W świetle księżyca

Nie miałam pojęcia, że tak miło będzie się ją czytało. Z takim spokojem i naturalnością została poprowadzona fabuła, która w moim mniemaniu była jakby i pokrzepiająca i pokazująca, że jeśli się czegoś pragnie, to można to osiągnąć. Również wiara w drugiego człowieka, takie zapewnienie go, że będzie kimś wielki, że ze wszystkim sobie poradzi niosło tu mocno terapeutyczny odzew. To był początek czasów młodej jeszcze Sallie, której tata cieszył się ogromnym poważaniem, choć i majętność jego również była na wysokim poziomie. Przez cały czas powtarzała jak bardzo chce być we wszystkim najlepsza tak jak jej on. Ceniła go za to, że we wszystkim miał rację oraz, że zawsze dostawał to, co chciał. Czuć tutaj taki podziw dla niego. W tym czasie czekają nas miłe wydarzenia, lecz zamieniające się później w coś nie tyle mrocznego, co odbierające spokój oddechu. To praktycznie zaważy na jej dalszym losie. Następnie przejdziemy do czasu już późniejszego gdzie jest dorosłą kobietą. Powraca w rodzinne progi, by pokazać, że zasługuje na szacunek, że wciąż jest córką kogoś ważnego. Okoliczności ich pierwszego kontaktu nie należały do najprzyjemniejszych, gdyż był to pogrzeb członka ich rodziny. I nawet tam, po dziewięciu latach wciąż widziała jak wielką ma kulturę osobistą. Każdemu poświęcił równy czas nawet wtedy, kiedy ją ujrzał. To tutaj rozpocznie się walka o pozycję i pokazanie rodzinie, że pomimo tego iż jest kobietą, to nadal potrafi wykonywać poważne prace męskie. W ten sposób stanie się przemytniczką alkoholu i to będzie czas, kiedy przekona się iż obie płcie nigdy nie działały na równych płaszczyznach. Nawet było odniesienie do tego, że nie ważne czy było coś sprawiedliwe czy nie, każdy mieszkaniec musiał przestrzegać tam obowiązujących zasad. Nawet czytelnika to nieco pobudza podczas czytania, gdyż cokolwiek się tutaj dzieje, jest odbierane jako wysoce prawdopodobne. Każda z postaci jest tutaj z własną charyzmą, choć można było podzielić ich na tych posłusznych i bardziej cichych, którzy pragnęli, aby to, co ukryte nadal tam pozostało. Według mnie jest to świetna lektura, która pochłonie bez reszty, gdyż to sama główna bohaterka nam ją przedstawia:-) Chcecie zobaczyć jak się walczy o swoje? To sięgnijcie po tą książkę:-)

Od jakiej książki ostatnio trudno Wam się było oderwać? W moim przypadku była to powieść „W świetle księżyca” Jeannette Walls, która przeniosła mnie do Wirginii, do początków dwudziestego wieku. Jeśli jesteście ciekawi tej książki oraz tego co sprawiło, że aż tak pochłonęła mnie, to zapraszam na recenzję!

Sallie jest córką Diuka, który jest najpotężniejszym człowiekiem w małym miasteczku Caywood. Pewnego dnia dochodzi do tragicznego wypadku z udziałem jej młodszego brata, którego winna była Sallie. Po tym zdarzeniu zostaje ona odrzucona swojego przez ojca i przez dziewięć lat mieszka ze swoją ciocią. Po tym czasie wraca do domu, aby odzyskać swoje miejsce w rodzinie. Sallie ma również nadzieję, że uda jej się stawić czoła mrocznym sekretom i wewnętrznym konfliktom. Oprócz tego zostaje ona odważną i niepokorną przemytniczką alkoholu. Jak Sallie poradzi sobie w świecie zdominowanym przez mężczyzn? Czy uda jej się znaleźć własną drogę w tych niepewnych czasach? 

W książce narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Narratorem jest Sallie. która w ciekawy sposób opowiada swoją historię pełną wrażeń. Jest ona bardzo odważną osobą, której przyszło żyć w Wirginii czasach prohibicji. Zaimponowała mi ona tym, że dzielnie próbowała przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu, szukała sprawiedliwości oraz własnej drogi. Nie poddawała się mimo wielu napotykanych problemów w świecie, który był zdominowany przez mężczyzn. W tym wszystkim prześladowała ją nieprzyjemna przeszłość, z którą musiała jakoś żyć. 

