Premiera książki „Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru"

Data: 2025-09-22 14:04:01 | aktualizacja: 2025-09-29 15:36:48 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

„Książka Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru staje się nieoficjalną monografią dorobku krakowskiego teatru, rodzajem kroniki kolejnych sezonów, współczesną opowieścią o zawodzie aktorskim. Jest też analizą sztuki reżyserskiej, dokonaną przez tych, którzy współpracowali z Janem Klatą, Anną Augustynowicz, Moniką Strzępką, Anną Smolar – tu tylko kilka często wymienianych nazwisk. Miejsca urodzenia i domy rodzinne są ważne, wywiadująca potrafi wywołać ich materialny i uczuciowy ślad, gdy zagaja: co pachniało, jakie były obyczaje, dokąd się chodziło? Dowiadujemy się, w jakim momencie następował rozbłysk pewności: chcę grać. Osoby pytane na potrzeby książki okazują się samoświadomymi interpretatorami literatury, sztuki, odniesień do tradycji i uwspółcześnień dramatów, a także bardzo interesującymi, integralnymi osobowościami" – napisała o publikacji Eweliny Konopczyńskiej-Toty prof. Inga Iwasiów. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Debiutant.

„Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru - grafika promująca książkę

Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru

Jaki obraz miasta wyłania się z okresu pani dzieciństwa, które przypadło na lata 80.? Czy pamięta pani długie kolejki do sklepów, kartki żywnościowe, deficyty towarów na półkach, charakterystyczne łańcuchy z papieru toaletowego niesione na ramionach?

Oczywiście, że wszystko pamiętam, bo to było moje dzieciństwo. Tego nie można zapomnieć. To była rzeczywistość, w której się dorastało. Rzeczywistość bardzo oszczędnego domu. Z małą ilością importowanych rzeczy, takich jak pomarańcze, banany czy czekolada. Pomarańcze były przecież wtedy rarytasem. Same robiłyśmy czekoladę albo desery „z niczego”, składające się z ryżu, rodzynek, cynamonu czy wiórek kokosowych dosypanych do tej masy. To był najpyszniejszy deser świata. Oczywiście wiórki kokosowe zdobyte od sąsiadki i to jedynie pół szklanki. Ta opresyjna, socjalistyczna rzeczywistość bardzo doskwierała, bo przede wszystkim zamykała buzię wolności. Pamiętam też przymus występów na wieczornicach, koszmarnych akademiach ku czci czy udział w pochodach majowych. Pamiętam kolejki po te same meble, płytki czy drzwi, które nie pasowały do ram w domu. Przypominam sobie, że wszyscy chodziliśmy w ciuchach po starszej siostrze i że nie było kolorów. Dominowała szarość w ciuchach. Pamiętam pierwsze kupowane ubrania już na wolności, to jak „smakowały” – tak jak pomarańcze. Nie twierdzę, że to, co było, jest dobre. Nie! Zdecydowanie wolę wolny świat. Natomiast myślę, że ten czas nauczył nas mocniej smakować to, na co się czeka. Ten czas kojarzę też z silną więzią sąsiedzką

Co pani poczuła, wychodząc po raz pierwszy na scenę? Czy to panią onieśmielało, czy wręcz przeciwnie, poczuła się pani dobrze w tym otoczeniu?

To jest wiele składowych, bo to był czas dojrzewania, czyli czas niewiary w siebie. Pewnym wyzwaniem było to, że jedna rola była bliżej osobowości, a druga trochę dalej. Z tą pierwszą, która była tą bliższą, radziłam sobie lepiej, a z tą dalszą musiałam bardziej zmagać się. To są różne odczucia i nie da się tak definitywnie określić jednej emocji. Myślę, że dominowała jednak chęć wspólnej zabawy. Jeździliśmy po Polsce, biorąc udział w konkursach teatrów szkolnych czy amatorskich i wygrywaliśmy nagrody na różnych festiwalach. Zdobyliśmy Złote Maski. Zwiedziliśmy wtedy bardzo dużo krajów. Na pewno to polubiłam, ale nie wiązałam z tym mojego przyszłego życia. Zdecydowanie nie.

Czy zgadza się pani z dewizą Józia, bohatera słuchowiska „Suflerka": „Dzisiaj są celebrytki, nie aktorki. Grałaby w jakiejś głupiej telenoweli i miałaby depresję. Świat jest teraz nieżyczliwy dla artystów”?

To jest jedna z opinii, którą można wygłosić. Czy ja się z nią zgadzam? Myślę, że świat teraz jest tak pojemny, że są celebrytki i aktorki. Dla każdego jest miejsce. Natomiast uważam, że w Polsce jest bardzo wiele wspaniałych aktorek, które czekają na wielkie, piękne role, a przede wszystkim na znakomite scenariusze. Moim wielkim pragnieniem jest to, żeby znaleźli się ludzie pióra, którzy tworzyliby naprawdę dobre scenariusze. Oczywiście znajdują się takie teksty, tylko żeby było ich jeszcze więcej, dla aktorek takich jak Dorota Pomykała, która ostatnio dostała niesamowitą szansę. Wykorzystała ją w doskonały sposób w filmie Jadowskiej [„Kobieta na dachu"]. Wspaniały i świetny film! Naprawdę ważny, mądry, nieprzewidywalny też w swojej prostocie. Jest wiele wspaniałych polskich aktorek, które czeka ją na taki moment, jak Dorota Pomykała czy Kinga Preis.

Fragment rozmowy z Ewą Kaim.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru
Ewelina Konopczyńska-Tota0
Okładka książki - Aktorstwo to jest taki zawód, którego nie da się uprawiać bez ogromnej empatii. Rozmowy z aktorami ze Starego Teatru

Książka staje się nieoficjalną monografią dorobku krakowskiego teatru, rodzajem kroniki kolejnych sezonów, współczesną opowieścią o zawodzie aktorskim...

Recenzje miesiąca Pokaż wszystkie recenzje