„Ukryte ciała” to kontynuacja przygód Joego z thrillera Caroline Kepnes pt. „Ty”. Pierwszy tom podobał mi się, choć nie było większego zachwytu. Nie mniej jednak historia na tyle mnie zainteresowała, że postanowiłam od razu wziąć się za lekturę drugiej części.
Przez myśl mi nie przeszło, że w moje ręce trafi coś tak słabego.
Joe Goldberg wie, jak ukryć zwłoki. Przez ostatnie dziesięć lat pozbył się czterech ciał, ofiar swoich bezowocnych poszukiwań miłości. Teraz zmierza do Los Angeles, miasta drugiej szansy, by zapomnieć o przeszłości i zacząć wszystko od nowa.
W Hollywood Joe bez trudu odnajduje się w środowisku młodych, dążących do sukcesu osób. Ciągle jednak ogląda się przez ramię. Ukryte zwłoki przypominają o sobie, powracają i dręczą niczym mroczne myśli.
Kiedy Joe znajduje to, czego podąża najbardziej, prawdziwą miłość, jeszcze bardziej zaczyna mu zależeć na tym, aby jego tajemnice wyszły na jaw. Nie chce skrzywdzić nowej dziewczyny, pragnie być z nią na zawsze. Tylko że jeśli ona odkryje, co zrobił, być może nie będzie miał wyboru.
Powiem tak: wszystko w tej książce mnie drażniło.
Pierwszą rzeczą była diametralna zmiana głównego bohatera. W pierwszej części był to inteligentny i oczytany facet, który każde swoje morderstwo dokładnie planował. W tej części, Joe zamienia się w wulgarnego półgłówka, który nie dość, że popełnia banalne błędy, to jeszcze cały czas narzeka.
Jeśli w pierwszym tomie nie przeszkadzały mi przydługawe opisy, tak w tej części miałam ich serdecznie dość. Po raz kolejny autorka odwołuje się do mniej lub bardziej znanych książek czy filmów, które dla mnie były kompletnie nie znane, przez co czytanie niektórych myśli i porównań Joego było zwyczajnie bezsensowne.
Jak łatwo się domyślić, w „Ukrytych ciałach” dokonane zostały kolejne zbrodnie. Różnica jednak polega na tym, że w tym przypadku są one totalnie bezmyślne. Co więcej, denerwujący był fakt, że bohater nie napotkał w trakcie dokonywania zbrodni żadnych problemów. Zero świadków, czy innych niespodziewanych utrudnień. Minuta, dwie i po sprawie.
Jak widać, realizm leży i kwiczy.
W opisie zawarta jest informacja, że bohater odnajduje swoją prawdziwą miłość (swoją drogą, to którą już z kolei?). Ten mniemany wątek romantyczny jest śmiechu warty. Wariat spotkał wariata.
Poza tym, bardzo nie podobał mi sposób przedstawienia kobiet, zarówno w pierwszym jak i drugim tomie. Każda postać kobieca przedstawiona w tej historii to tylko obiekt seksualnego zaspokojenia mężczyzn. Aż dziwne, że napisała to kobieta.
Resztkami nadziei trzymałam się myśli, że być może autorka pozytywnie zaskoczy mnie finałem. Nic z tego. Zakończenie niewiele wyjaśnia, choć mam przeczucie, że Joe nie poniesie żadnych konsekwencji za swoje czyny. Ale tego dowiemy się zapewne w kolejnym tomie. Ja jednak za niego podziękuję. Więcej się męczyć nie będę.
Podsumowując, „Ukryte ciała” to bardzo słaba kontynuacja powieści „Ty”. Ogromnie się cieszę, że mam tą książkę już za sobą i mogę się wziąć za coś innego (miejmy nadzieję, że lepszego). Czytało mi się tą historię wyjątkowo źle. Mam wrażenie, że autorka kompletnie nie przemyślała tej historii napisała ją w pośpiechu na kolanie.
Moja ocena: 4/10
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2020-01-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 496
Dodał/a opinię:
Anna Pasiut
Joe Goldberg ma dość zgiełku miast, pozerów i dość Love. Szuka bliskości z naturą, prostych przyjemności na przytulnej wyspie na północno-zachodnim Pacyfiku...
Książka w stylu ,,Greya", ale na zdecydowanie wyższym poziomie literackim, pokazująca psychologiczne motywacje działań osób owładniętym obsesją;...