Czasami tylko w cieniu można dostrzec prawdziwe światło
Kiedy Piekło jest w obliczu zagrożenia ze strony dawnego władcy, Narida i jej demoniczni towarzysze muszą zmierzyć się z mrocznymi sekretami przeszłości. By pokonać ogary piekielne, drużyna staje przed największym wyzwaniem.
Czy Narida i jej przyjaciele zdołają ocalić Piekło i przywrócić równowagę? Czy tajemniczy sojusznik obdarzony niezwykłą mocą natury pomoże im w tej niebezpiecznej walce? Czy zdołają odnaleźć w Toskanii dawno zapomnianego archanioła wojny, by pozwolić mu raz jeszcze zmiażdżyć przeciwnika? A może to sama Śmierć wskaże im drogę? Nadszedł czas, by stoczyć bój o... Piekło.
Ciemne moce rosną. Wiara pęka. Lecz nadzieja nieustannie walczy z mrokiem.
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 2025-06-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
CZY PIEKŁO JEST PUSTE?
"W Piekle już byłam, a z Nieba mnie wywalili."
W swojej ziemskiej wędrówce narażeni jesteśmy często na różnego rodzaju pułapki, zakręty i dziury, w które wpadamy i próbujemy się z nich wydostać. O ile łatwiej byłoby iść przez życie bez tych wszystkich utrudnień i zmartwień. Zużywamy siły i energię na radzenie sobie z problemami, a zdarza się, że rodzi się w naszym sercu chęć zemsty – na losie, na przeznaczeniu, na czymkolwiek, co przyniosłoby nam ulgę i ukojenie. Najgorzej, kiedy nasza złość kieruje się w stronę konkretnego człowieka czy istoty. Wtedy zemsta może przerodzić się w okrutną walkę, nawet na śmierć i życie, a mrok zaczyna wypełniać naszą duszę. Wystarczy szczelina, aby uwolnić bardzo złe emocje, a zamknięcie jej może nie być takie proste. Zło ma to do siebie, że nie daje się tak łatwo pokonać. Warto jednak próbować.
"W Niebie zawsze mówiło się wśród egzekutorów, że jeśli ktoś ma być wielki, trzeba mu dawać wielkie zadania, ale ona miała ich aż nadto."
Narida, „diablica w anielskim ciele”, doświadcza tak wielu niemiłych niespodzianek, iż dochodzi do wniosku, że los się po prostu na niej uwziął i wolałaby, żeby się odczepił i pozwolił jej spokojnie żyć. Raz już przecież walczyła z tymi, których uważała kiedyś za sprzymierzeńców, a którzy bardzo ją skrzywdzili. Przydałaby się w końcu chwila wytchnienia! W przeciwnym razie Narida może niebezpiecznie zbliżyć się do granicy, za którą czai się mrok i chęć zemsty. A tu nie tylko przychodzi jej znowu udać się do Piekła, ale też powitać piekielnych u progu swego domu. Ci jednak próbują ją wykorzystać do swoich niecnych celów, a stawką jest szczęście całego świata. Cóż jednak zrobić, kiedy ktoś karmi się jedynie zemstą i nie ogranicza się w swojej nienawiści tylko do swojego podwórka, ale atakuje inne stworzenia, inne światy i nawet Niebo nie jest bezpieczne. W takich okolicznościach trzeba stanąć do walki i pokonać zło panoszące się… w Piekle. Tak, tak, w Piekle może być znacznie gorzej niż nam się wydaje.
"W takim razie zaczynamy kolejne zbawianie świata."
Ileż ciekawych, acz niebezpiecznych przygód doświadczy Narida i jej kompania. Tutaj już nie tylko demony będą jej towarzyszyć, ale też bardzo tajemniczy elf, obślizgły gnom i jeszcze paru innych niesamowitych osobników. Trzeba będzie odkryć kolejne tajemnice, które skrywa przed nią świat, a które okażą się niezbędne do jego uratowania. To już nie tylko walka o dobre imię i sprawiedliwość, ale często krwawe tortury, które pozbawiają godności. To zaprzęgnięcie do bitwy sił natury, sprzymierzeńców, a i modlitwa się przyda o pomyślność całego przedsięwzięcia. Czy uda się pokonać mrok w najstraszniejszej jego postaci? Czy wszyscy wyjdą z tego obronną ręką? A może trzeba będzie poświęcić więcej niż nam się wydawało? Bardzo niebezpiecznie jest igrać z samą Śmiercią…
"Jeśli mówię A, to B jest gwarantowane."
„Szczelina mroku” to kolejna odsłona niezwykłej wizji świata, w którym anioły i demony to tylko wierzchołek różnorodności gatunków, jakie w nim mieszkają. Niektóre dostojne, inne brzydkie, a jeszcze inne nie mieszczą się w żadnym znanym kanonie piękna. Bez względu jednak na przynależność gatunkową, każdy ma prawo żyć w świecie, w którym przestrzega się reguł dobrego współżycia w społeczeństwie. Bo kiedy jedni zaczynają się czuć ważniejsi od innych i ogarnia ich żądza wyższości i zemsty, wtedy cała reszta musi chronić to, co najważniejsze, czyli życie. To właśnie owa walka o zasady, o wolność i o porządek na świecie jest kanwą tej opowieści. W jakże obrazowy sposób przedstawia konsekwencje sytuacji, w której spersonifikowane zło myśli, że pokona dobro, które ma na szczęście znacznie większą liczbę zwolenników. A nikt w końcu nie powiedział, że niektórych złych dusz nie da się nawrócić. Po prostu warto być konsekwentnym w czynieniu dobra.
Zajrzyjcie przez szczelinę do świata, który może już was nie wypuścić z powrotem. Polecam.
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki Szczelina mroku, Karolina Ligocka, Wydawnictwo Mięta, 2025
*Współpraca recenzencka z Wydawnictwem Mięta.
Czasem wystarczy jeden krok w stronę mroku, by odkryć, że to właśnie on najpełniej odbija blask. "Szczelina mroku" Karoliny Ligockiej to opowieść, która nie tyle prowadzi do ciemności, ile uczy, jak świadomie przez nią przejść, z odwagą, z sercem i z drużyną, która z każdym rozdziałem staje się czytelnikowi coraz bliższa.
Autorka wrzuca nas w sam środek zagrożonego Piekła, gdzie echo dawnych grzechów odbija się od popękanych murów niczym zapowiedź nadciągającej katastrofy. Narida, anielica pozbawiona skrzydeł i złudzeń, już nie jest wyłącznie ofiarą świata, który ją odrzucił. Dojrzewa, twardnieje, ale nie traci swojego ciepła, tej iskry, która od pierwszego tomu czyniła ją tak ludzko bliską. Wraz z nią w podróż rusza barwna kompania: Rimon ze swoim nieodpartym urokiem, demoniczny duet, którego humor niejednokrotnie rozładowuje ciężar fabuły oraz nowo poznany Nifrodel, tajemniczy, intrygujący i zaskakująco sympatyczny elf, który szybko przestaje być zagadką, a staje się częścią ich skomplikowanej, ale ciepłej „rodziny”. To właśnie motyw rodziny, nie tej z krwi, lecz z wyboru, staje się fundamentem tej części.
Świat, który Ligocka rozszerza z rozmachem, pęka w szwach od napięcia. Mrok narasta, ogary piekielne nie czekają na zaproszenie, a dawny władca wraca po to, co uważa za swoje. W poszukiwaniu ratunku bohaterowie kierują się aż do Toskanii, gdzie podobno drzemie archanioł wojny — postać, której legenda dodaje historii epickiego oddechu. Do tego dochodzi tajemniczy sprzymierzeniec natury, a nawet sama Śmierć wydaje się mieć w tej układance swój plan.
