Okładka książki - Wszyscy jesteśmy winni

Wszyscy jesteśmy winni



Tom 1 cyklu North Falls
Ocena: 4.86 (7 głosów)

W małym miasteczku, w którym znają się wszyscy... ale nikt nie zna prawdy.

Zastępczyni szeryfa Emmy Clifton mieszka tu od urodzenia. Wydaje się jej, że zna swoich sąsiadów. Myli się.

Kiedy córka jej najserdeczniejszej przyjaciółki prosi o pomoc, uważa, że chodzi  o nastoletnie humory. Stwierdza, że sprawa może poczekać.     Nigdy w życiu nie była w większym błędzie.

Gdy po zaginięciu dwóch dziewcząt w miasteczku zaczyna wrzeć, Emmy rzuca się w wir poszukiwań. Potem jednak uświadamia sobie, że nie zna się miasta tak naprawdę, dopóki nie pozna się jego najmroczniejszych sekretów.

Czy Emmy jest gotowa na zmierzenie się z prawdą?

Informacje dodatkowe o Wszyscy jesteśmy winni:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788329100397
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: We All Are Guilty Here
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Piotr Cieślak

Tagi: kryminał sensacja thriller zbrodnia śmierć zagadka morderstwo harpercollinspolska

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Wszyscy jesteśmy winni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wszyscy jesteśmy winni - opinie o książce

Avatar użytkownika - czytelniczkazpro
czytelniczkazpro
Przeczytane:2025-11-02, Ocena: 3, Przeczytałam,

𝗥𝗲𝗰𝗲𝗻𝘇𝗷𝗮
Współpraca reklamowa @harpercollinspolska

 

"Wszyscy jesteśmy winni"
1 tom serii North Falls
Karin Slaughter
5/10

Biorąc do ręki kryminał, moim największym oczekiwaniem względem tego gatunku jest to, aby na 100 % być zaangażowaną w rozwiązanie zagadki kryminalnej, że skupię się na rozwiązaniu sprawy chłonąć i przetwarzając wszystkie szczegóły.
Muszę poczuć fascynację dowodami, odkrywaniem faktów. Uwielbiam czuć ten dreszczyk emocji w związku ze śledztwem.

W przypadku "Wszyscy jesteśmy winni" tak było, ale przez pierwsze 25% powieści. Wtedy rzeczywiście poczułam się wciągnięta w sprawę zaginięcia dwóch dziewczynek i próbie połączenia wszystkich kropek w całość, i podobało mi się to co czytam.

Niestety to się zmieniło gdy w pewnym momencie akcja powieści przeskoczyła 12 lat później i pojawiła się sprawa zaginięcia kolejnej nastolatki.
Nie wiem co tu się stało, ale dla następnych 50% fabuły moje zainteresowanie nagle spadło do zera, a to co czytałam zamiast interesować, zwyczajnie zaczęło mnie nużyć. Akcja stała się powolna, wręcz do bólu monotonna, a długie rozdziały ciągnęły się w nieskończoność, wiało nudą. Czułam jakbym stanęła w miejscu i nie mogła ruszyć dalej. W dodatku miałam wrażenie, jakby nagle sam wątek kryminalny zszedł na dalszy plan, a na przód wysunęły się relacje rodzinne; i chociaż normalnie by mi one nie przeszkadzały, tak tutaj zaczęły, bo ja od tej książki spodziewałam się pełnokrwistego kryminału a nie powieści rodzinno-obyczajowej. Te środkowe rozdziały nie przemówiły do mnie, totalnie ich nie czułam, a wręcz mnie wymęczyły, i szczerze mówiąc myślałam, że nie dam rady dotrzeć do końca.
Nie pomagał też fakt, że nieszczególnie do gustu przypadli mi bohaterowie. Totalnie z do żadnej postaci nie poczułam nawet grama przywiązania.

I kiedy już miałam ją skreślić, pojawiło się malutkie światełko w tunelu. Ostatnie 25% książki sprawiło, że znów poczułam chęci czytania jak na początku, poczułam że w końcu akcja ruszyła do przodu, że nie stoję w miejscu i faktycznie tak było. W końcu autorka nadała wydarzeniom biegu. Pojawiły się nowe zaskakujące fakty, które faktycznie zaskoczyły, a to kto był sprawcą delikatnie mówiąc mocno mnie zszokował, bo akurat tej konkretnej osoby nie podejrzewałam nawet przez moment, więc jakby nie patrzeć autorce udało się mnie zaskoczyć.