Historia opisana w tej książce dzieli się na kilka części. Podobało mi się to, że każda z nich kończyła się bardzo szokującym wydarzeniem, które doprowadzało do zwrotu akcji i burzyło spokojne życie bohaterów. Po każdym z tych wydarzeń nie wiadomo było czego się spodziewać się w dalszej historii i to sprawiało, że książka ta budziła moje zainteresowanie i trudno było mi się od niej oderwać. Tak więc posiada ona wiele wątków obyczajowych, opisuje skomplikowane relacje rodzinne, związane z odrzuceniem, zawieraniem małżeństw w tamtych czasach (najczęściej z rozsądku). Można w niej również spotkać wątek opisujący nielegalny handel alkoholem w tamtych czasach. Cała historia opisana w tej książce pokazuje to, jak życie potrafi być nieprzewidywalne i trzeba się dostosować do zmian, jakie nam ono narzuca. 

„W świetle księżyca” jest powieścią, która uzależnia ze względu na ciekawe wątki obyczajowe, których tłem jest Wirginia w czasach prohibicji. Podczas czytania trudno było mi się oderwać od tej książki i żałuję, że ta historia dobiegła już końca. Jeśli szukacie powieści, która Was pochłonie i nie będziecie mogli się na niczym innym skupić, póki jej nie skończycie, to ta historia będzie dla Was w sam raz!

Ta książka to kawał porządnej opowieści - takiej, która wciąga od pierwszych stron i zostaje w głowie długo po zakończeniu. Jeannette Walls zabiera nas do Wirginii z lat prohibicji, gdzie świat jest twardy, pełen tajemnic i rodzinnych dramatów. A na jego środku - Sallie Kincaid, dziewczyna, której naprawdę trudno nie kibicować.

Sallie to bohaterka z krwi i kości - odważna, uparta, trochę narwana, ale przez to bardzo ludzka. Po tym, jak ojciec wyrzuca ją z domu za coś, co nie do końca było jej winą, wraca po latach, żeby odzyskać swoje miejsce. I nie chodzi tu tylko o rodzinny dom, ale o szacunek, wolność i prawo do decydowania o własnym życiu.

To, co mnie ujęło, to klimat - czujesz kurz wirginijskich dróg, napięcie w powietrzu, szemrane interesy i cichą walkę o przetrwanie. A wszystko to z kobiecym pazurem. Bo choć Sallie trafia do świata zdominowanego przez mężczyzn, nie daje sobie w kaszę dmuchać - zostaje przemytniczką alkoholu i nie boi się stanąć twarzą w twarz z niebezpieczeństwem.

Walls umiejętnie łączy elementy powieści obyczajowej, historycznej i sensacyjnej, tworząc świat pełen napięcia, tajemnic i silnych emocji. Nie unika trudnych tematów - pokazuje brutalność patriarchalnego systemu, złożoność relacji rodzinnych i cenę, jaką trzeba zapłacić za wolność.

Jeśli lubisz opowieści o silnych kobietach, rodzinnych sekretach i życiu na krawędzi, ,,W świetle księżyca" zdecydowanie warto przeczytać. To nie tylko dobrze napisana powieść - to po prostu dobra historia.

Sallie pomimo, że była córką najpotężniejszego człowieka w Caywood, nie miałam łatwo w życiu. Pomimo, że była oczkiem w głowie Duka, ten za namową swojej drugiej żony postanowił ją oddać pod opiekę do ciotki - siostry jej biologicznej matki. Klepiąc biedę po 9 latach wraca do swojej rodzinnej miejscowości. Chce odzyskać swoją pozycję oraz stawia czoła kłamstwom, sekretą i konfliktom. Nie jest to wszystko łatwe żyjąc w świecie, w którym rządzą mężczyźni.

Oprócz wspaniale wykreowanej postaci Sallie, bardzo podobał mi się klimat tej powieści. Autorka przeniosła mnie do Wirginii, w której czuć kurz unoszący się z drogi. Znajdziemy w tej książce barwne opisy otoczenia, która naprawdę przenoszą do Wirginnii.

Nie zabraknie tutaj również napięcia związanego z tym jakie oczekiwana wobec córki ma jej ojciec i co ona na to. Robi się również niebezpiecznie i napięcie rośnie kiedy dziewczyna zostaje przemytniczką alkoholu.

Narracja tutaj jest pierwszo osobowa, a rozdziały są raczej krótkie, przez co książkę czyta się bardzo szybko.

Polecam ten tytuł, każdemu kto lubi silne kobiece postacie, które w świecie mężczyzn potrafiły pokazać, że i one mają coś do powiedzenia. Polecam!