Obce gniazda. Porzucony to oparta na faktach opowieść o niechcianym dziecku, jego dzieciństwie i dalszym życiu, która ma szanse skraść serca czytelników, podobnie jak seria Córka cieni Ewy Cielesz.
Mały Maks zostaje porzucony przez matkę. Czasy są ciężkie, to lata trzydzieste XX wieku. Maks stara się, bez powodzenia, zaskarbić sobie przychylność kolejnych opiekunów. Ciężko pracuje na skromny kawałek chleba. Gdy los się do niego uśmiecha, trwa to zwykle krótko, lecz chłopiec nigdy nie traci wiary, że jego życie wreszcie się odmieni. Jak potoczą się losy Maksa? Czy uda mu się odnaleźć spokojną przystań?

Do przeczytania powieści Marii Tuszyńskiej Porzucony zaprasza Wydawnictwo Axis Mundi. Książka ta stanowi pierwszy tom cyklu Obce gniazda. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Obce gniazda. Porzucony. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
– Co robisz? – usłyszał Maks, stawiając wiadro na trawie.
Hania przesunęła kilka luźnych sztachet, otwierając przejście znane tylko wtajemniczonym, i wczołgała się na boisko. Usiadła na zdjętym z pleców swetrze dwa kroki od chłopakai otrzepała z trawy kwiecistą sukienkę. W ciągu ostatnich kilku lat dziewczynka urosła znacznie, ale i tak sięgała Maksowi zaledwie do brody. Bladą twarzyczkę ożywiały duże, migdałowe oczy, patrzące na świat z wyrazem zadziwienia. Nosiła teraz rozpuszczone włosy, sięgające niemal do pasa. Wyglądała bardzo ładnie w kolorowej sukience za kolana i białych podkolanówkach ozdobionych dwoma szarymi paskami. On też się zmienił. Urósł znacznie, zmężniał ponad wiek, a pod nosem pojawił się drobny meszek. Oboje skończyli już po trzynaście lat i przygotowywali się do końcowych egzaminów w szkole. Jeszcze tylko kilka miesięcy do wakacji. Postanowili dalej się kształcić na miejscu, bo w Mosinie istniała jedna szkoła średnia i to koedukacyjna, a więc znowu będą mogli się uczyć w tej samej klasie. Tylko echa wydarzeń, jakie docierały do miasta, były tak złowrogie, że przyszłość stała się trudna do przewidzenia.
– Nie widzisz? Zbieram krowie placki.
– Co z nimi zrobisz?
– Wynoszę na pole jako naturalny nawóz.
– Co za obrzydliwe zajęcie! Musisz to robić?
– Muszę ich słuchać, nie mam wyboru. Bolo pasł krowy na boisku, a jutro jest mecz. Przyjdziesz?
– Może, ale jak ty będziesz. A kto gra?
– Nasi z jakąś drużyną z Poznania. (…)
– No to nie mamy szans.
– Kto wie? Jest paru dobrych graczy. Jeden to nawet Niemiec.
– Ten Müller?
– Właśnie. Jak byłem młodszy, chodziłem często do jego starszego brata. Po sąsiedzku mieszka.
– Ty do Niemca? – zdziwiła się dziewczyna, siadając na trawie. – A po co?
– Sam się wprosiłem, żeby mu umyć motor. Świetna maszyna! (…)
– No dobrze, ale Niemcowi myłeś motor? – drążyła Hania. – A co twoi na to? Przecież to jak zdrada narodowa.
– Przesadzasz! Ale raz mnie Bolo przyłapał i złoił skórę w stodole. Najpierw mi worek zawiązał na głowie. Normalka.
– Nie mam słów na tego Bola. To straszny okrutnik. Płacił ci chociaż ten Niemiec?
– Jasne. Za darmo bym nie robił. Potem sam mnie nagabywał do mycia, podobało mu się. Cukierki kupowałem i opychałem się w ukryciu przed Zwierzyńskimi. Czasami razem zjadaliśmy.