Nie zmienia to jednak faktu, że w dużej mierze jestem rozczarowana, bo mimo wszystko spodziewałam się bardziej dynamicznej i wciągającej fabuły. Zabrakło mi napięcia, akcji, emocjonujących zwrotów akcji, zabrakło mi tego czegoś co skupiłoby całą moją uwagę i nie pozwoliło oderwać się od lektury. Szczerze mówiąc wystarczyłoby przeczytać ostatnie 100 stron i nadal byłabym na bieżąco z fabułą.

Czy polecam? No cóż, nie odradzam nikomu sięgnięcia po tę książkę, ale namawiać też nie będę.

Link do opinii
Avatar użytkownika - zaczytanaiska
zaczytanaiska
Przeczytane:2025-11-09,

„Wiesz, czyjaś śmierć może czasami wydobyć na wierzch wiele zamiecionych pod dywan spraw, słonko”

 

Zaginięcie dwóch nastolatek poruszyło całe North Falls. Policja odnajduje je po paru dniach, niestety martwe. Po 12 latach z więzienia wychodzi mężczyzna osadzony za ich zamordowanie. Wtedy też znika kolejna dziewczynka.

 

Powieść ta przenika do naszego serca, odkłada się w myślach, rozlewa niczym rzeka w naszym krwiobiegu. Nagle znajdujemy się w jej epicentrum, oglądamy historię od środka, stajemy się świadkiem tragicznych wydarzeń. Silne emocje i rozrywająca spięte mięśnie adrenalina udzielają się również nam.

 

„Wszyscy jesteśmy winni” to doskonały kryminał, gdzie każdy szczegół na swoje znaczenie a śledztwo odbywa się na naszych oczach. Policja drobiazgowo bada każdy wątek walcząc z upływającym czasem. Im dłużej trwają poszukiwania tym mniejsze prawdopodobieństwo odnalezienia żywych ofiar.

 

North Falls buzuje. Na pozór spokojne miasteczko ma swojej głęboko ukryte wewnętrzne życie. Pośród jego mieszkańców skrywa się prawdziwa bestia żądna życia młodych dziewcząt, głodna ich cierpienia i wdzięków.  

 

Policjantka Emma i przybywająca jej na pomoc funkcjonariuszka FBI Jude również mają swoje tajemnice. Ich przeszłość zaczyna dobijać się do drzwi wywołując sporo emocji. Liczne zwroty akcji dotyczą nie tylko śledztwa, ale również prywatnych spraw głównych bohaterów.

 

Emma i Jude to  intrygujące bohaterki.  Mają miękkie wnętrza i twarde skorupy. Wiele je dzieli, ale jeszcze więcej łączy. Śmiało stawiają czoło śmiertelnym wyzwaniom, twardo bronią się przed patriarchalnym „uciskiem” małej miejscowości. Jeśli ktoś może zmienić bieg sprawy to tylko one.

 

Powiem Wam, że dawno nie czytałam tak doskonałego kryminału.  Wciągnęłam się w tą historię od pierwszych stron a wywołane już na początku napięcie towarzyszyło mi do scen finałowych.  Liczne zwroty akcji ścinały mnie z nóg. Coś czuję, że to będzie rewelacyjna seria.

 

 

 

Link do opinii

North Falls to miasteczko, które oddycha ciszą, taką, co dusi bardziej niż krzyk. Właśnie tam rozgrywa się historia „Wszyscy jesteśmy winni”, powieści, która zaczyna się jak klasyczny kryminał, a kończy jak studium ludzkiego sumienia.
Emmy Clifton, zastępczyni szeryfa, zna to miejsce od dziecka, a raczej myśli, że zna. Kiedy córka jej przyjaciółki prosi o pomoc, Emmy nie przeczuwa, że ta rozmowa stanie się początkiem lawiny, która odsłoni wszystko, co North Falls próbowało zakopać pod codziennością. Dwie zaginione dziewczynki, społeczność zbudowana na sekretach i ciche, lepkie poczucie winy, to przepis na historię, w której nic nie jest takim, jak się wydaje.

