Rodzimym niekwestionowanym liderem wśród autorów powieści szpiegowskich jest Vincent V. Severski i jego rekomendacja w zupełności mi wystarczyła by sięgnąć po powieść Micka Herrona.
Kulawe konie. Już sama nazwa wskazuje, że nie kryje się pod nią śmietanka brytyjskiej agentury, a raczej Ci, którym noga w ten czy inny sposób się powinęła. Niewygodni, skazani na zawodową wegetację agenci zesłani do Slough House.
Ich nic nieznacząca rutyna zostaje zburzona, gdy zostaje uprowadzony młody chłopak, a terroryści zapowiadają jego dekapitację po 48 godzinach w relacji na żywo. Kulawe konie nie zamierzają siedzieć bezczynnie. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem, który czytelnikowi dostarcza równie silnych emocji jak bohaterom.
Z każdą kolejną stroną wychodzą na jaw coraz to bardziej zawiłe rozgrywki, wewnętrzne układy i manipulacje. Czy agentom uda się wygrać z czasem i jednocześnie nie zostać kozłem ofiarnym tej operacji?
Jeśli szukacie lekkiej rozrywki na jeden wieczór, to szukajcie dalej. Tu dobrze jest się skupić, poświęcić więcej uwagi, by wyłapać istotne niuanse tej dopracowanej fabuły i zachwycić się inteligentnym humorem podszytym nutką ironii, który tak uwielbiam.
To bardzo obrazowo i błyskotliwie napisana powieść szpiegowska i pierwszy tom cyklu „Slough House”. Niesamowicie się cieszę na lekturę drugiej części „Martwe lwy” licząc, że dostarczy mi równie silnych emocji i tyleż powodów do uśmiechu.
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 419
Tytuł oryginału: Slow Horses
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Robert Kędzierski, Anna Krochmal
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan
Nie przestajesz być szpiegiem tylko dlatego, że wypadłeś już z gry. Catherine Standish wie, że szpiegom nie zdarzają się przypadkowe spotkania. Pracuje...
Nie przestajesz być szpiegiem tylko dlatego, że wypadłeś już z gry. Trudno uważać Dickiego Bowa za oczywisty cel zamachu. Szpieg jednak zawsze pozostanie...