. I najgorsze jest to, że człowiek zaczyna bać się rzeczy, które istnieją tylko w jego głowie, a jednocześnie nie dostrzega realnego niebezpieczeństwa. W tej historii nie sposób jednoznacznie wskazać, kto tak naprawdę jest chory.

𝑇𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 to opowieść o rodzinnych więzach, o traumie i o tym, co dzieje się w umyśle człowieka, który próbuje sobie przypomnieć, lecz jego pamięć go zawodzi. Fabuła rozwija się powoli, ale konsekwentnie. W miarę poznawania kolejnych wydarzeń narasta mrok i niepewność. Gdy Matti oraz aspirant Jakub Wójcik zbliżają się do rozwiązania tajemnicy, napięcie sięga zenitu. Kolejne tropy budzą coraz większy niepokój, a wiara, że wszystko zakończy się bez kolejnej tragedii, słabnie, bo nikt tutaj nie jest bez winy. Finał powieści przyprawia o dreszcze.

Podobnie, jak w poprzednich książkach autorki, także i tutaj urzekł mnie styl, sposób prowadzenia narracji, stopniowe odsłanianie prawdy. Kańtoch pozwalała mi zanurzyć się w emocje bohaterów, spojrzeć na wydarzenia z różnych perspektyw. Budowała historię z fragmentów wspomnień, z cieni i niedopowiedzeń.

𝑇𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 to książka napisana w klimacie tajemnicy, mroku i niewiedzy. Do ostatnich stron nie wiadomo, kto stoi za zniknięciem rodziny Bresiów i dlaczego to się wydarzyło. Niby zakończenie zaskakuje i wszystko się wyjaśnia, a jednak pozostał niedosyt. Nie jest to finał, jakiego się spodziewałam.

Anna Kańtoch po raz kolejny zanurzyła się w labirynt ludzkiej psychiki i zrobiła to z niezwykłą precyzją i wrażliwością. Jej bohaterowie są pełnokrwiści, wiarygodni, nie zawsze łatwi do polubienia. Chociaż chciałam ich lubić, ale im nie ufałam. Czułam, że za ich słowami kryje się coś więcej, że prawda drzemie gdzieś głębiej, w zakamarkach umysłu, który nie chce pamiętać. Czy wspomnienia bohaterów są prawdziwe? Czy można ufać pamięci dziecka?

𝑇𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑎 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑎 to wciągający, powoli płynący thriller, w którym zagadka kryminalna łączy się z bogatą warstwą psychologiczną. To opowieść o tym, jak bardzo zniekształcone mogą być wspomnienia, jak trudno odróżnić prawdę od wyobrażeń i jak przeszłość potrafi rzucać cień na całe życie. Kańtoch ponownie udowadnia, że jest mistrzynią nieoczywistej narracji, tworząc historię, która na długo pozostanie w mojej pamięci.

Link do opinii
Avatar użytkownika - AnnaBook
AnnaBook
Przeczytane:2025-05-07, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2025,

To, że jestem uzależniona od czytania, to jedno, ale w stan prawie euforyczny wprawia mnie każda książka, w której w fabułę wpleciona jest mała i hermetyczna społeczność, zagadka, która nie powinna być rozwiązana, a przeszłość przeplata się z teraźniejszością i miesza wszystkim w życiu, albo nawet i bywa zabójcza. Anna Kańtoch potrafi stworzyć klimat niepokoju i tajemniczości, w jej historiach można się zatracić i stracić poczucie czasu, ale zawsze jest to czas spędzony przyjemnie.

Monika, Mirosław, Marcin, Milena i Mateusz uchodzili za szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Pewnego dnia na policję zgłasza się przerażony dziewięcioletni Marcin z rodzeństwem, informując o zaginięciu rodziców. Od razu rozpoczyna się akcja poszukiwawcza, która jednak nie przyniosła żadnych rezultatów. Opiekę nad dziećmi przejęła babcia. Trzydzieści lat później dorosły już Marcin zdecydował, że powróci w dawne strony. Rodzinny dom zamieszkiwała już inna rodzina wraz z synem, który z nudów zaczyna amatorsko zgłębiać przyczyny zniknięcia rodziców Marcina. Chłopak nie wie, że niektórymi rzeczami nie warto się interesować, bo nawet po kilkunastu latach potrafią rezonować, siać zamęt i zniszczenie.

Książka podzielona jest na trzy części. Każda osobno traktuje rodzeństwo: marzec to Marcin, kwiecień – Milena, a maj należy do Matiego. Anna Kańtoch umiejętnie prowadzi nas przez meandry tajemnic i rodzinnych sekretów. Daje do myślenia w kwestii wiarygodności wspomnień, radzenia sobie z traumą, odświeżania pamięci po latach, relacji między rodzeństwem po utracie bezpieczeństwa i stabilizacji, jaką jest pełna rodzina. Bardzo ciekawie wybrała kolejność narratorów, z pewnością nie była ona przypadkowa. Historię poznajemy od najstarszego z rodzeństwa, który powinien kojarzyć i pamiętać najwięcej, poprzez Milenę, która wprowadzała uwagi do relacji łączącej rodziców, aż do najmłodszego Mateusza, który przez swoje błądzenie w niepamięci i w niewiedzy odkrywa jednocześnie z czytelnikiem, jak wyglądała prawda. Nie było już miejsca na domysły i spekulacje, nadszedł bowiem kulminacyjny moment, który długo trzymał w napięciu.

