Kiedy sięgam po książki Katarzyny Kuśmierczyk, wiem jedno – to będzie emocjonalna podróż, z której nie wrócę taka sama. Ale „Echo szeptów” to coś więcej. To historia, która wpełzła mi w serce, rozgościła się w nim i zostawiła cichy, ale wyraźny ślad, dokładnie taki jak szept, który odbija się echem gdzieś wśród drzew na Suwalszczyźnie.
Już sam fakt, że mogłam być patronką tej powieści, napawa mnie ogromną dumą. Bo wiem, że stoję za czymś wartościowym, ważnym i pięknym. Katarzyna Kuśmierczyk po raz kolejny udowodniła, że jej pióro ma moc subtelną, a jednocześnie intensywną. W jej opowieściach czuć coś więcej niż słowa, czuć duszę. Jej styl wyróżnia się tym, że potrafi spleść realność z magią w sposób tak naturalny, że zaczynasz wierzyć w każde słowo. Każda scena pachnie lasem, tętni historią, pulsuje tajemnicą.
Miłka, główna bohaterka, po śmierci męża w kopalni postanawia dokonać czegoś, na co nie każdy by się odważył. Ucieka z Katowic i wbrew wszystkim przenosi się na Suwalszczyznę, do domu po babci. I choć zaczyna nowy rozdział życia, niesie w sobie cały bagaż przeszłości bólu, tęsknoty, samotności. Towarzyszyłam jej w tych chwilach z sercem na dłoni. Kibicowałam jej, płakałam z nią, czułam każdą emocję.
Autorka prowadzi nas przez historię trzech pokoleń kobiet – Miłki, jej matki i Olgi z 1913 roku. Każda z nich doświadczyła czegoś, co na zawsze ją zmieniło. Każda nosiła w sobie cienie przeszłości. A ja… ja chłonęłam te historie, jakby były częściami mojej własnej. Czy można dziedziczyć ból? Czy kobiecość to siła, czy brzemię? Jak wiele można wytrzymać, zanim się złamie? To pytania, które zostają ze mną długo po odłożeniu książki.
Suwalszczyzna w tej powieści to nie tylko tło, to żywy, oddychający bohater. Święte Miejsce nad Rospudą, uroczysko, szeptuchy, dawne wierzenia, wszystko to tworzy aurę, której nie da się podrobić. Czułam, jakby mgła z tamtych lasów otulała mnie podczas czytania, a echa dawnych głosów prowadziły przez kolejne strony.
Zachwyca mnie to, jak Katarzyna Kuśmierczyk łączy wątki obyczajowe z magią, historią i kryminałem. To niełatwe, a jednak w jej wykonaniu absolutnie perfekcyjne. Realizm magiczny w tej książce działa jak delikatny czar, który wciąga, ale nie dominuje, nadając wszystkiemu tajemniczy, niemal mistyczny wymiar.
Ale to zakończenie… o tym muszę wspomnieć. Zaskoczyło mnie tak bardzo, że przez chwilę siedziałam w ciszy, wpatrzona w ostatnie zdania. Moje wyobrażenie o dalszym ciągu tej historii legło w gruzach i to w najlepszym możliwym sensie. Teraz nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Potrzebuję odpowiedzi. Chcę wrócić na Suwalszczyznę. Chcę znów słyszeć szepty.
„Echo szeptów” to powieść, która dotyka głęboko, opowiadając o stracie, dziedziczonych traumach, sile kobiet i magii miejsca. To opowieść o przeszłości, która wciąż mówi do nas, jeśli tylko nauczymy się słuchać.
Jeśli szukasz książki, która poruszy Cię do głębi, która zada pytania, ale nie zawsze da odpowiedzi, to ta historia jest dla Ciebie. Jeśli wierzysz, że w miejscach i ludziach może tkwić coś więcej niż tylko to, co widoczne gołym okiem nie wahaj się, warto po nią sięgnąć.
Ja jestem szczęśliwa, że ją przeczytałam. I bardzo dumna, że mogę być jej częścią.
Wydawnictwo: b.d
Data wydania: 2025-06-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 350
Dodał/a opinię:
Poczytajzemna
Trzy Zakony, które do tej pory współdziałały i żyły w pokoju, zatracają się w siostrzanobójczej walce, aby uzyskać kontrolę nad niezwykłym dzieckiem. Czy...
(…)Wbrew sobie, posuwałam się do przodu, starając się oświetlać jak największy obszar korytarza.Tutaj również królowała ciemna, prawie czarna boazeria...