„Mimo, że czuję, że zjada mnie to od środka i odbiera radość życia, jestem zbyt wielkim tchórzem, by stawić czoła swoim demonom”.
Marissa mieszka z dala od rodzinnej miejscowości i człowieka, który krzywdził ją w dzieciństwie. Telefon z wieścią o jego śmierci wymusza na niej powrót w strony, gdzie przeszłość uderzy ze zdwojoną siłą. Zmierzenie się z nią to jedyny sposób na osiągnięcie spokoju.
Jak Marissa poradzi sobie w tak trudnej sytuacji? Czy upora się z traumami?
Byłam ciekawa, jak autorka poradzi sobie z książką, gdzie to najbliżsi okazują się oprawcą. Nie jest to łatwy temat, a sposób, w jaki go przedstawimy jeszcze trudniejszy. W tym przypadku Dagmara poradziła sobie dobrze.
Wspomnienia Marissy dotyczące dzieciństwa nie należą do najłatwiejszych dla osób wrażliwych. Nie są mocno drastyczne, lecz wywołują niemiłe emocje. Miejcie, to na uwadze wybierając książkę autorki, żeby później nie było nieporozumień.
„Bo tylko dzięki spowitej ciemnością nocy wszystkie potwory wychodzą z ukrycia. Zaś dzień sprawia, że na nowo odzyskują swoje człowieczeństwo”.
Występują tajemniczy stalker w masce, zyskał całą moją uwagę. Niepokojące listy, niespodzianki i ten głos szeptający w oddali imię bohaterki. Tak się wczułam, że w pewnym momencie sama się lekko przestraszyłam tego głosu.
Wciągająca historia gdzie nic nie jest oczywiste. Mamy kilka tropów kim może być prześladowca, lecz prawda okazuje się zupełnie inna. Niespodziewana i zaskakująca. Takiego finału to się chyba nikt nie spodziewa.
Daje również do myślenia, że za drzwiami nawet najpiękniejszego domu kryją się mroczne sekrety i dzieją się rzeczy, które nie powinny nigdy mieć miejsca.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2025-08-18
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Anitka_170
Życie Vanessy zmienia się nieodwracalnie, kiedy pewnego dnia osiemnastolatka budzi się w nielegalnym domu publicznym. Nie pamięta, jak się w nim znalazła...
Fallon Knox nigdy nie narzekała na brak pieniędzy, a rodzice od zawsze dbali, by niczego jej nie zabrakło. Wszystko zmieniło się w chwili, kiedy oburzeni...