Pierwsze rozdziały są jak gęsta mgła: nie wiadomo, dokąd prowadzi ścieżka, ale trudno się zatrzymać. Autorka perfekcyjnie gra nastrojem, śledztwo wciąga, miasteczko żyje własnym rytmem, a czytelnik z zapartym tchem śledzi każdy trop. Niestety, w pewnym momencie ta mgła nie gęstnieje, ona po prostu opada.

Po przeskoku w czasie napięcie wyraźnie słabnie. Tam, gdzie wcześniej czuło się pulsujące pod skórą niepokoje, pojawia się raczej refleksja i melancholia. Zamiast zagadki kryminalnej dostajemy historię o winie, żalu i rodzinnych pęknięciach. To nie jest złe, ale jeśli ktoś sięga po powieść z nadzieją na klasyczny thriller, może poczuć się jak kierowca, który nagle zjechał z głównej drogi w boczną, nieoznakowaną uliczkę. Dopiero finał przywraca dawny rytm. Tempo rośnie, karty zostają odkryte, a rozwiązanie zaskakuje nawet tych, którzy uważnie tropili każdy szczegół. Przyznam, że sprawca był dla mnie całkowitym zaskoczeniem i to rzadkie w dzisiejszych kryminałach.

To, co jednak naprawdę pozostaje w pamięci, to atmosfera North Falls – klaustrofobiczna, lepka od tajemnic. To miasteczko, które mogłoby stać się tłem dla serialu w stylu "Mindhuntera", wszystko dzieje się tu powoli, niepokój sączy się między dialogami, a każdy bohater nosi w sobie własny cień.

„Wszyscy jesteśmy winni” nie jest książką dla miłośników pościgów i błyskawicznych zwrotów akcji. To raczej opowieść o tym, jak łatwo pomylić sprawiedliwość z zemstą, a prawdę z wygodnym kłamstwem. I o tym, że czasem winni są wszyscy, nawet ci, którzy nigdy nie popełnili przestępstwa. Nie jest to lektura idealna, traci tempo w połowie, a niektórym bohaterom brakuje głębi emocjonalnej, ale jej klimat i zakończenie wynagradzają potknięcia. To książka, która nie krzyczy, tylko szeptem przypomina, że każda tajemnica ma swoją cenę

Link do opinii
Avatar użytkownika - olilovesbooks2
olilovesbooks2
Przeczytane:2025-11-02, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,

*współpraca reklamowa*

Zaintrygował mnie tytuł, a kryminały czy thrillery z tego wydawnictwa, niemal zawsze zapewniają mi porządną dawkę wrażeń, więc nie zastanawiałam się długo nad tą propozycją. Złożony, emocjonalny, pełen zwrotów akcji kryminał, który był dla mnie nie lada gratką.

Małe miasteczko, każdy zna każdego, jednak jak się okazuje to przekonanie jest mylne. Emmy przekonuje się o tym na własnej skórze. Zniknięcie dwóch nastolatek okazuje się zaledwie prologiem miejscowych tajemnic, sekretów i ukrytych twarzy mieszkańców miasteczka, o których zastępczyni szeryfa nawet się nie śniło. Śledztwo prowadzi Emmy do zaskakujących odkryć i sprawia, że nic już nie będzie takie samo, gdy najmroczniejsze sekrety zostaną wyciągnięte na światło dzienne.

Książka w sumie dzieli się na dwie części, sporo je łączy ale zdecydowanie więcej w nich różnic. Pierwsza cześć to to o czym czytamy w opisie książki, sprawa zaginionych nastolatek, wir poszukiwań i malejące szanse ich odnalezienia. Sprawa intrygująca, trochę można było pobawić się w detektywa i próbować rozwikłać zagadkę, która nie należała do prostych, jednak wraz z Emmy udaje nam się ją rozwiązać. Ale czy jednak na pewno? Później następuje jakby druga cześć tej powieści, akcja przenosi się o dwanaście lat do przodu. Historia zaczyna się powtarzać, jednak coś nie pasuje do układanki. To co po pierwszej części było pewniakiem, w tej części zostaje na nowo przetworzone, przeanalizowane, pojawia się cała masa wątpliwości i nowych tropów, a koniec mnie mocno wbił w fotel. W tej jakby drugiej części fabuła staje się nieco mniej kryminalna, bardziej przypomina thriller, trzeba się mocno skupić, pojawiają się nowe informacje, nowe fakty, pojawia się duża dawka emocji, do gry wchodzą też relacje rodziny Clifton, która pomimo stania na straży prawa, trzyma wiele trupów w szafie.

