Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2015-06-30
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 352
Rok 2015, centralna Polska. Trzynastoletnia Wiktoria wraz z dwiema młodszymi siostrami wraca ze szkoły. Dwieście metrów od domu spotyka znajomych, dziewczynki idą dalej same, lecz nie docierają do celu. Niedługo potem przyjaciel zrozpaczonej rodziny, emerytowany policjant, korzystając z nieformalnych informacji, dowiaduje się, że zwolniony z więzienia psychopatyczny zabójca zniknął i nie wiadomo, gdzie przebywa. Ani „ustawa o bestiach”, ani dyskretna obserwacja policji nie okazały się skuteczne. Kolejne zdarzenia świadczą o tym, że te dwie sprawy mogą się ze sobą łączyć. Tymczasem nękana wyrzutami sumienia nastolatka jest bliska obłędu. Jej rodzice obawiają się, że może targnąć się na własne życie, a działania organów państwowych okazują się całkowicie nieskuteczne.
Już w trakcie czytania pierwszego tomu Czarnego Wygonu wiedziałam, że po kolejne książki Stefana Dardy będę sięgać z nieskrywaną przyjemnością i zaciekawieniem, a do przeczytanych powracać - bo coś w jego sposobie pisania przyciąga jak magnes. Tym "czymś" jest zdolność autora do malowania niezwykle sugestywnych wizji wykreowanego przez siebie świata, a także umiejętność głębokiego zanurzenia się w psychikę bohaterów. W książkach należących do cyklu Czarny Wygon niezwykle ujmuje sposób w jaki autor przedstawia małe miejscowości i ich mieszkańców oraz całe Roztocze z jego sielską atmosferą, wzajemną bliskością ludzi, ale i skrywanym gdzieś w leśnych ostępach mroku. W przypadku książki Zabij mnie tato na pierwszy plan wysuwają się natomiast relacje międzyludzkie oraz konflikt człowiek - państwo i człowiek - prawo. Zdzisław Mokryna, emerytowany policjant przyjeżdża do Rykowa aby odpocząć po latach niewdzięcznej i stresującej pracy na służbie. Nowe miasteczko staje się dla byłego gliny czystą kartką, dającą nowe możliwości i pozwalającą na nowy start. Mokryna pragnie wieść spokojny żywot samotnika, nie angażować się zbytnio w życie małego miasta, sprawy mieszkańców. Żadnych niepotrzebnych znajomości, tylko on i jego niezapisany rozdział. Cały ten misterny plan ex-policjanta bierze w łeb bardzo szybko - spokojne popołudnie które miał spędzić przy smacznej pizzy i zimnym piwie staje się preludium do wydarzeń które zmieniają go całkowicie - jako policjanta, i jako człowieka.
Mokryna w zaskakującym dla siebie samego tempie zaprzyjaźnia się z właścicielem pizzerii - Kamilem Stachowiakiem. Wycofany dotąd policjant otwiera się przed nowym znajomym, zdradzając sekret o którym wiedzą nieliczni. Podobnie rzecz ma się z jego nowym kompanem, który dzieli się z nim historią z przeszłości, a o której nie wspominał dotąd nikomu. Kolejne spotkania i posiedzenia do późnych godzin nocnych zbliżają do siebie dwóch tak bardzo różnych mężczyzn. Zdzisław Mokryna odkrywa w sobie nieznane dotąd pokłady czułości, potrzebę bliskości, chęć dzielenia się z przyjaciółmi całym sobą, potrzebę spędzania czasu z Kamilem i jego rodziną - słowem - ci przypadkowo spotkani ludzie stają się dla emerytowanego policjanta najbliższymi przyjaciółmi.
Nagłe zaginięcie dwóch najmłodszych córek Kamila staje się osią, która podporządkowuje sobie inne wydarzenia w książce. Nowym celem Zdzisława staje się pomoc przyjacielowi i odnalezienie dziewczynek, które przyszywany wujek zdążył już pokochać całym sercem. Sprawy komplikuje fakt, że niedawno zwolniony z wiezienia psychopata i niewykazujący skruchy wielokrotny morderca zniknął z oczu organów ścigania. Rozpoczyna się walka z czasem, który działa na niekorzyść bohaterów. Tymczasem w domu Szymkowiaków napięta atmosfera zwiastuje kolejne tragedie.