Choć akcja momentami zwalnia i oferuje kilka spokojniejszych przystanków, czasem zbyt długich, czasem aż zaskakująco codziennych, to właśnie dzięki nim napięcie ma szansę ponownie narosnąć. Świat przedstawiony jest gęsty, barwny, dopracowany, czuć, że autorka dobrze wie, dokąd prowadzi swoich bohaterów, nawet jeśli prowadzi ich przez chaos. Drugi tom zdecydowanie lepiej wypada od pierwszego. Romantyczny wątek pozostaje delikatną mgiełką unoszącą się nad historią, nienachalny, ale wyczuwalny. A zakończenie, choć przewidywalne, przynosi satysfakcję, jak zamknięcie rozdziału, po którym natychmiast chce się otworzyć kolejny.
I tu pojawia się pytanie, które pali mocniej niż ogień z samego Piekła: czy to naprawdę koniec?
Bo jeśli coś pozostaje po zamknięciu "Szczeliny mroku", to potrzeba powrotu. Do Naridy. Do jej demonicznych przyjaciół. Do ich humoru. Ich odwagi. Ich świata, który choć pełen cieni, ma w sobie zaskakująco dużo światła. "Szczelina mroku to fantastyka", która nie krzyczy, lecz wciąga szeptem. Opowieść o mroku, który próbuje przejąć władzę, ale też o nadziei, która upiera się, by przetrwać. To lekka, przyjemna, emocjonalna podróż, idealna dla fanów fantasy, zwłaszcza tych, którzy lubią historie z drużyną, humorem i nutą romansu. Po dwóch tomach już wiem, że chcę więcej. Niech ta wesoła, chaotyczna, magiczna gromadka wróci jeszcze choć raz. Bo zdecydowanie mają nam jeszcze coś do opowiedzenia.
Szczelina Mroku - Karolina Ligocka
Dziękuję wydawnictwu Mięta za możliwość przeczytania tej książki.
To moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Powiem szczerze, że wykonała kawał świetnej roboty. Ta książka posiada wiele elementów z fantastyki, którą nawiasem mówiąc - uwielbiam.
Miałam świadomość, że jest to drugi tom. I nie przeszkadzało mi to, bo autorka tak skonstruowała tę historię, że nawet nie trzeba znać poprzedniego tomu. Mamy tu z niego ogólnikowo przedstawione fakty, a resztę, co i jak, to mniej więcej można się domyślić. Mimo tego, to i tak z chęcią sięgnę po tę książkę. Ta część i naziązania sprawiły, że po prostu zżera mnie ciekawość.
Ta książka ma super mix postaci, które bez sobie by nie istniały. Nie sposób było ich nie polubić. Szczególnie Marmo, który rozsietlał tę historię. Akcja była odpowiednio zbilansowana. W odpowiednim miejscu przyspieszała jak i zwalniała. A i ten nieoczekiwany zwrot akcji też był niezły.
Demony, anioły, krasnoludy, elfy, wampiry, wilkołaki itd.
Uwielbiam takie łącznie stworzeń, a jest ich w literaturze stosunkowo za mało.
Książka przedstawia różne oblicza przyrody, przyjaźń, poświęcenie, oraz cenę wyborów. A przedewstkim to, że nigdy nie wiadomo kto stanie po naszej stronie.
Czy polecam?
Oczywiście!!!
Idealna historia z dziedziny fantastyki. Nie tylko pozwala się zagłębić w ten świat, ale ma też swoją głębię.
Moja ocena 10/10
Cytaty z książki:
"Kiedy władca piekieł stanął na schodach swojej rezydencji, nie zauważył niczego niepokojącego, a jednak narastająca niepewność wciąż mu towarzyszyła. Oparł się o żeliwną barierkę i wciągnął powietrze ze świstem, próbując wyczuć zagrożenie. Rozejrzał się dookoła. Między pustymi domami poniewierały się pożółkłe papiery, liście tańczyły w podmuchach wiatru, a gałęzie drzew jak zwykle sterczały oskubane. Usłyszał trzask, odwrócił głowę w stronę hałasu. Drewniane drzwi uderzyły o futrynę zrujnowanej kamienicy. Nic nowego, Piekło wyglądało jak zawsze, bez kolorów, zaplątane w chaosie i bałaganie. Jednak wyczuwał coś, czego nie umiał nazwać. Zmrużył oczy. Przez jego czarne tęczówki śmignęła zielona błyskawica. Wypiął muskularną pierś i założył ciemne kosmyki za uszy. Przechylił głowę. Cisza... To właśnie ona niepokoiła go najbardziej."
"Kaim podszedł do nieboszczyka uklęknął na jedno kolano. Spuścił głowę. Nigdy nie przypuszczał, że może dojść do czegoś takiego. Śmierć jednego z piekielnych dowiodła, że wszystko na tym świecie może się zdarzyć, nawet unicestwienie nieśmiertelnego. Pokręcił głową. Życie okazało się kruchym kawałkiem, które niezależnie od gatunku złamie każdego i zaprowadzi do bram śmierci. Dotknął ramienia demona i zacisnął powieki. Ból rozrywał mu serce, niedowierzanie cięło umysł. Powinni pochować zmarłego"
" Otworzyła oczy, w głowie jej wirowało. Zamrugała, a kiedy obraz w końcu się wyostrzył, zobaczyła wlepione w nią czekoladowe oczy.
- Długo?!
Usłyszała charczenie Marma.
- Przygniatasz mi to, co facet ma najcenniejszego.
Zerwała się jak oparzona.
- Ja to mam pecha, zawsze ląduję na jakimś demonie - rzuciła sucho, chociaż chciało jej się śmiać. Mina Marma odzierała ją z powagi.
- Przynajmniej miękko - burknął brunet i zwlekł się z podłogi."
"- Kaim mnie zabije i powiesi za jaja.
- Nie tylko za jaja - zawołał Marmo i zniknął w budynku.
- Nie martw się, odetnę cię, zanim zsinieją. Jaja i co tam jeszcze będzie trzeba. Anielica zerknęła na przyjaciela i oboje wybuchnęli śmiechem jak nastolatkowie.
- Liczę na to, Ropuszko."
"Śmierć to śmierć, nie można go tak po prostu wezwać. To potężna siła, byt nie do okiełznania.
Światło, które gaśnie i w sekundę rozpala się na nowo, by ponownie stać się ciemnością."
"Są rzeczy ważne i ważniejsze na tym świecie splecionym złożonością prostoty."
"Świat się nie zatrzyma tylko dlatego, że my kręcimy się w miejscu."
"Narida wyszła z łazienki, ciągnął się za nią lawendowy zapach. Mamrocząc pod nosem, wytargała spomiędzy nóg Rimona kołdrę i się nią okryła.
-Delikatność nie jest twoją mocną stroną, wiesz? - burknął prawie przez sen.
- Może by tak pod prysznic, przystojniaku? Jesteś w łóżku z damą.
- Żadnej damy tu nie widzę.
- Powinnam się obrazić - zażartowala i potarla zmęczoną trwarz. - Masz szczęście, że cię lubię.
Wiedziała, że już jej nie słyszy. Umościła się na materacu i zamknęła oczy. Poczuła na czole delikatny pocałunek, uśmiechnęła się i z ciepłem w sercu odleciala w błogi sen."