Ta książka była dla mnie w pewnym sensie niezwykła, ponieważ jest to pierwsza od bardzo dawna lektura, w której ni jak nie mogłam połączyć faktów, nie udało mi się rozwiązać zagadki, choć w pierwszej części mi się udało, to ta druga totalnie mnie rozbroiła, każda moja teoria została obalona, nie przewidziałam zakończenia, w ogóle nie brałam pod uwagę podobnego scenariusza, za co naprawdę chylę czoło w stronę autorki, udało się jej mnie zagiąć.

Książka według mnie była świetna, choć moim zdaniem nieco przeciągnięta, a w drugiej połowie nieco mi zabrakło tych kryminalnych aspektów, a zaczęły dominować bardziej wątki obyczajowe, skomplikowane relacje, kolejne sensacyjne odkrycia na temat rodziny Cliftonów, które sporo namieszały w fabule i trochę ten temat zaginięć i samego śledztwa zepchnęły na dalszy plan. Jednocześnie muszę pochwalić za skrupulatność, za szczegóły, za dopracowanie powieści, za te detale, które tworzą ten tajemniczy i może nawet nieco mroczny klimat. To wszystko naprawdę pozwoliło mi poczuć głębię tej historii, mam nawet wrażenie, ze w jakimś stopniu stałam się jej częścią, bo tak mocno przeżywałam to co się w tej powieści działo, i choć tempo było wolne, a czytanie momentami mi się dłużyło, to nie żałuję ani sekundy poświęconej tej historii.

To pierwszy tom serii North Falls, tak zaczęłam kolejną serię, absolutnie nie żałuję, zdecydowanie potrzebuję kolejnego tomu, bo potencjał jest ogromny, a ilość pytań rodzących się na końcówce powieści jest ogromna, tu jeszcze tyle może się zadziać, jeszcze tyle tajemnic pozostaje do odkrycia, ale też można oczekiwać porządnej dramy czy afery w kolejnej części czy częściach i ja bardzo chętnie poznam ich przebieg. Do lektury zachęcam, powieść według mnie genialna sama w sobie, zdecydowanie warta przeczytania.

Link do opinii
Avatar użytkownika - mag-tur
mag-tur
Przeczytane:2025-12-11, Ocena: 5, Przeczytałem,
Karin Slaughter powraca do swoich wiernych czytelników, a także zachęca tych nowych, pierwszym tomem z nowego cyklu ,,North Falls". To miasteczko w stanie Georgia. Prym w nim wiedzie klan Clifftonów. Każdy z nich piastuje jakieś ważne stanowisko i wszyscy trzymają się razem. Nawet gałąź z tej uboższego konaru. Emma jest policjantką. Jej ojciec szeryfem i ma do tego naturalne predyspozycje. Instynkt, który przekazał córce. A tą w dniu 4 lipca instynkt nieco zwiódł, bo była właśnie po małej scysji z mężem i potraktowała Madison, piętnastoletnią pasierbicę przyjaciółki jak natrętną muchę. A Madison niepokoiła się o swoją przyjaciółkę Chayenne, bo ta się mocno spóźniała. I na jej poszukiwania wybrała się sama. A znalezienie jej okazało się mało przyjemne dla obu dziewczynek. Wkrótce Emma domyśliła się, że muszą wszcząć zakrojone poszukiwania obu dziewczyn i modli się aby udało się je odnaleźć żywe.

Przyjaciółek szuka całe miasteczko. W ostatecznym rozrachunku znajduje je Emma. Winny zostaje skazany. 
I czego chcieć więcej. Sprawa rozwiązana. A to dopiero ósmy rozdział. Gdzież nam do dwudziestego. 

