Któż nie musi szurać nogami wchodząc do pokoju dziecka... Kto nie powtarza kilkanaście razy w tygodniu, by dziecko pozbierało zabawki... By posprzątało, poukładało, odłożyło na miejsce... Myślę, że niemal każdego rodzica dotyczy ten problem. Napisano już wiele książek i książeczek, które mają przekonać dziecko a pomóc rodzicowi w misji 'pokój dziecięcy'.
Bohaterką książeczki jest siedmioletnia Amelka, która ma ślicznie urządzony pokój, ale niestety w ogóle nie dba w nim o porządek. Woli poleżeć, niż zająć się sprzątaniem. Nie pomagają prośby rodziców i konieczność torowania sobie nogą drogi od drzwi do biurka czy łóżka. Nie pomaga przekonywanie, że nie przyjdą niej koleżanki czy koledzy... Nie pomagają groźby o wyrzuceniu zabawek do śmieci... Ani groźby, ani prośby, ani kary... Na Amelkę nie działa nic. Jest bałaganiarą i tyle.
Co dziwne, w szkole dziewczynka radzi sobie znakomicie - jest świetna zarówno z czytania, matematyki oraz plastyki. Jednak jak tylko przekroczy próg pokoju, nic jej się nie chce robić. Nawet zadania domowego.
Szalę przeważył klocek, który wbiła sobie w nogę mama Amelki a że zabolało bardzo mocno, postanowiła coś ze swoim małym bałaganiarzem zrobić. Zaczęła poszukiwania internetowe i natknęła się na informację dotyczącą leniusiołków. Tylko co to takiego?? Te podobno urocze stworzonka o dużych brzuszkach i pupach, kiedy zalęgną się w domu, powodują właśnie niechęć do sprzątania czy ruchu a rozmnażają się bardzo szybko! Kto nie chciałby przytulić się do kilku pochrapujących, mięciutkich kuleczek i zasnąć... Dlatego mama Amelki wysłała prośbę o pomoc w sprawie usunięcia leniusiołków i poszła do pracy.
W tym czasie w domu pojawił się specjalista od leniusiołków... Czy poradził sobie z puchatymi maluchami? Tego Wam już nie zdradzę. Zachęcam do sięgnięcia po książeczkę - dowiecie się w jaki sposób specjalista odkrył, gdzie znajdują się leniusiołki, jak się ich pozbył, by nie zawładnęło nim lenistwo oraz jak przywrócił Amelce chęci do nauki i sprzątania.
Co zrobić jeśli znane nam metody nakłonienia dzieci do sprzątania pokoju zawodzą? Również te wymyślane wciąż na nowo? Ciekawa jestem ilu z Was po tej lekturze uda się do pokoju pociechy i rozpocznie poszukiwania pochrapujących istotek. Ile dzieci odzyska zapał i zechce pozbyć się wewnętrznego lenia?
Dość duża czcionka, przejrzystość, barwne ilustracje oraz twarda oprawa i gruby papier - wszystko to przemawia na plus tej pozycji. A kiedy dodać do tego samą treść, to wiem, że polecam Wam naprawdę wartościową książeczkę. Bardzo zabawne okazały się poszukiwania mamy, która próbowała wytropić obecność leniusiołków, jej ubiór czy reakcja na odnalezienie stadka. Podczas tej lektury nie można się nudzić.
Moja Ośmiolatka nie chciała pójść wczoraj spać, gdyż jak stwierdziła to bardzo ciekawa książeczka i ona chce się jak najszybciej dowiedzieć co było dalej. Leniusiołki są jej zdaniem bardzo słodkie i śmieszne a specjalista od ich łapania ma dziwne uszy. Samokrytycznie podeszła do tematu i zaczęła się zastanawiać czy te małe stworki nie mieszkają po jej łóżkiem albo w szafie... :)
Podsumowując - "Leniusiołki" to bardzo mądra, ale i wesoła opowieść z morałem, która zapadnie małym czytelnikom w pamięci na długo - choć gwarancji utrzymywania porządków nie daje :) Autorka operuje lekkim językiem, dynamiczną akcją, wprowadza ciekawych bohaterów i przesłodkie istotki, jednocześnie wskazując, iż czas trzeba umiejętnie dzielić pomiędzy pracę i leniuchowanie. Serdecznie polecam!
całość recenzji oraz fotografie:
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2017-11-10
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 31
Dodał/a opinię:
ejotek
Agata rodzi synka i ma plan na życie: wyjść za mąż za Emila i schudnąć. Nie jest jednak pewna swoich emocji i kiedy wreszcie postanowi być bardziej zdecydowana...
"Żółta tabletka plus" to zbiór kilkunastu opowiadań, w których dominuje czarny humor, groteska i absurd doprawione odrobiną surrealizmu...