Czasem wystarczy jeden krok w stronę mroku, by odkryć, że to właśnie on najpełniej odbija blask. "Szczelina mroku" Karoliny Ligockiej to opowieść, która nie tyle prowadzi do ciemności, ile uczy, jak świadomie przez nią przejść, z odwagą, z sercem i z drużyną, która z każdym rozdziałem staje się czytelnikowi coraz bliższa.
Autorka wrzuca nas w sam środek zagrożonego Piekła, gdzie echo dawnych grzechów odbija się od popękanych murów niczym zapowiedź nadciągającej katastrofy. Narida, anielica pozbawiona skrzydeł i złudzeń, już nie jest wyłącznie ofiarą świata, który ją odrzucił. Dojrzewa, twardnieje, ale nie traci swojego ciepła, tej iskry, która od pierwszego tomu czyniła ją tak ludzko bliską. Wraz z nią w podróż rusza barwna kompania: Rimon ze swoim nieodpartym urokiem, demoniczny duet, którego humor niejednokrotnie rozładowuje ciężar fabuły oraz nowo poznany Nifrodel, tajemniczy, intrygujący i zaskakująco sympatyczny elf, który szybko przestaje być zagadką, a staje się częścią ich skomplikowanej, ale ciepłej „rodziny”. To właśnie motyw rodziny, nie tej z krwi, lecz z wyboru, staje się fundamentem tej części.
Świat, który Ligocka rozszerza z rozmachem, pęka w szwach od napięcia. Mrok narasta, ogary piekielne nie czekają na zaproszenie, a dawny władca wraca po to, co uważa za swoje. W poszukiwaniu ratunku bohaterowie kierują się aż do Toskanii, gdzie podobno drzemie archanioł wojny — postać, której legenda dodaje historii epickiego oddechu. Do tego dochodzi tajemniczy sprzymierzeniec natury, a nawet sama Śmierć wydaje się mieć w tej układance swój plan.
Choć akcja momentami zwalnia i oferuje kilka spokojniejszych przystanków, czasem zbyt długich, czasem aż zaskakująco codziennych, to właśnie dzięki nim napięcie ma szansę ponownie narosnąć. Świat przedstawiony jest gęsty, barwny, dopracowany, czuć, że autorka dobrze wie, dokąd prowadzi swoich bohaterów, nawet jeśli prowadzi ich przez chaos. Drugi tom zdecydowanie lepiej wypada od pierwszego. Romantyczny wątek pozostaje delikatną mgiełką unoszącą się nad historią, nienachalny, ale wyczuwalny. A zakończenie, choć przewidywalne, przynosi satysfakcję, jak zamknięcie rozdziału, po którym natychmiast chce się otworzyć kolejny.
I tu pojawia się pytanie, które pali mocniej niż ogień z samego Piekła: czy to naprawdę koniec?
Bo jeśli coś pozostaje po zamknięciu "Szczeliny mroku", to potrzeba powrotu. Do Naridy. Do jej demonicznych przyjaciół. Do ich humoru. Ich odwagi. Ich świata, który choć pełen cieni, ma w sobie zaskakująco dużo światła. "Szczelina mroku to fantastyka", która nie krzyczy, lecz wciąga szeptem. Opowieść o mroku, który próbuje przejąć władzę, ale też o nadziei, która upiera się, by przetrwać. To lekka, przyjemna, emocjonalna podróż, idealna dla fanów fantasy, zwłaszcza tych, którzy lubią historie z drużyną, humorem i nutą romansu. Po dwóch tomach już wiem, że chcę więcej. Niech ta wesoła, chaotyczna, magiczna gromadka wróci jeszcze choć raz. Bo zdecydowanie mają nam jeszcze coś do opowiedzenia.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
natalia6202
Osiemnastoletnia anielica Narida zostaje oskarżona o morderstwo, a następnie upada strącona z Nieba. Okaleczona i odarta z anielskości trafia na Ziemię...