Bohaterami są młodzi ludzie. Konrad Jarzębski pochodzi z wielodzietnej, biednej rodziny. Jego ojciec alkoholik zmarł kilka lat wcześniej, ale to wciąż rzutuje na chłopaka i jego bliskich. Konrad jest ambitny i bardzo pracowity, ma cel. Od dziecka bez pamięci zakochany jest w sąsiadce Weronice Kościelniak i to z wzajemnością. Miłości tych dwojga towarzyszy piękna przyroda, świadek ich uczucia. Ale też plotki i zazdrość. Dlaczego? Dziewczyna jest nie tylko inteligentna, ale i niezwykle urodziwa.
Krążyło po okolicy powiedzonko, że niebezpiecznie jest stawać w odległości mniejszej niż trzy metry od Weroniki - dziewczynom szkodziło to bowiem na urodę, a chłopakom na rozum. (s. 25)
Ale tak słodko być nie może. Rodzinna tajemnica Weroniki i nastawienie jej ojca oraz tragiczna historia z przeszłości chłopaka kładzie się cieniem na ich miłości. Pewnego dnia stało się coś, czego żadne z nich nie rozumiało do końca, lecz z drugiej strony fałszywa duma nie pozwoliła im na wyjaśnienie zaistniałych nieporozumień. Ot, po prostu przestali ze sobą rozmawiać. Ale byli też źli ludzie w tej małopolskiej wsi, którzy namieszali między nimi. No cóż ludzkie gadanie, zazdrość, zaściankowość, głupota, ciasnota poglądów nie służy niczemu dobremu. I tak wyszło, że Konrad dostał pracę w Niemczech, zaś Weronika myśli o wyjeździe na stałe za granicę - do Danii. Oboje chcą zapomnieć o uczuciu, o miłości...
Cierpienie jest wpisane w miłość. (s. 181)
Tak jak się spodziewałam, dostałam bajkę o miłości dla dorosłych z tajemnicami rodzinnymi w tle, aczkolwiek w moim odczuciu to bardziej New Adult, skoro główni bohaterowie mają koło 20 lat. Owszem, są i inni: sąsiedzi, wścibscy mieszkańcy wsi, pracownicy bauera w Niemczech. Sam właściciel niemieckiego gospodarstwa, pan Schmidt, i jego prawa ręka Tomasz prawie od początku zyskali moją sympatię. Stopniowo w mych oczach zyskała Kasia Jaworska, nowa i jedyna przyjaciółka głównej bohaterki. A babcia Kasi okazała się być bardzo mądrą i przebiegłą kobietą. Jak widać, mądrość życiową nabywa się z wiekiem:
A ja wam mówię, że stary człowiek to skarbnica wiedzy i doświadczenia. (s. 279)
W powieści można przewidzieć rozwój wydarzeń i zakończenie, ale to nie przeszkadza w czytaniu, które jest lekkie i przyjemne. Raczej drażniła mnie pewna naiwność, postępowanie niektórych bohaterów mieszkających na wsi - zaściankowość pełną gębą. I taka trochę niedzisiejszość w powieści, mimo że Kraków całkiem blisko tej wsi. Czasami denerwowało mnie, że niektóre wątki zostały urwane w najciekawszym momencie i niedokończone. Tak samo zakończenie zostało potraktowane trochę po macoszemu. Tytuł według mnie niekoniecznie trafiony, mnie do siebie nie przekonał, gdyż dotyczył dosłownie epizodu.
,,Prom do Kopenhagi" to ciepła i romantyczna powieść o miłości i przyjaźni z tajemnicami rodzinnymi w tle w sam raz dla relaksu w jedno popołudnie. I taka mądrość na koniec:
To w obie strony działa. Miłość wam sama nie urośnie, a chłop to się mało który, niestety, na tej hodowli zna. Do tego trzeba kobiecej ręki i kobiecej mądrości.
(s. 280)
Informacje dodatkowe o Prom do Kopenhagi:
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2016-03-03
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-8053-055-3
Liczba stron: 284
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
martucha180
Sprawdzam ceny dla ciebie ...