"Nie zdążyła dokończyć, bo demon przyciągnął ją do siebie i... pocałował. Narida zesztywniała, chciała go odepchnąć, ale coś jej zabraniało. Bunt w głowie szybko się ulotnil, jakby wcale go nie było, przylgnęła do Kaima wargami. Smak demona podsycał w niej pożądanie, uczucia górowały nad nią, nie przyjmując odmowy. Mężczyzna objął ją w pasie i z nienaturalną szybkością docisnął do drzewa. Ich języki tańczyły w chaotycznym rytmie, chłód rozlewał się po ustach. Coś ścisnęło Naridę w sercu. Otworzyła oczy. Rozum powoli wyłaniał się z zakamarków, ale fala pożądania zaatakowała ze zdwojoną siłą, anielica rozluźniła ramiona, zapominając o całym świecie. Wszystko wyparowało jej z głowy każdy bunt, każdy sprzeciw, każda obietnica. Liczył się tylko...
On...
Całowała go namiętnie, z ufnością. Ciepło w ustach mieszało się z chłodem, ale nie zwracała na to uwagi. Chciała być z nim. Tu i teraz."
Recenzja
„Szczelina Mroku”
Cykl: Historia Naridy, tom 2
Autor: Karolina Ligocka
Wydawnictwo: Mięta
#BtzMaggiewksiazkach #BtzNaridą
@maggie_w_ksiazkach
„Anioł i demon zawładnęli ślepiami zwierzęcia. Dwie Postacie stojące naprzeciwko siebie, trzymające się za dłonie. Dookoła nich wirowały oddzielne poświaty: czerń i biel, które na powrót scaliły się w grafitowy krąg, zamykając w nim istoty.”
Czasem, by odnaleźć światło, trzeba zejść w sam środek mroku.
A Karolina Ligocka prowadzi nas tam z poetycką precyzją i emocjonalną siłą, jakiej próżno szukać w gatunku urban fantasy.
Motyw „piekła w Piekle” wypada zaskakująco świeżo, pokazuje, że nawet miejsce potępienia może mieć swoje zasady, a ich złamanie pociąga za sobą katastrofalne skutki.
Drugi tom Historii Naridy to literacka eksplozja, dojrzalsza, intensywniejsza i jeszcze bardziej nasycona emocjami niż Piekielne Niebo. „Szczelina Mroku” to kontynuacja, która nie tylko rozwija fabułę rozpoczętą w pierwszej części, ale też pogłębia emocjonalny wymiar całej historii. Wkraczamy w mroczniejszy bardziej nieprzewidywalny świat, w którym magia pulsuje w rytmie emocji. Autorka odważnie wciąga nas w sam środek chaosu, w świat, gdzie granice między dobrem a złem coraz częściej się zacierają, a ocalenie... dotyczy samego Piekła.
Tym razem stawka jest jeszcze wyższa, pojawia się dawne zło, które powraca, by zagrozić światu, a bohaterowie wyruszają w pełną niebezpieczeństw podróż. Na ich drodze stają ogary piekielne, zdrady i mroczne sekrety przeszłości.
Ligocka z mistrzowską lekkością odwraca schematy. Sprawia, że kibicujemy tym, którzy powinni budzić strach. Pokazuje, że nawet demony potrafią mieć serca, a anioły popełniać błędy. Jej Piekło to nie tylko miejsce potępienia, lecz żywy, oddychający organizm, pełen zasad, legend i sekretów, które z każdą stroną odkrywamy z fascynacją i lękiem.
Narida dojrzewa. Nie jest już tą samą anielicą, którą poznaliśmy wcześniej, teraz staje się symbolem odwagi, siły i wewnętrznego rozdarcia. Rozpięta między obowiązkiem a uczuciami, uczy się, że nawet w najgłębszym mroku można znaleźć własne światło. Jej relacja z Kaimem iskrzy jak burza, pełna napięcia, sarkazmu i namiętności, która pali, ale i ratuje.
Autorka tworzy przestrzeń tak zmysłową i obrazową, że niemal czujemy zapach siarki, słyszymy trzepot skrzydeł i szmer piekielnych języków. Obok piekielnych krajobrazów pojawia się Toskania, złocista i spokojna, a jednak niepokojąco bliska otchłani. Ten kontrast światła i cienia to esencja całej powieści.
Na scenę wkraczają nowi bohaterowie, tajemniczy Nifrodel, potężny Tamiel, a nawet sama Śmierć. Każda z tych postaci wnosi własny kolor emocji, własny cień i własne światło.
„Szczelina Mroku” to nie tylko fantastyka. To opowieść o ludziach zamkniętych w ciałach aniołów i demonów, o błędach, które uczą, o miłości, która trwa mimo wszystkiego.
To historia o odkupieniu, o granicy między światłem i cieniem, o tym, że nawet najciemniejszy mrok może kryć w sobie iskrę nadziei.
Ligocka udowadnia, że polska fantastyka potrafi być światowej klasy, poetycka, emocjonalna i dynamiczna zarazem. Pisze z lekkością, która zachwyca, i z pasją, która boli. Każde zdanie drży od emocji, każdy dialog tętni życiem. A finał? To cios prosto w serce. Piękny, bolesny, niezapomniany.
„Szczelina Mroku” to emocjonalny rollercoaster w samym sercu piekła.
To historia o walce, miłości, lojalności i świetle, które można znaleźć nawet w najciemniejszej szczelinie.
Mroczna. Magiczna. Przejmująca.
Książka, która zostaje w sercu długo po zamknięciu ostatniej strony.
-Kto zagraża demonom zagłady?
-Czy uda im się uwolnić Pana Piekła?
-Czy Narida jest w niebezpieczeństwie i z czym będą musieli się zmierzyć?
-Czy wyjaśni wszystko sobie z Kaimem?
Jeśli kochasz urban fantasy, które łączy magię z emocjami, dynamiczną akcję z refleksją, a bohaterów masz ochotę przytulić po każdej walce ta książka jest dla ciebie.
Z całego serca polecam, przygotuj się na podróż, która pochłonie cię bez reszty. Piekielnie dobra kontynuacja.
Kiedy sięgnęłam po „Szczelinę mroku”, miałam już za sobą „Piekielne niebo” – historię, która wciągnęła mnie w świat Naridy i sprawiła, że zaczęłam patrzeć na granice między dobrem a złem zupełnie inaczej. Tamten tom był jak otwarcie wrót do rzeczywistości, w której każda emocja ma swoje odbicie w czymś większym, ponadludzkim. „Szczelina mroku” natomiast to nie tylko kontynuacja – to pogłębienie. To zejście niżej, głębiej, w rejony, które już nie pozwalają się ukryć przed samą sobą.
Od pierwszych stron czułam, że Karolina Ligocka prowadzi mnie w inne rejony niż wcześniej. O ile „Piekielne niebo” tętniło ruchem, kontrastem i poszukiwaniem sensu pośród chaosu, o tyle „Szczelina mroku” ma w sobie ciszę, ciemność i ciężar dojrzewania. To książka bardziej introspektywna – taka, która nie pyta o świat, lecz o duszę. O to, co zostaje, kiedy światło gaśnie.
Narida w tej części jest inna. Już nie tylko walczy – próbuje zrozumieć. Już nie tylko ucieka przed przeszłością – zaczyna w nią zaglądać. Widziałam w niej kobietę, która przeszła przez ogień i teraz próbuje żyć z popiołem. To bohaterka, która dojrzewa emocjonalnie, ale też duchowo – w sposób surowy, prawdziwy, bez łatwego katharsis. I chyba dlatego jest mi tak bliska. Bo w jej milczeniu, w chwilach, gdy nie potrafi podnieść wzroku, czuję własne doświadczenia.
