Luiza Karmen opuściła rodzinną miejscowość i wyruszyła do Bydgoszczy. Tutaj po studiach rozwinęła własną działalność gospodarczą. - organizuje różne tematyczne eventy. Jest samodzielną i ambitną dwudziestopięciolatką z przeszłością. Pomaga jej o rok młodsza i bardziej żywiołowa siostra Pola. Na jednej z imprez dla Paolo Mazzini, Luiza poznaje jego starszego syna Marco. Pół Polak, pół Włoch fascynuje ją i to ze wzajemnością. Z tym, że ona nie zamierza wikłać się w związki. To czego doświadczyła kilka lat temu wystarczy jej za wszystkie czasy. W życie sióstr tak czy siak wkrada się miłość. Pola i młodszy brat Alberto zaczynają się spotykać. Siłą rzeczy Lizi i Marco będą się widywać. Kiedy główna bohaterka powoli zaczyna uchylać drzwi do swego serca, na scenę wkracza jej przeszłość w postaci Maxa oraz Violet, partnerka Marco. Problem jest problemem popędzanym i końca zdaje się nie widać. Czy Luiza da szansę Marco? Czy dopuści do swego serca? Czy odważy się zawalczyć?
Ten debiut mnie zaintrygował. Okładka kusi dozą romantyzmu i zapowiedzią romansu. Opis podsycił moją ciekawość i już nie mogłam się doczekać, aż zacznę ją czytać. A książka troszkę musiała poleżeć na stosiku recenzenckim i poczekać na swą kolej. Jedno wizualnie co na wstępie mi się osobiście gryzie z okładką, to czcionka tytułu. Wolę prostsze. Sugeruje mi to jakąś baśń. Choć w praktyce coś z tej baśni tutaj jest. Luiza jest pracoholikiem. Ambitnym i lubiącym wyzwania. W pracy jest sumienna i stanowcza. Twarda i pewna siebie. Ale to tylko wyćwiczona maska, zakładana na potrzeby kontaktów z potencjalnymi klientami. Perfekcja i sumienność to podstawa. Nie uznaje półśrodków. Wszystko ma być dopięte na ostatni guzik. Zapracowana i zabiegana. Robi wszystko, by tylko nie rozpamiętywać bolesnych wydarzeń z przeszłości. Autorka dopracowała tę postać. Pod względem charakteru, jak i tej walki. Codziennych starć z demonami i życia mimo bólu. Rozwagi i niezwykłej ostrożności głównej bohaterki w kontaktach na stopie prywatnej. Stopie, która w praktyce nie istnieje. Autorka trzymała się wytyczonego celu i nie odbiegała od zachowania bohaterki. To samo w przypadku pozostałych bohaterów. Pola to szalona i wiecznie uśmiechnięta dziewczyna. Pozytywna i zarażająca optymizmem. Z Alberto dobrali się idealnie. Niczym dwie połówki jabłka. Marco był bardziej władczy i męski. Charyzmatyczny. Pewny siebie, troszczący się i ambitny. Bezpośredni i taki czaruś. Ale fajny. Udali się bohaterowie. Nawet relacja dzieci z rodzicami jest książkowa. Autorka w pewnym momencie postanowiła podkręcić akcję i normalnie drżałam w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. A jak już machina ruszyła, to tylko czekałam na wybuch ten bomby. I kolejny raz autorka namieszała, bowiem doskonale uśpiła moją uwagę serwując mi akcję godną filmu sensacyjnego. Ekstra. Ta powieść jest dopracowana w każdym calu. Autorka ma lekki i przyjemny styl a powieść dosłownie pochłonęłam w kilka godzin. Spijałam słowa z kart powieści. Wciągnęła mnie od początku. Jest naszpikowana emocjami. Realna, niczym samym życiem pisana. Pani Marta pokazała, jak ciężko jest podjąć ryzyko i posłuchać serca. Jak ciężko jest dać komuś szansę, gdy w sercu skrywa się tyle bólu i strachu. Odpowiednie wsparcie najbliższych osób może zdziałać cuda. Jestem pod ogromnym wrażeniem, bowiem nie widać wcale, że to debiut. Jakbym nie widziała, to bym się nie zorientowała. Czekam z niecierpliwością na wieści o kolejnej książce autorki, za którą trzymam kciuki. Zadebiutowała silną pozycją, którą koniecznie wpiszcie sobie na listę książkowych chciejek. Czytajcie - warto.
Polecam.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-04-08
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 438
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
agnieszka_rowka