Jak już wspomniałam na początku Stefan Darda jest mistrzem jeśli chodzi o wnikanie w psychikę jego książkowych bohaterów. Ze szczerym zainteresowaniem obserwujemy stopniowo zacieśniające się relacje międzyludzkie, przełamywanie swoich barier i murów obronnych, otwieranie się na drugiego człowieka, a potem nagły wstrząs który poruszył w posadach małym Rykowem. Patrzymy na powoli postępujące śledztwo i zaangażowanie Mokryny, próbę hamowania emocji rozdzierających serce, niezmierzoną rozpacz rodziców i obwinianie się starszej siostry o cały ten dramat.
Mokryna nie działa aby odnaleźć i ukarać niebezpiecznego maniaka, ale aby przywrócić spokój rodzinie Kamila Szykowiaka. Najpiękniejsza w całej lekturze jest właśnie ta ewolucja którą przechodzi na kartach książki były gliniarz, początkowo nieco zamknięty w sobie i próbujący się odciąć od innym - potem pan Zdziszek - wujek, serdeczny przyjaciel, obrońca i mściciel.
Zabij mnie tato jest dobrym thrillerem, chociaż przyznam, że po jednym z moich ulubionych autorów spodziewałam się czegoś więcej. Niemniej książkę naprawdę warto przeczytać, ze względu na wspominaną wcześniej feerię emocji i uczuć, zgłębianie relacji międzyludzkich i oczywiście wciągającą pogoń za nieuchwytnym mordercą.
Zdzisław Mokryna jest emerytowanym policjantem, który od niedawna mieszka w małym miasteczku na Mazowszu. W jego dawnej pracy stało się coś, z czym nie mógł poradzić sobie psychicznie. Jedynym wyjściem z sytuacji okazała się ucieczka. Chce prowadzić życie samotnika, nie ma ochoty na zawieranie nowych znajomości, a mimo to jakoś udaje mu się w Rykowie znaleźć przyjaciela. Kamil Szykowiak, jego żona i córki w ciągu krótkiego czasu stają się ważnym elementem życia Zdzisława. Pewnego dnia znikają dwie córeczki Szykowiaków...
To historia małomiasteczkowej rodziny, która traci dwójkę dzieci. Porwane dziewczynki wzbudzają nieskrywane emocje, każdy czytający zada sobie pytanie, co sam by zrobił, gdyby jego dzieci zostały oddane na łaskę lub nie łaskę psychopatycznego porywacza. Wszystko tutaj zarysowane jest za bardzo, nie ma elementu zaskoczenia. Autor dopowiada za nas każdą niejasność, nie ma tu dręczenia wątpliwości, a co jest najgorsze - autor narzuca nam swój punkt widzenia. Widać, że jest tu za dużo niepotrzebnych scen, za dużo przemyśleń i sugestii. Z problematyki społecznej tworzy się opowieść o ludzkiej złości na nieudolny wymiar sprawiedliwości. Plusem jest tu sprawnie nakreślona intryga kryminalna - jesteśmy na bieżąco informowani i śledzimy całą sprawę, gdzie nie ma żadnych niedomówień.
Jest to proza z zaangażowaniem społecznym. Punktuje luki w polskim prawie, wskazuje słabości w porządku Państwa, ukazuje krótkowzroczność polityków. Jedynym skutecznym sposobem walki z porywaczem będzie droga prywatnego śledztwa. Mokryna będzie miał w sobie coś z prywatnego mściciela, który wymierzy sprawiedliwość za pogrążonego w żalu Kamila. Jego poczynania pokazują wszystko to, co sami zrobilibyśmy w takiej sytuacji, albo co byśmy zaakceptowali. Tak jak mówiłem, szkoda, że Darda nie pozwala nam na przemyślenie żadnej istotnej kwestii. Książka byłaby wtedy o wiele lepsza, zwłaszcza, że jest wielowątkowa.
