Okładka książki - Zrodzona z burzy

Zrodzona z burzy


Ocena: 5 (3 głosów)

Dla wielu moje narodziny oznaczały śmierć. Oznaczały utonięcie w deszczu, który przywołałam swoim pierwszym oddechem.

Byłam początkiem, który przyniósł koniec. Tak właśnie mówią Fidranie.

Od dnia swoich narodzin Blaze żyje w cieniu tragedii, która pochłonęła tysiące istnień. Nosi też w sobie sekret, którego wyjawienie mogłoby ją zniszczyć. Kiedyś była potężna, teraz jej moc ucichła i Blaze nie wie, czy to się kiedykolwiek zmieni.

Gdy wraz z bratem zostaje wciągnięta w bezlitosną walkę o tron imperium, staje przed wyborem: pozostać w ukryciu albo stanąć do gry, która może kosztować ją wszystko.

Rozgrywka się zaczyna, a na drodze Blaze stają dwaj niebezpiecznie pociągający mężczyźni -- dziedzic korony i tajemniczy nowicjusz.

Aby przetrwać w Złotym Pałacu, dziewczyna będzie musiała odzyskać nie tylko swoją siłę, ale i odwagę, by wśród zdrad, intryg i namiętności zawalczyć o własną przyszłość.

Porywający pierwszy tom trylogii romantasy YA o zakazanej magii, niebezpiecznej miłości i brutalnej walce o władzę. W imperium, gdzie tron się zdobywa, a nie dziedziczy.

I gdzie przetrwają tylko najsilniejsi.

Informacje dodatkowe o Zrodzona z burzy:

Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2025-07-16
Kategoria: Dla dzieci
ISBN: 9788368383515
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Heir of Storms

Tagi: fantasy Fantasy dla dzieci i młodzieży Dzieci od ok. 14 lat

więcej

Kup książkę Zrodzona z burzy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Opinie o książce - Zrodzona z burzy

Avatar użytkownika - truskawka2
truskawka2
Przeczytane:,
Wyobraźmy sobie krainę, którą władają ludzie potrafiący przy pomocy magii kontrolować żywioły. Jest dwór Ziemi, Ognia, Wiatru i Wody. Każdy z nich ma króla i poddanych. Istnieje też piąty - Dwór Oczu. Jego cesarz potrafi władać wszystkimi żywiołami oraz światłem. Blaze urodziła sie w rodzinie władajacej od lat ogniem. Jednak, jak się okazało, ma potężną i niszczycielską moc wody. Tuż po urodzeniu nieświadomie przywołała burzę, która zniszczyła sporą część Imperium. Od tej pory była nazywana w najlepszym przypadku dziwadłem. W najgorszym - morderczynią i potępioną przez bogów. Nieszczęsna Blaze - Przywoływaczka Burz, Ostatnia Pieśniarka Deszczu. W pewnym momencie myślała, że straciła moc - potrafiła spowodować tylko mżawkę. Jednak w chwili, gdy była wściekła, okazało sie, że wciąż ma niebezpieczną siłę. Czy uda jej się nad nia zapanować? Czy ma jakieś szanse na normalne życie? Czy znajdzie na swej drodze osoby, które nie będą ją traktowały jak dziwadło lub zabójczynię? Opowieść pełna magii, piękna, momentami smutna, ale też podnoszaca na duchu. Szczególnie polecam ją tym, którzy czują się "dziwadłami" nie rozumianymi przez ludzi. dr Kalina Beluch
Avatar użytkownika - NataliaDrazek88
NataliaDrazek88
Przeczytane:2025-09-05, Ocena: 5, Przeczytałem, Mam,

Muszę was się spytać, jakim żywiołem chcielibyście władać. 


Zawsze na takie pytania odpowiadam, że ogniem. Ogień to koniec, ale też i początek, bo kto nie słyszał o ponownych narodzinach z popiołów.


Tym razem w moje ręce trafiła książka od wydawnictwa Jaguar, „Zrodzona z burzy” Lauryn Hamilton Murray, opowiada o dziewczynie, która tuż po swoich narodzinach przywołała taką burzę, że ogrom ludzi straciło swoje życie. Jeszcze większej tragedii zapobiegła jej matka i właśnie w tamtej chwili, gdy Blaze zatrzymała burzę, jej moce się zamknęły w niej. Przez kolejne lata Blaze nie przywołała nawet mżawki, a wspomnienia o zmarłej matce powodują mgłę, która ją otacza. Jako ostatnia Pieśniarka deszczu, jest obwiniana za każdą śmierć z dnia jej narodzin, a nienawiść płynie w jej stronę od tak wielu osób, że niejednokrotnie bała się o własne życie. Ludzie ją nienawidzą tak mocno jak się jej boją i gdy 17 lat po jej narodzinach, „świętują” dzień narodzin jej i jej brata, zebrani goście dowiadują się, że Blaze nie kontroluje swoich mocy, a może nawet ich nie posiada. Jednak zostaje ona wciągnięta w walkę o koronę. Czy ma szansę wśród innych kandydatów? Czy jej moc się zbudzi? 


Przez całą lekturę miałam problem z wieloma schematami, które już znam z innych książek. Turniej, walka o koronę, wielkie niebezpieczeństwo, bohaterka szukająca dojścia do swoich mocy, które są głęboko w niej ukryte, trójkąt miłosny, zdrada… Och mogłabym tak wypisywać jeszcze długo. Jednak, czy jest to minus tej książki? Zdecydowanie nie, niekiedy miałam ochotę się zatrzymać i zacząć ją porównywać do wielu znanych tytułów, jednak akcja, gdy już się rozkręci, pędzi na łeb, na szyję i nie ma chwili, by o niej rozmyślać. Wciąga w swoje odmęty pełne walk, zdrad i knowań.


Zakończenie było zadowalające, szczęka mi opadła, nie spodziewałam się takich obrotów spraw, więc jest to duży plus tej historii.

 

Wolicie, gdy w książkach są powielane schematy, jakie już znacie? A może wolicie nowe pomysły?

Pewnie większość z was powie, że nowe jest lepsze, jednak po ilości książek, jakie czytamy, zauważyłam, że coraz ciężej jest zadowolić czytelnika czymś nowym. Co chwilę powstają nowe książki, każda z nich wyróżnia się czymś nowym. A może lepiej dać raz szansę książce, która może i powiela utarte drogi, jednocześnie dając nam sporo zabawy podczas czytania. Właśnie taka jest “Zrodzona z burzy”. Ciężko było mnie zaskoczyć podczas lektury tej książki, ponieważ kojarzyła mi się z tyloma książkami, które już czytałam, że mogłam spokojnie przewidzieć co będzie dalej. Jednak zdarzyło się autorce, że przemyciła kilka rzeczy do swojej historii, które były dla mnie nowością i zaskoczeniem. Za to ma wielki plus. Coś czuję, że cała historia rozwinie się porządnie w drugim tomie, na który czekam z niecierpliwością. Jest to książka, która może nie porwie was w wir akcji i monumentalnych doznań, lecz będzie was bawić i trzymać waszą ciekawość na napiętym postronku.

Największym problemem autorki, zaraz po powtarzalności schematów i wątków z innych powieści, są bohaterowie. Ciężko było mi znaleźć z nimi wspólny język. Ot, są i tyle. Chemia między tymi, którzy powinni płonąć miłością… cóż, powiem tyle, że nie iskrzyło, trochę pędziło i zmierzało donikąd. Oby kolejny tom wprowadził coś więcej do tej historii, bo będzie to zmarnowany potencjał na świetną książkę.

Polecam wam przeczytać “Zrodzoną z burzy”, ponieważ książka ma potencjał, jest lekka i przyjemna, a postać Foxa przyciąga uwagę, mam nadzieję, że będzie go więcej w kolejnym tomie. Dziękuję wydawnictwu Jaguar za możliwość przeczytania jej.

Link do opinii

"Zrodzona z burzy" czyli o książce, która totalnie mnie pochłonęła i przełamuje wszystkie możliwe schematy, zaskakując czytelnika zwrotami akcji. Wątek miłosny? Oczywiście! Ale nie byle jaki. To, co wydaje się z pozoru znanym schematem, w rękach autorki staje się czymś niesamowitym. 

„Zrodzona z burzy” to porywająca opowieść osadzona w mrocznym, pełnym intryg świecie imperium, gdzie los jednej dziewczyny splata się z losem całego królestwa. Od pierwszych stron poznajemy Blaze, której narodziny przyniosły katastrofę i śmierć — jej pojawienie się to początek końca dla wielu ludzi, a jej życie od początku naznaczone jest ciężarem sekretów i strat. Mimo że kiedyś była potężna, przywołała potężną ulewę, obecnie jej moc zniknęła, a ona sama musi odnaleźć w sobie siłę, by stawić czoła przeszłości i przyszłości. Blaze zostaje wciągnięta w brutalną walkę o tron w Złotym Pałacu, miejscu pełnym zdrad, intryg i niebezpiecznych wyborów. 
Na jej drodze pojawiają się dwaj niebezpiecznie pociągający mężczyźni — dziedzic korony Hal i tajemniczy zawodnik Fox — którzy mogą odmienić jej los na zawsze. Dziewczyna musi odzyskać nie tylko utraconą moc, ale i odwagę, by zawalczyć o swoją przyszłość.


Polubiłam bohaterów tej książki, w zasadzie nie ma tutaj nikogo, do kogo miałabym jakieś uwagi. Autorka zadbała, aby byli różnorodni i każdy odznaczał się indywidualnymi cechami charakteru. Nie brakuje męskich bohaterów, którzy potrafią skraść serce czytelniczek. Ciężko stwierdzić czy bardziej polubiłam Hala czy Foxa, brat Blaze, czyli Flint również jest fajnym chłopakiem, któremu kibicuję. W cieniu jest również nauczyciel River, który wydaje mi się, że z pewnością wniesie zaskoczenie na karty powieści. Postać samej głównej bohaterki również mi nie przeszkadza, pomimo siedzenia siedemnaście lat w zamknięciu, pod kloszem, nie odbiega jakoś szczególnie swoim zachowaniem. To raczej sympatyczna bohaterka, która potrafi obudzić w sobie iskrę.


Fabuła książki jest niezwykle wciągająca. Motyw utraconej mocy, walka o tron poprzez turniej, magiczne zdolności związane z żywiołami, intrygi pałacowe i wątki miłosne są ze sobą dobrze połączone oraz ciekawie poprowadzone. To także historia o sile wewnętrznej przemiany, odwadze i determinacji, które pozwalają wyjść z mroku i zawalczyć o własne przeznaczenie. Bardzo spodobał się mi sposób, w jaki prowadzone są wątki miłosne. Byłam miło zaskoczona obrotem spraw i pomysłem autorki na zwrot akcji. Jeśli chodzi natomiast o sam turniej, to ciekawie śledziło się zmagania Blaze i reszty uczestników, ale także wewnętrzny rozwój głównej bohaterki. To jak zmaga się z własnymi emocjami, przeszłością i przekuwa je w swoją potęgę, jest pochłaniające. Irytowało mnie jednak, że sama nie lubiła być oceniana przez pryzmat pozorów i przeszłości, a jednak sama robiła to samo wobec Foxa, co uważam że okropną hipokryzję.


Wykorzystanie żywiołów, intrygi pałacowe oraz podział królestwa ze względu na poszczególne żywioły spodobały się mi. Kreacja Przywoływaczki Burz oraz Rozłamywcza Ziemi to zdecydowanie coś fajnego i świeżego, co nadaje fabule mocy. Cieszę się jednak, że nie są zbudowani jako niezwyciężeni. W fabule nie brakuje również czarnych charakterów, które sprawiają, że nie brak jej emocji. Również otoczka związana z Oczami jest intrygująca.
Z elementów, które trochę nie zostały dopracowane i mogły być bardziej rozwinięte, to treningi pozwalające Blaze opanować zdolności żywiołu wody. Dość szybko totalny brak umiejętności został przemieniony w umiejętne ich używanie, chociaż przez siedemnaście lat były uśpione. I chociaż było opisanych kilka treningów, to trochę liczyłam na coś więcej, na niepowodzenia i powolne rozwijanie. 


"Zrodzona z burzy" to świetna książka, przy której bawiłam się wyśmienicie. Z niecierpliwością czekam na kontynuację i jestem ciekawa, co autorka dalej wymyśli. Nie brakowało zaskakujących momentów, szczególnie tych związanych z wątkami miłosnymi. Tutaj naprawdę sporo się działo. Cały turniej pozwalający zdobyć koronę, niecne zamiary niektórych bohaterów, historia z trzema siostrami i talizmanami, które mają ogromne znaczenie w fabule i jeszcze nierozwinięty, tajemniczy motyw Magów oraz ludzi z Innych Krain zachęcają do czekania na dalsze losy Blaze. Mam nadzieję, że bardzo szybko uda się nam poznać finał tej historii.
I kibicuję zdecydowanie Foxowi! 

Link do opinii

"Matka nazwała mnie Blaze. Jestem córką dwóch wielkich rodów. Jestem ostatnią Pieśniarką Deszczu. Początkiem, który przyniósł koniec. Niektórzy mówią, że jestem przeklęta przez Bogów. Niektórzy mówią, że jestem morderczynią, wybrykiem natury, dziwadłem"

Blaze. Dziewczyna, która z wielkim tupnięciem pojawiła się na świecie. W chwili, kiedy się urodziła nastała gwałtowna ulewa. Deszcz, deszcz, który spowodował wielką powódź  i pochłonął wiele istnień. Jej życie nigdy nie było kolorowe. Zamknięta z dala od ludzi. Trzymana w złotej klatce, z której pragnie się uwolnić. Jedni jej nienawidzą, a inni się jej boją. Ale ona tylko czeka, czeka do odpowiedniej chwili, żeby swoje życie zmienić. Tylko tak się składa, że nie wszystko układa się tak jak marzy. Dziewczyna bowiem chcąc czy nie chcąc zostaje zmuszona do udziału w rywalizacji o koronę. Tylko czy da sobie radę? Zwłaszcza, że ma pewną tajemnicę?

" Ironia losu, prawda? Nazywają to Rytuałem Wyboru, ale my w tej kwestii wyboru nie mamy"

Książka od samego początku jest bardzo ciekawa i od razu wciąga do fantastycznego świata. Czy Blaze ma w ogóle jakąkolwiek szanse w turnieju? Kto zaakceptuje taką królową? Wszyscy jej nienawidzą, obrzucają oblegami. Przyzwyczaiła się do tego, ale to nie znaczy, że mniej boli, prawda? Być nienawidzoną za coś na co nie miało się wpływu? Teraz czeka ją turniej, do którego musi się odpowiednio przygotować. Tylko czy da radę? 

Wraz z rozwojem historii widać przemianę bohaterki. Widać to jak się zmienia. Nie ukrywam, że początkowo troszeczkę mnie irytowało to, że pozwalała źle do siebie mówić i nigdy się nie odzywała. W każdej chwili gotowa do ucieczki, ukrycia się przed wszystkimi oczami. Do czasu. Co więcej, dziewczyna ma 17 lat, a dopiero teraz, w nowym otoczeniu, dzięki całkiem obcej osobie uczy się wiele na temat swojego daru. Więcej dowiedziała się od swojego trenera niż od swojej babci czy kogokolwiek z rodziny. 

"Całe moje życie zostało ukształtowane przez tę burzę, przez moc, którą uważałam za utraconą na zawsze"

Początkowo nie za wiele się tutaj dzieje, głownie wszytko toczy się wokół balów, ale z czasem akcja przyspiesza. W życiu bohaterki pojawia się pewien książę a z czasem jeszcze ktoś jeszcze. Hal i Fox. Całkiem różni. Hal to miły, uczynny i od początku pomagający bohaterce chłopak. Nie ukrywam, że polubiłam go, ale w pewnym momencie bardzo mnie rozczarował a zarazem bardzo zaskoczył. Fox z kolei od początku mnie zaintrygował. Cóż, nie da się ukryć, że mam słabość do niegrzecznych książkowych bohaterów i on bardzo dobrze się w to wpasowuje. Intrygujący, tak nie do końca wiadomo o co mu chodzi. Gdzie Hal pomaga bohaterce w miły, dobroduszny sposób to Fox wręcz przeciwnie. U niego ta pomoc przybiera charakter bardziej brutalny. Chłopak również nie cieszy się sympatią ludzi i dlatego zachowanie bohaterki względem niego bardzo mnie rozczarowało. Nie bez przyczyny nazywają go Rozłamywaczem Ziemi, prawda? Blaze od początku wyrobiła sobie na jego temat zdanie i zawiało trochę hipokryzją z jej strony. Sama cierpi przez to, że wszyscy ją nienawidzą za to co zrobiła nie mając na to wpływu, a ona robi to samo. Nie stara się go poznać, nie myśli o tym, aby się dowiedzieć co było przyczyną jego zachowania, czy było to celowe działanie czy też nie. Od razu uznaje go za tego złego. 

Relacja pomiędzy bohaterami? Miał to być trójkąt miłosny, ale dla mnie go tutaj nie było, co swoją drogą mi nie przeszkadzało, bo tak średnio przepadam za tym motywem. Nie zawsze zgadzam się z bohaterką w takich sprawach. Blaze raczej nie jest rozdarta pomiędzy chłopakami. Jeden ma tajemnice a drugi? No jest bardzo zaintrygowany jej osobą, ale nie ma tego dużo. Sam wątek romantyczny nie dominował w historii, miał bardziej charakter raczej poboczny. Domyślam się, że więcej go dostaniemy w kontynuacji.

Motyw turnieju bardzo fajnie został przedstawiony. Każdy z uczestników ma przed sobą takie same zadanie. Mimo rywalizacji to nawet udało się nawiązać przyjaźnie. W turnieju również bierze udział  brat bohaterki, a ona ma dodatkowe wsparcie. Flint się nią opiekuje, widać że ich relacja jest silna, ale nie do końca chłopak wzbudził moją sympatię. Momentami lekkomyślny, wręcz powiedziałabym niedojrzały, a przede wszystkim tak przekonany, że zwycięży w rywalizacji, że nawet się nie stara.

Wszelkie chwyty dozwolone. Kto zwycięży? 

"Jestem dziewczyną, która przywołała burzę – burze, która wstrząsnęła światem"

Jest akcja, nie brakuje zaskoczeń i emocji. Przez całą lekturę kibicowałam bohaterce, żeby udało się jej zwyciężyć, ale czy tak się stanie? Czekałam na jej pokaz siły. Na to, aż utrze nosa swoim prześladowcom. Na to, aż pokaże wszystkim na co ją stać. Czy tak się stało? Im było bliżej końca tym napięcie jest coraz większe. Ciekawość odnośnie tego jak to wszystko się skończy powodowała, że nie dało się od książki oderwać. Dużo się działo i wszystko w znaczący sposób przyspieszyło. A te zakończenie? Wszystko się strasznie komplikuje i nie brakuje zwrotów akcji. 

"Zrodzona z burzy" to kolejna bardzo dobra w tym miesiącu książka. Mimo, że nie wszystko było idealne to zapewniła mi wiele emocji i z pewnością sięgnę o kontynuację. Bardzo szybko się czyta i nie czuć upływu czasu. Bardzo polecam miłego!

 

Link do opinii

Hipnotyzująca, klimatyczna okładka to jedynie zapowiedź nadzwyczaj fascynującej i magicznej opowieści, jaką podarowała swoim czytelnikom Lauryn Hamilton Murray. Historia wciąga już od pierwszych stron, fundując czytającemu niezapomnianą i emocjonującą podróż, z której powrót do szarej rzeczywistości okaże się wyjątkowo trudny. Wszelkie staranne opisy i sugestywny styl pisarki tak silnie działają na wyobraźnię i angażują zmysły, że nie sposób nie zagubić się w lekturze, tracąc przy tym całkowicie kontakt z otaczającym światem. Motywy mocy żywiołów oraz rywalizacji o koronę, pod postacią magicznego turnieju, są przecież najbardziej nieprzewidywalne, a przez to fascynujące, a gdy dołożymy do tego jeszcze postacie znienawidzone przez lud, właśnie przez swoje potężne dary oraz nieszablonowy wątek miłosny, otrzymujemy oryginalną, mistrzowsko nakreśloną fabułę, która pozostawi po sobie ślad w sercu już na zawsze!

 

Jestem totalnie zachwycona wyobraźnią, rozmachem i talentem pisarki. Stworzyła nietuzinkową, zaskakującą, obezwładniającą powieść, która funduje czytelnikom błogi relaks, a zarazem potężną huśtawkę emocjonalną. Tajemniczy klimat, dopieszczony potężnymi żywiołami i pałacowymi intrygami, całkowicie odurza, w skutek czego zahipnotyzowany czytelnik nie jest w stanie z własnej woli przerwać lektury. Już sam turniej jest na tyle nieobliczalny i angażujący, iż czytającym totalnie przepada na jej kartach. Należy również wspomnieć, iż główna bohaterka początkowo boryka się z utratą mocy, a oglądanie procesu, w czasie którego ją odzyskuje, jest naprawdę niesamowitym przeżyciem. Dołóżmy do tego nietypowy trójkąt miłosny, a otrzymujemy lekturę idealną, dla której warto zarwać noc!

 

Przepełniona dobrem i złem, magią żywiołów, rywalizacją, nieśmiertelnością i przemijaniem! ,,Zrodzona z burzy" zabierze Was w obłędną, pasjonującą podróż, jaka choć na kilka godzin zamieni Wasze życie w niezapomniane widowisko! Zatraćcie się w tym w niesamowitym, fantastycznym świecie, przeżyjcie odurzającą przygodę i delektujcie się każdą stroną, bo rozstanie z bohaterami to niesłychanie bolesne doświadczenie! Polecam całym sercem!

Link do opinii
Avatar użytkownika - w_kolorycie_lite
w_kolorycie_lite
Przeczytane:2025-08-01, Przeczytałem,

Sięgacie po książki z wątkiem magii żywiołów? Jaki żywioł podczas czytania takich historii wzbudza w was największe zainteresowanie?
W moim przypadku jest to woda i ogień, a dziś przychodzę do was z super polecajką, jeśli chodzi o tę właśnie tematykę.

,,(...)Wygląda na to, że wieści o mojej porażce dotarły do wszystkich przy stole. Szepty tańczą od ucha do ucha, niektórzy nawet nie szepczą, a ja zapadam się jeszcze bardziej w krześle, pragnąc upaść na podłogę i całkowicie zniknąć.
Boli mnie świadomość, że patrzą na mnie i oczekują czegoś więcej. Oczekują oberwania chmury, gwałtownych powodzi, ulew i burzy.
Ale ja jestem tylko mżawką."

Po powieść romantasy ,,Zrodzona z Burzy" Lauryn Hamilton Murray sięgnęłam we współpracy barterowej z @wydawnictwojaguar. W tej historii dominuje nie tylko niesamowita magia żywiołów, ale także wiele emocji, które doprowadzą czytelnika zarówno do śmiechu, jak i do łez. W dniu narodzin głównej bohaterki Blaze zginęło wiele ludzi za sprawą mocy, jaka wraz z nią przyszła na świat. Ona sama przez siedemnaście lat nie potrafi zaakceptować skutków tamtych wydarzeń. Wzbudza postrach, lęk, obrzydzenie, pogardę i nienawiść, ale nie we wszystkich. Życie Blaze, a zarazem Pieśniarki Deszczu, Przywoływaczki Burz ulega zmianie, gdy zostaje wybrana przez Bogów do walki o koronę. W turnieju bierze udział szesnaścioro wybranków, po czterech z każdej grupy żywiołów. Czy zacięta walka o władzę wymknie się całkowicie spod kontroli, gdy do gry dołączą długo skrywane tajemnice? Jak wiele ci młodzi ludzie będą w stanie poświęcić, by wygrać?

,,Zrodzona z Burzy" jest jedną z tych lepszych książek, jakie czytałam. Wciągająca, intrygująca i pełna wzruszeń. Autorka w bardzo ciekawy sposób opisała stworzony przez siebie świat oraz bohaterów, którzy zostali wykreowani na zasadzie różnic i wyrazistych kontrastów. Ich cechy charakteru bardzo się wpasowują w moce, jakie posiadają. Jedni z nich są ich całkowicie świadomi, a drudzy dopiero je odkrywają, co bardzo urozmaiciło fabułę. Dzięki wątkowi turnieju nie brakuje dużej dawki rywalizacji, opisów treningów i prób, przez które musieli przejść wybrańcy Bogów. Każdy z nich reprezentuje zupełnie inne wartości i przestrzega swoich własnych reguł. Mi jedynie trochę brakowało opisywania tych głębszych odczuć, jeśli chodzi o walki między zawodnikami przy użyciu tych wszystkich niesamowitych darów. Czułam momentami w tym względzie mały niedosyt, ale jest to jedynie moja subiektywna opinia. Nie zmienia to jednak faktu, że Lauryn Hamilton Murray posługuje się świetnym stylem, potrafiąc zahipnotyzować słowami. Prócz dworskiego klimatu, wykwintnych balów, motywu turnieju, mocy żywiołów, mamy tu do czynienia z pewnymi tajemniczymi snami oraz talizmanami, które odgrywają w tej powieści ważną rolę. Nie zdradzę jednak więcej w tej kwestii, by nie psuć wam zabawy podczas odkrywania tej wspaniałej historii.

,,Jedyne, co mi pozostaje, to zaakceptować swój los. Ale ja po prostu nie potrafię. Nie potrafię tego zaakceptować. - Zbliża się do mnie, ciemne oczy przykuwają mnie do miejsca. - To mnie zabija, Blaze - szepcze. - Świadomość, że nie mogę mieć tej, której pragnę. Zabija mnie coraz bardziej każdego dnia.
Mój oddech drży. Słowa Elaith odbijają się echem w głowie.
,,Nigdy nie spotkałam nikogo, kto strzegłby swojego serca tak jak Hal".
Ale jak nazwać to wszystko, jeśli nie opuszczeniem gardy? Co robi w tej chwili, jeśli nie mówi prosto z serca?
A co z moim sercem? Wydaje się posiniaczone i może trochę głupie, choć nadal drga, gdy Hal przyciąga mnie bliżej, a jego chłodne dłonie owijają się wokół mojej talii.
Kula światła nad nami wydaje się coraz jaśniejsza, jak miniaturowe słońce. Światło słoneczne daje poczucie bezpieczeństwa. Ciepło i pewność. I piękno tak jasne, że oślepia.
Patrzę na Hala, na jego bliznę pod okiem, na cienie utrzymujące się na kościach policzkowych. Spogląda na mnie, jego spojrzenie ciemnieje z rozpaczy i czegoś głębszego, niemal pochłaniającego.
Waha się, jakby z tym walczył.
A potem mnie całuje."


,,To dzieje się tak szybko. Fox wyrywa mi sztylet z ręki jednym błyskawicznym ruchem. Kolejnym przyciąga mnie brutalnie do siebie i obraca. Uderzam plecami w kryształ i dyszę pod wpływem ciosu. Jestem przygwożdżona do ściany przez jego ciało, a moja własna broń lśni na moim gardle.
Rozłamywacz Ziemi uśmiecha się do mnie. Kosmyk ciemnych włosów wpada mu do oka, ale nie próbuje go odgarnąć. Czuję mięśnie jego nóg przyciśnięte do moich, solidną płaszczyznę klatki piersiowej, która unosi się i opada. Czuję, jak jego serce bije w rytm mojego. Całe moje ciało płonie, nie tylko z nienawiści.
- Jak długo na to czekałeś? - pytam z goryczą.
- Mniej więcej od chwili, gdy wyciągnęłaś ten śliczny nożyk w moją stronę.
Ukłucie gniewu.
- Więc co zajęło ci tyle czasu?
Fox uśmiecha się szelmowsko.
- Och, Przywoływaczko Burz. Z jakiegoś powodu fakt, że trzymasz mi nóż na gardle, sprawia, że krew we mnie wrze."


Wraz z powyższymi cytatami przejdę teraz do wątku romantycznego, który jest bardzo subtelny, nieoczywisty i pełen zaskoczeń. Mamy użyty w nim motyw trójkąta miłosnego, od którego niegdyś stroniłam, a teraz dzięki między innym takim książkom, jak ta, coraz częściej po niego sięgam. Na drodze Blaze stają dwaj młodzi mężyczyźni. Hal - syn cesarza, który już od dziecka jest przygotowany do przejęcia władzy, gdy nadejdzie taki moment. Fox - syn cesarza z nieprawego łoża. Niebezpieczny, nieprzewidywalny. Chłopak, który rozpołowił królestwo na pół. Mimo że są przyrodnimi braćmi dzieli ich wszystko, prócz wspólnego ojca. Aż do czasu pojawienia się Blaze. Serce dziewczyny bije mocniej przy nich obu, z całkowicie różnych powodów. Intencje Hala i Foxa wobec niej są równie odmienne. Autorka w genialny sposób rozegrała relację pomiędzy tą trójką, a zwrotów akcji tu było co nie miara. Ja jestem zachwycona. Podsumowując, ,,Zrodzona z Burzą" jest bardzo poruszającą historią, która sięga do najgłębszych zakamarków dusz przedstawionych w niej postaci. Ukazując ich wątpliwości, dylematy i pragnienia. Polecam wam tę powieść z całego serca. Naprawdę warto ją przeczytać.
PS. Oczywiście jestem team Fox.

Link do opinii

Blaze to młoda dziewczyna, która od dziecka nie miała łatwo. Mówiono, że jej narodziny zwiastują śmierć. Posiada pewną moc. Moc przywoływania burzy.Pewnego dnia zostaje wciągnięta w walkę o tron. Walka ta jest niebezpieczna i bezlitosna. Nie zabraknie tutaj również intryg, zdrad, ale również wątku miłosnego. Jest więc tutaj wszystko co tak bardzo lubię w fantastyce.

Blaze to postać silna i intrygująca. Polubiłam ją od samego początku.Nie jest ona doskonała. Wciąż uczy się i potyka się, ale potrafi podnieść się i iść dalej. Wraz z nią przeżywałam jej niepowodzenia oraz uniesienia miłosne. Nie zabrakło tutaj specyficznego napięcia, które nie opuściło mnie aż do końca.

Wątek miłosny, który tutaj występuje nie wpływa na główną fabułę. Dopełnia ją, ale nie przyćmiewa głównych wątków.

Akcja tej książki jest dynamiczna. Od początku coś się dzieje i nie ma mowy o nudzie. Bardzo spodobał mi się tu zbudowany świat. Świat, w którym jest dużo magii żywiołów i prób, którym poddawani są bohaterowie.

Ale nie tylko stworzony świat bardzo mi się spodobał, ale również przedstawienie straty i żalu oraz relacji rodzinnych.

Zrodzona z burzy to wciągająca od pierwszych stron, książka która zabiera czytelnika do imperium, gdzie tron zdobywa się,a nie dziedziczy. Jest to pierwszy tom trylogii z gatunku romantasy YA. Trylogii o niebezpiecznej miłości, zakazanej miłości i brutalnej walce o to tron i o przetrwanie.

Zrodzona z burzy jest debiutem Lauryn Mmurray i uważam, że jest to bardzo dobry debiut i już nie mogę doczekać się drugiego tomu.

Link do opinii
Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy