Do przeczytania książki Marty Kisiel ,, Nomen omen" zostałam zachęcona na pewnym blogu, którego poziom recenzji dawał mi dotąd gwarancję trafności wyboru. Kiedy zorientowałam się, jak wysokie oceny otrzymała pierwsza książka tej autorki pt." ,,Dożywocie" oraz jak niebotyczne osiągnęła ceny na allegro- wiedziałam, że nową książkę Mary Kisiel muszę mieć natychmiast, zanim nakład nie zostanie wyczerpany.
Na co liczyłam sięgając po książkę? Sądząc po opiniach- najbardziej na relaks przy błyskotliwej, dowcipnej i inteligentnej lekturze. A co otrzymałam? No cóż powiedzmy, że relaks. Co do dowcipu, to niestety ,ale w żadnym miejscu książki nawet się nie uśmiechnęłam. Autorka bardzo stara się być dowcipna, ale nie jest to żart na poziomie, który by do mnie trafił. Nie wiem dlaczego autorka sądzi, że slang , jakim dysponuje młodzież w granicach ok 11-16, na dodatek będąca pod wpływem napojów rozweselających-będzie dobrze i zabawnie brzmieć w ustach osiemdziesięciokilku letnich staruszek, na dodatek jak wynika z fabuły starannie wykształconych? I gdyby chociaż tylko jedna z nich, ale nie, autorka uznała, że wszystkie trzy staruszki w chwilach gdy tylko mogą coś powiedzieć muszą popisywać się zwrotami rodem z młodzieżowej imprezy. No za wyjątkiem chwil, gdy mówią po łacinie albo po niemiecku...
Główna bohaterka książki- Salomea od razu skojarzyła mi się z postacią wykreowaną na potrzeby młodzieży lat 80 tych przez Małgorzatę Musierowicz. Tyle, że bohaterka kilku jej książek- rudowłosa Ida cierpiała na problemy z wagą charakterystyczne dla młodzieży tamtych lat- czyli była patykowato chuda. Salka jest jak przystało na obecne czasy pannicą z nadwagą. Poza tym większych różnic nie dostrzegłam, nawet w obowiązkowo rudym kolorze włosów .
Autorka zdobyła się na pewną oryginalność wplatając w fabułę książki historię Wrocławia, dawniejszego Breslau. I to zaliczam na ogromny plus, bo zostało to wprowadzone w sposób dość ciekawy. Gdyby tylko nie koszmarny język postaci byłoby to ogólnie do strawienia. Tymczasem sypiące się ze wszystkich linijek ,,suchary" wprawiały mnie co chwilę w zażenowanie. Ale ponieważ w mojej ocenie tylko przeczytanie całej książki daje prawo do wyrażenia opinii- z zaciśniętymi zębami ją skończyłam.
Prawdopodobnie w moim przypadku zaważył mój wiek i fakt , że nie jestem w stanie spojrzeć na świat oczami współczesnej młodzieży. Czyli mówiąc językiem książki-przeszkodą jest moje starcze stetryczenie. Jestem pewna, że sporej rzeszy świeżych, mających poczucie humoru czytelników książka bardzo się spodoba. Zachwyceni będę również fani Chmielewskiej, bo styl Marty Kisiel, jak oceniam na podstawie miernej znajomości literatury p. Chmielewskiej- jest dość podobny. Nie zawiodą się zapewne Ci, którym ,, Dożywocie" bardzo się spodobało. Podsumowując polecam tę pozycję gorąco wszystkim tym, których nie drażni taki styl pisania. Osoby, które oczekują po literaturze jakichś głębszych emocji , niekoniecznie wynikających z rozbawienia płytkimi dowcipami- w moje ocenie powinny książkę omijać z daleka.
Informacje dodatkowe o Nomen Omen:
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2014-02-05
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
9788328008373
Liczba stron: 420
Dodał/a opinię:
Edyta Bryda
Sprawdzam ceny dla ciebie ...