Ligocka ma niezwykły dar łączenia fantastyki z emocjonalnym realizmem. W „Szczelinie mroku” znów pojawiają się anioły, demony, cienie i światła, ale żadne z nich nie są tylko alegorią dobra czy zła. Każde jest odbiciem ludzkich uczuć – winy, nadziei, miłości, strachu. Dzięki temu świat, który stworzyła, nie jest bajką o nadprzyrodzonych siłach. To raczej metafora tego, co w nas samych: nieustannego balansowania między tym, kim chcemy być, a tym, kogo się boimy w sobie dostrzec.
Czytałam tę książkę wolniej niż pierwszą. Nie dlatego, że była trudniejsza, ale dlatego, że chciałam ją poczuć. Każde zdanie miało w sobie coś z wyznania, a każdy rozdział – coś z przebaczenia. Autorka pisze z emocjonalną dojrzałością i subtelną poetyką, nie uciekając od bólu, ale też nie pogrążając się w nim. To opowieść o walce z cieniem, która nie kończy się zwycięstwem, lecz zrozumieniem.
Zauważyłam też, że „Szczelina mroku” jest mniej o świecie, a bardziej o wnętrzu. Mniej o konflikcie, a bardziej o konsekwencjach. To, co w „Piekielnym niebie” było eksplozją, tutaj staje się echem – dźwiękiem, który wciąż drży w tle, przypominając, że żadne zwycięstwo nie jest ostateczne.
Zamykając książkę, miałam wrażenie, że ta historia nie tylko się rozwija, ale też dojrzewa razem ze mną. W „Piekielnym niebie” czułam zachwyt nad światem, w „Szczelinie mroku” – zachwyt nad jego kruchością. To opowieść o kobiecie, która przestaje szukać cudów na zewnątrz, bo zaczyna dostrzegać, że największy cud to przetrwać w środku własnej ciemności.
To książka, po której trudno wrócić do codzienności tak po prostu, bo zostawia pytanie – delikatne, ale uporczywe: a jeśli to właśnie w mroku zaczyna się prawda o nas samych?
Kolejna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek tego roku. Fantastyka w najlepszym tego słowa znaczeniu, czyli znalazłam tutaj wszystko czego oczekuję od tego gatunku. To też kontynuacja losów Naridy i jej demonicznych przyjaciół, którzy po raz kolejny stają przed zadaniem uchronienia świata czy może raczej Piekła przed jego końcem.
Piekło staje w obliczu zagrożenia ze strony jego niegdysiejszego władcy. Narida i jej przyjaciele stają więc przed zadaniem, którego szanse powodzenia graniczą niemal z niewykonalnym. Grupa musi odkryć mroczną historię przeszłości, o której wie tylko niewielka grupa nieśmiertelnych. Szaleni śmiałkowie ruszają by ochronić Piekło przed zagładą, muszą zbratać się z magicznymi stworzeniami, pokonać osobistą niechęć, zmierzyć się z bólem i stratą, odnaleźć zaginionego anioła wojny i przeżyć.
Myślałam, że po pierwszej części autorka już mnie nie zaskoczy, ale ona to zrobiła, i to w spektakularnym stylu. Bo tą książkę przeczytałam nie tylko za jednym zamachem ale chyba też na jednym wdechu, bo kawę piłam dopiero jak skończyłam ją czytać. To było po prostu fenomenalne, ale początek był dla mnie nieco trudny bo od przeczytania pierwszego tomu minęło już trochę czasu i musiałam sobie wiele rzeczy przypomnieć, a trochę to nie ukrywam trwało. No ale jak akcja zaczęła się rozkręcać i wszystkie trybiki wskoczyły na odpowiednie miejsca było już po prostu genialnie.
W tym tomie akcja skupia się na sprawach Piekła, poznajemy tajemniczą i jeszcze bardziej mroczną stronę i historię tego miejsca. Autorka tutaj sporo namieszała, stworzyła niesamowitą historię, jakże różną od tej powszechnie znanej i biblijnej, za co ja po prostu ją uwielbiam, bo przez to cała powieść jak i seria jest niezwykła i oryginalna. Jak to bywa po drodze do celu nasi bohaterowie spotykają na swojej drodze całą masę przeciwności i przeszkód z którymi radzą sobie różnorako i nie zawsze idzie im łatwo, za co plus. Mam też wrażenie, że ta część nieco bardziej brutalna niż poprzednia, ale jak dla mnie nie jest to problem, bo w końcu chodzi o sprawy piekielne. Pojawia się tutaj też potężny i mega mroczny przysłowiowy złol, którego autorka również po mistrzowsku wykreowała. Oczywiście w całej fabule pojawiają się też mniejsze i większe aferki, dlatego nie ma nudy, cały czas coś się dzieje i nie ma chwili na złapanie oddechu.
Oczywiście też, jak na prawdziwe fantasy przystało pojawia się wątek romantyczny, ale wciąż bardzo delikatny, choć napięcie staje się coraz bardziej odczuwalne, także przypuszczam, że w kolejnym tomie już porządne iskry polecą. To, że będzie kolejny tom sugeruje samo zakończenie i mam ogromną nadzieję, że ani autorka ani wydawnictwo nie pozwolą nam na nie długo czekać.
Po lekturze pierwszego tomu pisałam, że mogłam się czegoś doczepić, ale przy tym tomie, nie mam absolutnie żadnego powodu do czepiania się. Autorka utrzymała wysoki poziom a może i nawet nieco go podniosła. Książka napisana w cudownym stylu, pomimo brutalnych i trudnych elementów czyta się ją niezwykle lekko i przyjemnie, emocje buzują, przechodzą z jednej skrajności w drugą, przez co całkowicie można przepaść w tej lekturze, czyli tak jak lubię najbardziej. Dlatego też podtrzymuję to co napisałam w recenzji pierwszego tomu, że jestem totalnie oczarowana, zachwycona i że całkowicie przepadłam dla tej historii, no i oczywiście czekam na więcej.
Długo wydawnictwo kazało czekać na kontynuację przygód Naridy i jej demonów. No ale na dobre książki warto czekać. Tak, to było dobre, nawet bardzo dobre! Ale o tym za chwilę...
Narida ze swoimi przyjaciółmi uratowała Niebo, odzyskała ojca i zyskała wiernych przyjaciół. Wydawać by się mogło, że już nic więcej nie może się złego stać. No niestety, okazuje się, że źle dzieje w Piekle. Piekło zostało przejęte przez dawnego władcę i jego piekielne ogary. Znów zapanował tam chaos, teraźniejszy władca i jego podwładni, walczą o życie i swój świat.
Władca piekieł wie z kim walczy i zdaje sobie sprawę, że sam go nie pokona. Wysyła wiadomość na Ziemię, by Narida i demony pomogli w tej walce, gdyż tak naprawdę na szali było nie tylko Piekło, ale także życie samej Naridy.
Czy Narida i jej przyjaciele ocalą piekło i przywrócą równowagę we wszechświecie? Czy ocalą życie Naridy?
Jakie to było dobre! Pierwszy tom był świetny, ale tu widać, że Karolina pracuje nad swoim piórem, bo ,,Szczelina.." jest jeszcze lepsza. Tym samym jeszcze bardziej jestem ciekawa tomu trzeciego, który chcę na już!!!! Teraz to jestem mega ciekawa co jeszcze może spotkać Naridę i jej przyjaciół. Niebo i Piekło już ocalili hmmm czyżby czekała ich walka o Ziemię? Nie wiem jak przetrwam ten czas oczekiwania!
Nadal mamy piękną, ciętą anielicę, która miota się między swoimi uczuciami do Kaima. W tym tomie widać, że ich uczucia coraz bardziej nimi targają, ale bronią się przed nim oboje. Mam nadzieję, że w trzecim tomie w końcu ich połączysz, Karolina!!! Po co ich tak męczysz.