Książkę czyta się dobrze, choć bez fajerwerków. Zło jest złem, dobro dobrem, wszystko gra. Każdy zachowuje się przewidywalnie, a tajemnica jest tajemnicą tylko przez chwilę. To thriller, który nie straszy. Autor nie dał nam możliwości ujrzenia czegoś rzeczywiście mrocznego na dnie całej tej historii, a przecież poruszył temat, który jeży włos na głowie.
Pan Zdzisław, emerytowany policjant z Miasta Wojewódzkiego, przybywa do Rykowa, gdzie postanawia prowadzić spokojny, wyalienowany tryb życia. Jednak już na samym początku jego plany spaliły na panewce, gdy poznaje Kamila Szykowiaka i jego rodzinę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie kaprysy rozwydrzonego dziecka Kamila, trzynastoletniej Wiktorii, która odprowadzając rodzeństwo do domu spotyka w parku swoich znajomych, na poczet których zostawia młodsze siostry. I to właśnie ten ułamek nieprzemyślanej sekundy decyduje o dalszym losie całej rodziny, których życie postawione zostaje pod znakiem zapytania. Pozostałe dni mijają wszystkim jak przez mgłę. Całe miasto postawione zostaje na nogi, by móc odnaleźć porwane dziewczynki, jednak zawodzi wszystko, a przede wszystkim system i prawo! I wtedy dowiadujemy się o jego wielkich lukach, błędach organów prowadzących oraz publicznych instytucji. Kiedy już są małe szanse na jakiekolwiek kroki, Zdziszek postanawia prowadzić śledztwo na własną rękę. Jednak w wielu przypadkach wszystko dzieje się za szybko, nie można wszystkich uratować, na niektóre istnienia jest już za późno. Kto poniesie konsekwencje i spojrzy śmierci w oczy? Kogo przywitają anioły? I czy Julka z Olą wrócą do domu, by razem z Wiki, rodzicami, wujkiem Zdzisławem i Darką tworzyć rodzinę? Koniecznie przeczytaj!
Pozycja spodobała mi się i to wcale nie dlatego, że dostałam ją w ramach współpracy. Przyznam szczerze, że z początku nie mogłam się do niej przekonać i motywowało mnie to, iż muszę ją przeczytać. Przez pierwszy dzień przeczytałam parę kartek. Jednak w ciągu następnych dwóch dni pożarłam ją w całości. Jaki mój ból był, gdy musiałam rozdzielić to na dwa momenty czytania, bo wzywały obowiązki! Jednak dziś, kiedy już jestem po lekturze, muszę przyznać, że warto było poczekać na dalszy rozwój! Zawiódł mnie trochę wątek związany z Wiktorią. Myślałam, że więcej części książki będzie poświęcone jej cierpieniu, poczuciu winy. W końcu w opisie czytamy, że nękana wyrzutami sumienia nastolatka jest bliska obłędu, a tymczasem miałam wrażenie, że bliższy ku temu jest jej ojciec. Uważam jednak, że książka jak najbardziej warta jest przeczytania, możemy z niej dowiedzieć się co przeżywają rodziny ludzi porwanych, kiedy nie mają nawet cienia nadziei na lepsze jutro i jak musi wyglądać ich świat, kiedy muszą zmierzyć się z tak niewyobrażalnym bólem i tęsknotą. Autor postarał się, aby wszystko było realistyczne i przerażające.
"Bo w niektórych książkach wśród czekających na zapisanie białych kartek zupełnie niespodziewanie czają się potwory"- "Zabij mnie, tato" Stefan Darda
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Stefana Dardy miało miejsce w 2010 roku, gdy przeczytałam jego debiutancką powieść z 2008 roku pt.,,Dom na wyrębach" oraz ,,Słoneczną dolinę"-pierwszą część z czterotomowej serii ,,Czarny Wygon". Te powieści z elementami grozy wciągnęły mnie tak bardzo, że nazwisko autora pozostało już w mojej pamięci i śledziłam rozwój jego twórczości. Minęło kilka lat i Stefan Darda stał się jednym z najpopularniejszych polskich autorów literatury grozy. Został laureatem Nagrody Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego za 2014 rok i Nagrody Nautilus 2013 oraz wielokrotnie był nominowany do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A.Zajdla.
