Są takie momenty, kiedy człowiek marzy tylko o tym, by odetchnąć od trosk, wyłączyć codzienne problemy i zanurzyć się w historii, która płynie lekko jak śnieżny puch na zimowym wietrze. Wtedy właśnie najlepiej sięga się po książkę, która opowiada o zwykłym życiu, takim, które czasem boli, czasem śmieszy, a czasem daje nadzieję. I to był dokładnie ten moment, kiedy zdecydowałam się na „Świąteczny abonament”. Choć szczerze mówiąc… sięgnęłam po nią w ciemno. Bo tak właśnie mam z Martą Nowik. Jestem z nią od jej debiutu i już wtedy wiedziałam, że przede mną autorka, która nie tylko umie pisać, ale też będzie rozpoznawalna. Taka, której ufam bez wahania.
Tytuł od razu wprowadza w świąteczny klimat, a okładka ciepła, nastrojowa, migocząca atmosferą Bożego Narodzenia i od pierwszego spojrzenia przypomina, że święta są bliżej.
W książce tej poznałam Irenę, fryzjerkę z małego saloniku, gdzie codziennie przewijają się ludzie i ich historie. To miejsce jest jej azylem, ucieczką od męża, apodyktycznego, samolubnego Krzysztofa, który skutecznie potrafi odebrać radość życia. Marta Nowik prowadzi tę część fabuły tak prawdziwie, że można poczuć ciężar zmęczenia Ireny, ale też jej siłę, która tylko czeka, by wreszcie wybuchnąć.
A potem… zaczyna się istny przedświąteczny rollercoaster.
Pod dach Ireny i Krzysztofa wprowadzają się dwie kobiety. I nie byle jakie. Babcia Hania, kobieta pełna energii, życia i humoru, oraz Tekla, czyli teściowa z piekła rodem, która swoim charakterem potrafiłaby stopić lodowce. Już samo to zapowiada chaos, ale Marta robi coś jeszcze, a mianowicie, dorzuca do tego miłość sprzed lat. Mężczyznę, który kiedyś złamał Irenie serce i nagle pojawia się ponownie, jakby czas wcale nie istniał.
I tu pojawiają się pytania, które nie dają spokoju podczas czytania.
Czy dawne uczucia mogą naprawdę wrócić?
Czy Irena znajdzie w sobie odwagę, by żyć dla siebie, a nie tylko dla innych?
Czy święta naprawdę mają moc odmiany życia?
Najciekawsze momenty to właśnie te, w których Irena zaczyna dostrzegać, że szczęście nie spada z nieba lecz wybór. Każda rozmowa w salonie, każde zderzenie charakterów pod jej dachem, każde wspomnienie i każde spojrzenie w przyszłość budowało we mnie emocje, które czułam bardzo mocno. Raz się śmiałam, raz czułam złość, raz ściskało mnie za serce. I to jest dla mnie największa wartość tej książki w której, emocje podane szczerze i bez zbędnego udawania.
Autorka zaserwowała nam historię, która jest jak świąteczna mieszanka podana z odrobiną humoru, trochę wzruszeń, szczypta chaosu, ale przede wszystkim, ogrom ciepła. A także refleksji, które zostają w człowieku długo po odłożeniu książki.
Najbardziej podobało mi się to, w jaki sposób Marta pokazała przemianę Ireny. Cichą, powolną, pełną wahania, ale niezwykle prawdziwą. Ta bohaterka dojrzewa na naszych oczach, uczy się stawiać granice, dostrzega swoją wartość i zaczyna rozumieć, że życie można układać na nowo.
„Świąteczny abonament” to książka ciepła, życiowa i wzruszająca. Idealna na wieczór, gdy potrzebujemy oddechu.
Polecam ją każdemu, kto chce zanurzyć się w historii, która nie tylko bawi i wzrusza, ale przede wszystkim dodaje wiary, że zawsze można zacząć od nowa.
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2025-10-24
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 296
Dodał/a opinię:
Poczytajzemna
Karolina od lat żyje tak, jak chcą tego inni. Kiedy traci pracę kelnerki w Barze pod Aniołami, wyjeżdża z dawnymi znajomymi na krótki wypad na Suwalszczyznę...
Poruszająca historia o miłości, która przetrwa każdą burzęJoanna wciąż nie może się otrząsnąć po tragicznym wypadku, w którym zginął jej ukochany. Dzień...