„Zaprzaniec” Andrzej Mathiasz to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i, mimo iż jest to trzecia część serii, w historii odnalazłam się bez problemu, więc śmiało można czytać, bez znajomości poprzednich części, co nie zmienia faktu, że już teraz wiem, że ja z pewnością je nadrobię, a innym, którzy mają taką możliwość, polecam zacząć od początku, bo warto!
Była policjantka Aneta Brudka otrzymuje informację o zaginięciu wuja Stanisława Wragi, którego zaginięcie owiane jest tajemnicą i wieloma niejasnościami. W poszukiwaniach pomaga jej były prokurator Adam Szmyt, który pochodzi właśnie z Rudnik, gdzie zaginął Stanisław. Na miejscu okazuje się, że tutejsze społeczeństwo nie jest pomocne, a wręcz przeciwnie utrudniają wszystko na każdym kroku. Nikt nie ułatwia im pracy, a zależności i władza w miasteczku są murem nie do przebicia, który zdolny jest do wszelkich posunięć, by osiągnąć to, co chce. Odkrywają również, że życie Wragi, który przez jednych uznawany był za narodowego bohatera, a inni uznawali go za zdrajcę.
Poznajemy historię w dwóch przestrzeniach czasowych, jednym są aktualne poszukiwania Wragi, natomiast w drugiej wyruszamy do powojennych czasów. Jest to ciekawy zabieg, który Daje czytelnikowi pogląd na całościową sytuację. Kryminał, który utrzymuje napięcie, wciąga i intryguje. Dla mnie pióro autora jest bardzo przyjemne i czytałam książkę z wielkim zaciekawieniem. Książka nie należy do cienkich, niemniej, jednak gdy już ją zaczniemy, to sami nie wiemy, kiedy docieramy do zakończenia i odczuwamy żal, że to już pora na rozstanie z bohaterami, których sama polubiłam!
Było to moje pierwsze, ale zdecydowanie nie ostatnie spotkanie z twórczością autora! Ja bardzo polecam!
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024-09-02
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 550
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Małgorzata Styczeń
Rodzący się w jego głowie kac mieszał mu się już z rosnącym przygnębieniem.
W sercu lubelskiej starówki dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostaje znaleziona...
To nie on zabija, tylko los. On jedynie losowi pomaga. Gdy prokurator Adam Szmyt odbiera dziwny telefon z pytaniem o pomarańcze, nie podejrzewa, że to...
- Nie żyje? - spytał.- Nie... Żyje. Jest w ciężkim stanie.Aż mu ulżyło, bo na to jej "nie" na moment stanęło mu serce.
Więcej