Na powieść Pawła Fleszara „Powódź” natknąłem się dość nieoczekiwanie. Podchodziłem z rezerwą bez jakiś tam oczekiwań. Pomyślałem sobie, następny autor, który będzie doświadczał głównego bohatera na różne sposoby a akcja będzie gonić akcję. Jednak nie, tego nie ma. Z zaciekawieniem oglądałem wplecione w powieść wycinki prasowe tuż po kartce z kalendarza. Chwilę się zastanawiałem czy warto je czytać ale doszedłem do wniosku, że po coś autor je tu wplótł. I już na początku poważne tematy, jak handel kobietami czy darknet. Notki prasowe oczywiście łączą się z powieścią i dały mi do myślenia. Moim zdaniem z tą przeplatanka to dobry strzał dający powieści „inności”, której brakuje na rynku wydawniczym. Sama fabuła niby banalna bo czego można się spodziewać po powodzi w Krakowie, jedna z wielu …. Ale Kuba wyskakuje z okna, ginie. Samobójstwem interesuje się jego przyjaciel, który nie widział go, od zdaje się dwudziestu lat kiedy to Kubie podprowadził w dość nieprzyjacielski i chamski sposób dziewczynę, która dzisiaj jest jego żoną. I tak poznajemy Krisa, sierżanta armii, którego żona (ta od przyjaciela), jak był na misji zdradzała i w gruncie rzeczy są ze sobą dla synka. Obok wątku kryminalnego czyli wątpliwego samobójstwa autor świetnie prowadzi różne wątki obyczajowe, stara się o wiarygodność co widać na stronach powieści. Przyjaźń chłopców oparta na lekturze „indiańskich powieści”, wspomnienia z dzieciństwa, których nikt nam nie odbierze. Kto znas ich nie ma!? Wątki kryminalne się rozrastają wraz z wątkami obyczajowymi przez co powieść jest wyważona, nie jest przerysowana, naszpikowana czy zmartyrologizowana. Główny bohater nie jest herosem armii, ma lekką nadwagę, kłopoty z ciśnieniem i pominięty w awansie. Ma jakieś zasady, którymi się kieruje. Dość wiernie i przekonywująco odtwarza obraz „wojskowych” i tego co jedzą bo tak w istocie jest. Obraz wojskowej rodziny, sceny z synkiem mnie rozczuliły. W końcu dowiedziałem się dlaczego ten kisiel był jaki był. Szkic policjanta Nawrockiego mnie przekonuje, typowy glina z problemami. Marika i Kamil także są rzeczywiści, wyjęci z życia. Wspomnienie o Tomku Beksińskim zostawiam na sam koniec, jak wisienkę. Zdaje się, że moje pokolenie zafascynowane było Tomkiem tak samo jak ja. Podejrzewam, że autor również. Na koniec wypada jeszcze pochwalić autora za umiejętne przedstawienie tak ważkich problemów, że pomimo niespełna dwustu stron nie „zamuliły” powieści. Jest to podobno debiut Pawła Fleszara, ja uważam za udany.
Wydawnictwo: Księży Młyn
Data wydania: 2019-10-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 212
Dodał/a opinię:
Andrzej Trojanowski
To brzmi jak dobry początek powieści: w niejednoznacznych okolicznościach umiera autor kryminałów. Sęk w tym, że wkrótce ciało Daniela Kasprzaka ginie...
Kraków, maj 2019 roku. Dzieci z trzeciej klasy podstawówki przygotowują się do pierwszej komunii, kiedy nad zalewem zostają znalezione zwłoki jednego z...
Czasem trzeba znaleźć swoją wojnę i walczyć w niej nawet, jeśli wydaje ci się, że kompletnie się do tego nie nadajesz.
Więcej