Rozwód. Fragment książki „Niewidzialna dziewczyna" Katarzyny Kieleckiej

Data: 2025-05-19 11:04:01 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Trzynastoletnia Ofelia jest niewidzialna dla tych, którzy powinni ją kochać. Stara się być nijaka, szara jak wróbel, by uniknąć kpin rówieśników i razów dorosłych. Jedynym jej przyjacielem jest zeszyt, z którym dzieli się lękiem, tęsknotą i bólem oraz... wielkim marzeniem.

Aneta pozbierała się po rozwodzie. Pozornie. W rzeczywistości rana upokorzenia nadal piecze - ani dobre relacje z córką Martą i wierne przyjaciółki, ani ulubiona praca nie przynoszą jej ukojenia. Nagle życie nabiera tempa i wszystko staje na głowie. W teatrze Aneta spotyka dawnego znajomego, a do drzwi jej domu puka ktoś, kogo absolutnie się nie spodziewała...

Niewidzialna dziewczyna - grafika promująca książkę

Niewidzialna dziewczyna Katarzyny Kieleckiej to przejmująca opowieść o samotności i odwadze do walki o lepsze życie. Jak mówi jeden z bohaterów powieści: Widzisz tylko jedno wyjście z sytuacji. W dodatku niekoniecznie to najlepsze. A tych wyjść są dziesiątki. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Niewidzialna dziewczyna. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:

Po powrocie do foyer rozejrzałam się, lecz nigdzie nie dostrzegłam przyjaciółek. Rozsądnie wydedukowałam, że nadal zajmują je tematy higieniczne, zerknęłam na zegarek, spodziewając się lada chwila końca antraktu, i poczułam, że ktoś puka mnie w ramię. Jestem przesadnie wrażliwa na takie gesty. Bolą mnie, choć normalnego człowieka nie powinny. Kiedyś nawet podejrzewałam, że cierpię na allodynię, lecz badania lekarskie tego nie potwierdziły. Reaguję nieadekwatnie, dziewczyny o tym wiedzą i zdziwiło mnie, że któraś z nich pozwoliła sobie na taki nietakt. Odwróciłam się energicznie z mordem w oczach:

– Kurczę, czemu mnie dźgasz?! – wysyczałam. Charakterystyczne „r” podobne do francuskiego zawibrowało w powietrzu, przyciągając niepotrzebnie uwagę najbliżej stojących osób. W dzieciństwie nie znosiłam tej swojej odmienności, bo koledzy mnie wiecznie przedrzeźniali. Wymogłam nawet na rodzicach wizytę u logopedy, który stwierdził z obojętnością, że rotacyzm uwularny to częsta przypadłość i niełatwo ją wyplenić. W moim przypadku się nie udało i musiałam to zaakceptować. Pomasowałam rękę, po czym zamarłam, zorientowawszy się, że stoję oko w oko z wysokim, barczystym mężczyzną w beżowych lnianych spodniach i białej koszuli ze stójką. Spośród tłumu wyróżniały go głęboko osadzone, niemal granatowe oczy w ciemnej oprawie gęstych brwi i długie jasne włosy, które spływały na ramiona, zwijając się w luźne pukle.

– Stafka! Pardon, zapomniałem, że tego nie lubisz. – Uśmiechnął się niepewnie, z nostalgią. – Jak miło… Jak dobrze cię widzieć. Kopę lat. Od kiedy pamiętam, przepadałam za literaturą z pierwszej połowy dwudziestego wieku i w ogóle wszystkim, co przedwojenne. Na studiach szczególną estymą darzyłam poezję Leopolda Staffa, zawsze nosiłam w torebce tomik jego wierszy, skutkiem czego koledzy z roku ochrzcili mnie Stafką, dla uproszczenia skąpiąc drugiego „f ” w środku. Od obrony mojej pracy magisterskiej minęły trzy dekady, a przezwisko wciąż było używane przez większość znajomych. Często się nim przedstawiałam, bo formalne, wpisane w dokumenty imię Aneta wydawało mi się chłodne, obojętne. Stafka zmniejszała dystans, ułatwiając kontakty towarzyskie.

– Rafał, co ty tu… – Ugryzłam się w język, by nie popełnić nietaktu.

– Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze – oznajmił sentencjonalnie. – Ciekaw jestem, co u ciebie i Karola…

Natychmiast mu przerwałam, z przykrym ukłuciem w sercu:

– Rozwód.

– Co?

– U nas rozwód.

– Rany, przykro mi. Kolejna gafa. W życiu bym nie przypuszczał, że wy… – Podniósł głos, by przekrzyczeć dźwięk gongu. – Nie zmieniłaś numeru telefonu?

– Nie.

– To zadzwonię, jeśli pozwolisz. Jutro, dobrze? Bo dziś nie pogadamy.

Na pewno nie przyszłaś sama. Ja też mam towarzystwo… – zakończył z dziwną niezręcznością, na ułamek sekundy objął mnie, musnął wargami powietrze tuż przy moim policzku i odszedł, by zabrać sprzed toalety siwą starszą panią. Wysiliwszy się, rozpoznałam w niej kobietę, którą niegdyś często widywałam.

W miejsce dawnego znajomego zmaterializowały się moje przyjaciółki.

– Kto zacz? – spytała Ewka, ostentacyjnie gapiąc się na mężczyznę.

– Byron Sully – odpowiedziała za mnie Dagmara, przywołując postać z serialu popularnego w czasach naszej pierwszej młodości.

– Kto? – Ewa nie załapała.

– Absztyfikant doktor Quinn. Nie pamiętasz? Kropka w kropkę taki sam. Wszystkie dziewczyny do niego wzdychały, wycinały z gazet jego zdjęcia i wklejały do kajetów. Faktycznie był w zbliżonym typie, choć nieidentyczny. Daga zdrowo przesadziła ze skojarzeniami, szczególnie że Rafał miał od Byrona ze dwa krzyżyki więcej. Sugerowały to kurze łapki i krótki, siwiejący zarost na mocno zarysowanej szczęce. Zresztą nie musiałam zgadywać, w jakim jest wieku, bo doskonale to wiedziałam. Znałam go nieprzyzwoicie długo, dłużej niż męża. Wróć! Byłego! A nawet archiwalnego!

– Bez przesady – zbagatelizowałam.

– Serio, ja wklejałam. Miałam takie coś jakby pamiętnik. Wpisywałam

w niego grafomańskie wiersze i ozdabiałam fotosami przystojniaków

z telewizji. Skąd go wytrzasnęłaś?

Zamrugałam, przełknęłam ślinę i strząsnęłam z siebie konsternację. Foyer zdążyło się niemal całkiem wyludnić, uwalniając mnie od konieczności zwierzeń.

– Z otchłani przeszłości. Kiedy indziej wam powiem. Pospieszmy się. Życzę sobie usłyszeć La donna e mobile. To jedna z niewielu arii, jakie kojarzę, więc nie będę się czuła jak ignorantka. Wyczytałam, że pojawi się w trzecim akcie.

Trochę mnie kosztowało, by odgonić wspomnienia, lecz w końcu się udało. Libretto i znakomite wykonanie wydatnie w tym pomogły. Szybka akcja, napięcie niczym w rasowym thrillerze, uwodziciele, kurtyzany, najemni mordercy. To wszystko pochłaniało bez reszty, fundując kilka kwadransów pełnych emocji, zachwytu i zapomnienia. Rafał zawsze był słowny do bólu. Wiedziałam, że nazajutrz zadzwoni.

I zadzwonił.

Książkę Niewidzialna dziewczyna kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Niewidzialna dziewczyna
Katarzyna Kielecka0
Okładka książki - Niewidzialna dziewczyna

Trzynastoletnia Ofelia jest niewidzialna dla tych, którzy powinni ją kochać. Stara się być nijaka, szara jak wróbel, by uniknąć kpin rówieśników i razów...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Niewidzialna
Sabina Obwiosło-Budzyń
Niewidzialna
Potępione
Agata Kabza-Papuga
Potępione
Nocny welon
Ewa Sobieniewska
Nocny welon
Susza
Jorn Lier Horst
Susza
Dotknij nieba
Marta Nowik
Dotknij nieba
Gra kłamstw
Ruth Ware
Gra kłamstw
Adelka i przyjaźń
Anna Bichalska ;
Adelka i przyjaźń
Pokaż wszystkie recenzje