„Cienie na połoninach” to pierwszy tom nowego cyklu Małgorzaty Garkowskiej i piękny początek dla Sagi bieszczadzkiej, która będzie liczyć pięć tomów. Wielowymiarowa, wielowątkowa, historyczno-rodzinna opowieść nie tylko o ludziach, ale i o urokliwych Bieszczadach, legendach oraz historycznych wydarzeniach.
Takie połączenie gwarantuje ogrom emocji. Przeczytałam tę książkę w jeden dzień, a uwierzcie, że niezbyt często mi się to zdarza. Myślę, że to najlepsza z możliwych rekomendacji.
Dla mnie pierwszy tom sagi ma fundamentalne znaczenie. To on decyduje o powodzeniu serii. Jest niczym preludium do poruszającej opowieści. Małgorzacie Garkowskiej udało się stworzyć idealny początek, w którym rodzi się ta magiczna więź z bohaterami oraz chęć do zanurzenia się w kolejnych odsłonach ich życia.
Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej połowie XX wieku, w czasie I wojny światowej. I choć wydarzenia historyczne są tutaj tylko tłem, ich ingerencja w życie bohaterów jest bardzo wyczuwalna. Miłość przeplata się z bólem i rodzinnymi zależnościami. Zmagania z rzeczywistością dostarczają bohaterom trosk, ale życie toczy się dalej według konwenansów i sztywnych zasad. Ten obraz minionej epoki łagodzi piękno bieszczadzkich krajobrazów i bojkowskich tradycji.
Małgorzata Garkowska przepięknie odmalowała obraz tamtych czasów. Zrobiła to tak umiejętnie, że poczułam jej klimat wszystkimi zmysłami. Zasady dawnej etykiety zawsze robią na mnie wrażenie. Ujmująca jest ta kultura i szacunek dla starszych, ale wiadomo, że są też cienie, które szczególnie mocno odczuwały młode panny. Aranżowane małżeństwa to zmora tamtych czasów, której nigdy nie zdołam zrozumieć. Dlatego tak bliski stał mi się los Emilii, której miłość zdegradowały rodzinne zależności. Ogólnie rzecz ujmując, losy bohaterów – zwłaszcza ich ciche zmagania i wielkie, choć trudne miłości – niesamowicie mnie poruszyły. Miałam wrażenie, że mam możliwość obcowania z prawdziwymi postaciami, dzielenia z nimi smutków i radości, a to świadczy o niesamowitym kunszcie pisarki.
„Cienie na połoninach” to również zachwycające bieszczadzkie pejzaże i klimat dawnego Krakowa. Autorka z niezwykłą subtelnością opisuje te miejsca, nadając im autentycznego wymiaru. Wręcz czułam rześkie górskie powietrze, szczypiący mróz, zapach wiosennej łąki. Słyszałam stukot końskich kopyt na bruku i gwizd lokomotywy. Wyczułam w tej prozie coś magicznego, coś bardzo przyciągającego i jednocześnie naturalnego. Dzikie piękno Bieszczad w zderzeniu z okrutną historią i losami bohaterów tworzy niesamowitą mozaikę.
Małgorzata Garkowska nie oszczędza swoich bohaterów. Wpycha ich na zawiłe ścieżki losu, stawia im na drodze przeszkody. To powoduje, że powieść jest pełna trudnych rodzinnych relacji, sekretów, konfliktów i niewypowiedzianych żali. Mimo wszystko czytałam ją łagodnie, po cichu śledząc kolejne etapy wydarzeń. Tylko moje emocje nie chciały być spokojne, rwały się do bohaterów! Teraz muszą się wyciszyć i cierpliwie poczekać na kontynuację.
„Cienie na połoninach” to idealna propozycja nie tylko dla miłośników sag, ale też czytelników ceniących dobrze skrojone historie i wrażliwych na piękno. Bo ta wciągająca opowieść jest dopełniona urzekającym wydaniem.
Polecam całym sercem!
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2025-10-29
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
anetaiksiazki
W imię miłości Jak grom z jasnego nieba. Tak wyglądało pierwsze spotkanie Emilii i Roberta. Ona, niepewna siebie młoda kobieta, i on, przebojowy mężczyzna...
W 1945 roku Jerzy Arynowicz jako żołnierz Armii Krajowej trafia do komunistycznego obozu, z którego udaje mu się zbiec dopiero po dwóch latach. Ma jeden...