To, że jestem uzależniona od czytania, to jedno, ale w stan prawie euforyczny wprawia mnie każda książka, w której w fabułę wpleciona jest mała i hermetyczna społeczność, zagadka, która nie powinna być rozwiązana, a przeszłość przeplata się z teraźniejszością i miesza wszystkim w życiu, albo nawet i bywa zabójcza. Anna Kańtoch potrafi stworzyć klimat niepokoju i tajemniczości, w jej historiach można się zatracić i stracić poczucie czasu, ale zawsze jest to czas spędzony przyjemnie.
Monika, Mirosław, Marcin, Milena i Mateusz uchodzili za szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Pewnego dnia na policję zgłasza się przerażony dziewięcioletni Marcin z rodzeństwem, informując o zaginięciu rodziców. Od razu rozpoczyna się akcja poszukiwawcza, która jednak nie przyniosła żadnych rezultatów. Opiekę nad dziećmi przejęła babcia. Trzydzieści lat później dorosły już Marcin zdecydował, że powróci w dawne strony. Rodzinny dom zamieszkiwała już inna rodzina wraz z synem, który z nudów zaczyna amatorsko zgłębiać przyczyny zniknięcia rodziców Marcina. Chłopak nie wie, że niektórymi rzeczami nie warto się interesować, bo nawet po kilkunastu latach potrafią rezonować, siać zamęt i zniszczenie.
Książka podzielona jest na trzy części. Każda osobno traktuje rodzeństwo: marzec to Marcin, kwiecień – Milena, a maj należy do Matiego. Anna Kańtoch umiejętnie prowadzi nas przez meandry tajemnic i rodzinnych sekretów. Daje do myślenia w kwestii wiarygodności wspomnień, radzenia sobie z traumą, odświeżania pamięci po latach, relacji między rodzeństwem po utracie bezpieczeństwa i stabilizacji, jaką jest pełna rodzina. Bardzo ciekawie wybrała kolejność narratorów, z pewnością nie była ona przypadkowa. Historię poznajemy od najstarszego z rodzeństwa, który powinien kojarzyć i pamiętać najwięcej, poprzez Milenę, która wprowadzała uwagi do relacji łączącej rodziców, aż do najmłodszego Mateusza, który przez swoje błądzenie w niepamięci i w niewiedzy odkrywa jednocześnie z czytelnikiem, jak wyglądała prawda. Nie było już miejsca na domysły i spekulacje, nadszedł bowiem kulminacyjny moment, który długo trzymał w napięciu.
„Trzecia osoba” to zgrabnie i sprawnie napisany thriller, który pobudza wyobraźnię. Czytelnik po pewnym czasie nie tylko uważnie śledzi losy bohaterów, ale i sam zaczyna snuć rozważania na temat przyczyn zaginięcia ich rodziców. Rozdziały, w których występuje aspirant Jakub Wójcik, pomagają usystematyzować wiedzę i dają nieśmiałe podpowiedzi, jak mogłoby to wszystko wyglądać trzydzieści lat temu.
Czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem, próbowałam łączyć kropki i samodzielnie dojść do tego, co spotkało w lesie Bresiów i gdzie podziewa się syn sąsiadów. Zanurzyłam się całkowicie w klimacie lektury, ale… nie do końca przekonało mnie rozwiązanie zagadki. O ile wydarzenia, które doprowadziły do zniknięcia dorosłych członków rodziny, są wiarygodne i do przyjęcia, to tego, co się stało z synem sąsiadów, po prostu nie kupuję. Wy może po lekturze będziecie innego zdania.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-04-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 328
Dodał/a opinię:
Anna Szulist
Czarne to letnisko, gdzie spędza wakacje rodzina bohaterki książki. Opowieść, w którą wplatają się dramatyczne losy pięknej aktorki Jadwigi Rathe –...
Propozycja dla wielbicieli dystopii, mrocznych powieści grozy i zjawisk paranormalnych. Nierealne światy, postaci z pogranicza jawy i snu, duszne tajemnice...