W 2015 roku ukazała się najnowsza powieść autora pt.,,Zabij mnie, tato".
W 2015 roku do niewielkiego miasteczka Ryki przeprowadza się Zdzisław Mokryna, samotny, emerytowany policjant, który w spokojnej okolicy chce odpocząć od stresującej pracy. Wkrótce zaprzyjaźnia się z Kamilem Szykowiakiem, prowadzącym wraz z żoną pizzerię. Mokryna czuje, że odnalazł właściwe miejsce do życia, że dzięki nowemu otoczeniu oraz niespodziewanej przyjaźni z sympatycznym biznesmenem i jego rodziną będzie mógł uporać się z demonami przeszłości. Jednak senne życie w miasteczku przerywa nagłe zniknięcie dwóch córek Szykowiaka wracających ze szkoły wraz ze starszą siostrą, trzynastoletnią Wiktorią. Dwieście metrów od domu Wiktoria spotyka znajomych i już nie odprowadza dziewczynek, ostatni odcinek mają przejść same, ale nigdy nie docierają do celu. Rozpoczynają się poszukiwania dzieci.
,,Minęły dwa tygodnie od porwania. Czternaście razy Ziemia obróciła się wokół własnej osi. W skali ludzkiej egzystencji to zaledwie chwila, ale przecież często tak naprawdę tylko chwilę trwają największe dramaty, które zmieniają całe nasze życie."
Wobec braku szybkich efektów zdesperowany Mokryna chcąc pomóc zrozpaczonej rodzinie dowiaduje się swoimi nieformalnymi kanałami, że z więzienia został zwolniony psychopatyczny zabójca i nikt nie wie, gdzie przebywa. Zawiodła ustawa o bestiach, która miała zapobiegać wychodzeniu na wolność osób, wobec których istniało uzasadnione podejrzenie, że po odbyciu wyroku znowu będą zabijać. Wszystko zaczyna się stopniowo zazębiać.
Jestem pod wielkim wrażeniem, jak Stefan Darda wplótł aktualne wydarzenia w fabułę swojej powieści. To mogłoby się wydarzyć w każdej miejscowości. Pokazał jak państwo i jego instytucje zawodzą, źle funkcjonują poczynając od sejmu, senatu, sądu i policji oraz jaki ma to wpływ na codzienne życie ludzi, ich dramaty. Wydarzenia przedstawił na wielu płaszczyznach. Wszystko jest tak prawdziwe, a jednocześnie przerażające, że miałam momentami ciarki. Do tego zwroty akcji i stopniowe narastanie grozy, aż trudno się oderwać od czytania.
,,Zabij mnie, tato" to powieść emocjonująca, wciągająca i przerażająca swoją prawdziwością. Jak najbardziej polecam!http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/
Główny bohater tego emocjonującego thrillera Zdzisław, to były policjant. Chcąc zapomnieć o pewnych sprawach wyjeżdża do małej miejscowości
by żyć tam spokojnie i samotnie. Jednak ta samotność nie będzie jego wyczekiwanym darem gdy już pierwszego dnia poznaje Kamila, szefa
pizzeri, do której przyszedł coś zjeść. Od tego momentu zyskał nowego przyjaciela.
Przyjaźń trwa, Zdzisław świetnie dogaduje się z nowymi przyjaciółmi i ich córkami jedna pewien dzień wystawia ich przyjaźń na próbę i
załamuje życie na pół.
Dwie młodsze córki Kamila zaginęły dwieście metrów od domu. Wracały razem ze starszą siostrą, która spotkała znajomych i kazała im resztę
drogi przejść bez niej. Jednak nie dotarły. Jak to możliwe,że nie wróciły do domu? Nikt ich nie widział i nic nie słyszał.