Kaim to demon, potężny demon, któremu serce mocniej bije przy anielicy. Paradoks, ale miłość jest nieobliczalna i ślepa! Uwielbiam ich potyczki słowne, które dosłownie mnie rozśmieszały do rozruchu. Kaim nadużył zaufania Naridy w pierwszej części, tu próbuje odbudować je, ale to nie jest takie proste. Narida jest cięta już na samą jego obecność. Ich sprzeczki są po prostu świetne.
Oczywiście pojawiają się też nowi bohaterowie. Bliżej poznajemy ojca Naridy, Tamiela, a także pojawia się elf - Nifrodel, który zdobył serce anielicy, dołączając do jej przyjaciół. Nasi bohaterowie będą musieli stoczyć bój o Piekło i życie Naridy, gdyż dawny władca piekieł upatrzył ją sobie do pewnego celu. Niestety życie jest słodko-gorzkie, dlatego Karolina musiała dorzucić krople goryczy. Stanie się coś strasznego, czego nie umiem jej wybaczyć. Jak mogłaś to zrobić Karolina!?
Kończąc polecam Wam tą historię, zachęcam do poznania tej historii od początku, od pierwszego rozdziału pierwszego tomu! Jeżeli szukacie książki, która Was rozbawi, otuli ciepłem, ale także sprawi, że będziecie zaskoczeni, by na koniec przeczołgać nas po dnie piekła, to będzie książka dla Was.
Dziękuję serdecznie za możliwość poznania tej świetnej historii.
Polecam
Czasami tylko w cieniu można dostrzec prawdziwe światło… Ta myśl towarzyszyła mi przez całą lekturę drugiego tomu tej niezwykłej serii. Jeśli pierwszy tom był znakomity, to ten jest po prostu genialny! Od pierwszych stron zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, a akcja nie zwalnia ani na chwilę. Czyta się go od pierwszej do ostatniej strony, nie zważając na upływ czasu.
Książka niesie ze sobą ponadczasowe przesłanie o przyjaźni, oddaniu i poświęceniu. Uwielbiam, jak autorka zgrabnie buduje napięcie — od tajemniczego sojusznika obdarzonego mocą natury, przez poszukiwania dawno zapomnianego archanioła wojny, aż po walkę o ocalenie Piekła. W tej historii nie brakuje głębi i refleksji, a wątek slow burn w relacjach dodaje całości wyjątkowego klimatu.
Na chwilę przeniosłam się do Rzymu, przypominając sobie siebie na Moście Anioła i wyobrażając sobie toczącą się wokół mnie walkę. To, co najbardziej cenię w tej serii, to jej niepowtarzalny klimat oraz uniwersalne wartości, które przekazuje. Po zamknięciu książki czułam pewien niedosyt. Chciałam od razu napisać do Karoliny, pytając, dlaczego tak poprowadziła wątek slow burn , ale z czasem, gdy pierwsze emocje opadły, doceniłam tę decyzję — dodaje ona głębi i zapobiega schematom.
Nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Jeśli szukacie książki pełnej emocji, tajemnic i mrocznych sekretów, „Szczelina mroku” to pozycja, którą koniecznie musicie poznać. 📚🖤.
Współpraca recenzencka
"- Ciekawość to pierwszy stopień do Piekła, aniele. Nie uczyli cię tego w Niebie?
- W Piekle już byłam, a z Nieba mnie wywalili"
Piekło, miejsce, które wzbudza przerażenie. Miejsce, które wydaje się niezwyciężone, ale czy naprawdę? A jednak tak nie do końca. Bo właśnie tym razem, to ono jest zagrożone. Sam władca Piekieł i jego demony zostały uwięzione, a złe siły chcą przyjąć władzę. Nic niezwykłego dla Naridy, prawda? Kolejny raz ona, jak i jej przyjaciele muszą powstrzymać zagrożenie. Tylko czy tym razem też im się uda? Wydaje się, że rozwiązaniem ich problemów jest odnalezienie archanioła wojny, o którym wszyscy byli przekonani, że jest martwy. Ale czy naprawdę?
Książka, od której nie dało się oderwać. Książka, która jest jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki. Książka, która zapewnia jeszcze więcej emocji. Naprawdę bardzo się cieszę, że po zakończeniu pierwszej części mogłam od razu sięgnąć po kontynuację. Oczywiście mnie nie zawiodła. A nawet jest jeszcze lepiej. Jest zdecydowanie bardziej brutalnie, okrutnie i bardzo mi się to podobało. Przez całą lekturę czuć gęstą i mroczną atmosferę. Tym razem zło wydaje się jeszcze gorsze i wcale nie takie łatwe do pokonania. Nie brakuje tu scen tortur, śmierci, ale nie jest to w jakiś mocno drastyczny sposób opisane. Pełno tu potworów, które wręcz wywołują obrzydzenie.
Ciekawość ani na chwilę nie opada. Zerika może została pokonana, ale z pewnością nie da się o niej zapomnieć. Co chwilę wychodzą jaw pewne tajemnice, manipulacje kobiety i okazuje się, że w wielu sprawach Niebo wręcz kłamało. Co tak naprawdę było kłamstwem, a co prawdą? Okazuje się, że to czego było się świadkiem, niekoniecznie ma odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wiele tajemnic i kłamstw wychodzi na jaw. Nie brakuje zagrożeń, niebezpieczeństwa a w centrum wszystkiego stoi Narida. Ktoś ma wobec niej pewne plany. Cóż, dziewczyna chyba nie ma co liczyć na spokój, prawda? Kto i jakie ma wobec niej plany? Zdecydowanie nie jest to nic fajnego.
"- Jestem skołowana, ale poza tym to chyba nieźle, chociaż stale musimy z czymś walczyć. Czy to się kiedyś skończy?
-Żyłaś dziesięć lat w spokoju, równowaga w przyrodzie musi zostać zachowana"
Przyjaźń w całej serii została ukazana w cudowny sposób. Nieważne, że wiele ich dzieli. Nieważne, że bardzo się różnią. Mogą pochodzić z różnych środowisk, ale ich przyjaźń zawsze przetrwa. Jest to ekipa, która nigdy się nie poddaje. Która prosto zmierza do celu. Uwielbiam to w jaki sposób zostali wykreowani bohaterzy. Są "żywi', pełni emocji. Znowu tutaj Narida i Kaim wzbudzili moją największą sympatię, ale równie taką wzbudził nowy towarzysz bohaterów. Elf, co do którego od początku miałam pewne obawy, ale jak okazuje się niesłusznie. Bardzo go polubiłam i stał się jedną z moich ulubionych postaci. Doskonale uzupełnił historię.
Narida coraz bardziej się rozwija, coraz lepiej radzi sobie ze swoimi nowymi umiejętnościami i to naprawdę widać. Zdecydowanie nie jest to łatwy przeciwnik. I oczywiście zawsze może liczyć na wsparcie przyjaciół.
Demony, anioły, elfy i wampiry. Można tu spotkać wiele stworzeń. Niektóre wzbudzają sympatię, a niektóre nie. Nie brakuje emocji. Miłość, przyjaźń, ból. Nie brakuje również śmiesznych momentów. Tam gdzie znajduje się Narida i Rimon tam nie brakuje śmiechu. Niestety, ale tym razem nie brakuje też momentów pełnych smutku. Pojawia się taki moment w historii, który wręcz łamie serce. Aż miałam nadzieję, że coś się magicznie zadzieje i pomoc nadejdzie. Niestety, ale tak nie było.
Wątek romantyczny tym razem jest mniej obecny. Pewne błędne przekonanie Naridy powoduje, że trzyma się od demona z daleka. Nie ukrywam, że trochę miałam jej to za złe, bo można by uznać Kaima za idealnego faceta. Pomijając oczywiście to, że to demon. Troskliwy, opiekuńczy, cały czas pilnuje czy bohaterka jest bezpieczna. Przede wszystkim, nieraz jej pomaga. No cóż, gdyby nie jego umiejętności to bohaterka miałaby duże kłopoty. Widząc, tyle ile on dla niej robi to było troszeczkę frustrujące, że nie dała mu się nawet wytłumaczyć. A jak w końcu to się stało, to okazuje się, że prawda nie była taka straszna jak myślała.
Walka. Nieoczekiwani sojusznicy. Starcie. Jak to wszystko się zakończy. Co zwycięży?
"Mamy przesrane.
Jeśli Falakus mówił prawdę, to wdepnęliśmy w sam środek szamba"
"Szczelina mroku" to dalsze losy Naridy. A jakże ciekawe losy. Z pewnością nie raz będę wracać do tej serii.
Książkę bardzo szybko się czyta. Autorka ma lekki, przyjemny styl pisania, co powoduje, że przez książkę się wręcz płynie. Jest to seria, z którą zdecydowanie warto się zapoznać. Bardzo polecam, miłego!
Nareszcie doczekałam się dalszych losów Naridy.
Tym razem anielica musi stoczyć walkę o... piekło.
Ale cóż się dziwić, skoro zakochała się w demonie a jak wiemy w pierwszym tomie, niebo było iście piekielne.
Bardzo szybko mi minął czas przy tej lekturze.
Dużo się działo, co działało na korzyść bo uwielbiam kiedy książka jest taka, że nie chcemy jej odłożyć dopóki nie poznamy zakończenia historii.
Narida mierzy się z nowym dla niej, prastarym zagrożeniem a jednocześnie musi pogodzić się ze swoją tożsamością.
Odkrywa nowe umiejętności, układa sobie życie na ziemskim padole a jednak tęskni za pewnym demonem mocy...
Lekka nuta romansu tym razem schodzi na dalszy plan, teraz ważne jest pokonanie zagrożenia.
Chociaż przyznam, że anielica i demon krążą wokół siebie nieustannie, zajmując myśli, serca i przestrzeń.
Jedno troszczy się o drugie.
Podobało mi się, że autorka przedstawia nam coraz więcej smaczków z historii piekła i nieba, poznajemy bliżej postacie znane z pierwszej części.
Bolało mnie serce i chyba w pewnym momencie pękło razem z tym Nari, gdy wydarzyło się coś okropnego, naprawdę okrutnego.
Nie powiem co, spojlerów nie lubimy ale przygotujcie się na emocjonalny cios.
Oprócz fabuły docenić należy także spójność okładek, kocham gdy seria pasuje do siebie wizualnie i aż mnie korci zapytać - co dalej? Czy będą jeszcze przygody Naridy i Kaima?
Fantastycznie było poznać tożsamość i historię władcy piekielnego, dostaliśmy odpowiedź na pytanie skąd on ma skrzydła i dlaczego pomagał naszemu ulubionemu demonowi w przeszłości nie raz albo też dlaczego darzy szczególnym sentymentem Naridę.
Świetnie się bawiłam przy tej lekturze, było mnóstwo emocji, adrenaliny, przygody, zwrotów akcji i magii.
Pradawne stworzenia, dziwne moce i niebotycznie duże zagrożenie dla całego świata - a w tym wszystkim znowu królów elfów, do której Nari pała nienawiścią wręcz.
Bardzo podobała mi się postać elfiego tropiciela, jego niezwykłe moce i umiejętności przywodzą czasami na myśl Leszego, naszego słowiańskiego przyjaciela, którego wielu z nas do dziś darzy sympatią mimo, że kiedyś budził grozę.
Polecam gorąco tę historię
Mam tak wiele w głowie, a tak niewiele mogę Wam zdradzić...
„Szczelina Mroku” autorstwa Karoliny Ligockiej to kontynuacja przygód anielicy Naridy i jej demonicznych przyjaciół, którzy tym razem postanawiają uratować Piekło — zyskując przy tym nowych, niezwykle interesujących sojuszników.
Nie będę ukrywać, że debiut Karoliny, Piekielne Niebo, pokochałam całym sercem — to dla mnie najlepszy debiut, jaki przeczytałam w 2024 roku.
Gdy w końcu doczekałam się kontynuacji, jestem zaszczycona, że mogę być częścią „Naridowej ekipy”. ❤️
Szczelina Mroku stała się dla mnie portalem — magicznym odcięciem od realnego świata, który przeniósł mnie w wir niesamowitych przygód. Historia Naridy jest pisana tak lekko, płynnie i realistycznie, że czułam się jak w samym epicentrum wydarzeń.
Autorka tworzy fantastyczny kocioł postaci — mieszają się tu różne rasy, moce i motywacje: od aniołów i demonów po niepokorne elfy, takie jak Hasandara czy Nifrodel (który, swoją drogą, stał się moim nowym obiektem westchnień 🤭).
Świat przyrody nie jest tu tylko tłem — opisy natury i malowniczej Toskanii są wręcz namacalne. Autorka oddaje je z takim realizmem, że niemal czułam słodki zapach pomarańczy unoszący się nad gajem oliwnym.
Tak! Wiem, że to się może wykluczać — ale u Naridy możliwe jest dosłownie wszystko.
Mogłabym wymieniać bez końca wszystko to, co będziecie odczuwać, kiedy sięgniecie po tę historię:
sympatie, miłość, gniew, poczucie straty, rozpacz, złość, rozczarowanie... Zachwyt i radość, niezrozumienie i strach...
To jest tylko namiastka...
Ja kończąc czytać „Szczelinę Mroku” zostawiłam za sobą nie tylko świat wspaniałych postaci, pełny fantazyjnych przeżyć ale także zostawiłam kolejny fragment swojej duszy , która nijak nie chce się uwolnić. Od pierwszej części mam nieuleczalny niedosyt ich przygód i z ogromnym trudem będę znosić czas oczekiwania na kolejny tom.
#współpraca Wydawnictwo Mięta
Na kontynuację tej historii czekałam jak królowa elfów na swoje „zabawy” – czyli z niecierpliwością, ekscytacją i lekkim błyskiem szaleństwa w oku. Szczelina mroku była jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku, a ja – jak tylko zauważyłam, że jest tuż za rogiem – zaczęłam tupotać nóżkami niczym potępiona dusza na warinim widelcu.
Czy obawiałam się „klątwy drugiego tomu”? Oczywiście. Jak każdy rasowy czytelnik. Ale mogę odetchnąć z ulgą – ten tom nie tylko nie ustępuje pierwszemu, on go wyprzedza. To jak przesiadka z miotełki na miotłę turbo deluxe.
Styl autorki przeszedł subtelną, ale zauważalną ewolucję – Karolina Ligocka pisze lekko i przyjemnie, jakby lała atrament prosto z chmurki inspiracji. Czyta się to z prędkością światła, z przyjemnością większą niż demon na urlopie. Widać wyraźną poprawę w porównaniu z debiutem – a że debiuty mają prawo do potknięć, doceniam rozwój i szlif, jaki przeszła narracja.
Fabuła? Oj, tu się dzieje. Znane wątki się rozwijają, ale pojawia się też nowy, niebezpieczny przeciwnik, który zagraża nie tylko piekłu i niebu, ale całemu światu. Autorka zdecydowanie przyspieszyła bieg wydarzeń – pierwszy tom to był dopiero rozgrzewka. Tutaj mamy fabularne tornado. Dzieje się dużo, dzieje się dynamicznie, a czytelnik – zamiast się nudzić – ląduje w samym środku tej zawieruchy. Relacja Naridy z Kaimem zostaje zręcznie przesunięta na dalszy plan, co wychodzi powieści tylko na dobre. Dzięki temu mamy okazję skupić się na tym, co najważniejsze – rozwoju postaci i fabule.
Narida nie jest superbohaterką z pakietem „wszystko mi się udaje”. Uczy się, popełnia błędy, potrzebuje pomocy – i za to ją uwielbiam. W świecie pełnym wszechmocnych heroin ona wnosi oddech świeżości. Szczególny smaczek stanowi jej magiczny wilk, który nie tylko podkreśla wyjątkowość Naridy jako anioła, ale też dodaje całej historii klimatu i emocji.
A skoro już przy emocjach – finał tego tomu to literacki cios w serce. Nie jestem typem, który płacze nad książkami, ale Szczelina mroku zadała mi emocjonalną szramę. Jedna z decyzji autorki naprawdę boli, i to tak… porządnie. Czytałam z niedowierzaniem. I chyba przez chwilę zawisłam w pustce, zanim przeszłam dalej.
Świat przedstawiony – tym razem Rzym – to nie tło dla turystycznych zachwytów, a raczej scenografia do wydarzeń. Miejsce ustępuje pola narracji i postaciom, co zupełnie mi nie przeszkadza – anioły i demony ukrywające się w Wiecznym Mieście mają w sobie coś niezwykle sugestywnego.
Bohaterowie? Kolorowi, wyraziści i nie do pomylenia z nikim innym. Narida to wulkan energii z ADHD, której ulubione miejsce to... prysznic. Kaim – mroczny, złożony, trochę niedostępny. Rimon – mój osobisty faworyt – charyzmatyczny i wierny, uosobienie przyjaźni. Marmo? Boski demon na etacie asystenta prezesa – nie pytajcie, pokochacie. No i Fabio – cudowny, ciepły, ojcowski – każdy czytelnik chciałby mieć takiego bohatera po swojej stronie.
Relacje pomiędzy postaciami są naturalne, nasycone emocjami, ale też nieprzesłodzone. Miłość, przyjaźń, lojalność – wszystko wyważone. Szczególnie doceniam relację Naridy z Fabiem – to piękny, ojcowski wątek, który nieczęsto pojawia się w fantasy z taką mocą.
Podsumowując – Szczelina mroku to przykład, że urban fantasy w polskim wydaniu ma się świetnie. To książka, która wciąga, bawi, porusza i zostawia niedosyt. Ligocka udowodniła, że motyw aniołów i demonów można nie tylko odświeżyć, ale też opowiedzieć z pasją i pomysłem. Daję solidne 8,5/10 – i ostrzegam: jeśli zaczniecie czytać, nie oderwiecie się aż do ostatniej strony. A potem… będziecie tęsknić.
Na wstępie chcę powiedzieć, że warto poznać autorkę i jej pióro. Karolina Ligocka to przemiła autorka, która opowiada o swojej serii z ogromną pasją i zapałem, to właśnie jej entuzjazm sprawił, że podeszłam do tej książki z jeszcze większą ciekawością.
Bohaterowie… tacy realni, że aż bliscy.
Mimo że mamy tu do czynienia z urban fantasy technologia i magia przeplatają się z demonami, Piekłem i archaniołami, postaci są niezwykle „ludzkie”. Narida i jej demoniczni towarzysze nie są odległymi, mistycznymi stworzeniami, ale zwykłymi osobami z emocjami, wątpliwościami, własnym humorem. Czytając, miałam wrażenie, że to ludzie żyjący gdzieś między nami. Dla kogoś, kto ma słabą wyobraźnię, było to idealne, od razu poczułam ich emocje i akcję, bez potrzeby dopisywania tła.
Akcja pędzi i nie pozwala się nudzić.
To druga część serii – pierwszy tom („Piekielne Niebo”) wprowadza Naridę jako upadłą anielicę, badającą swoją przeszłość, moce i relacje z przyjaciółmi. W „Szczelinie Mroku” akcja nabiera rozpędu. Narida i jej towarzysze stają przed zagrożeniem ze strony dawnego władcy Piekła, wyruszając w niebezpieczną misję: walczą z ogarami piekielnymi, zagłębiają się we włoską Toskanię, by odnaleźć archanioła wojny, a może nawet wsparcie ze strony samej Śmierci?
To właśnie Toskania z jej ciepłym światłem, malowniczymi winnicami, unoszącym się w powietrzu zapachem dojrzałych pomarańczy, staje się tłem tej niezwykłej historii. W tej spokojnej, niemal sennej scenerii toczy się walka o coś znacznie więcej niż tylko fizyczne przetrwanie, to bój o zachowanie nadziei, prawdy i dobra. Kontrast ten działa na wyobraźnię, mrok i światło współistnieją tutaj równie silnie, co dobro i zło w sercach bohaterów.
Jedna z postaci, obdarzona niezwykłą mocą natury, wprowadza do tej opowieści niesamowitą więź ze światem roślin, lasów, a nawet dzikich zwierząt. To właśnie ta moc pozwala tropić ślady dawno zapomnianego archanioła wojny i scala drużynę z nocnym tchnieniem lasu. Ta symbioza z naturą jest pięknym, niemal poetyckim dodatkiem do dynamicznej akcji, chwilami miałam wrażenie, że słyszę szelest liści i czuję delikatny powiew powietrza pachnący mchem i sosną.
Mrok Piekła kontra promień ludzkiego ciepła
Choć w tle rozgrywa się niemal apokaliptyczna walka, niedaleko od naszych problemów i emocji, to właśnie relacje międzyludzkie dają tej książce jej duszę. Narida pokazuje odwagę, determinację, ale również chwile słabości. A jej przyjaciele są lojalni, walczący z własnymi demonami, stają się podporą w trudnych momentach. Wrogowie? Złożeni, groźni, działający nie tylko siłą, ale i manipulacją. Emocje są prawdziwe, żywe, wyczuwalne na każdej stronie. I właśnie to sprawia, że nie sposób się oderwać.
Zakończenie zostawia otwarte drzwi... zaskakuje, rzuca nowe światło na przyszłość bohaterów i budzi jeszcze większą ciekawość. Pozostawia niedosyt i ekscytację. Już teraz z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Dla kogo jest ta książka?
Dla każdego, kto lubi mieszankę gatunków: fantastyka, urban technologia, obyczajówka, romans i nutka mroku.
Dla tych, którzy cenią realnych bohaterów z emocjami i osobistymi historiami, nawet w świecie pełnym demonów.
A także dla czytelników, którzy szukają szybkiej, wciągającej akcji, bez przestojów, za to z pięknymi opisami i klimatem, który czuć niemal wszystkimi zmysłami.
Jeśli podobają Ci się historie z urban fantasy, pełne magii, ale ze znakomitą kreacją postaci i emocjonalnym zaangażowaniem „Szczelina Mroku” to strzał w dziesiątkę. Osobiście zachęcam do lektury, można zacząć nawet od tej części, poczuć klimat, zakochać się w bohaterach i wtedy sięgnąć po „Piekielne Niebo”.
Witajcie moi kochani
Czy z ciekawości chcielibyście zobaczyć jak wygląda piekło?
Dziś chciałabym przedstawić Wam drugą część przygód Naridy i jej przyjaciół.
Tytuł: Szczelina mroku
Cykl: Historia Naridy Tom 2
Autor: Karolina Ligocka
Wydawnictwo: Mięta
Za egzemplarz książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Mięta - współpraca reklamowa
#współpracareklamowa #współpracabarterowa #współpracarecenzencka
Tym razem Narida wraz z przyjaciółmi musi stawić czoła nowemu zagrożeniu. Piekło opustoszało, a na tronie zasiadł nowy władca. Demony przeszłości powróciły i tym razem zrobią wszystko, aby osiągnąć swój cel. Jedynym ratunkiem dla porządku świata jest dawny przyjaciel Nieba, którego dziewczyna musi odnaleźć i przekonać, aby stanął z nimi do walki.
To była bardzo przyjemna lektura.
Fabuła zaciekawiła mnie już od samego początku. Tajemnicza sytuacja w piekle i jego nowy władca, o którym początkowo wiedziałam niewiele. Czułam, że Naridę i jej przyjaciół czeka nowa niebezpieczna, ale i niesamowita przygoda. I nie myliłam się. Historia była naprawdę ciekawa i wciągająca. Niestety momentami miałam wrażenie, iż akcja powieści zwolniła w porównaniu do pierwszego tomu. W moim odczuciu była delikatniejsza, mimo, iż problemy głównych bohaterów takowe nie były. Nie zmienia to faktu, iż nie mogłam oderwać się od lektury. Z czego jestem bardzo zadowolona. Nawet wątek romantyczny stanowił dla mnie subtelny dodatek do całej historii.
Jednakże mam nadzieję, iż to nie koniec przygód Naridy i jej kompanów. Z wielką przyjemnością poznałabym ich dalsze losy i nie ukrywam, że chciałabym również wiedzieć jak rozwinął się wątek romantyczny i czy w ogóle on przetrwał.
W przypadku bohaterów mój stosunek do nich uległ minimalnej zmianie. Bowiem polubiłam ich jeszcze bardziej. Narida i Rimon tworzą niesamowity duet, z jeszcze lepszym poczuciem humoru, który udzielił się z również Kaimowi i Marmo. W końcu z kim przystajesz takim się stajesz. I właśnie to w nich najbardziej polubiłam. Zwróciłam jeszcze uwagę na Nifrodela, który początkowo stanowił dla mnie nie małą zagadkę. Odebrałam go jako postać bardzo tajemniczą, choć od początku byłam do niego pozytywnie nastawiona i tym razem moje przeczucie również mnie nie myliło. Okazał się być bardzo sympatycznym elfem.
Jeżeli chodzi o zakończenie to mimo, iż było ono przewidywalne i trochę zbyt proste, to jestem nim usatysfakcjonowana. Historia była lekka i przyjemna co również dało się odczuć podczas jej zakończenia. I bardzo mnie to cieszy.
Reasumując ,,Szczelina mroku" to bardzo dobra powieść fantastyczna. Książkę czytało mi się szybko, lekko i przyjemnie. Spędziłam z nią miłą czas. Mam jednak ogromną nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam się z Nardią i jej przyjaciółmi. Będzie brakowało mi ich humoru i przygód.
Serdecznie polecam, strona.394
Szczelina mroku
Po klimatycznym pierwszym tomie, przyszedł czas na drugi. I śmiało mogę rzec, że wszystko co się w nim wydarzyło, było idealne i wręcz przebiło poprzednika. Ale po kolei.
Styl autorki jest niezwykle lekki i przyjemny. Mimo fantastyki i tak różnego świata nie pogubimy się w nim, bo autorka sprawnie wprowadza nas w ten nowy świat. A anioły, demony inne nadprzyrodzone stworzenia krążą również wśród śmiertelników ?
Akcja jest wartka, żywa, namacalna. Czujemy się jakbyśmy byli w środku powieści. Wszystko spójnie się ze sobą łączy.
Okładka jest przepiękna i idealnie pasuje do powieści. W środku znajdziemy podział na rozdziały oraz czcionkę, która jest świetna.
Narida oraz jej demoniczni przyjaciele w tym tomie muszą uratować Piekło, które znalazło się w ogromnym niebezpieczeństwie. Na jaw wychodzą nowe fakty, nasi bohaterowie dowiadują się co rusz to nowych rzeczy nie tylko o krainie, ale i o sobie. Muszą nawiązać współpracę, wyruszyć na misję. Tu nic nie jest oczywiste, a ktoś sporo tu namiesza. Czy uda im się uratować Piekło? I jak wiele stracą po drodze.
Nie będę wam tu za dużo mówi, bo broń Boże nie chce wam zrobić zbyt dużych spojlerów. Trzeba pamiętać o tym by czytać oba tomy w kolejności, bo tylko w ten sposób zrozumiecie ten świat i zagrożenia. Tu wszystko ściśle się ze sobą łączy i współgra idealnie. To kontynuacja na jaką czekałam. Tyle emocji, oczekiwania. Ja nie mogłam wysiedzieć na miejscu. Najchętniej pochlonelabym ją na raz. To oczekiwanie co będzie dalej mnie torturowało wręcz ?
Ta seria to coś niesamowitego. To coś co zostanie ze mną na długo. Mamy tu walkę dobra że złem, demony, anioły, elfy i inne nadprzyrodzone stworzenia - to połączenie to coś świetnego. Autorka idealnie oddała charaktery ras, sprawiła, że wniknełam do tego świata i nie chciałam z niego wychodzić. Bawiłam się cudownie przeżywając nowe przygody naszych bohaterów.
Jestem totalnie zakochana w tej serii. Tak bardzo jestem wdzięczna, za możliwość objęcia drugiej części ambasadorstwem. To ogromne wyróżnienie ? jeśli szukacie książki, która pochłonie was bez reszty, zafunduje wam dużo emocji i sprawi, że spędzicie przemiło czas - to "Szczelina Mroku" będzie dla was idealna. Polecam wam całym moim sercem
Przychodzę dziś do Was z recenzją ambasadorką genialnej historii,która na długo pozostawi ślad w waszych sercach. Można o "Szczelina mroku". Z całego ? dziękuję autorce za zaufanie, wyrozumiałość i cudowną współpracę.
Gdy Niebo jest bezpieczne,w Piekle nie dzieje się dobrze. Ktoś próbuje przejąć władzę tam władze i wyciągnąć swoje macki po więcej. Narida i jej przyjaciele stają do walki aby ocalić Piekło i pokonac przeciwnika.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
"Szczelna mroku" to kontynuacja losów bohaterów poznanych w powieści "Piekielne Niebo". Powieść z gatunku fantastyki zabiera nas do świata aniołów, demonów i wielu innych stworzeń,których w realnym świecie nie spotkacie. Mimo to podczas lektury można odnieść wrażenie jakby czytelnik przeniósł się do świata bohaterów,wraz z nimi odczuwał emocje i niebezpieczne przygody. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie,wiele się dzieje co nie daje nawet chwili znudzenia. Wątek walki dobra ze złem wiedzie prym w tej historii,ale nie można pominąć także siły przyjaźni jaka łączy bohaterów . Odwaga i determinacja aby wygrać nierówną walkę z wrogiem i ocalić Piekło jest nieoceniona. Fabuła przesycona jest mnóstwem emocji ale też dialogów,które wywołują uśmiech. Mimo iż Narida,jej przyjaciele i bohaterowie którzy poznajemy w tej książce są fantastyczni,posiadają cechy zwykłego śmiertelnika. Borykają się z problemami,podejmują trudne ryzykowne decyzje i ponoszą ich konsekwencje.
Autorka stworzyła niezwykłą, wciągającą historię która czyta się jednym tchem. Lekki styl sprawia że książkę czyta się szybko i z ciekawością.
"Szczelina mroku" to godna kontynuacja losów Naridy i nie ukrywam że liczę na kolejny tom .
Z całego ? zachęcam do l
ektury.
Osiemnastoletnia anielica Narida zostaje oskarżona o morderstwo, a następnie upada strącona z Nieba. Okaleczona i odarta z anielskości trafia na Ziemię...