– Pamiętam. I kupiłeś mi pluszowego misia. Takiego z czerwoną kokardką w kropki na szyi. Mam go do dzisiaj. – Hania podciągnęła pod brodę chude kolana. – Jak kiedyś wyjadę, będę miała po tobie pamiątkę.
– Jak to: wyjadę? Wybierasz się gdzieś? – zaniepokoił się chłopak.
– Nie wiem, ojciec coś mówił. Oni się boją.
– Czego?
– Nie czego, tylko kogo. Niemców się boją. Wiesz, jak się teraz panoszą, jak urządzają demonstracje i chodzą z flagami po ulicach. Tata mówił, że potajemnie zbroją garnizony w Gdańsku. W gazecie czytał. To po co im to? Mówię ci, oni się szykują do wojny. – Twarz dziewczynki była bardzpoważna
i jeszcze bledsza niż wcześniej.
– Niech spróbują! Nasi nie dadzą się zaskoczyć. Wszyscy zbierają na armię. Nawet mój gospodarz wpłacił dziesięć złotych.
We wszystkich miastach i wsiach zbierają. Ludzie oddają swoje obrączki ślubne, złote monety, pierścionki, naszyjniki. Wszystko na amunicję. Wiesz, ile się tego w całym kraju zbierze?
– Na pewno sporo, moi też się dołożyli. Słyszałam, że nasz burmistrz też przekazał dla polskiej armii obrączki ślubne i inne kosztowności. Podobno mosinianie złożyli dary o wartości około piętnastu tysięcy. Zdaniem taty to na nic, bo Niemcy są potęgą i od lat się zbroją, a nasza armia słaba i nikt nam
z zewnątrz nie pomoże.
– A Francja? Anglia?
– Są za daleko i zdaniem tatki pewnie też się Niemców boją.
– Piotrek rozgłasza, że teraz Polacy mają kupować tylko w polskich sklepach, żeby Niemców osłabić. On chodzi na jakieś tajne zebrania i uczy się strzelać. Chce pójść do armii, jeśli wojna się zacznie.
Hania się zaśmiała i odgarnęła z policzka opadający kosmyk ciemnych włosów.
– Zawsze chciał zostać bohaterem. Przecież on jest niewiele starszy od nas.
– Ty nigdzie się nie wybierasz, prawda?
– Nie wiem, muszę słuchać rodziców. Jak oni wyjadą, to ja z nimi. Pamiętasz, jak byłam z mamą w Lubelskiem? Przyszedłeś wtedy na dworzec mi pomachać.
– Pewnie. Pojechałaś na pogrzeb szwagra twojej mamy.
– No właśnie. I ciotka, ta żona zmarłego, prosiła w listach już kilka razy, żebyśmy się do niej przeprowadzili na stałe. Mieszka blisko Józefowa. Wieś nazywa się Pardysówka. Ona ma duży dom i gospodarstwo. Nie daje sobie rady sama. No i tam nie ma Niemców.
– A co na to twoi?
– Mama chciała, to jej siostra. No i po śmierci babci i dziadka nic jej tu nie trzyma. Ale tata się nie zgodził, bo tu mamy własny dom i własny zakład. Co myślą teraz, to już nie wiem.
Zamilkli oboje pogrążeni w smutku, niepewni najbliższej przyszłości.
– Pojadę z tobą – zdecydował chłopak. – Mnie też nic tu nie trzyma.
– Tak tylko mówisz. Zależymy od decyzji dorosłych.
– Chciałbym być dorosły.
Znów milczeli chwilę. Od św. Michała dobiegł dźwięk dzwonów. Dochodziła czwarta.
– Jakbyś niespodziewanie wyjechała i nie moglibyśmy się pożegnać, napisz do mnie. Odnajdę cię. Nawet na końcu świata. I zapytam, czy mnie jeszcze pamiętasz. Zrobisz tak? – Głos mu lekko drżał z przejęcia.
– Dobrze, tak zrobię – powtórzyła jak przysięgę, patrząc poważnie w oczy chłopca.
Oboje zdawali sobie sprawę, że właśnie złożyli najważniejsze przyrzeczenie w swoim krótkim życiu.
Książkę Obce gniazda. Porzucony kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,