„Trzecia osoba” to zgrabnie i sprawnie napisany thriller, który pobudza wyobraźnię. Czytelnik po pewnym czasie nie tylko uważnie śledzi losy bohaterów, ale i sam zaczyna snuć rozważania na temat przyczyn zaginięcia ich rodziców. Rozdziały, w których występuje aspirant Jakub Wójcik, pomagają usystematyzować wiedzę i dają nieśmiałe podpowiedzi, jak mogłoby to wszystko wyglądać trzydzieści lat temu.

Czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem, próbowałam łączyć kropki i samodzielnie dojść do tego, co spotkało w lesie Bresiów i gdzie podziewa się syn sąsiadów. Zanurzyłam się całkowicie w klimacie lektury, ale… nie do końca przekonało mnie rozwiązanie zagadki. O ile wydarzenia, które doprowadziły do zniknięcia dorosłych członków rodziny, są wiarygodne i do przyjęcia, to tego, co się stało z synem sąsiadów, po prostu nie kupuję. Wy może po lekturze będziecie innego zdania.

Link do opinii

Marcin, Malwina i Mati to rodzeństwo, które  w dziwnych okolicznościach 30 lat temu straciło swoich rodziców. Teraz każde z nich prowadzi swoje prywatne śledztwo. Konstrukcja powieści rozpisana jest na poszczególne dni. W każdym miesiącu widzimy rozwój sytuacji ze strony innej osoby. W marcu dochodzenie do prawdy widzimy od strony Mateusza, w kwietniu Malwiny, a w maju Matiego. Autorka wprowadza nas w głąb ludzkiej pamięci i niepamięci. Tu nic nie jest oczywiste. Nie ma brutalnych opisów zbrodni, ale jest tajemniczo.   Ciekawa fabuła, ale zbytnio przekombinowana, podobnie jak samo zakończenie. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Bibliotecznie
Bibliotecznie
Przeczytane:2025-08-04, Ocena: 6, Przeczytałam,

Bardzo lubię pióro Anny Kańtoch, więc nie zastanawiałam się ani chwili, kiedy w ręce wpadł mi thriller jej autorstwa pod tytułem "Trzecia osoba". Od pierwszych stron historia mnie wciągnęła i czytałam czym prędzej, żeby poznać jej finał.

Monika i Mirek Bresiowie pewnego dnia zapakowali dzieci do samochodu i wybrali się na wycieczkę do lasu, w okolice powojennych bunkrów. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że dzieci zaaferowane zabawą, nie zwróciły uwagi na to, że rodzice gdzieś zniknęli. Poszukiwania niewiele dały, dwójka dorosłych zapadła się pod ziemię, zostawiając trójkę maluchów w lesie. Dziewięcioletni Marcin, jako najstarszy z rodzeństwa, zaprowadził Milenę i Matiego do wioski, gdzie otrzymali pomoc. Policja rozpoczęła poszukiwania ich rodziców, a opiekę nad dziećmi przejęła babcia. Minęły lata, ale tajemnica zniknięcia Bresiów nie została rozwiązana.

W dawnym domu zaginionych zamieszkała inna rodzina, Sławek Dębski z rodzicami. Chłopak zainteresował się tematem rodziny Bresiów i podjął prywatne śledztwo. Nie spodziewał się jednak, dokąd go ono zaprowadzi. Marcin Breś kupił dom po sąsiedzku, ponieważ wciąż dręczyła go sprawa zaginięcia rodziców. Działania śledcze Sławka wywołały lawinę zdarzeń, które stały się punktem wyjścia do analizy wspomnień rodzeństwa. Każde z nich na swój sposób usiłuje zmierzyć się z sytuacją i wieloletnim życiem w zawieszeniu. Czy zdołają znaleźć w odmętach pamięci coś, co doprowadzi ich do nowych rozwiązań? Czy działania Sławka pomogą, czy zaszkodzą sprawie? Gdzie podziali się Bresiowie? 

Fabuła podzielona jest na trzy części. W każdej z nich prym wiedzie jedno z rodzeństwa. Perspektywa każdego z nich odrobinę się różni, chociaż przecież dotyczy tego samego wydarzenia. Autorka świetnie oddała trzy różne spojrzenia dorosłych już dzieci na zniknięcie rodziców i zgrabnie powiązała wszystkie wątki, które doprowadziły do finału.  

