ᴛʏᴛᴜᴌ ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊɪ: 𝗪𝗶ę𝘇𝗶𝗲ń 𝗽𝗿𝘇𝘆𝗽𝗮𝗱𝗸𝘂
Krzysztof Bochus to jeden z autorów, którego twórczość bardzo lubię i z ogromną przyjemnością sięgam po jego książki. Cieszę się, że seria z Adamem Bergiem została wznowiona i to w tak niezwykłej szacie graficznej. Nie miałam okazji przeczytać jej, gdy była wydana po raz pierwszy, ale wznowienie wzbudziło moje zainteresowanie. Lektura pierwszej części jest już za mną, więc nadszedł czas, by podzielić się z Wami moimi wrażeniami.
𝐿𝑖𝑠𝑡𝑎 𝐿𝑢𝑐𝑦𝑓𝑒𝑟𝑎 otwiera serię z dziennikarzem Adamem Bergiem, który po spektakularnym śledztwie dotyczącym zaginionej w czasie wojny szkatuły królewskiej na krótko stał się bardzo sławny. Zaoferowano mu nawet stanowisko konsultanta w Specjalnym Wydziale Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zajmującym się poszukiwaniami i rewindykowaniem dzieł sztuki zaginionych w czasie wojny. Berg był na fali sukcesu, ale musiał odejść z macierzystej redakcji. Jego pięć minut sławy minęło, a zarobione pieniądze szybko się skończyły.
Wtedy otrzymał propozycję pracy w „Kurierze”, na którą nie mając lepszych perspektyw, się zgodził. Jednak taki skrajny indywidualista jak on nie najlepiej czuł się w redakcyjnym stadzie, tym bardziej że dyscyplinował go zagraniczny właściciel. Naczelny miał już dość tego, że Berg chadza własnymi drogami, i postawił mu ultimatum: albo przyłoży się i znajdzie ciekawy temat, albo zapowiadana redukcja etatów w redakcji rozpocznie się od niego.
Wkrótce w mieście pojawia się seryjny morderca, który decyduje się nawiązać kontakt z dziennikarzem, wykorzystując go jako łącznika do informowania opinii publicznej o swoich kolejnych działaniach. Rozpoczyna się zatem nierówny pojedynek między życiem a śmiercią.
𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑜𝑚 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑤𝑚ó𝑤𝑖ć 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜, 𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑚𝑖𝑒ć 𝑤 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑟ę𝑘𝑎𝑐ℎ 𝑡𝑒𝑙𝑒𝑤𝑖𝑧𝑗ę, 𝑝𝑜𝑙𝑖𝑐𝑗ę 𝑖 𝑝𝑟𝑜𝑘𝑢𝑟𝑎𝑡𝑢𝑟ę […] 𝑖 𝑝𝑟𝑎𝑠ę 𝑡𝑒ż.
Seryjny morderca, który pojawił się w mieście, ma na swym koncie już dwie ofiary, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Jednak jego modus operandi sugeruje, że może być inaczej. Ofiary zostały zamordowane w sadystyczny sposób, a następnie sprawca „ubierał” te zbrodnie w istotne dla siebie szczegóły. Policja nie ma wątpliwości, że ma do czynienia z seryjnym mordercą, który zostawia śledczym wskazówki przy denatach i lubi zabawę w dobrych i złych.
Adam bezskutecznie próbował odnowić kontakty, które wcześniej zaniedbał. Suto zakrapiane spotkanie ze znanym prokuratorem, na które tak liczył, też nie przyniosło mu oczekiwanych rezultatów. Gdy zasypia zamroczony alkoholem, z pijackiego snu budzi go telefon z nieznanego numeru. Dzwoni do niego człowiek, który nadał sobie pseudonim Lucyfer i wybrał Adama na łącznika między dobrem a złem, przy czym siebie nazywa tym dobrym. Adamowi, po tym, co usłyszał od nieznajomego, krew zmroziła się w żyłach. Zaledwie niedawno Stolarski dopominał się od niego nośnego tematu na główną stronę, a po kilkudziesięciu godzinach zadzwonił do niego psychopata i podał mu newsa na talerzu. Wszystko wydawało mu się takie nierzeczywiste. Dlaczego nazwał się Lucyferem? Dlaczego zadzwonił właśnie do niego? I dlaczego w ogóle zabija? Tuż po tym, jak Berg, za przyzwoleniem naczelnego, napisał artykuł o mordercy, wspólnie udali się na policję z pewną propozycją. Prowadzący śledztwo podinspektor Suchy, stary policyjny wyjadacz, nie jest nią zachwycony. Śledztwo z cywilem, i to dziennikarzem, nie mieści mu się w głowie, ale to Berg skojarzył, że psychopata odtwarza miejsca zbrodni, inspirując się obrazami Zdzisława Beksińskiego.