Świat się na chwilę zatrzymał , gdy po kilku dniach policja znajduje zamordowaną kobietę, która w kieszeni miała obcięty palec należący
do którejś z dziewczynek.
Zdzisław za wszelką cenę chce pomóc przyjacielowi w tych trudnych chwilach i postanawia rozpocząć własne śledztwo, ma kontakty i swoje
tropy, które doprowadzą do sprawcy tych wydarzeń.
Tragedia wisi nad ich głowami czy uda mu się uratować kogokolwiek?
Zabij mnie, tato to pełen zwrotów akcji thriller w którym główną rolę gra zaginięcie dwóch dziewczynek. Jak już wiadomo dla mnie
książki o dzieciach są trudne, bo od wyobrażam sobie , co bym zrobiła gdybym to ja była na miejscu tych rodziców. Odczuwałam wszystkie
emocje te złe i dobre. Kibicowałam i wierzyłam w dobre zakończenie.
Jest to bardzo dobra choć trudna pozycja. Na pewno zostanie w głowie na dłużej i zostawi nas z masą pytań do siebie samych.
Jedno jest pewne, muszę trochę ochłonąć.
Historia szczęśliwej rodziny Izy i Kamila i ich córek. Żyją oni sobie spokojnie, prowadzą pizzerię a jednocześnie starają się być dobrymi rodzicami, którzy mają czas dla swoich dzieci. Jednak do ich życia wkrada się nieszczęście. Młodsze córki zostają porwane. Nikt nie wie przez kogo ani jaki mógłby być tego powód. Opowieść o tym jak w obliczu tragedii potrzebni są przyjaciele i czy są oni w stanie pocieczyć i podnieść na duchu załamanych ludzi.
Jest to bardzo dobrze napisana książka. Dobrze się ją czyta, może trochę dlatego, że jest to historia taka bardzo nam współczesna, która może się wydarzyć w naszym najbliższym otoczeniu.
Zaginęły dwie dziewczynki, automatycznie podejrzany staje się Mieczysłąw Zbieński, który przed laty wsłasnego syna (a przyjaciela ojca dziewczynek). Kiedy zostają znalezione zwłoki Julki wychodzi na jaw, że sprawcą może być groźny morderca Kazimierz Pokoć "Kapo". Wyszedl on na wolność w wyniku nieudolnych działań zajmujących się jego sprawą organów. Najbardziej przeraża to, że brutalny psychopata staje się sławny i uwielbiany.
Druga część powieści o przeklętej wiosce na Roztoczu. Witold Uchmann podejmuje dziennikarską wyprawę do miejsc opisanych w tajemniczym brulionie. By uratować...
Ostatnia część cyklu o przeklętej wiosce na Roztoczu. Przenikające z innego wymiaru zło łączy się z mocami, które w małej wiosce znalazły podatny...
Przeczytane:2019-02-23, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2019, czytam z Legimi 2019, 52 książki 2019,
Po znakomitych cyklach „Dom na Wyrębach” i „Czarny Wygon” przyszła pora na kryminał autorstwa Stefana Dardy. Okazuje się, że nie tylko horror udaje się autorowi znakomicie!
Mała miejscowość, były policjant, uprowadzone/zaginione dzieci – tak w skrócie można opisać fabułę. Fabułę, która intryguje, zmusza do refleksji, podnosi ciśnienie i powoduje szybsze bicie serca.
Autor ma niezwykłą lekkość pióra, zmusza czytelnika do zastanowienia się nad wieloma sprawami, o których dyskutuje się obecnie w przestrzeni publicznej, porusza mnóstwo ważnych tematów, prowokuje do dyskusji.
„Zabij mnie, tato” to nie jest krwawy kryminał z akcją pędzącą na łeb na szyję (poza kilkunastoma ostatnimi stronami 😉), a mimo to (a może dzięki temu) nie daje się odłożyć nawet na chwilę, każda kolejna przeczytana strona sprawia, że wciągasz się jeszcze bardziej.
Wszyscy, którzy lubią dobrze napisany kryminał, będą po lekturze zadowoleni. Polecam!