Po prostu Karin w swoim stylu tak prowadzi fabułę aby kolejnym śledztwem, wnioskami oraz powiązaniami rodzinnymi wbić czytelnika w fotel i na samym końcu pozostawić go z rozdziawionymi ustami. Bo zniknięcie dwóch przyjaciółek przysparza lokalnej policji sporo pracy po dwunastu latach od ich zniknięcia.

Jak zwykle mistrzowsko poprowadzona fabuła. Bardzo dobra psychologiczna konstrukcja bohaterów i tego co im sie tli po skórą. Kobiety w roli głównej w organach ścigania i akcja, która zagęszcza sie ze strony na stronę i nie odpuszcza do samego końca. Jak zwykle zarwana nocka dla Karin. Polecam.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Krukrenata
Krukrenata
Przeczytane:2025-11-10, Ocena: 6, Przeczytałam,

Karin Slaughter po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzynią mrocznych kryminałów. ,,Wszyscy jesteśmy winni" to powieść utrzymana w charakterystycznym dla autorki, surowym i niepokojącym stylu. To historia, która wciąga w ponurą atmosferę miasteczka North Falls i każe mierzyć się z sekretami, jakie potrafią skrywać małe społeczności.

 

W centrum wydarzeń stoi Emmy Clifton, zastępczyni szeryfa, której losy śledzimy w dwóch przeplatających się liniach czasowych. Ten podział to jeden z najmocniejszych punktów konstrukcyjnych książki. Pierwsza oś czasu sięga dwanaście lat wstecz, kiedy to North Falls wstrząsa zaginięcie dwóch nastolatek - sprawa nierozwiązana, rzucająca cień na teraźniejszość. Ważna dla Emmy przede wszystkim dlatego, że jedno zaginione dziecko było bliskie jej najlepszej przyjaciółce. Druga rozgrywa się obecnie, gdy znika kolejna dziewczynka, co natychmiast budzi demony przeszłości i sugeruje powrót psychopaty. A to z kolei źle wpływa na wściekłych, żądnych zemsty i zdolnych do linczu domorosłych ,,mścicieli". Kumulacja takich emocji nie mogła skończyć się dobrze...

 

Autorka doskonale operuje klimatem mroku i beznadziei. Jej styl jest bezkompromisowy, nie unika trudnych tematów i brutalnych opisów. Każdy ponury detal służy budowaniu przejmującego portretu zła i jego wpływu na ofiary oraz śledczych. Poznajemy Emmy nie tylko w pracy, ale i w kontekście życia osobistego, które, jak to u Slaughter bywa, jest skomplikowane.  Z drugiej strony ujęła mnie jej relacja z ojcem i synem, fakt, że zapewniają sobie poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości.

 

 

Powieść to pełen napięcia wyścig z psychopatą. Autorka zręcznie wodzi czytelnika za nos, a kolejne zwroty akcji są wprost genialne. W momencie, gdy wydaje się, że rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki, Slaughter serwuje kolejny wstrząsający moment, który całkowicie zmienia perspektywę. Tytuł idealnie oddaje poczucie zbiorowej odpowiedzialności, refleksję, że wszyscy musimy być czujni, jednocześnie podkreślając, że trudno nie dać się zmanipulować zręcznemu, inteligentnemu socjopacie. W przejmujący sposób potrafi oddać uczucia rodziców zaginionych dzieci - trzymanie się nadziei aż do bólu, dławienie się niewiedzą, upadanie pod ogromnym ciężarem przygniatającym pierś. 

Link do opinii
Inne książki autora
Po tamtej nocy
Karin Slaughter0
Okładka ksiązki - Po tamtej nocy

Imprezowy wieczór sprzed piętnastu lat zakończył się brutalną napaścią, po której życie Sary Linton legło w gruzach. Od tamtej pory udało jej się zbudować...

Blondynka, niebieskie oczy
Karin Slaughter0
Okładka ksiązki - Blondynka, niebieskie oczy

Początek dorosłego życia. Energia i stanowczość. Nagle w jej życie wkracza ktoś, kto w jednej chwili dokona ostatecznego aktu zniszczenia...Julia ma dziewiętnaście...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy