Książki inspirowane przez prawdziwe wydarzenie, zawsze niosą ze sobą większą ciekawość, ładunek emocjonalny i czytelnicze wymagania. Zazwyczaj takie pozycje albo zaspokajają mój umysł, albo jest wręcz przeciwnie- nie jestem w stanie ich dokończyć, gdyż nie trafiły w moje gusta. A jak było w przypadku najnowszej powieści Marcela Mossa? Niejednoznacznie!
„Wymarzona rodzina” jest książką, z którą mam niezły dylemat. Z jednej strony podoba mi się tak zupełnie odmienna od innych, fabuła, w której rzeczywistość bohaterów przeplata się z fikcyjnym życiem w sieci. I to przeplatanie się ma coraz silniejsze więzi, coraz trudniej rozróżnić prawdę od złudzenia. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, polubić i współczuć bohaterom. I to właśnie jest to, co mi najbardziej tutaj przeszkadza. Tacy totalnie surrealistyczni bohaterowie, którzy zamiast się wspierać, rozmawiać, walczyć o swoją rodzinę, ewentualnie rozstać- tylko nakręcają swoje negatywne emocje, podsycają wrogość, nie szanując siebie ani nikogo innego.
Najbardziej irytująca jest nasza główna bohaterka, która jest w stanie całkowicie poświęcić swoją prawdziwą rodzinę i życie, na rzecz tego idealnego, stworzonego wedle jej upodobań, wirtualnego istnienia. Wiem, że jej rzeczywistość to pasmo porażek, smutku, ogromnego żalu i rozczarowania, ale sama mocno się do tego przyczyniła swoim egoizmem i rozkapryszeniem. Dla niej liczył się tylko nowy dom, o którym marzyła, dla którego była skora zniszczyć życie innych. Bo ona chce mieć ten dom i koniec. Jej stosunek do teściów mocno mnie zszokował, ta agresja, nieobliczalność. To może zakrawać na pewne problemy psychiczne. Ale to tylko moje subiektywne spostrzeżenia. Skoro Beata (Clarice) nie może mieć tego, czego pragnie w rzeczywistości, to stworzy sobie idealne życie w sieci, które okaże się jej uzależnieniem, obsesją i zgubą.
Autor bez skrupułów przedstawia mroczne strony internetu. Internetu, który dla większości z nas, staje się drugim życiem, któremu poświęcamy coraz więcej uwagi. Który obłapia nas swoimi mackami idealności, prostoty i pozornego szczęścia. Tutaj wszystko przychodzi ot tak. A jak ci się nie podoba, Bum- jedno kliknięcie i usuwasz wszystko. Internet jest naszą ucieczką od codziennych problemów, licznych frustracji. On uzależnia, przez co powoli zatracamy się w naszej rzeczywistości. Rzeczywistości, która przy zderzeniu z tą idealną fikcją- mocno odbije się na tych słabszych osobach, co może doprowadzić do tragedii.
Jakby tego było mało, to Moss nie szczędzi mocnego zakończenia. To właśnie tutaj jest największy szok, rozgrywa się największy dramat bohaterów, bo to czas na ostateczne decyzje. Rzeczywistość- nudna, lecz bezpieczna, czy internetowe złudzenie- idealne, lecz nieobliczalne? Co wybierze nasza główna postać? Przeczytajcie, a znajdziecie odpowiedź.
Podsumowując, „Wymarzona rodzina” Marcela Mossa jest książką, która pobudza różnorodne emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Inspirowana prawdziwymi zdarzeniami, szokuje, ale i niezmiernie ciekawi. Jak już ją zaczniesz czytać, to nie ma opcji, by ją odłożyć, póki nie dojdzie się do ostatniej strony. Niestety, tak wykreowani bohaterowie do mnie nie przemawiają, a wręcz i irytują, przez co całość podchodziła pod coś totalnie nierealnego. I tutaj pojawia się ten dylemat. Pomysł na fabułę świetny, tylko te postacie, które nijak nie potrafię zrozumieć i polubić. Dlatego też ta powieść lansuje się u mnie tak pośrodku- nie jest zła, ale i nie jakaś genialna. Coś w granicach dobrej, ale bez szału. Czy czuję się rozczarowana? Nie do końca! Wszakże zawsze mogło być gorzej.
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-05-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Justyna Kubacka
Łódź, rok 2017. 20-letnia Michalina Antkowiak wychodzi z domu na spotkanie z przyjaciółką. Nie dociera jednak na umówione miejsce i przestaje dawać znaki...
Zieloną Górą wstrząsa tajemnicze zaginięcie 6-letniej Emilii Rajchel. Dziewczynka miała niezauważenie zniknąć nocą ze swojego pokoju. Podejrzenia śledczych...