Adam wpada na pomysł, by sprowokować mordercę i odwieść go od zamiaru popełnienia kolejnej zbrodni, rzucając mu wyzwanie. Niestety, brawurowa odwaga Berga nie przyniosła oczekiwanych rezultatów; ściągnęła tylko niepotrzebnie uwagę psychopaty, który oświadcza, że dopisał go do swojej listy jako kolejną ofiarę. Gdy wydaje się, że to już koniec, prawda okazuje się połowiczna, 𝑏𝑜 𝑘𝑎ż𝑑𝑦 𝑘𝑜𝑛𝑖𝑒𝑐 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑜𝑐𝑧ą𝑡𝑘𝑖𝑒𝑚 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜ś 𝑛𝑜𝑤𝑒𝑔𝑜. 𝐺𝑑𝑦 𝑤𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖𝑚𝑦 𝑤 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑒 𝑑𝑟𝑧𝑤𝑖, 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑖𝑒𝑚𝑦 𝑗𝑎𝑘𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒𝑠𝑝𝑜𝑑𝑧𝑖𝑎𝑛𝑘𝑖 𝑠𝑧𝑦𝑘𝑢𝑗𝑒 𝑛𝑎𝑚 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑠𝑧ł𝑜ść 𝑝𝑜 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑗 𝑠𝑡𝑟𝑜𝑛𝑖𝑒. Ż𝑦𝑐𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑏𝑜𝑤𝑖𝑒𝑚 𝑐𝑖ą𝑔𝑖𝑒𝑚 𝑧𝑑𝑎𝑟𝑧𝑒ń 𝑙𝑖𝑛𝑒𝑎𝑟𝑛𝑦𝑐ℎ, 𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑘ł𝑎𝑑𝑎 𝑠𝑖ę 𝑧 𝑜𝑑𝑑𝑧𝑖𝑒𝑙𝑛𝑦𝑐ℎ ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖𝑖, 𝑧 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑎ż𝑑𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑏𝑦𝑡𝑒𝑚 𝑜𝑑𝑟ę𝑏𝑛𝑦𝑚.
W 𝐿𝑖ś𝑐𝑖𝑒 𝐿𝑢𝑐𝑦𝑓𝑒𝑟𝑎 królują dwa wątki, oba bardzo ciekawe, ale to sprawa psychopatycznego mordercy wysuwa się na pierwszy plan i trochę przyćmiewa to, co autor chciał przekazać w drugiej części. Krzysztof Bochus umiejętnie połączył oba wątki, ale przez spektakularne akcje z Lucyferem ten drugi motyw wydał się nieco mniej interesujący. A szkoda, bo temat poruszany w drugiej części jest równie ciekawy, a po wcześniejszych niesamowitych zwrotach akcji miałam wrażenie, że później powieść podąża w zupełnie innym kierunku. Psychopatyczny morderca to jedno, a historia z przeszłości to drugie.
Mimo to dla mnie ta książka jest napisana po mistrzowsku i wyróżnia się na tle innych kryminałów. Niesamowita mieszanka sensacji i faktów historycznych sprawia, że jest prawdziwą perełką gatunku. Uwagę przyciągają kreacje zarówno głównego bohatera, jak i antagonisty. Berg to rogata dusza – dziennikarz, który zawsze musiał mieć swoje zdanie i szukał dziury w całym. Czuł się samotny, wszędzie czaiła się zdrada: wśród policjantów, w redakcji, nawet kobiety w jego życiu go opuściły. Był mistrzem nietrafionych wyborów. Natomiast tytułowy Lucyfer to człowiek mściwy, niesamowicie inteligentny, zaburzony psychicznie i przebiegły. Uważa, że swoimi zbrodniami przywraca porządek. Jest zafascynowany dziełami Beksińskiego, które wizualizuje na miejscach zbrodni.
Krzysztof Bochus umiejętnie balansuje między dosadnością, ohydą i mrokiem, nie pogrążając się w nich zbytnio. Udało mu się stworzyć mroczny nastrój, wprowadzając odpowiednią dawkę brutalności, która nie przekracza dobrego smaku, ale wystarczająco przykuwa uwagę. W tej historii podobało mi się dosłownie wszystko – bohaterowie, intryga kryminalna oraz brak błędów językowych, co zawsze doceniam u Bochusa, ale mam małe zastrzeżenie. Nie odpowiadało mi wprowadzenie do fabuły kontekstu politycznego, ponieważ choć każdy ma prawo do swoich poglądów, niekoniecznie musi je umieszczać w książce.
𝐿𝑖𝑠𝑡𝑎 𝐿𝑢𝑐𝑦𝑓𝑒𝑟𝑎 to mocna i doskonale napisana książka, która od pierwszej do ostatniej strony trzyma w napięciu. Dwie historie, zręcznie połączone, tworzą jedną niezwykle wciągającą opowieść.
𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑙𝑢𝑏𝑖ą 𝑗𝑎𝑘 𝑖𝑚 𝑠𝑖ę 𝑝𝑜𝑑𝑠𝑢𝑤𝑎 𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑒 𝑜𝑑𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖. 𝑂𝑠𝑡𝑎𝑡𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 ż𝑦𝑗𝑒𝑚𝑦 𝑤 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑚 𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑚 𝑘𝑟𝑎𝑗𝑢, 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎? 𝑀𝑦ś𝑙𝑒𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑦𝑚𝑎𝑔𝑎 𝑤𝑦𝑠𝑖ł𝑘𝑢, 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑠𝑖ę 𝑝𝑟𝑧𝑦 𝑡𝑦𝑚 𝑠𝑝𝑜𝑐𝑖ć. 𝑇𝑎𝑘𝑎 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑𝑎 𝑜 𝑛𝑎𝑠, 𝑐𝑧𝑦 𝑠𝑖ę 𝑡𝑜 𝑘𝑜𝑚𝑢ś 𝑝𝑜𝑑𝑜𝑏𝑎, 𝑐𝑧𝑦 𝑛𝑖𝑒.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2024-05-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 448
Dodał/a opinię:
Halina Więcek
Zima roku 1807. Okres Pierwszego Wolnego Miasta Gdańska wyzwolonego spod władzy Prus i pozostającego pod kuratelą Napoleona. W gdańskich zaułkach giną...
Ostatnie wspólne śledztwo radcy Abella i wachmistrza Kukulki. Koniec marca 1945, Abell i Kukulka wracają do Gdańska na moment przed zagładą miasta. Sowieci...