Andrzej Pilipiuk to autor, którego stylu nie da się pomylić z żadnym innym. Charakterystyczne połączenie absurdu, ironii i przygody sprawia, że każda jego książka to mieszanka wybuchowa humoru i fantastyki. „Upiór w ruderze” idealnie wpisuje się w ten klimat – to powieść, która balansuje między horrorem, groteską a komedią, nie tracąc przy tym lekkości ani tempa.
Fabuła opiera się na nietypowej i z założenia już komicznej sytuacji. Trzy niezbyt rozgarnięte dziewczyny – bohaterki o wdzięku i intelekcie przypominającym bardziej bohaterki slapstickowych komedii niż heroiny literatury grozy – wchodzą w posiadanie armaty, którą ochrzciły mianem „zdobycznej” i która, jak się okazuje, potrafi nie tylko zrobić sporo hałasu, ale też zapoczątkować łańcuch wydarzeń z pogranicza życia, śmierci i... nieumarłości.
Sercem powieści jest tytułowy „Straszny Dwór” w Liszkowie – miejsce, które mogłoby służyć za scenografię niejednego filmu grozy, gdyby nie fakt, że Pilipiuk obdarzył je niezwykłym poczuciem humoru i duszą pełną ironii. To właśnie w tej zrujnowanej posiadłości rozgrywa się właściwa część historii. Duchy, widma, pokutujące dusze, zjawiska nadprzyrodzone – to wszystko zostaje przepuszczone przez filtr groteski i absurdalnego humoru. Mimo upiornej otoczki, więcej tu śmiechu niż strachu.
Pilipiuk z wprawą tworzy bohaterów z krwi i kości – lub z ektoplazmy i mgły, w zależności od ich aktualnego stanu fizycznego. Postacie są przerysowane, ale celowo – to właśnie ich wady, dziwactwa i skłonności do idiotycznych decyzji sprawiają, że czytelnik z zaciekawieniem śledzi każdą kolejną scenę. Dialogi iskrzą humorem, a niektóre sytuacje są tak absurdalne, że trudno powstrzymać się od śmiechu. Jednocześnie autor nie zapomina o refleksji – pod płaszczykiem żartu przemyca myśli o winie, pokucie i tym, co zostaje z nas po śmierci.
„Upiór w ruderze” to książka lekka, zabawna, a przy tym zaskakująco spójna. Choć akcja momentami przypomina serię gagów rodem z kabaretu, całość tworzy przemyślaną konstrukcję fabularną. Pilipiuk nie bawi się w moralizowanie, ale między wierszami przemyca wartości – pokazuje, że nawet duchy mają swoje grzechy do odpracowania, a śmierć wcale nie kończy wszystkiego. Czasem bywa dopiero początkiem.
W skrócie – to idealna lektura dla tych, którzy szukają czegoś niewymagającego, ale z charakterem. Dla fanów autora będzie to kolejna przyjemna przygoda w dobrze znanym stylu, a dla nowych czytelników – świetne wprowadzenie w świat Pilipiuka. „Upiór w ruderze” udowadnia, że literatura rozrywkowa nie musi być głupia ani banalna – wystarczy dobry pomysł i dużo autoironii.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2020-06-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 0
Dodał/a opinię:
Beata Zielonka
Superbohater ze ściany wschodniej powraca. Nieświeża onuca upchnięta w filcowo-gumowym kamaszu odciśnie swe piętno na obliczu świata (i na niejednej bardackiej...
Aparatus. Twoja przepustka do świata ludzi i zdarzeń, których istnienia nawet nie podejrzewasz. To nie portal do fantastycznych krain. Kiedy nasz świat...