Po lekturze trylogii z Igorem Brudnym byłam pod wielkim wrażeniem warsztatu Przemysława Piotrowskiego. Kiedy więc doszły mnie słuchy, że autor wydaje nową książkę, wiedziałam, że muszę ją mieć! Czy otrzymałam coś podobnego do Piętna, Sfory i Cheruba? Absolutnie nie. Czy to źle? Również pudło!
“Krew z krwi” to Przemysław Piotrowski w wydaniu całkiem innym niż to, w którym go poznałam. Tym razem narracja jest pierwszoosobowa, co początkowo nieco zbiło mnie z tropu, jednak później uznałam, że bardzo zbliża nas z głównym bohaterem, pozwala czuć jego emocje. A tych jest sporo.
Daniel Adamski jest autorem kryminałów i ojcem, samotnie wychowującym śmiertelnie chorego Leosia. Aby pomóc chłopcu w walce z chorobą, Daniel musiałby uzbierać kilkanaście milionów, niestety jego książki aż tak dobrze się nie sprzedają. Do czasu... Pewnego dnia do drzwi autora puka policja i oznajmia Adamskiemu, że ktoś morduje ludzi dokładnie w taki sam sposób, jak zostało to opisane w jego książce. Pisarz otrzymuje także list od mordercy, informujący o tym, że jeżeli nie zacznie pisać kolejnej książki, psychopata będzie kontynuował zabijanie. Zaczyna się przewrotna gra między autorem, policją i mordercą.
Książkę czytało się szybko, a rozwój fabuły sprawiał, że ciężko było ją odłożyć. Mam jednak wrażenie, że niektóre fragmenty, powtórzenia, rozbudowane zdania czy opisy są zbędne. Finału tej historii totalnie się nie spodziewałam, chociaż teraz analizując na zimno, kilka razy w mojej głowie pojawił się trop mordercy 🤔 za każdym razem jednak go odrzucałam, myśląc, że to raczej nierealne. Jak widać dostałam od autora pstryczka w nos. Polecam zapoznać się z tą historią.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
alliwantisbooks
Skrzypiące pod nogami deski. Wiatr wyjący na zewnątrz. Gałęzie poruszające się za oknami. Nieprzenikniony mrok, w którym coś się czai... Zuza nigdy...
Kolumbia to trudny kraj. Chciałbym, abyście to zrozumieli już na samym początku, zanim jeszcze zabierzecie się do czytania. Byłem tam, doświadczyłem jej...