Zdecydowanie polecam powieści Anny Kańtoch. Nieoczywiste fabuły pełne zmyłek i tajemnic nie pozwalają wprost odłożyć książki!

Link do opinii
Avatar użytkownika - matkawiedzma
matkawiedzma
Przeczytane:2025-05-15, Ocena: 5, Przeczytałem, 2025 PRZECZYTANE,

Niektóre książki wciągają nie akcją, lecz klimatem - Trzecia osoba Anny Kańtoch zdecydowanie do nich należy. Już sama okładka tej książki wprowadza nas w atmosferę niepokoju, mroku i tajemnicy. Nie znajdziecie tu typowego śledztwa ani klasycznego detektywa. Zamiast tego - trzy perspektywy, troje rodzeństwa i wspólna przeszłość, która zamiast się oddalać, coraz silniej daje o sobie znać.

 

Książka podzielona jest na części - każda opowiedziana z innego punktu widzenia. To właśnie ten zabieg narracyjny sprawia, że historia stopniowo, niemal hipnotycznie, odsłania przed nami kolejne warstwy. Razem z bohaterami cofamy się do dnia, kiedy ich rodzice zniknęli bez śladu. Marcin, Milena i Mati - każde z nich pamięta tamten czas inaczej, każde próbuje zbudować własną wersję prawdy. I właśnie ten wątek: czy naprawdę możemy ufać własnym wspomnieniom, czy raczej dopasowujemy je do emocji, potrzeb i czasu - uważam za najmocniejszy punkt tej książki.

 

Anna Kańtoch tworzy tu klimat bardzo sugestywny, niemal niepokojąco bliski. Wszystko osnute jest atmosferą niedopowiedzeń i domysłów, a napięcie budowane jest nie akcją, lecz relacjami i emocjami.

 

Ta historia nie daje łatwych odpowiedzi. Ale oferuje coś ważniejszego: refleksję nad pamięcią, winą, milczeniem i próbą pogodzenia się z przeszłością.

 

Dla mnie to zdecydowanie książka z tych, które hipnotyzują czytelnika. Polecam!

 

PS: Wiedzieliście, że istnieją lody o smaku ciasta słonecznikowego? Serio. Kto próbował, niech koniecznie napisze, do czego są zbliżone smakiem!

 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kryminalnatalerz
kryminalnatalerz
Przeczytane:2025-05-05, Ocena: 5, Przeczytałam,

"Trzecia osoba" to ósmy kryminalny tytuł Anny Kańtoch, ale mam wrażenie, że wraca nim klimatem do swoich pierwszych powieści w tym gatunku... Jest niespieszna, skupiona na człowieku i jego codzienności. Zabiera czytelnika do niewielkiej wsi Radziechowy, gdzie niecałe trzydzieści lat temu doszło do niepokojącego zaginięcia. To rodzice Bresiów zniknęli w lesie, zostawiając tam trójkę swoich kilkuletnich dzieci. Do teraz historia nie zyskała zakończenia, co ewidentnie oddziałuje na każde z rodzeństwa - każde jednak w inny sposób. Na przykład najstarszy, Marcin lubi wystawać od rodzinnym domem, w którym teraz mieszka ktoś inny... Kiedy dochodzi do ponownego zaginięcia, historia z przeszłości otwiera się ponownie. Niezabliźnione, choć zrośnięte rany, dziury pamięci, powstające wraz z biegiem upływających lat. Bliskość, która bliskością nie jest i problemy, które przychodzą niezauważalne do młodych, tak podatnych na nie ludzi - to początek trudnych tematów, z jakimi przychodzi mierzyć się postaciom, a które czytelnik musi wziąć pod uwagę... Niespieszna akcja, klimatyczne miejsce, miasteczkowe, bardzo bliskie kojącej, a zarazem groźnej natury i przedstawianie historii w sposób lekko fragmentaryczny dają wrażenie lektury ciekawej i nieszablonowej. Intryga kryminalna dobrze pobudza ciekawość choć w powieści nie dominuje, raczej jest tłem spajającym wszystko. Zagadka przeszłości dobrze osadzona w czasach współczesnych i problemach współczesnego społeczeństwa. Coś jest w niej takiego, że nie sposób się od niej oderwać. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Euka
Euka
Przeczytane:2025-06-05, Przeczytałem, 52 książki 2025,
Inne książki autora
Wiosna zaginionych
Anna Kańtoch0
Okładka ksiązki - Wiosna zaginionych

Krystyna, emerytowana policjantka, jako młoda dziewczyna straciła w tajemniczych okolicznościach brata. W 1963 roku piątka studentów, dwie dziewczyny i...

Zabawki diabła
Anna Kańtoch0
Okładka ksiązki - Zabawki diabła

Domenic Jordan skończył medycynę, ale nie jest praktykującym lekarzem. Interesują go magia i demonologia, a ponad wszystko wyjaśnianie tajemnic, co czyni...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy