Opowieść o Liliannie, która na pierwszy rzut oka ma wszystko. Jest szczęśliwą mężatką, ma mieszkanie i pracę, którą lubi. Ma też przyjaciółkę, na którą może zawsze liczyć i to właśnie na jej imprezie urodzinowej poznaje kogoś, kto będzie miał wpływ na jej przyszłość. Wszystko zaczyna się zmieniać małymi kroczkami, kobieta obserwuje zmiany w sobie i w swoim idealnym mężu. Nie będzie to jednak kolejna słodka historia. Spotkają ją turbulencje, których nigdy by nie przewidziała.

Drżenie serc Angeliki Ślusarczyk to prawdziwa i smutna opowieść, która uzmysławia nam, jak przewrotne i zaskakujące potrafi być życie, jak wielka jest siła przyjaźni, miłości, ślepego zauroczenia, idealizacji oraz przypadku, który może zmienić diametralnie życie bohaterów.
Co czeka Liliannę? Czy będzie żyła dalej w bańce szczęścia? I czy kiedykolwiek jeszcze poczuje drżenie serca?
Do lektury zaprasza Wydawnictwo Axis Mundi. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Drżenie serc. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
– Cześć – przywitał się pierwszy. Wyciągnął do mnie dłoń.
Ujęłam ją i pewnie uścisnęłam.
– Hej, jestem Lilka. – Posłałam mu delikatny uśmiech. Nadal uważnie mu się przyglądałam. Ciemne blond włosy w artystycznym nieładzie czyniły go bardziej… łobuzem.
– Miło mi cię poznać, jestem Michał. – Dłużej przytrzymał moją dłoń. Po krótkiej i peszącej chwili porwałam rękę, nieco niezgrabnie. Uśmiechnęłam się przepraszająco w jego stronę i przerwałam kontakt wzrokowy.
– To jest właśnie najlepszy fotograf, jakiego matka natura mogła nam da… – Magda nie dokończyła, bo usłyszeliśmy nawoływanie:
– Lilka, gdzie jesteś? Lilka! – krzyknął Jakub. – O, tu jesteś, kochanie, wszędzie cię szukam. – Objął mnie zaborczo od tyłu. Skrzywiłam się nieznacznie.
– Zaraz wrócimy, możesz być spokojny. Zrobimy sobie tylko wspólne zdjęcie – wytłumaczyła mu Magda.
– A to sesji nie będzie później? – zapytał. Ton jego głosu zdradzał, że był zły.
– Będzie, ale teraz chcę zrobić zdjęcie z moją przyjaciółką, okej? Zaraz wrócimy. Sprawdź, proszę, czy ktoś położył kiełbaski na ruszt, a jeśli nie, zrób to, proszę. Są przygotowane w kuchni na stole. – Przyjaciółka odesłała mego męża z wielkim zdziwieniem na ustach. Gdy odszedł, spojrzała na mnie ze współczuciem.
– To co, dziewczyny, robimy zdjęcie? Bo pan się niepokoi – powiedział cicho, ale stanowczo, ponaglając nas.
– Ach tak, prosimy – odpowiedziałam i zapozowałam z solenizantką.
– Magda! Magda! – Ktoś znów nam przerwał. – Chodź szybko, masz jeszcze jednego gościa! – krzyknęła Wiola, jej sąsiadka. przepraszająco i pobiegła w stronę domu w tej swojej krótkiej, obcisłej, czerwonej sukience.
– Cała ona… – Zaśmiałam się.
– Masz bardzo fotogeniczną twarz, czy mogę…?
Pytająco zerknęłam na Michała.
– W sensie, czy mogę zrobić ci jeszcze kilka zdjęć? – zapytał speszony i nieco się zarumienił.
„Facet, który się rumieni, wygląda słodko”, zanotowałam w pamięci.
– Ja fotogeniczna? – Zachichotałam. – Z której strony? Ale okej, niech będzie. – Mrugnęłam do niego. – Jak mam się ustawić?
– Bądź naturalna, bądź sobą. Zrzuć sztuczny uśmiech i pokaż prawdziwą twarz. Prawdziwą siebie.
Na te słowa dosłownie zdębiałam. Jak to możliwe, że przejrzał mnie na wylot? W ciągu kilku minut? To niemożliwe…
Strapiłam się. Wzięłam oddech i postanowiłam być sobą. Taką, jaka jestem… Usiadłam na drewnianym pomoście i zapatrzyłam się w dal. Ustawiałam się coraz to inaczej, a Michał wciąż i wciąż robił zdjęcia.
– Lepiej już wracajmy, bo twój bohater zaraz po ciebie przyjdzie i rozkwasi mi gębę.
– Och, masz rację… Dziękuję. Mogę liczyć na przesłanie tych zdjęć? Oczywiście za nie zapłacę – zapewniłam.
– Nie no, nie przesadzaj, to ja cię o nie poprosiłem. To był zaszczyt zrobić kilka ujęć tak olśniewającej kobiecie, za co nie będę brać pieniędzy.
– Proszę… – Dotknęłam jego dłoni, gdy wracaliśmy do pozostałych gości. Poczułam delikatne mrowienie, rozchyliłam wargi i spod rzęs spojrzałam na chłopaka. – Jestem przewodnikiem na zamku w okolicy. Możesz przyjść jako zwiedzający do mnie do grupy albo poczekać, aż skończę pracę. W środy i piątki kończę o dziewiętnastej, postawię ci chociaż kawę i coś słodkiego w ramach rekompensaty. – Zabrałam dłoń i przykleiłam do twarzy ten sztuczny uśmiech, dostępny dla wszystkich.
– Dobrze, w któryś piątek się pojawię – powiedział tajemniczo.
– A mogę poznać twoje nazwisko?
– Och, matko, przepraszam… – Zaczerwieniłam się. – Nazywam się Lilianna Solska.
– Michał Krajewski.
Kiwnęłam głową i gdy doszłam już do stolika, odezwałam się cicho:
– Dziękuję… – Nie byłam pewna, czy mnie usłyszał, bo nie dał po sobie tego poznać. Czujne oko mojego męża bacznie nas obserwowało.
– Chodź tu, skarbie. Chcesz coś do picia? Może kiełbaskę? – zapytał Kuba z udawaną troską. Widziałam, jak gotował się ze złości i z jakim trudem się opanowywał.
– Wiesz, poczekam na tort, ale z miłą chęcią napiję się piwa, o ile jest jakieś owocowe.
– Dobrze, już ci podaję.
Po kilku minutach przyniósł mi czteropak jeżynowego piwa popularnej marki.
– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się w jego stronę, a on rzucił się na mnie i zaczął mnie namiętnie całować. Chciałam go powstrzymać, odsunąć się, ale uwięził mnie w żelaznym uścisku.
Słyszałam, jak ktoś zaczął podgwizdywać, a inni robili aluzje, by skorzystać z toalety lub sypialni Magdy. Ugryzłam go w końcu w wargę, dlatego odsunął się ode mnie. „Co mu odbiło?”, zastanawiałam się w myślach.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Drżenie serc. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,
